Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2017-06-07

Gonzalez: „Rok 1992”. Wszyscy daliśmy się nabrać


Jak mieszkaniec Iławy i okolic widzi dziś zmiany z lat przełomu systemów. Minęło 25 lat od czerwcowej nocy roku 1992, podczas której Lech Wałęsa utopił pierwszy demokratyczny rząd Jana Olszewskiego. Historycy i publicyści nie mają już wątpliwości, że wtedy nie tylko chodziło o zablokowanie lustracji komunizmu, ale i przede wszystkim o „prywatyzację”, czyli grabież majątku narodowego.

TVP zorganizowała dyskusję. Oglądałem bez emocji. Monologi starszych panów próbowały wyjaśnić 25 lat naszej historii.

Rząd Olszewskiego nie tylko chciał ujawnić agenturę komunistyczną w życiu publicznym, ale również zatrzymać bandycką prywatyzację. Jan Olszewski w telewizyjnym wywiadzie powiedział bez ogródek, że „ówczesna prywatyzacja była pozbawieniem narodu polskiego majątku”.

„LEWY CZERWCOWY” 1992.
KONTRATAK IMPERIUM ZŁA

Może gdyby rząd Olszewskiego przetrwał, to takie nasze zakłady jak IZNS, PKP, Fabryka Domów, Fabryka Mebli i dziesiątki dużych przedsiębiorstw dalej by funkcjonowało? Można gdybać, ale fakt, że po upadku Olszewskiego prywatyzacja majątku ruszyła pełną parą, niestety bez żadnych ograniczeń i kontroli.

Oczywiście mówiono, że to kapitalizm i tak będzie lepiej. Mam kolegę, który w tamtych czasach bardzo starał się dostać pracę w Telekomunikacji Polskiej. Skończył studia, praca w TP była marzeniem. Cisza, spokój i dobre pieniądze. Pracę dostał, ale był to ostatnie chwile tej firmy. Majątek kupili za bezcen Francuzi i zaczęli restrukturyzację, która polegała na likwidacji. Kolega szybko stracił pracę w ramach zwolnień grupowych i spokojny sen się skończył.

Pracę masowo tracili kolejarze, pracownicy fizyczni, inżynierowie i dziesiątki innych specjalistów. Ile trwa i ile kosztuje wykształcenie dobrego tokarza, spawacza albo stolarza? Nikt nie oglądał się na koszt ludzki reform. Kapitalizm miał wszystko sam naprawić.

Dziś nie ma dobrych spawaczy, bo nie mieli się gdzie i od kogo uczyć. To dlatego szukamy na Ukrainie. Przez pokolenia taki np. IZNS kształcił specjalistów, zawodowe szlify, jak tłok w silniku, zdobywali tokarze i ślusarze. W szkole zawodówce „mechanik” istniały warsztaty. Szkoła „budowlanka” miała swoją ekipę remontową złożoną z uczniów zawodówek. Młodzi ludzie nauczyli się zawodu i... po latach musieli wyjechać na Zachód, bo w Polsce lewicowo-liberalny rząd nie potrzebował ich. To było zaplanowane rozłożenie przemysłu.

Dziś ponosimy tego konsekwencje. Wszystko się zmieniło. Dobrego hydraulika, murarza, tapeciarza, malarza nie można znaleźć. Leżymy i kwiczymy bez fachowców. Kto położy płytki w mieszkaniu, skoro zawodówki przestały tego uczyć?

Dlaczego zawodówki przestały istnieć? Bo przestały istnieć przedsiębiorstwa, z którymi szkoły dotąd współpracowały. Ludzie z zawodem trafiali na ulicę. Rządzący liberałowie – w odróżnieniu od komunistów – nie zamknęli granic i powiedzieli: „Nie podoba się wam w Polsce? Możecie więc spadać za granicę”. No to pojechali. Masowo. Dziś ich bardzo brakuje, bo szkoły z musu i rozpędu kształciły ekonomistów zamiast murarzy.

Rok 1992 roku był bardzo ważny, bo to wtedy definitywnie zatrzaśnięto drzwi dla zmian. Komunistyczne służby specjalne, które prowadziły Lecha Wałęsę, pozmieniały tylko garnitury, za to mocno szarpnęły powrozem i prezydent zatrzymał lustrację. Jednocześnie dzika prywatyzacja rozlała się bez trzymanki.

