Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2011-07-06

Olszewski: Neapolitańczycy 2012


Mieszkańcy Neapolu i okolic ponoć nie za bardzo lubią opuszczać swój rejon, gdziekolwiek bowiem we Włoszech się nie pojawią wzbudzają śmiech – gwarą, sposobem ubierania się, krzykliwością. Wolą więc siedzieć na świętej swojej ziemi, chodzić do kościoła, kłaniać się sobie nawzajem, a Italia niech sobie żyje własnym rytmem – to ich stara, sprawdzona metoda obcowania z resztą swojej jak by nie patrzeć – ojczyzny.


Leszek Olszewski


Neapolitańczycy na świecie są wszędzie – w Stanach są nimi farmerzy z południowego wschodu, nieprzywykli do mycia fani whisky, muzyki country, lokali ze streap-teasem i mordobicia jako jedynej metody rozwiązywania sporów wzajemnych. W Anglii obiektem kpin są liverpoolczycy – ludzie według schematu, głupi, nieociosani, toporni, mówiący gwarą ciężką do zrozumienia w innych częściach Albionu. Polska to naturalnie śmiech z Kresów Wschodnich – Kargul i Pawlak, „Konopielka”, „U pana Boga za piecem”, Kononowicz – tamtych ludzi też lepiej na świat nie wypuszczać. „Neapolitańczycy” są też w każdym mieście, ba – w każdej rodzinie – nie czarujmy się!

Piszę to w nieabstrakcyjnym kontekście. Tak patrzę w kalendarz i za rok będzie już po turnieju finałowym Euro 2012 – 1 lipca zwieńczenie imprezy w Kijowie, Polskę europejska karuzela pożegna 28 czerwca, kiedy to w Warszawie odbędzie się drugi półfinał mistrzostw. Mistrzostw, które rozpoczną się – przypomnijmy 8 czerwca o 18.00 spotkaniem rozegranym na Stadionie Narodowym w Warszawie i będzie to mecz pomiędzy Polską, a którymś z jej grupowych rywali (osobiście stawiam na Albanię). Trzeba więc chłodno liczyć, że czeka ten kraj trochę ponad trzy tygodnie życia w rytm kolejnych spotkań, patrzenia na przemieszczające się tłumy tysięcy fanów, goszczenie ich, zarabianie na nich – bardzo ciekawa perspektywa, tylko czy uda się zdać egzamin?

Czy ex post nie uznają oni prześwietnej Polski z jej tradycją, historią i Dworcem Centralnym za neapolitańczyków Starego Kontynentu, zważmy twardo na fakty. Primo – komunikowanie się! Nie ma ponoć dziś w Europie kraju równie analfabetycznego co Polska, chodzi mi o znajomość języków obcych. Prezydenci miast nie znają, wojewodowie, burmistrzowie, prawnicy, lekarze, policjanci, taksówkarze, szarzy ludzie też ni be ni me – WSTYD! W rok się tego nie nadrobi, turyści przyjadą tu jak do Chin, co gorsza bez możliwości zasięgnięcia informacji od Chińczyka-policjanta/mieszkańca którędy chociażby udać się na lotnisko czy dworzec kolejowy – to może być ekstremalne Euro dla Duńczyków, Szwedów, Holendrów czy Turków!

Secundo... „komunikacja bis”, czyli co w związku z tym mamy począć? Sprawy przecież nie można tak zostawić, bo jedyne co pewne, że Euro będzie, turyści będą, Polacy zaś też będą ale dalej analfabetami! Otóż okazuje się jest wyjście, wyjście genialnie proste, na które póki co nikt nie wpadł i – znając polską myśl kreatywną – nikt nie wpadnie! Sprawę drodzy państwo można ogarnąć w kilka miesięcy, a tu do imprezy z tej perspektywy kupa czasu. Wyjściem z pata i nieuchronnej kompromitacji jest „zalesienie” miast – Iławy również czymś, co stanowi ABC każdego zachodnioeuropejskiego grodu, czyli tabliczkami informującymi gdzie i jak dotrzeć. Tabliczkami naturalnie w języku angielskim, a w Iławie również i niemieckim.

