Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Adam Żyliński dementuje plotki: Nigdzie się nie wybieram
Remont wiaduktu: Toniemy w korkach
Dojechali na wstecznym
Leśna Banda!
Burmistrz milioner
Szatan w rękach aniołów
Skarga na szpital. Pytania bez odpowiedzi
Potwór i morderca spod matki serca
Morderstwo przy tartaku
Mąż Niemiec nie jest zły!
Czy Jeziorak odpędza burze?
PSL chce zniesienia dwukadencyjności w gminach
Burmistrz bez zaufania
Śmierć za 10 tysięcy złotych
3-latek odnaleziony na mokradłach w lesie!
Seks pod balkonem
Szok! U denstysty NFZ już nie pomoże!
Z maczetą na księdza
Nowa szefowa rady miejskiej
Dogrywka: Trzaskowski kontra Nawrocki
Więcej...

Forum

47806. 
Odnośnie wpisu numer: 47783

Miasto Iława nie ma Burmistrza.
Stoimy, dryfujemy...
 Jimmy
 Iława, Środa 17-09-2025

47805. 
Tam, gdzie zło tańczy, bo ludzie stoją osobno...

Zło jest jak cienka mgła unosząca się nad placem targowym – rozproszy się w promieniach prawdy, ale tylko wtedy, gdy ludzie wspólnie wstaną i przewieją ją jednym, wielkim oddechem. A jednak, jak pisał Heraklit: „Wojna jest ojcem wszystkiego”. Zdaje się, że w Polsce to motto zbyt gorliwie traktujemy dosłownie – zamiast wojny z własnym egoizmem czy z przyzwyczajeniem do kłamstwa, wolimy wojny plemienne, medialne, polityczne. I każdy generał-amator chętnie wbija chorągiewkę swojego własnego „patriotyzmu” w ziemię, która wciąż jest wspólna.

Surrealizm polega dziś na tym, że prawda i fałsz stoją obok siebie jak dwie witryny sklepowe – w jednej jabłka, w drugiej atrapy z plastiku – a przechodnie kłócą się, która z nich jest „prawdziwsza”, zamiast po prostu spróbować owocu. Absurdalność rośnie, gdy politycy z powagą recytują slogany, jakby to były zaklęcia odganiające demony, a ludzie klaszczą, wierząc, że magia działa. Melancholijny uśmiech stoika podpowiada: tak, to wszystko już było. Rzymianie mieli swoje igrzyska, my mamy paski w telewizji.

Ale jest w tym coś jeszcze bardziej gorzkiego – ta jedność, o której mówię, ta prawdziwa tarcza przeciw złu, wciąż pozostaje w Polsce produktem deficytowym. Łatwiej nam znaleźć wspólnego wroga niż wspólny cel. Łatwiej nas podzielić niż zjednoczyć. Zło tańczy wtedy jak pijany klaun na środku sceny, karmiąc się naszym rozproszeniem, a my – zamiast wyjść z cyrku – kupujemy jeszcze popcorn.

I może właśnie dlatego nadzieja jest taka ważna. Nadzieja nie w wielkich hasłach, lecz w drobnych gestach – że sąsiad poda rękę, że ktoś powie „dość”, że ktoś wyłączy telewizor i wyjdzie na ulicę, by rozmawiać, a nie tylko krzyczeć. Bo choć politycy będą dalej dzielić, cynicznie szachując nami jak pionkami, to wspólnota w codzienności jest możliwa.

A więc, z melancholijnym sarkazmem, można by rzec: zło boi się ludzi złączonych bardziej niż wszystkiego. Ale na szczęście dla niego – i niestety dla nas – my wciąż upieramy się, żeby stać osobno, przekonani, że nasze własne małe racje są większe od dobra wspólnego.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 16-09-2025

47804. 
Hallo hallo hallo PO/KO!

Likwidacja Elektrowni Dolna Odra w Gryfinie, nazywanej „elektrownią na czas największych kryzysów” – w dzisiejszych niebezpiecznych zawirowaniach geopolitycznych, to:

🅰️ zwyczajna głupota polityczna❓
🅱️ celowe działanie na rzecz obcego państwa❓

Jedno i drugie❓
 Jarosław
 Iława, Wtorek 16-09-2025

47803. 
Z liczbami nie ma dyskusji. Twarde fakty i obiektywne owoce pracy.
Bez uśmiechniętych urojeń, uprzedzeń, głupoty i złości.

Deficyt budżetu państwa (po półroczu):
▶️ rok 2025 r. (KO): 172 mld
▶️ rok 2024 r. (KO): 89 mld
✅ rok 2023 r. (PiS): 17 mld

Jeśli te porównanie nie dociera do rozumu kogokolwiek, to jest mi go żal.
 Jarosław
 Iława, Wtorek 16-09-2025

47802. 
Teatr cieni i uśmiech gwoździa

„Największą przeszkodą w życiu jest oczekiwanie, które zależy od jutra, a traci się dzisiaj” — pisał Seneka Młodszy, jakby przewidział nasz narodowy trening cierpliwego czekania, aż ktoś inny się odezwie, aż ktoś inny się sprzeciwi, aż ktoś inny odważy się stanąć w poprzek tłumowi.

