Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2009-04-29

Po tragicznym wypadku, w którym zginął motocyklista


Jestem specjalistą od śmierci. Najlepiej wychodzą mi samobójstwa, a jeszcze lepiej tragiczne wypadki. Ktoś napisał, że nudzę! To prawda, trudno przecież mówić o czymś innym, skoro w życiu jesteśmy pewni tylko jego końca. Trudno zresztą milczeć, gdy ginie człowiek, a pozostali cierpią. W Lubawie śmierć znowu przyszła na żniwa przed sezonem.


Tomasz Reich


Było jak zawsze. Wyjechał z domu motocyklem i potem już nie wrócił. Ludzie mówią, że widok był okropny, ale wcześniej po całej okolicy rozniósł się wielki huk. Zginął motocyklista z okolicy Lubawy. Szybko poszła w miasto plotka, że zabił się na motorze pod Bratianem. Jedni wiedzieli, kto dokładnie, a inni tylko kręcili głowami, że to straszna tragedia. Choć tak naprawdę nikt nie miał pewności, kim był ów motocyklista. Ale przecież w małym mieście nic się nie da ukryć, więc szybko okazało się, że chodziło o mieszkańca ze wsi pod miastem. Miał na imię Tomek, zostawił żonę, osierocił dzieci. Pewnie ktoś współczuł. Przecież to nic wesołego, jak człowiek odchodzi, a jeszcze gorzej, gdy zostawia małe dzieci i młodą żonę.

Podobno jechał za szybko. Trudno się jednak temu dziwić, bo te motocykle są już tak skonstruowane do dosłownego śmigania po drodze. Kłopot w tym, że samochody i motocykle mamy coraz lepsze. Jedno, co się nie zmieniło, to drogi. Coraz bardziej tłoczne, zniszczone i stanowczo za wąskie. Kto więc zawinił? Kierowca czy droga, a może nieszczęśliwy splot zdarzeń? Ktoś racjonalnie myślący przyzna, że to wina motocyklisty, bo przecież na pewno za szybko jechał. Mnie taka pewność się nie przytrafiła. Nie byłem przecież na miejscu tragicznego wypadku, nie wiem, co dokładnie się zdarzyło w Bratianie. Skutki tego zdarzenia są oczywiście straszne, bo zginął młody człowiek, w dodatku całkiem młody. Mnie zaś po prostu szkoda życia. Nieważne, czy mój imiennik i rówieśnik stracił je z braku rozwagi na drodze, czy też w nieszczęśliwych okolicznościach.

W ten weekend w stolicy, w której mieszkam od lat, rozpoczął się kolejny sezon motocyklowy. Fanów tego sportu z roku na rok przybywa, dlatego do Warszawy w ostatnią sobotę kwietnia przybyły tłumy motocyklistów. Przyznam, że nigdy nie widziałem tak długich i głośnych korowodów jak tego dnia. Ludzie przechadzający się chodnikami byli pod wielkim wrażeniem, bo przecież potężne maszyny na dwóch kołach podobają się mężczyznom, ale i kobietom. O takich motorach marzą od najmłodszych lat mali chłopcy. Trudno się temu dziwić, bo dwusuw daje jego właścicielowi znacznie większe możliwości niż samochód. Po drugie rozwija bardzo szybko ogromną prędkość i czasem udaje mu się uciec bezkarnie przed korkami w mieście. Atutów jak widać motory mają wiele i co idzie za tym, fanów również z roku na rok im przybywa. Mnie jednak zastanowiła jedna rzecz, ilu z tych kierowców tego sobotniego korowodu bezpiecznie i cało dotrwa do kolejnego sezonu motocyklowego, który jak co roku zacznie się w kwietniu, tyle że przyszłego roku.

