Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2012-03-14

Kurpiecki: Jak zdobyć bombę?


Jeśli ktoś śledzi uważnie doniesienia lokalnych mediów, to wie jak. Należy ją sobie wykopać. Tego dobra ci akurat dostatek, choć od wojny minęło kilka dziesięcioleci. Praktycznie nie ma miesiąca bez informacji, że gdzieś leżał sobie niewybuch. W Iławie interwencjami co do bomb zajmuje się Nieetatowa Grupa Rozpoznania Minersko-Pirotechnicznego. Zdziwiła mnie ta imponująca zbitka słowna, więc zainteresowany zacząłem szukać, co to za dziwo. Okazało się, że to przeszkoleni pirotechnicznie policjanci, działający na obszarach, gdzie nie ma ani jednostek saperskich, ani zbytniego zagrożenia aktywnością terrorystyczną. NGRM-P to niemniej skrót który brzmi imponująco. KKOCDCPJF – Ktoś Kto Od Czasu Do Czasu Popełni Jakiś Felieton brzmi też nieźle.

Nie, żebym nie miał do czynienia z bombami. Miałem, a jakże. W czasach bardzo wczesnej młodości miałem okazję transportować z lasu za osiedlem Podleśnym przez pół Iławy na bagażniku roweru Wigry 3 jakiś wykopany pocisk, bodajże moździerzowy. Wrzuciłem to gdzieś do Małego Jezioraka. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Trzydzieści lat temu tego rodzaju debilne zachowanie nie wydawało mi się niczym szczególnie dziwnym, a już tym bardziej nagannym. No, ale znowu w latach pięćdziesiątych, dzieciaki bawiły się w rzucanie do wody znalezionymi (działającymi) granatami, kolekcjonowaniem ostrych naboi, a nawet broni i wtedy też nikt się tym nie bulwersował. Tak jak zapewne dziś dzieciaki w afgańskich wioskach latają z kałaszami, bawiąc się w strzelanie do okupanta. Na wszystko trzeba brać poprawkę czasu i miejsca, w którym się przebywa.

Leśne niewybuchy to temat popularny wśród młodzieży. Lider poszukiwania bomb w lasach, zresztą sąsiad mieszkający niegdyś 50 metrów ode mnie, zgromadził sobie pokaźny arsenał w piwnicy. Spokojnie, nie ma obawy, arsenał zajęła dawno temu policja, a delikwent odpoczywa za kratkami, po zmianie branży na podpalanie lasów.

Teraz może potencjalnie śmiercionośnego żelastwa w ziemi jest już mniej. Ale czy kiedyś instytucja mająca zajmować się edukacją uczulała na ten problem? Ależ skąd. Czym jest przyziemny problem zabawy bombą wobec rozterek bohatera poematu epickiego? Na lekcjach przysposobienia obronnego zamiast uczyć np. skutecznego strzelania, robiliśmy maseczkę z gazy. Maseczka chroniła chyba jedynie wykładowcę przedmiotu przed zwolnieniem z uwagi na bezsens tego rodzaju „edukacji”. A wziąć dzieciaki do lasu z wykrywaczem min, przeszukać z hektar, „znaleźć” ukrytą wcześniej kopię pocisku, pokazać procedury. Ale nie, w życiu! W ministerstwach i kuratoriach siedzą ludzie, którzy myślą, że po takich zajęciach młodzież na własną rękę pójdzie szukać rakiet, a następnie przepiłowywać je w imadle ku zgubie swojej i zniszczeniu masy mieszkaniowej.

Tak na marginesie, na Wiki, która akurat w rosyjskiej wersji zawiera najwięcej informacji o bombach, zauważyłem, że atomówka, która zniszczyła Hiroszimę, nazywana jest przez naszych wschodnich sąsiadów małysz (org. little boy – mały chłopak). Nie ma to jak skojarzenia. Nie wiem, czy systemy mnemotechniczne wykorzystywane są w szkołach, ale dzięki niemu zdałem kiedyś egzamin teoretyczny na prawo jazdy. Nie trzeba było znać żadnego przepisu z kodeksu drogowego! Zainteresowanych patentem jednak rozczaruję, było to coś około 15 lat temu i od tego czasu coś w procedurach pozmieniali.