Na narodowym majątku uwłaszczyli się agenci, nomenklatura (najczęściej ta z powojennego nadania na rosyjskich czołgach) i dziwny „międzynarodowy kapitał”. To nie teoria spiskowa. Kto jest dziś właścicielem dawnych gigantów z czasów PRL? W czyich rękach jest Telekomunikacja, Stomil, Tonsil, Diora, Unitra, Wrozamet, Celuloza Kwidzyn, giganci energetyczni, metalowi, nawet ten cukierkowy Wedel...? Większość z tych zakładów już nie istnieje, inne tuczą zachodnich właścicieli. Gdzie są pieniądze z ich sprzedaży? Kto zyskał na ich likwidacji?

Lecha Wałęsa to ikona zaprzepaszczenia ideałów robotniczej „Solidarności”. Ludzie by poszli za nim w ogień... i poszli. Bez pracy mogli wspominać spokojne czasy PRL. Dla młodego pokolenia czerwiec 1992 to historia tak odległa jak czasy Piłsudskiego. A jednak ci młodzi ludzie płacą za tamtą noc do dziś. Gdyby Olszewski się utrzymał, nie musieliby wyjeżdżać na Zachód, nie musieliby wynajmować mieszkań, nie musieliby płacić 15 zł za kawę w iławskiej restauracji zarabiając ledwo 1500.

Byłem niedawno w londyńskiej restauracji na kawie espresso. Zapłaciłem 2.75 funta, czyli jakieś 14 zł. Takie espresso w Iławie podają w naparstku dla krasnoludków. W Londynie dostałem sporą szklankę super mocnej kawy. W porównaniu do zarobków kawa w Polsce jest kilka razy droższa niż w Londynie. Czy to chciwość restauratorów? Też, ale rachunki za prąd dla polskich firm są potworne. Składki ZUS są absurdalne. Przez lata nikt tego nie zmienił.

Dopiero rząd PiS to ruszył i ma uzależnić składki od dochodu. Mała firma – mały dochód – małe składki. Dziś mały kiosk płaci ubezpieczenie w tej samej stawce co międzynarodowy supermarket. Przez lata mówiono, że tego się nie da zrobić.

Nawet taki wykreowany przez PZPR autorytet jak Balcerowicz nie widział możliwości obniżenia ZUS. Czy mógł powiedzieć cokolwiek innego, skoro potrafił tylko wykuć zabójczą historię marksizmu, a po roku 1989 wdrażać nakazy miliardera Sorosa, które wyjałowiły polskie rolnictwo i przemysł do blisko zera...

Rząd Beaty Szydło to w warstwie gospodarczej dobra kontynuacja rządu Olszewskiego. Wyobraźmy sobie, że program 500+ obowiązywałby od 25 lat. Żyłoby się lepiej? Wyobraźmy sobie, że polskie firmy nie zostałyby rozkradzione i zlikwidowane, że ZUS byłby niski.

Dziś prawica potwierdza, że ma rękę do gospodarki. Tylko w ciągu jednego roku giełdowa wartość spółek Skarbu Państwa, z których usunięto ludzi Platformy, wzrosła o 36 miliardów złotych!

Lech Wałęsa podłożył nogę całemu pokoleniu Polaków.

KAPITALIZM PO IŁAWSKU

W Iławie kapitalizm rozlewał się powoli. Na początku była gorączka turystyczna, hotelowa. Władze lokalne roztaczały wizje turystycznego raju nad jeziorami, który da wszystkim pracę i pozwoli na rozwój miasta.

Zaczęli się pojawiać mityczni inwestorzy. Pewna tajemnicza Polka przywiozła z Niemiec walizkę pieniędzy i kupiła sobie kawałek brzegu nad Jeziorakiem. Władze były zachwycone. Wreszcie ruszymy do galopu!

Ojciec mojej koleżanki swoim spychaczem zrównał z ziemią kawałek lokalnej historii. Zbudowana z dykty restauracja „Czapla” łatwo poddała się stalowemu pługowi radzieckiego spychacza, który torował drogę niemieckiemu kapitałowi. Minęły lata, ziemia porosła chwastami a ja miałem gdzie wychodzić z pieskiem. Wychodziłem z tym moim psem na teren po „Czapli” przez długie 17 lat, aż w końcu pies już nie miał sił chodzić. No bo Ile można czekać na hotel...?

Po „Czapli” nic nie powstało, kochanego psa uśpiłem, a hotel pozostał w głowach ufnych, rozgorączkowanych, ale niedoświadczonych urzędników, którzy nabrali się na „kapitalizm”. A przecież „Czapla” przez te wszystkie lata mogła do dziś podawać golonkę!

