Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2017-06-14

Gonzalez: Lodowisko misiem


Masło ubija się jakieś piętnaście minut. Jeśli śmietana jest dobrej jakości, to masło nie może się nie udać. Jeśli śmietana jest oszukana, to niestety nic nie pomoże. Masło domowe smakuje lepiej i jest tańsze, naprawdę warto spróbować!

Nie, nie pomyliłem się, pisząc o maśle domowym. Polecam każdemu, kto szuka dobrych smaków. Masło powstaje ze śmietany. Nie wiem, jakim cudem każde masło smakuje inaczej. Przecież wystarczy ubić śmietanę, nic więcej. Czyli każda kostka i osełka powinna mieć ten sam smak! Jednak nie ma. Nie ufam mleczarniom, coś jest nie tak, skoro prosty proces daje różne efekty.

Wystarczy kupić dobrą, tłustą śmietanę. Ubijamy tak jak na bitą śmietanę i nie przestajemy tak długo, aż powstanie gęsta masa. Powoli zacznie się oddzielać woda, którą regularnie odlewamy. To maślanka, może się przydać do zupy. Po kilkunastu minutach ubijania i odlewania mamy domowe masło. Można dodać przypraw, soli... Z pół litra śmietany powstaje jakieś 300 gram masła. Zależy od gęstości śmietany. Mamy w redakcji własnego zaprzyjaźnionego dostawcę i śmietana jest tak gęsta, że wystarczy kilka razy potrząsnąć butelką, by powstało masło. Śmietana ze sklepu wymaga ubijania za pomocą miksera.

Kilka lat temu spacerowałem drogą z Bałoszyc do Jawt Wielkich. Wśród pięknych pól dyskutowaliśmy z doradcą prezydenta prof. Andrzejem Zybertowiczem, Januszem Ostrowskim i kilkoma innymi osobami o problemach Polski. W pewnym momencie na drogę wskoczył całkiem spory konik polny. Złapałem go i zacząłem oglądać. Profesor Zybertowicz zauważył, że pasikonik dla jednych jest pięknym modelem fotograficznym, dla innych pożytecznym owadem zjadającym szkodniki. Wszystko zależy od tego, kto i jak patrzy.

Zybertowicz dużo mówił o patologiach polskiego biznesu, szczególnie systemu bankowego. Pogoda była piękna, ale słowa Zybertowicza jak ciężkie, burzowe chmury ciążyły nam coraz bardziej. Jest źle, bardzo źle. Profesor nie mógł powiedzieć wszystkiego, ale to, co mógł, było ponure. Żyjemy w kraju feudalnym, to cud, że cokolwiek się udaje, że powstają drogi, działają szkoły i jeżdżą pociągi.

Powinienem w zasadzie pisać w czasie przeszłym, bo rozmowa miała miejsce parę lat temu, w szczycie popularności Platformy Obywatelskiej. Do Janusza Ostrowskiego i jego żony, którzy mieszkali w Jawtach, przyjeżdżało sporo różnych osób. Profesor Zybertowicz jest ich starym znajomym ze studiów. Dużo rozmawialiśmy o związkach polityków z biznesem, które hamują konkurencję i rozwój Polski. Ostrowski wszystko tłumaczył naszą mentalnością, Zybertowicz sieciami zależności.

Moim zdaniem obaj mieli rację. Nasza mentalność kocha układy, czyli te sieci Zybertowicza. Każdy chce stać się częścią jakiegoś układu, który pozwoli mu dobrze żyć. Ci poza siecią są co prawda wolni, jak ryby, które uciekły z sieci albo nie zostały jeszcze złowione. Ale życie bez znajomości jest w Polsce ciężkie.

