Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2017-10-04

Gonzalez: Słowa na wiatr. Kto zrobił kasę na wiatrakach


Mija 10 lat od uruchomienia elektrowni wiatrowych w Kisielicach. To dobra okazja, by zapytać, czy było warto? Czy rachunki za prąd kilkaset metrów od wiatraków są tańsze, czy ludziom żyje się lepiej? Czy aby słowa nie poszły do... kieszeni?

Kilka dni temu oglądałem program Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać” w TVP. Uczestnicy rozmawiali o kulisach powstawania farm wiatrowych i okolicznościach ich odkupienia przez Polską Grupę Energetyczną od hiszpańskiej Iberdroli. Według uczestników programu państwowa spółka PGE znacznie przepłaciła za farmy, a część pieniędzy po prostu utopiono, kupując nic nie warte plany. Jedno jest pewne, Iberdrola zarobiła, a stracili podatnicy.

Dorota Arciszewska z PiS powiedziała w programie, że w województwie pomorskim dochodziło do korupcji przy budowie farm wiatrowych. Według poseł radni niektórych gmin po wydaniu zgody na budowę stawali się akcjonariuszami i beneficjentami farm.

Rzecznik państwowej spółki Energa, która niedawno wypowiedziała umowę części farm wiatrowych na dostawę prądu, ujawnił skandaliczne umowy zawierane z poprzednim kierownictwem firmy. Prezes Energi i prawnik reprezentujący spółkę podkreślili, że zawarcie umów na zakup prądu od farm wiatrowych był z biznesowego punktu widzenia błędem. Według prawnika Przemysława Maciaka umowy są nieważne, ponieważ zostały zawarte wbrew prawu o zamówieniach publicznych. Zapisana w nich sztywna i niezależna od rynku cena prądu jest dziesięć razy wyższa od obecnych cen. Prawnik i przedstawiciele Energi podkreślili, że ówczesne władze spółki i ministrowie zachowywali się tak, jakby działali na korzyść producentów energii wiatrowej, nie dbając o interes państwa.

W programie uczestniczył również były minister skarbu w rządzie PO Andrzej Czerwiński, który zwrócił uwagę, że nie można przedwcześnie oceniać tamtych umów i trzeba poczekać na wyroki sądów rozstrzygające o ich ważności. Czerwiński odniósł się również do niedawnej nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii. Według Czerwińskiego może ona doprowadzić do zamknięcia farm wiatrowych, a tym samym konsumenci mieszkający w pobliżu farm stracą dostęp do taniej energii.

No i jesteśmy w domu. Mit farm wiatrowych polega w dużym stopniu na iluzji, że jak mam na polu wiatrak, to mam tani prąd, bo blisko. Nic z tych rzeczy, jak wynika z ujawnionych umów, energia wiatrowa przez ostatnie lata była wielokrotnie droższa niż inna. Zielona, tak może i zielona, ale jakim kosztem?

Mnie od wielu lat intryguje, dlaczego co chwilę wymieniam żarówki na coraz bardziej energooszczędne, a rachunki za prąd i tak rosną? Były świetlówki kompaktowe, dziś świecą się ledy. I co? Jest taniej? Nie! Gdybyśmy tymi żarówkami świecili dwadzieścia lat temu, za prąd miesięcznie zapłacilibyśmy może kilka złotych.

Z dzieciństwa pamiętam grzejnik elektryczny ogrzewający pokój przed spaniem. Kaloryfery oczywiście bez termostatów z popsutymi zaworami grzały cały sezon. Kogo dziś na to stać? Kręcimy tymi pokrętłami, zmieniamy żarówki, oszczędzamy ciepłą wodę, byle tylko mniej płacić. Kto o tym kiedyś myślał? Całe pokolenia dorastały przy prądożernych słoneczkach i farelkach. Dożyliśmy czasów, kiedy światło, ciepło i gorąca woda w domu stały się niemal luksusem.

Powoli otwierają się nam oczy, że tak nie musiało i nie musi być. Prąd nie musi być drogi! Światło nie musi być luksusem! Zielona energia okazuje się być jednym z wielu przekrętów.

Kto zarobił na kisielickim wietrze? Podczas otwarcia padały piękne słowa, jak się okazało, były to słowa na wiatr. Mieszkańcy Kisielic? Jestem bardzo ciekaw, ile złotówek wam przybyło w kieszeniach przez dziesięć lat? Ceny prądu spadły? Iberdrola zainwestowała w gminę? Dlaczego po zaledwie kilku latach wiatraki zostały sprzedane państwowej spółce, najprawdopodobniej po zawyżonej cenie? Może właśnie tak miało być?