Albo taki „Kormoran”. Spotkał go niestety podobny los – tyle, że 25 lat później. Hotel zamknięto, ze ścian zerwano stare tapety. Czekaliśmy na nowe. Już drugi rok czekamy i nic. Kapitalizm nie działa? Nie, wszystko zależy od człowieka.

Historia musiała zatoczyć koło. Półwysep „Czapla” ożył dopiero po wielu latach, gdy wrócił w prywatne ręce solidnego przedsiębiorcy z Iławy, Piotra Szostaka. Obok hotelu, wypoczynkowe apartamentowce rosną dziś w oczach. Okoliczne nabrzeża pozostaną otwarte dla ogółu i zyskają nową dużą i małą architekturę zieloną. Jest pięknie. Inwestor tryska pomysłami. Burmistrz Adam Żyliński również nie kryje zadowolenia i dokłada kolejne ciegiełki do zagospodarowania rzeki Iławski. Czasami, jeśli nie wiesz co zrobić ze złotem, poczekaj.

Za cudzym wyglądaliśmy, swego nie zauważaliśmy.

BREXIT JUŻ W SZKOŁACH?

Pisałem ostatnio o angielskiej edukacji. Kiedy ukazał się felieton telewizja podała, że w ostatnich miesiącach odnotowano większą liczbę powrotów Polaków do kraju niż wyjazdów. Ciekawe, czy w naszym powiecie są już pierwsze dzieci Brexit-u? Czy do lokalnych szkół trafiły już dzieci, które po angielsku mówią lepiej niż po polsku, choć są Polakami?

Poprzedni felieton zakończyłem na angielskiej szkole podstawowej. Przypomnę, że trwa 7 lat, od zerówki do klasy 6. Potem jest szkoła drugiego stopnia. Te szkoły mają największe znaczenie, dobra szkoła może otworzyć wiele drzwi, zła – zamknąć. Szkoła drugiego stopnia trwa pięć lat (klasa 7-11) i kończy się egzaminem GCSE.

Podobnie jak w przypadku szkół podstawowych najlepsze szkoły są kościelne, prywatne i te z egzaminem wstępnym (grammar school). Co ciekawe obecna premier Wielkiej Brytanii zapowiedziała zmiany prawne, które pozwolą otworzyć kolejne grammar schools. Przez całe dziesięciolecia liczba szkół z egzaminem wstępnym spadała. Był to efekt polityki rządów lewicowych, które walczyły ze społeczeństwem klasowym. Celem była edukacyjna urawniłowka. Dzieci miały uczuć się w podobnych szkołach, niezależnie od tego czy uczą się dobrze czy źle. Według lewicowych ideologów to dawało szanse słabszym uczniom by się podciągnęli. Do tego brak egzaminów do szkół miał skończyć ze szkołami dla intelektualnych elit.

Dla nas to inny świat, który trudno zrozumieć. W Polsce egzamin to codzienność, są dobre licea i złe. Są dobre uniwersytety i słabe. Nikomu to nie przeszkadza robić kariery. Po Włodkowicu można zostać ministrem tak samo łatwo jak po Uniwersytecie Warszawskim. Ale nie w Anglii. Skończenie słabej szkoły właściwie przekreśla szanse człowieka. Słaba szkoła oznacza, że rodzice nie dbali o dziecko, że mieszkasz w złej dzielnicy, że nie masz ambicji albo nie stać cię na naukę w prywatnej szkole. Same plusy w życiorysie prawda?

Do egzaminu wstępnego do grammar school przygotować się łatwo, to prosty test. Wystarczy półgodziny raz w tygodniu i egzamin zdany. Tyle, że na jedno miejsce w takiej szkole jest kilku chętnych. Decyduje odległość zamieszkania od szkoły. W Anglii liczy się to, gdzie mieszkasz. Ktoś może powiedzieć, że mieszka w Londynie. Ale w której strefie? W jakiej dzielnicy? Miasto podzielone jest na strefy komunikacyjne, każda obejmuje kilka dzielnic. Każda dzielnica ma lepsze i gorsze okolice.

Najbiedniejsi mieszkają w blokach, nieco mniej biedni mieszkają w szeregowych bliźniakach. Nieco bogatsi mieszkają w podwójnych bliźniakach a ci najbogatsi mają domy wolnostojące, nie przyklejone do niczego. Turystom polecam bogatą dzielnicę Hampstead i dla porównania Croydon. Różnica jak między Sopotem a Fordonem w Bydgoszczy. U nas nie ma tak dużych różnic klasowych jak w Anglii. Tam kod pocztowy decyduje o przyszłości dziecka.

