Rozpieszczone przez ludzi dzikie łabędzie i kaczki zaczynają domagać się pożywienia. Nie boją się ludzi, wychodzą na brzeg i podgryzają przechodniów spacerujących alejką nad Małym Jeziorakiem. Uwaga rodzice! Duży łabędź, a do tego głodny, jest w stanie swoimi skrzydłami zadusić kilkuletnie dziecko!
Jedni litościwie mówią by karmić, bo ciężko o tej porze ptakom znaleźć cokolwiek do jedzenia, inni wręcz zakazują dokarmiania dzikiego ptactwa bo to wytrąca ich z naturalnego rytmu życia.
Łabędzie na Małym Jezioraku od lat są karmione przez ludzi i dlatego też nie odlatują na zimę. Czasem zima po nocy znajdujemy je martwe, przymarznięte do tafli lodu.
O opinię na ten temat dokarmiania poprosiliśmy ornitologa Piotra Szypulskiego.
– Dla dobra ptaków nie powinno się ich karmić, gdyż łatwo przyzwyczajają się do tego, a my niestety dożywiamy je nieregularnie – mówi.
Z drugiej strony, jak sugeruje Szypulski, miejskie ptactwo jest przyzwyczajone do dokarmiania, więc nie przynosząc im jedzenia skazujemy je na śmierć. Z kolei ich agresja wobec przechodniów może być spowodowana głodem.
Wniosek z tej lekcji jest jeden: nie przyzwyczajajmy dzikich zwierząt do dokarmiania, a gdy już chcemy to robić, to wybierajmy się na spacery z bochenkiem chleba co najmniej co drugi dzień. Pamiętajmy jednak, że łabędź to nie zabawka. Duży, rozdrażniony ptak może nawet zabić kilkuletnie dziecko.
JOANNA MAJEWSKA
JUSTYNA JASKÓLSKA
Nad Małym Jeziorkiem. Gdy skończyliśmy rzucać ptakom jedzenie, kaczki zaczęły nas podskubywać, a młody łabędź groźnie syczeć i atakować. Uciekłyśmy