Moim zdaniem przez ostatnie lata byliśmy poddani gigantycznemu praniu mózgów w sprawie zielonej energii. Powiedziano nam, że jest lepsza dla zdrowia i tańsza. Wiemy już, że to drugie to mit. Czy lepsza dla zdrowia? Trzeba zapytać mieszkańców domów sąsiadujących z wiatrakami. Czy komin z filtrem elektrowni węglowej na Śląsku jest gorszy od szumiących dzień i noc śmigieł wiatraka? Dlaczego polski węgiel przestał być opłacalny, gdy w tym samym czasie niemiecki, rosyjski i chiński płynął do Europy szerokim strumieniem?

Dlaczego w końcu nie opodatkowano rozpiętości śmigieł, które przecież są najważniejsze dla elektrowni wiatrowej, a jedynie maszt? Dopiero niedawno zaczęto próbować opodatkowywać całość elektrowni. Przez długie lata śmigła kręciły się za darmo, zarabiając olbrzymie pieniądze dla zagranicznych właścicieli.

Po dziesięciu latach warto zrobić bilans kisielickich elektrowni. Jestem pewny, że każdy, nawet uczeń znający trochę matematykę, szybko zorientuje się, że zielone elektrownie to przekręt.

Przy tej okazji warto też zrobić bilans iławskiej energetyki. Mija siedem lat od prywatyzacji miejskiej ciepłowni w Iławie. Burmistrz Włodzimierz Ptasznik i ówcześni radni nie widzieli problemu. Jedynie Eugeniusz Dembek i Henryk Witkowski głosowali przeciw sprzedaży ciepłowni. I co? I znowu miasto i mieszkańcy zostali zrobieni w konia. Dziś mieszkańcy Gajerka, okolic szpitala z załzawionymi od dymu oczami proszą o pomoc burmistrza. Zaraz, nie ten adresat! To nie Żyliński sprzedał wasze czyste powietrze, ale Włodzimierz Ptasznik z radnymi!

Moim zdaniem warto pomyśleć o odkupieniu ciepłowni. Ciepła woda nie może być luksusem. Tak jak nie można sprzedać oczyszczalni ścieków, szpitala, szkół, producentów prądu, tak i ciepłownia nie może być nastawiona na zysk! To nie średniowiecze ani Polska międzywojenna, że ciepło było tylko w pałacach, a chłopskie dzieci umierały na zapalenie płuc z zimna! Był to błąd, pieniądze dawno przejedzono, a na miejskim cieple zarabia prywatny właściciel.

Polityka Balcerowicza i jego zwolenników całkowicie się skompromitowała. Wyprzedaż wszystkiego ciągle ma naśladowców, ale na szczęście prokuratorzy pracują pełną parą. Mam nadzieję, że pracować zaczną również i sądy. Warto sprawdzić, kto zarabiał na różnych inwestycjach w ostatnich 25 latach.

Zostańmy przy kapitalistach i tzw. wolnym rynku. Liberalizm gospodarczy ma ciągle sporo zwolenników. Karty na stół, panie i panowie! Wychowankowie Balcerowicza! Jest u nas w powiecie taki problem, który pokazuje kompromitację dogmatu o dochodowości. Wszystko musi na siebie zarabiać i być na plusie? No to zobaczmy!

Dzieci i młodzież z powiatu iławskiego, mieszkańcy wsi i okolicznych miejscowości żyją, podobnie jak pasażerowie Pendolino, w XXI wieku. A jednak mieszkańcy np. Zalewa, którzy mają ochotę pójść w Iławie na kawę, uczniowie spieszący do iławskich szkół, nie mają takiego komfortu jak podróżni w Pendolino. Jak ujawnił Kurier, pasażerowie busów jednej z firm tłoczą się jak sardynki w oleju. Zamiast siedzieć, stoją, inni pasażerowie, co również ujawnił Kurier, nie mają nawet szansy wsiąść do autobusu, bo ten po prostu nie zatrzymał się na przystanku.

Jest to niewyobrażalny skandal, by uczniowie, którzy jadą do szkół zdobyć wykształcenie, podnieść swój poziom życia, zdobyć zawód, zdać maturę i skończyć w przyszłości studia, mieli takie trudności! Jak niesprawiedliwe jest życie wobec młodego mieszkańca wsi, który musi codziennie tłoczyć się w autobusie, ryzykując zdrowiem a nawet życiem? Jak niesprawiedliwe jest życie wobec tych, którzy zostają na przystanku w deszczu, bo autobus się nie zatrzymał? Jak nierówne szanse ma dziecko ze wsi wobec mieszkańca miasta, który do szkoły idzie albo jedzie miejskim autobusem lub tramwajem?

Trudno również uwierzyć, że z powodu urlopu lekarza przychodnia musiała zostać zamknięta! W XXI wieku! W latach PRL, który wydawało się, skończył z feudalizmem, nierównościami społecznymi i wszystkim dał równe szanse na start w życie! Zdumiewające, że zaledwie po 25 latach wolnej Polski wraca ta Polska międzywojenna, w której dziecko z biednej rodziny miało całe życie pod górkę, a dziecko zamożnych rodziców zawsze z górki. Nie można się zgodzić na to, by stan konta decydował o dostępie do edukacji i lekarza! Czy jeśli ktoś nie ma samochodu i nie może dojechać do iławskiej przychodni lub szkoły, to jest gorszym Polakiem? Dlaczego żadne władze nie myślą o takich ludziach? Dlaczego młodzież nie ma zapewnionego sprawnego transportu do szkół, a starsi czy chorzy transportu do lekarza?