Nonkonformizm? Dziś przypomina bardziej cień wyrastający wbrew kierunkowi światła niż żywą postawę. Jest jak gwóźdź wystający z idealnie wypolerowanej podłogi — drażniący, niebezpieczny, niepasujący. W Polsce lat obecnych boimy się go, bo nauczyliśmy się, że wygodniej być podłogą niż gwoździem. Konformizm nie boli, przynajmniej do momentu, w którym okazuje się, że podłoga została sprzedana wraz z całym mieszkaniem.

Przyczyna tego strachu jest dość banalna, wręcz absurdalna: chcemy bezpieczeństwa w świecie, który nieustannie się chwieje. Konformizm daje namiastkę stabilności — choćby była ona iluzją, złudnym plastrem na chaos. Nonkonformizm natomiast wymaga samotności, a samotność w czasach, gdy każdy liczy serduszka pod postami, jest bardziej przerażająca niż sama niesprawiedliwość.

A jednak, mimo że scena życia codziennego zdaje się zdominowana przez chóry zgody i westchnienia podporządkowania, w tle wciąż gra cichy aktor. Ten, który nie schodzi ze sceny, choć publiczność wyszła już dawno. Nonkonformista. On wie, że sztuka jego istnienia nie przynosi braw, ale zachowuje smak. Smak gorzki, melancholijny, a jednak prawdziwy.

Bo choć konformizm wygrywa spektakl, to nonkonformizm, niczym surrealistyczny uśmiech gwoździa, wciąż przypomina, że coś jeszcze wystaje spod dywanu historii.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 16-09-2025

47801. 
Odnośnie wpisu numer: 47787

Nie ma sprawy... Nic się nie stało... No spoko luzik... Podłubać w nosie...
Najpierw 3,5 miliona spadło [burmistrzowi] Kopaczewskiemu do kosza.
Teraz aż 80 milionów złotych wyparowało z uśmiechem.
Co tam jeszcze przepadło...?
Przeoczyłem coś?
Nic się nie stało... Luzik...
Masz wykałaczki? Podaj, podłubię.
Mieszkańcy Iławy i podatnicy przestali już liczyć...
Co by tu spieprzyć... Co by tu jeszcze spieprzyć... Co...
 sygnalista
 Gmina Iława, Poniedziałek 15-09-2025

47800. 
Znowu smród po całej Iławie!

Czy ktoś mógłby wyjaśnić dlaczego zakłady ziemniaczanka od wielu dni znowu smrodzą w Iławie? Smród na ulicach, z kanalizy zapach cebuli. Dlaczego ziemniaczanka od tylu lat działa bezkarnie? Bo kilka osób biorących pieniądze za niszczenie życia mieszkańców Iławy?

Ci, którzy głosowali na nieudolnego burmistrza powinni teraz ten smród załatwiać i zgłaszać, skoro głosowaliście na kogoś takiego, to dlaczego my mamy cierpieć za was i za wasze nieudolne wybory.

Od tylu lat wraca temat ziemniaczanki i non stop ziemniaczanka truje i ciągle słyszymy obietnice jakie to poczyni "wielkie inwestycje". Ci ludzie biorą tylko kasę i śmieją się z nas.
 pytający
 Iława, Poniedziałek 15-09-2025

47799. 
Chcielibyśmy zwrócić uwagę na sprawę, która budzi ogromne emocje wśród mieszkańców miejscowości Radomno.

Kilka lat temu nasza gmina wiejska NML z dumą inwestowała w rozwój infrastruktury rekreacyjnej. Wójt Tomasz Waruszewski chwalił się rozbudową szlaku pieszo-rowerowego w pięknej okolicy, powstała wiata z miejscami do grillowania, gdzie rodziny spędzają wolny czas, a lokalna społeczność, m.in. koło gospodyń wiejskich organizuje różne wydarzenia. Jest to miejsce spotkań, odpoczynku i promocji naszej gminy jako obszaru przyjaznego mieszkańcom i turystom. Niedawno (31 maja 2025r) miało miejsce otwarcie kolejnego etapu ścieżki rowerowej. Są przecież plany, aby pociągnąć tą ścieżkę aż do Iławy.

Dziś te same tereny znalazły się w cieniu kontrowersyjnej decyzji. Obok wspomnianej ścieżki i miejsca wypoczynku planowana jest budowa przemysłowego kacznika na prawie 10 tysięcy sztuk drobiu. Inwestycja tego typu wiąże się z nieuniknionymi uciążliwościami – odorami, hałasem, zwiększonym ruchem ciężarówek, plagą much czy ryzykiem zanieczyszczenia wód i gleby. Dodatkowo zagrożone jest zdrowie najbliższych mieszkańców tej inwestycji.