Euro nie Euro, takie coś powinno funkcjonować – gdzie dworzec, szpital, policja, stadion, basen, hotel, amfiteatr etc. Wtedy nawet jeśli w mieście żyją same niemowy, turysta i z Japonii nijak nie straci gruntu pod nogami, a doskonale da sobie radę bez niczyjej pomocy. Tzn. że w szpitalu z nikim się nie dogada musi brać pod uwagę, w końcu jest w Polsce, a tu się mówi po polsku. Wracając zaś do czerwca 2012 dostrzeżmy zagrożenie nr 3 – najazd na ziemie Piasta i Glempa przedstawicieli diametralnie innych kultur, innych sposobów realizacji siebie w życiu. Polacy muszą więc być z grubsza przygotowani na to, że ludzi podobnych sobie pod obcymi banderami nie ujrzą, a za to kibole lubią dać w ryj!

Weźmy Holendrów, Anglików czy Francuzów – każdy z tych krajów to mieszanka postkolonialna – koktajl kolorów skóry, różnych obyczajów, wszelka wolność osobista, ogólnie akceptowana różnorodność. Ot, choćby homoseksualiści mogący zawierać związki, wychowywać dzieci, manifestujący publicznie swe uczucia jeśli przyjdzie im na to ochota. Ci tu też z pewnością dojadą i to bez złych przeczuć, bo przecież taka para choćby z Amsterdamu bez problemu odnajduje się na ulicach Paryża, Mediolanu, Kopenhagi czy Rzymu. Tam mijają się wszyscy – Żydzi, Afrykanie, Azjaci, muzułmanie – taki przywilej bogatych krajów, do których ucieka kto może przechodząc momentalnie błyskawiczny kurs arcytolerancji.

Polacy takiego kursu nie przechodzą, bo żyją sami wśród swoich – jak kaczki w szuwarach. Każda więc inność może gdziekolwiek spowodować błyskawiczną eksplozję, bo jak to: chłop z chłopem za rękę idą? W ryj i się oduczą – prosta recepta, sprawdzona nad Wisłą po wielokroć jeśli odbiegasz od pseudonorm wpojonych przez tych lub tamtych czcicieli czystości. I takich incydentów się obawiam. Polska dziś 90 procentom mieszkańców UE nie kojarzy się z niczym, podobnie jak Bułgaria czy Bośnia, Euro może tego globalnie nie zmieni, ale wieść o każdym incydencie momentalnie znajdzie się na rozkładówkach medialnych – to jedyne co pewne za rok.

W kontekście Iławy oczekiwałbym decyzji władz o montażu wspomnianych tablic. Jeśli w Ostródzie czy w hotelu na Górach Dylewskich zamieszka jakaś ekipa np. Hiszpania, 3 tygodnie będą przebywać tu dziennikarze hiszpańscy i tysiące kibiców, murowane więc, że i tutaj dotrą, a może nawet zamieszkają. Trzeba sprawić, by z tych tablic biło nie tylko info doraźne, ale także drogowskazy np. do Kamieńca, Szymbarka, Karnit czy Makowa/Siemian + małe dossier o Jezioraku, że to chociażby najdłuższe jezioro w Polsce. W Warszawie na Nowym Świecie jest stała wystawa fotograficzna „Warszawa przedwojenna” dlaczego nie pomyśleć o czymś podobnym tutaj?

Jest świetny materiał zdjęciowy, napisy dodajemy w trzech językach i turysta jest ugotowany – łapie gdzie jest i co tu za świat. Zdaję sobie sprawę, że takimi pomysłami winien sypać jak z rękawa dział promocji miasta, osobliwie w przededniu czegoś takiego jak Euro, tyle, że DPR śpi, a tempus mocno fugit, szanowni panowie ugarniturowieni! Niech ta Polska od neapolitańczyków leży jak najdalej – szczerze jej tego życzę!

Leszek Olszewski

  2011-07-06  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
102940332



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.