Po spacerze wróciliśmy do domu Ostrowskich na ciasto pani Danuty i kawę, którą parzył Janusz. Nie przypadkiem zacząłem felieton od masła. Janusz zawsze narzekał, że nie może w Suszu dostać dobrego masła i kawy. Kawę przysyłała im rodzina z Belgii, a masło, niestety, kupowali w sklepie. Ile było przy tym narzekania! Janusz ukuł całą filozofię na bazie sklepowego masła! Według niego to, że masło nie trzyma jakości, jest efektem naszej mentalności. Mówił, że nie potrafimy dwa razy zrobić czegoś tak samo. Sam długo kupowałem masło z Biedronki, które niestety po dwóch latach padło ofiarą teorii Ostrowskiego. Opakowanie to samo, cena też, ale masło całkiem inne. Janusz uważał, że czasami coś nam się udaje jedynie przypadkiem i nie jest to efekt opanowania technologii produkcji i umiejętności, ale właśnie przypadku. Przypadkiem wygrywamy mecz, przypadkiem odnosimy sukcesy w nauce, sporcie czy sztuce. Jako naród nie potrafimy nic, jako jednostki przenosimy góry. Polacy to indywidualiści, każdy Polak ma swoje zdanie, każdy patrzy inaczej. Gdzie dwóch Polaków, tam dwie partie. Na Zachodzie liczy się praca w zespole, bramkarz nie chce być trenerem, ślusarz nie ma ambicji inżyniera. U nas pierwszy lepszy człowiek z ulicy ma horyzonty profesora.

Ostrowski marzył, by kupować to samo masło przez całe życie i by ono tak samo smakowało. Niestety, to u nas niemożliwe. Ptasie mleczko z Wedla jeszcze się trzyma, dzielnie walczą śliwki w czekoladzie z Dobrego Miasta, które smakują tak samo jak za późnego Gierka.

Jawty Wielkie od czasu do czasu stawały się centrum intelektualno-politycznym Polski. Ile spraw, ile posad, ile planów załatwiono podczas takich spacerów...

Mimo że kieliszki na stole nie były puste, to język pozostawał na wysokim poziomie. W niczym nie przypominał tego, który słychać na nagraniach z restauracji Sowa. Kuchnia polityczna jest często brudna, lepka i ciemna. Ale nie musi być. Znam Leszka Millera. Działacz PZPR, SLD i premier był przez kilka dekad w centrum polityki. Rozmawiałem z nim kilka razy, nigdy nie były to rozmowy jak te, które ujawniła telewizja. Znam Władysława Mańkuta. To kolejny działacz PRL, który pełni wysokie funkcje w SLD i przez długie lata był w centrum polityki. Spotykaliśmy się czasami nie tylko przy paluszkach. Nigdy nie używał takiego języka jak nagrani politycy, mimo że atmosfera była swobodna i szczera.

Znam tylko jeden rodzaj ludzi, którzy mówią w ten sposób. Biznesmeni i gangsterzy. Może zresztą to jeden rodzaj człowieka o dwóch twarzach? Poznałem kiedyś pewnego biznesmena z Prabut. Otwierał dyskotekę w Kwidzynie i szukał gwiazd, które zrobią mu dobre, głośne otwarcie. Miałem to prowadzić jako konferansjer. Zorganizowaliśmy mu pewną gwiazdkę, która była znana z tego, że pokazuje się w telewizji. Przedsiębiorca z Prabut był zadowolony. Kilka lat później otworzył dyskotekę w Iławie. Poznałem go trochę lepiej i słuchając taśm z rozmowami polityków PO, przypomniałem sobie właśnie tego człowieka. On miał taki sposób mówienia, nosił dres, jeździł samochodem, który był kilka razy droższy niż wysokość budżetu obywatelskiego w Iławie. Rolex dopełniał obrazu. Przy tym był bardzo kulturalny i co mnie ujęło, szanował swoją mamę. Liczył się z nią i jej słuchał.

Jednak nawet on nie posługiwał się takim słownictwem, nie patrzył na świat tak, jak czołowi politycy PO. Powiedzmy sobie wprost, to rynsztok. Bezdomni i lumpy spod Galerii Jeziorak mają więcej kultury niż ci nagrani. Jedni nie mają nic, drudzy rządzili Polską. Rozdawali stanowiska, pieniądze, oczywiście nie swoje – podatników. I co? I nic się nie stało. Platforma nie widzi problemu w tym, co zostało ujawnione, ale że zostało ujawnione. Jasne, najlepiej, żebyśmy nie wiedzieli.