Najlepsze szkoły słyną z dyscypliny i wysokich wymagań wobec uczniów. Mundurki są obowiązkowe w większości placówek. U nas do szkół wlewa się „fajność”, czyli bylejakość. Nauczyciele są kolegami dla uczniów, starają się być „fajni” i noszą trampki. W najlepszych angielskich szkołach uczeń za przerwanie nauczycielowi wypowiedzi może zostać wyrzucony ze szkoły. Jak sięgam pamięcia, ja na dyrektorkę swojej podstawówki bałem się spojrzeć. Kiedy szła korytarzem wszyscy uciekali.

KULTURA, KULTURKA...

Pamiętam anegdotę z Edwardem Bojko, który przez lata surowo ale i sprawiedliwie kierował iławską szkołą „budowlanką”. Przyszły dyrektor ICK, Tomasz Woźniak, którego poznałem w Młodzieżowej Radzie Miasta, opowiadał mi, że Bojko gania nieogolonych uczniów. Tomasz, jak każdy młody mężczyzna próbował coś tam zapuszczać i sam stał się ofiarą surowego dyrektora. Prowadziłem w tamtym czasie audycje w radiu Iława i akurat dyrektor Bojko przyszedł na wywiad. Zapytałem go dlaczego nie pozwala młodym ludziom nosić zarostu. Dyrektor odpowiedział, że zarost owszem pozwala, ale nie zgadza się na nieogolenie. Schludność jest elementem kultury osobistej. Zresztą sam dyrektor jest zawsze ogolony.

Trzeba przyznać, że Bojko ma rację. Nieogolony mężczyzna jest symbolem zapuszczenia, pijaństwa, braku higieny i kultury. Z drugiej strony to niezwykle modne. Tyle, że wystarczy popatrzeć na burmistrza Iławy. Bez brody wygląda dużo lepiej. Broda może dodaje mądrości, ale i lat.

Piszę ten felieton po dwóch zamachach terrorystycznych w Anglii. Europa jest w stanie wojny. Na ulicach giną przypadkowi ludzie. Czy gdzieś tam, w życiorysach zamachowców, zabrakło dyscypliny?

POPATRZMY WOKÓŁ SIEBIE

To spore uproszczenie, ale popatrzmy wokół siebie. Z jednej strony widzimy dzieci z wymagających, ale sprawiedliwych domów rodzinnych, które muszą wracać przed zmrokiem, które do ojca nie mogą mówić po imieniu, które mają szacunek do nauczycieli i ludzi w ogóle. Z drugiej strony dzieci, które siedzą na ławkach po zmroku, które rodziców i nauczycieli traktują jak kolegów. Jakie będą ich losy?

A jakie były domy i rodziny zamachowców? Jakie autorytety kazały im zabić innych? Religia? Allach? Co to za mesjasz, który obiecuje zbawienie w utoczonej krwi bliźniego? Czy jakikolwiek kochający rodzic uczy dziecko zabijać? Czy jakikolwiek wymagający rodzic cieszy się, gdy dziecko zejdzie na złą drogę?

Ciekawe czy czytelnicy wiedzą gdzie są ich dzieci w tym momencie, albo kto jest ich najlepszym kolegą, koleżanką? Jaką dostali ostatnio ocenę w szkole?

Zanim jednak zaczniemy wymagać od dzieci, wymagajmy od siebie. Jak dyrektor Bojko, który sam jest ogolony i wymagał tego od swoich uczniów, tak i my szanujmy innych, by nasze dzieci nas szanowały.

BARTOSZ GONZALEZ









Iława 1993. Na cyplu „Czapla” nikomu nieznana Polka
z niemieckim paszportem wbrew szumnym obietnicom
niestety nie urodziła ani hotelu, ani żadnych innych
miejsc pracy, lecz po latach odsprzedała parcelę.
Gościem uroczystości na placu Starego Miasta był
m.in. urzędnik z kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy
– Andrzej Drzycimski (foto 1), rodzinnie związany z Iławą.
Radny Jerzy Drumlewski (foto 2) tryskał energią
i oprowadzał inwestor Wiktorię Banaszak.
Nie zabrakło wszystkich ówczesnych radnych,
którzy w rytm orkiestry „budowlanki” też chcieli
mieć nadzieję na sukces (foto 3). Może zamyślony
sekretarz Jerzy Sawicki przeczuwał
niespokojną przyszłość? (foto 4).





  2017-06-07  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102482628



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.