Państwo, jak widać, nie istnieje albo nie pamięta o biednych, słabych i tych, którzy nie znają smaku ośmiorniczek. Dlaczego lekarze, których tak bardzo dotknęły moje felietony, nie pojadą na iławskie wsie i społecznie, za darmo nie pomogą mieszkańcom? Przecież za podatki tych ludzi zdobyliście wykształcenie! Oddajcie im teraz to, co oni wam dali! Można urządzić białą niedzielę, co tydzień odwiedzić inną wieś. Zmierzyć ciśnienie, poziom cukru, posłuchać serca... Swoimi pięknymi samochodami terenowymi na pewno dojedziecie do nich szybciej niż oni do was PKS-em.

To oczywiście bajki, nie po to lekarz się kształci tyle lat, by jechać na wieś i oglądać grzybice paznokci rolnika. Powiedzmy sobie szczerze, lekarzami rodzinnymi zostają jedynie romantycy, a i tych już prawie nie ma. No bo jaki sens, by się babrać w tym wszystkim, skoro po tym samym wydziale lekarskim można złapać etat w szpitalu, zostać bogatym ginekologiem, neurologiem, anestezjologiem, a ci mądrzejsi mogą nawet zostać neurochirurgami! No i czy taki neurochirurg pojedzie na wieś, by sobie pobrudzić buciki błotem? Ależ skąd!

Władze lokalne nie mogą wpłynąć na lekarzy, ale mogą zorganizować tak transport w powiecie i mieście, by nie był przeszkodą a ułatwieniem w dotarciu do lekarza, szkoły i zakładu pracy. Smutne, że w miejskim budżecie ciągle nie ma pieniędzy na darmową komunikację emerytów i rencistów. Iława jest tak mała, bilety i tak nie pokrywają kosztów funkcjonowania ZKM. Czy nie można wprowadzić darmowych przejazdów dla wszystkich mieszkańców? Czy ZKM nie może jeździć do Zalewa, by młodzież z powiatu miała dobry dojazd do iławskich szkół? Co to za koszt? Inwestycja w edukację dzieci i młodzieży się zwraca wielokrotnie! Szkoda, że nie ma u nas wizjonerów na miarę Jarosława Kaczyńskiego, który wprowadził 500+. Niemal wszyscy ekonomiści mówili, że się nie da, że budżet się zawali! I co? Działa!

Darmowa komunikacja powiatowa albo chociaż za minimalną opłatą, na wspólnym bilecie w Suszu, Kisielicach, Lubawie, Zalewie i Iławie! To piękna wizja! Sam bym wyskoczył do Lubawy rano na kawę, wrócił za godzinę i jeszcze podjechał do Zalewa, by zrobić zdjęcia kościoła. Gdyby tak się dało za pięć złotych pojeździć po całym powiecie cały dzień...

Widzę już nasze władze miejskie i powiatowe, które pukają się w czoło, myślą, że Gonzalez zwariował. No cóż, polityka może być pragmatyczna, czyli surowa i szara, a może być wizjonerska i odważna.

Współczuję młodym ludziom, którzy tłoczą się w busach, jadąc do szkół. Źle się urodziliście, gdybyście mieszkali w Warszawie, mielibyście metro, pociąg, tramwaj. Mieszkacie na wsi, władze o was nie myślą. Prywatny przewoźnik świadczy gorsze usługi niż państwowy PKS czterdzieści lat temu. Wasi rodzice łatwiej mogli się dostać do Iławy niż wy dzisiaj! Mieszkańcy Siemian mieli w PRL więcej autobusów niż jest dzisiaj! Gdzie są ci prywaciarze, którzy mieli zastąpić państwowego molocha? Dlaczego nikt nie bierze kursów do Siemian, Gromot, Rudzienic, Frednowych? Taki to właśnie kapitalizm, czyli jeśli nie masz kasy, to się nie liczysz.

BARTOSZ GONZALEZ






Kisielice. Były burmistrz Tomasz Koprowiak
jest wielkim promotorem odnawialnych źródeł energii.
Jakie korzyści odnieśli mieszkańcy Kisielic przez
dziesięć lat funkcjonowania elektrowni wiatrowych?
Ceny prądu, mimo że wiatraki stoją tak blisko miasta,
są takie same jak w innych częściach powiatu.






Kisielice nie mają tańszego prądu,
stały się za to atrakcją fotograficzną.
Rzepak z wiatrakami w tle stał się popularnym
motywem fotograficznym na kalendarzach.





  2017-10-04  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102859229



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.