Wiemy jednak, że Tomek spod Lubawy nie doczeka. Odszedł przed sezonem. Jego śmierć zresztą jest nie tylko wielką tragedią jego, ale również bliskich, bo przecież bólu po odejściu kogoś nie uda się przeżyć jednego dnia. Co więcej, cierpienia nie da się rozłożyć na raty. Wprost przeciwnie, ono jest i trwa w człowieku tak długo, dopóki się z niego nie uwolni. Nie ma recepty na wyleczenie się z bólu, sam z czasem się przekonuję, że jak śpiewała Grażyna Łobaszewska „Czas nas uczy pogody”. To prawda. Tylko tyle, co my żyjący wyniesiemy z tej historii motocyklisty. Jak wiele wypadków musi się jeszcze wydarzyć, ile osób zginąć w tragicznych okolicznościach, żebyśmy pojęli, że życie zdarza się raz. Chciałoby się mocno wierzyć, że już nigdy więcej. Piękna jest taka naiwność, ale przecież dobrze wiemy, że tak się nie stanie, bo ludzie są ułomni, a pęd po ulicach z olbrzymią prędkością daje poczucie wolności i władzy nad materią.

Złudne jest zresztą myślenie człowieka, że może mieć władzę nad swoim życiem. Trzeba zresztą o tym pamiętać, że człowiek od zawsze miał w sobie pragnienie poczucia wolności. Tak przecież było już w starożytnej Grecji, gdzie żył zniewolony przez jednego z tamtejszych władców wybitny budowlaniec Dedal i jego syn Ikar. Nie muszę chyba nikomu przypominać, jaki los spotkał chciwego władzy nad śmiertelnością Ikara. Jak się okazuje, od tamtego czasu upłynęło wiele tysiącleci i choć zmieniają się dekoracje i okoliczności, to tragedia ludzka jest wciąż taka sama. Nie mamy wpływu na bieg zdarzeń, ale pewnych spraw daje się z pewnością uniknąć. Mnie tam wcale nie kusi zawrotna prędkość ani warkot silników motocykli. Zresztą widziałem zdjęcia z pogrzebu motocyklisty z Lubawy na jednej z lokalnych stron i wcale mnie to nie ciekawiło. Nie zrobiło też na mnie dobrego wrażenia, że odprowadzali go koledzy. To dobrze, że towarzyszyli mu w jego ostatniej drodze, ale jak długo będą o nim pamiętać? Czy będą przychodzili na jego mogiłę? A może zapomną jak o wszystkim, co minione?

Kilka lat temu osoba z mojej rodziny zginęła pod kołami tira. Marcin wracał po kilku miesiącach ciężkiej pracy z Anglii. Dzieliły go od domu dosłownie kroki, nie mógł się już doczekać zapachu i smaku pomidorówki z makaronem na stole w kuchni. Niecierpliwie czekał na jasny uśmiech swojej mamy. Nie zobaczył jednak ani swojego miasteczka, ani nawet tablicy z nazwą. Zginął wraz ze swoimi kolegami pod kołami wielkiego samochodu na ciasnej drodze. Pewnie znowu komuś zabrakło wyobraźni, a może przestrzeni, żeby ocalić się szczęśliwie przed śmiercią. Ona zaś jak zwykle przyszła bezwzględna i nie w porę. Zostawiła tylko po sobie ogromną wyrwę w sercach najbliższych i pytania bez odpowiedzi.

Podobnie zresztą musi być w przypadku najbliższych motocyklisty. To nie jest pierwszy tego typu wypadek i nie ostatnia ofiara. Statystyki zdarzeń są bezwzględne, ale nie notują w żaden sposób cierpienia i bólu.

Jeszcze w głowie mam warkot silników i ten długi korowód motocyklistów. Pewnie każdy z nich kocha szaleńczo swoją wielką pasję. Pewnie wszyscy wiedzą, że właśnie zaczął się kolejny sezon. Oby był jak najmniej obfity w ludzkie nieszczęścia, bo cudu przecież i tak nie będzie.

TOMASZ GÜNTHER REICH

  2009-04-29  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
106997667



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.