Znam niestety też sporo osób, które wzruszają ramionami. No i co z tego, PiS i tak jest gorszy. Bo Smoleńsk, bo kościół, bo to i tamto. Ciężko ich zrozumieć. Przecież widać dookoła, że jest lepiej niż kilka lat temu. Ludzie mają więcej pieniędzy, w końcu mają nadzieję na jutro. Rządzą nami porządni ludzie, których interesuje sukces Polski, a nie Berlina i Brukseli. Przez lata zaspokajaliśmy oczekiwania obcych rządów, kolejne reformy miały spełnić wymagania mitycznych rynków finansowych. Mentalność krótkowzrocznego księgowego wygrywała z interesem kraju. Jeśli coś przynosi straty, trzeba zamknąć. Po kolei likwidowano całe gałęzie przemysłu, nie patrząc na ludzi. Berlin bił brawo i w nagrodę awansował Donalda Tuska na prezydenta. Człowiek, którego partia we własnym kraju przegrała wybory, został prezydentem całej Europy.

Nagrania pokazują, że klasa polityczna jest zepsuta. Te nagrania pokazują, że Platforma Obywatelska składa się z ludzi, którzy własny interes przedkładają nad dobro kraju. To, że uczestniczył w tym ksiądz, jest potwornie smutne.

Znam wielu księży, bogatych i biednych. Byłem kiedyś na obiedzie u proboszcza jednej z łódzkich parafii. Ksiądz usiadł do obiadu, aż jęknęło krzesło. Obiad był skromny, ksiądz zapalił papierosa. Porozmawialiśmy. Ciało ma swoje wymagania, a jak wiadomo, ksiądz też człowiek. Ale przed obiadem pomodliliśmy się, jak należy. Ksiądz nie musi być biedny i chudy, by być dobrym księdzem. Dobrze, jeśli nic nie ma, ale z drugiej strony biedna parafia źle świadczy o parafianach. Piękny kościół nie przeszkadza Bogu, a cieszy oko. Czy lepiej, jeśli woda będzie kapać przez dziurawy dach, a zamiast żarówek będą płonąć świece podczas mszy? Czy lepiej, jeśli ksiądz będzie chodził w sandałach i mieszkał w nieogrzewanym domu? Bez przesady. Bądźmy hojni, nasz kościół świadczy o nas.

Zresztą na Zachodzie jest znacznie gorzej. Córka chodzi do kościoła w Anglii. Poznałem proboszcza i on pyta w drugim zdaniu, czy daję na kościół? Więc wszystko sprowadza się do pieniędzy? Ksiądz odpowiada, że nie, ale dach przecieka, a naprawa jest bardzo droga. Ksiądz zresztą przechodzi niedługo na emeryturę, ale zanim przejdzie, parafianie są zaproszeni na jego ślub. Zresztą kolejny, bo ksiądz jest rozwodnikiem. Podczas jednej z mszy poprosił wiernych o datki na fundację, w której pracuje jego córka. Fundacja pomaga biednym dzieciom w Afryce. Prywata?

Może czasami kuje nas w oczy bogactwo jakiegoś księdza, ale naprawdę księża na Zachodzie są znacznie bogatsi i nikt nie robi z tego problemu. Chciałbym, by polski Kościół był bogaty i wpływowy. Jest to w końcu kolebka kultury i tożsamości polskiej. Nasza historia zaczęła się od chrztu, wyszliśmy z lasów dzięki chrześcijaństwu. Przyszło do nas z Zachodu, dziś musimy go przed Zachodem bronić.

Przy okazji wróćmy do edukacji. Może czas, by w Iławie powstało szkolnictwo kościelne? Skoro w Anglii szkoły kościelne odnoszą sukces, to może i w Polsce warto rozwinąć sieć szkół kościelnych? Jest dużo miejsca w pustych salkach przy kościołach. Trochę pieniędzy i myślę, że jedna a może dwie podstawówki kościelne mogą powstać w Iławie. Szczególnie przy parafii na os. Piastowskim i na Lipowym Dworze. To mogą być małe szkoły, jedna klasa na rocznik. Do tego dobre liceum katolickie, np. przy „czerwonym” kościele. Dlaczego nie?

