Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2011-01-19

Żyliński: Aleksander Durnow, opowieść niedokończona


Ta niezwykła historia rozpoczęła się w środku wakacji 2010 roku. W sierpniowe, niedzielne przedpołudnie, na peron dworca Iława Główna wysiadła dwójka obywateli rosyjskich, mieszkańców Sankt Petersburga. Z pobliskiego postoju Rosjanie wynajęli taksówkę i udali się na penetrację miasta. W Iławie znaleźli się po raz pierwszy, ale nie była to przypadkowa wizyta...


Adam Żyliński


Po latach dobijania się do najróżniejszych instytucji w Rosji, udało im się ustalić, że urokliwy gród nad Jeziorakiem, dawne niemieckie Deutsch Eylau w Prusach Wschodnich, to miejsce śmierci i pochówku ich dziadka, żołnierza Armii Czerwonej. Do naszego współczesnego miasta Iława przybyli, by odszukać mogiłę krewnego i złożyć na niej kwiaty. W poszukiwania wciągnęli pierwszego z brzegu napotkanego iławskiego taksówkarza. Ten, chcąc pomóc, dwoił się i troił. Niestety, na niewiele to się zdało. Nikt z przygodnie spotkanych mieszkańców miasta nie słyszał o grobach żołnierzy radzieckich na terenie Iławy. Przy ulicy Kardynała Wyszyńskiego, na najstarszym w Iławie cmentarzu (koło „białego kościoła”), również nie było po nich śladu.

Po długich godzinach przemierzania iławskich ulic i bezskutecznego rozpytywania przechodniów, ostatecznie zrezygnowano z dalszych poszukiwań.

Kierowca taksówki poprosił na odjezdne rosyjskich gości o petersburski adres i spisaną naprędce notatkę z danymi o dziadku. Zobowiązał się, że spróbuje cokolwiek zrobić w tej sprawie. To był mój brat Krzysztof, który popołudniami i w weekendy do skromnej pensji dorabia sobie taksówką.

Jeszcze tego samego dnia wieczorem na moim domowym biurku znalazł się niewielki kawałek kartki ręcznie zapisanej cyrylicą. Otrzymałem zadanie zajęcia się problemem, zdawać by się mogło, nie do rozwiązania. Temat wciągnął mnie od pierwszej chwili, ale świadomie przełożyłem go na jesienną porę roku. Potrzebowałem więcej informacji, a czas urlopów w publicznej administracji nie mógł być dobrym sprzymierzeńcem.

We wrześniu, prosząc o więcej danych, napisałem list do rodziny rosyjskiego żołnierza, która latem odwiedziła Iławę. Z wielką życzliwością, grzecznościowo, na rosyjski pięknie mi go przetłumaczyła mieszkanka Osiedla Gajerek – emerytowana nauczycielka i rusycystka z wykształcenia.

Odpowiedź otrzymałem po świętach Bożego Narodzenia – była wzruszająca i pełna serdeczności do iławskich mieszkańców. Jelena Andriejewa, wnuczka zmarłego w Iławie czerwonoarmisty m.in. napisała:

„Jeśli nawet nie uda nam się dowiedzieć gdzie jest miejsce pochówku dziadka i poznać więcej szczegółów z ostatnich miesięcy jego życia, to i tak moje serce uspokoiło się nieco, kiedy odwiedziłam to piękne miasto i spotkałam tak wielu żyjących w nim wspaniałych ludzi. Cieszę się, że mój dziadek nie umierał w obozie koncentracyjnym, ani w krwawych walkach, ale w takim miejscu niezwykłym...”.

Jeszcze w dniu otrzymania listu z Sankt Petersburga rozdzwoniłem się, gdzie tylko mogłem. Miałem dużo szczęścia. Sympatyczna urzędniczka z Wydziału Polityki Społecznej Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego, pani Elżbieta Orzoł, zadając sobie niemało trudu, w ciągu kilku godzin odnalazła w bazie danych kompleksową informację na temat miejsca spoczynku poszukiwanego przez rodzinę zmarłego.

Leży on na cmentarzu żołnierzy Armii Radzieckiej w Braniewie, gdzie pośród ponad 30 tysięcy pochowanych tylko 5 tysięcy zostało zidentyfikowanych. W latach 50-ych na terenie całego województwa dokonywano ekshumacji grobów poległych sowieckich frontowców i tworzono zbiorowe mogiły w Olsztynie, Ostródzie i właśnie w Braniewie.