Zresztą, co tam szkoła. Miałem okazję być kilka miesięcy w wojsku, no może nie w wojsku, ale w szkole podchorążych rezerwy. Dzięki temu mają państwo, w mojej osobie, obrońcę kraju wyspecjalizowanego w czyszczeniu karabinu typu kałasznikow. Bo właśnie pielęgnacja tej muzealnej, niecelnej broni była w armii naszym głównym zajęciem. Wystrzeliłem z niej 5 ostrych pocisków i to wszystko. Jeśli w ciągu kilkunastu lat, od tego momentu, nie zmieniło się nic w wojsku na lepsze, to powiem krótko, nie są państwo bronieni. W konsekwencji zawieruchy na skalę regionalną lub światową, co? Partyzantka, rząd na emigracji, żołnierze wyklęci? A nie lepiej pomyśleć o obronie zawczasu? Oczywiście nie będzie silnej armii bez silnej gospodarki. Nie będzie sprawnej gospodarki bez wolnego rynku. A wolny rynek to coś, do czego nie chcą dopuścić najsilniejsze u nas lobby urzędnicze i finansowe. Ale to nasz kraj, prawda? Kraj zwykłych ludzi, którzy pracują na chleb i rozrywkę, od czasu do czasu. Więc czemu na to pozwalamy? Chyba, że powinniśmy pozbyć się polskości, bo Polska to nienormalność. Ale skoro wiodąca siła weszła w buty Gierka, a opozycja epatuje odwołaniami PRL-u, to znikąd nadziei.

Zrobił na mnie wrażenie jeden z ostatnich felietonów pani Klepackiej. Był o wrażeniach, emocjach i wewnętrznej sile po jakimś motywującym wykładzie. Chciałbym dodać tylko historię wyczytaną u Sołżenicyna. Nie pamiętam dokładnie, ale leciało to jakoś tak – chłop, który dorobił się w Kanadzie (dawnej nie skażonej socjalizmem), naczytawszy się o sukcesach komunizmu u sowietów, przeprowadził się wraz z dobytkiem do ZSRR. Zastał tu bandę kołchoźników bez pojęcia o pracy, zapijaczonych, chamskich i leniwych. W ciągu niedługiego okresu stracił wszystko i trafił nawet do obozu. Na szczęście udało mu się wrócić do dawnego kraju i dzięki pracy powoli odrobił swój dobytek. Morał z tego taki, że jeszcze trzeba dobrać umiejętnie miejsce, gdzie możemy spełnić marzenia i że nie warto kopać się z koniem. U nas pojawiła się jaskółka w postaci zapowiedzi Gowina dotyczącej liberalizacji zawodów, ale doświadczenie podpowiada, że to tylko pijarowski hokus-pokus.

A wracając do bomb. Próbując szukać w internecie informacji na temat ilości rocznej produkcji pocisków na świecie, miałem w tyle głowy wrażenie, że jakiś system analizuje, czy aby nie jestem terrorystą szukającym przepisu na materiały wybuchowe. Niezła paranoja. Nie moja, bo takie systemy istnieją, choćby sławny „Echelon”. Paranoja rządzących, którzy widać mają na bakier z historią i nie kojarzą, że imperia upadają. I to nie dlatego, że przestają kontrolować każdego na każdym kroku.

I tak, poza tym, w nawiązaniu do ostrzenia przez jankesów zębów na Iran od kilku lat – niby dlaczego mamy wierzyć, że Mahmud Ahmadineżad jest większym czubkiem niż Putin czy Obama i jak będzie miał atomówkę, to zrobi światu kuku? Że powinniśmy bronić własnych interesów? Nie wiem, jak czytelnicy, ale ja jakoś nie mam udziału w firmach produkujących broń ani w tych wydobywających złoża naturalne.

Nie mam też w tych robiących biznes na ekologii, stąd plusik dla rządu za próbę rozbrojenia tykającej bomby finansowej, czyli weto co do ograniczeń emisji CO2 w UE. Zawsze to mniejsze rachunki za prąd w przyszłości.

KRZYSZTOF KURPIECKI

  2012-03-14  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
106984889



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.