Jakiś czas temu radny Feliks Rochowicz napisał tekst, który mnie poraził swoją przenikliwością. Rochowicz pisał o rozwoju infrastruktury sportowej w Iławie i zwrócił uwagę na plan budowy miejsca na, jak napisał, ekscentryczny sport młodych. Chodzi o skatepark przy basenie. Radny później zdziwił się, że młodzież nie interesuje się już judo, siatkówką czy piłką nożną. Długo to we mnie krążyło. Dlaczego sam na to nie wpadłem!? Wszyscy ulegliśmy chyba jakiemuś szaleństwu. Dlaczego w ogóle ma powstać infrastruktura dla deskorolek? Przecież to sport niszowy, zajmuje się tym kilka osób w Iławie! Za kilka lat moda się zmieni i skatepark będzie gnił i rdzewiał. Po co? Piłka nożna wytrzymała próbę czasu, jest dostępna dla każdego. Deskorolkę trzeba kupić, to drogi, indywidualny sport nie dla każdego. Piłkę mogą kopać wszyscy.

Tekst Rochowicza otworzył mi w głowie jakieś pozamykane drzwi. Jak to dobrze czytać mądrych ludzi! Zatrzymajmy tę budowę! Szkoda pieniędzy. Musimy iść pod prąd młodym, niedoświadczonym życiowo ludziom. Planować nie na rok, na kolejne wybory, ale na dziesięć, dwadzieścia lat. Czy za dekadę deski będą ciągle modne? Nie wiemy, na pewno piłka nożna dalej będzie w grze. Szczypiorniak! Gdzie w Iławie można pograć w piłkę ręczną, siatkówkę, tenisa czy nawet badmintona? Szachy czy warcaby na świeżym powietrzu to nieosiągalne marzenie. Nie, młodzież chce deskorolek! A co jest dla nich dobre? Nie ulegajmy złudzeniu, że oni wiedzą najlepiej. Są młodzi! Chcą wracać późno do domu, grać na komputerze cały dzień. Nie lubią matematyki. Nie lubią szpinaku. To wszystko jest dla nich dobre!

Musimy być mądrzejsi. Zamiast nadskakiwać młodym, musimy wychowywać przyszłe pokolenia w poczuciu pokory. Czy dorośli mają się już położyć na Piaskowej? Czy rządzi nami dziecięca fantazja? Odpowiedzialne władze miasta nie powinny w ogóle słuchać młodych. Tak jakby nauczyciel i dyrektor pytał uczniów, czy wolą się uczyć matematyki czy może pograć w piłkę? Wiadomo, że młody umysł wybiera chwilową przyjemność. Nie myśli, co będzie za dziesięć lat. Władze powinny myśleć.

Wracam do budżetu obywatelskiego. Najlepsza była propozycja Dawida Kopaczewskiego, integracja pokoleń na placu zabaw, który na pewno będzie potrzebny jutro i za dwadzieścia lat. Propozycja skateparku i wszystkie perturbacje przy okazji realizacji tego pomysłu trzeba skończyć jedną decyzją. Do kosza, trudno, nie udało się, nie tak miało być. Jeśli młodzież znajdzie sponsora, pokaże palcem, gdzie są pieniądze na ten projekt w naciągniętym budżecie, to proszę, budujmy dziesięć skateparków. Lodowisko działające przez miesiąc czy dwa to absurd na poziomie filmu Miś. Jeśli już, to zbudujmy kryte, sam bardzo lubię łyżwy i chętnie bym pojeździł. Jak jest mało pieniędzy, to trzeba je dobrze wydać. Nie na sezonowe lodowisko i okrojony skatepark, ale na prawdziwe, całoroczne lodowisko!

BARTOSZ GONZALEZ





  2017-06-14  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102757879



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.