Ta wiadomość sprawiła mi wiele przyjemności. Zawsze będzie to bardzo miłe uczucie, gdy powiedzie się jakieś działanie. W najbliższych dniach wyślę do Jeleny Andriejewej dane potwierdzone wydrukiem z rejestru, które pozwolą krewnym żołnierza odwiedzić wskazaną w ewidencji kwaterę. Sprawę należałoby uznać za zamkniętą. Ja jednak nie chcę jej w ten sposób zakończyć, byłoby to zbyt powierzchowne i pozbawione głębszej refleksji…

Z wcześniejszej notatki pozostawionej w Iławie przez panią Jelenę i treści korespondencji jaką otrzymałem od niej parę miesięcy później wyłonił się dramatyczny obraz wojennego losu prostego żołnierza – jednego z wielu milionów obywateli Związku Sowieckiego, którym przyszło zapłacić najwyższą cenę za udział w nie mającej wcześniej precedensu straszliwej wojnie – pełnej bezsensownego okrucieństwa i niewyobrażalnych nieszczęść pojedynczych ludzi oraz całych narodów.

Aleksander Wasiljewicz Durnow urodził się w 1905 roku. Do Armii Czerwonej wcielony został 1 maja 1942 roku. Miał wówczas 37 lat i był ojcem pięciorga dzieci, z których najstarsze miało 11 lat, zaś najmłodsze półtora miesiąca… Natychmiast trafił na front, na którym już 14 sierpnia tego samego roku, pod Aleksiejewką w rejonie Woroneża, dostał się do niewoli. Resztę wojny spędził w obozie koncentracyjnym na terenie Niemiec.

Jeńcy rosyjscy za obozowymi drutami byli przez hitlerowców wyjątkowo bestialsko traktowani. Ginęli jak muchy – z chorób, głodu i wycieńczenia od ponadludzkiej pracy. Najgorsze było jednak to, że zgodnie ze stalinowską dyrektywą, sowieccy żołnierze, nawet ciężko ranni – dostając się do niemieckiej niewoli – stawali się potencjalnymi zdrajcami. W przypadku odzyskania wolności nic dobrego nie czekało na nich po powrocie do ojczyzny.

Szeregowy Durnow przeżył obóz i doczekał się wyzwolenia 3 maja 1945 roku, na parę dni przed zakończeniem II wojny światowej. Według skąpych informacji, zawartych w wojskowych archiwach, po okresie bliżej nie określonej kwarantanny, 19 sierpnia 1945 roku otrzymał przydział do 222 Pułku Piechoty Armii Rezerwowej.

Dalsze wiadomości o Aleksandrze Durnowie są niejasne i pełne sprzeczności. Pod koniec 1945 roku rodzina zostaje powiadomiona przez dowództwo wojsk radzieckich, że Durnow zmarł 10 pażdziernika 1945 roku w szpitalu, w miejscowości Deutsch Eylau i został pochowany na jednym z miejscowych cmentarzy. Zgon miał nastąpić w wyniku wielu obrażeń ciała, ale dwa lata temu potomkowie Aleksandra Wasiljewicza wydobywają z rosyjskich archiwów informację, że umarł on w iławskim szpitalu ewakuacyjnym nr 925 na… gruźlicę.

Jak było naprawdę? Jakie zadania wykonywał po przejściu frontu przez Prusy Wschodnie szeregowy Durnow i inni żołnierze radzieccy w Iławie? Dlaczego wielu z nich umierało w miejscowym szpitalu przez cały 1945 rok, długo po zakończeniu działań wojennych?

To bardzo ciekawy fragment historii naszego miasta – owiany niedomówieniami i spłaszczony potrzebami propagandy PRL-u. Pozostali już tylko nieliczni, naoczni świadkowie tamtych wydarzeń. Trudno też o rzetelną publikację na ten temat.

Bardzo zaintrygowała mnie historia szeregowego Aleksandra Durnowa i na pewno nie schowam jej do szuflady. Poproszę o pomoc rodzimych pasjonatów historii Iławy, zwrócę się do IPN i środowisk naukowych regionu. O wszystkim, czego się dowiem, opowiem czytelnikom „Kuriera”. Myślę, że warto.

Ten pierwszy rok nadawania polskiego charakteru naszej Iławie musiał toczyć się w dramatycznej scenerii. By dojść do takiego wniosku, wystarczy wyobrazić sobie niemal doszczętnie zrujnowane miasto – wypalone domy i pokryte gruzem ulice. Taki krajobraz uzupełniali tylko gdzie niegdzie przemykający pojedynczy ludzie – niedobitki niemieckiej ludności cywilnej, przepojeni wojennym triumfem i żądni odwetu czerwonoarmiści oraz zdezorientowani, niepewni jutra, pierwsi polskojęzyczni mieszkańcy.

Wszyscy współczesną Iławę kochamy i podziwiamy, ale o tamtej, z 1945 roku, nie wiemy prawie nic...

ADAM ŻYLIŃSKI

  2011-01-19  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
106992150



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.