Pojawia się pytanie: po co inwestowaliśmy w rekreację i turystykę, skoro teraz sami chcemy ją zniszczyć? Decyzja, którą może podjąć Wójt o zgodzie na wydanie warunków zabudowy tej inwestycji, który wcześniej tak bardzo podkreślał znaczenie ścieżki i terenów rekreacyjnych, stoi w sprzeczności z interesem społecznym i kierunkiem rozwoju gminy.

Jako mieszkańcy uważamy, że:

- budowa tak dużego kacznika (39DJP) tuż przy szlaku rekreacyjnym zniweczy sens wcześniejszych inwestycji publicznych,
- zaszkodzi wizerunkowi naszej miejscowości jako miejsca atrakcyjnego do życia i wypoczynku,
- jest sprzeczna z tym, co sam wójt prezentował jako „sukces i wizytówkę gminy".

Nie jesteśmy przeciwni rolnictwu, ale uważamy, że przemysłowe fermy nie mogą powstawać w bezpośrednim sąsiedztwie terenów rekreacyjnych i mieszkalnych. To kwestia zdrowia, jakości życia, a także odpowiedzialności władz wobec mieszkańców.

Apelujemy o nagłośnienie tej sprawy i refleksję nad tym, w jakim kierunku ma się rozwijać nasza gmina – czy ma być miejscem przyjaznym mieszkańcom i turystom, czy też przemysłowym zapleczem, w którym ignoruje się głos lokalnej społeczności.

Z poważaniem [...] [...]
Proszę o anonimowość.
 personalia do wiadomości redakcji
 Radomno, Poniedziałek 15-09-2025

47798. 
Przedpiekle i niespełnione obietnice:
Stoicka apokalipsa w poczekalni

Człowiek na szpitalnym SOR-ze leży pomiędzy snem a czekaniem, pomiędzy nadzieją a metalowym krzesłem, które skrzypi jak chór grecki komentujący farsę historii. Rodzina przy nim czeka, z zegarkami w oczach i pustymi termosami w dłoniach – apokalipsa w małej skali, prywatny koniec świata, który nie wybucha fajerwerkami, tylko sączy się z plastikowych kubków i fluorescencyjnych świetlówek.

„Człowiek jest miarą wszechrzeczy” – mawiał Protagoras. Jednakże w tej poczekalni miarą wszechrzeczy jest numer na bileciku, wydrukowany z maszyny, której tusz skończył się w ubiegłej dekadzie.

Ostatnie 2 lata w Polsce wyglądały jak próbna inscenizacja absurdu: obiecanki wyborcze, które miały być lekarstwem, stały się memem; filmiki z internetu, w których ludzie opowiadają jak w systemie ochrony zdrowia można zgubić nie tylko zdrowie, ale i nadzieję, brzmią jak scenariusze dadaistycznych etiud.

Politycy z uśmiechami błyszczącymi od kamer opowiadali o „nowym początku”, a w rzeczywistości staruszki w kolejkach stały się jedynymi prawdziwymi prorokiniami, bo ich westchnienia dokładniej przewidywały przyszłość niż jakikolwiek program.

Surrealizm tej sceny nie polega na jednorożcach czy latających zegarach – polega na tym, że wszystko dzieje się naprawdę. To nie teatr, to życie. Absurdem nie jest sen, absurdem jest budzik. A melancholijny, stoicki uśmiech rodzi się z wiedzy, że i tak będziemy siedzieć w tej poczekalni – czy to medycznej, czy politycznej – aż ktoś zawoła nasze nazwisko, przekręcając je przy tym nieodwołalnie.

Bo może właśnie w tym tkwi jedyna pociecha: że nasza apokalipsa zawsze przychodzi w skali mikro – w poczekalni, w przedpieklu, w obietnicy, która nigdy nie została spełniona.

Pozostaje tylko życzyć wszystkim dużo dużo zdrowia.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 15-09-2025

47797. 
Tomasz Koprowiak doradza, czytaj: robi co chce u Pani burmistrzycy Beaty Lejmanowicz w Kisielicach.

[...] Koprowiak jako przewodniczący rady nadzorczej komunalki bierze kilka tysięcy złotych za jedno posiedzenie [...]. Wiem co piszę, bo cała komunalka huczy, że płacimy mu co miesiąc z pieniędzy ludzi, a on przychodzi do pracy raz na trzy miesiące i ile bierze...?!

Było mu mało to założył "spółdzielnię energetyczną". Po co ona jest - tego nie wie nikt. Burmistrzyca wygadała się [...] co ta spółdzielnia da. Otóż napisała w chwili szczerości, a to rzadkie chwile, że ludzie w sumie nic nie skorzystają, ewentualnie jakieś drobne oszczędności będą dla jednostek na "opłacie mocowej". Koniec, nic więcej.

Ktoś ze szczątkiem mózgu, zapewne suski prezes Masny, doradził jej, że tak pruć się nie powinna i komentarz usunęła z internetu. Po co więc Koprowiak pcha Kisielice w tę spółdzielnię? Dokumentów do załatwienia cała masa.

Tę spółdzielnię Koprowiak tak usilnie zakładał w czyim interesie, jeśli ludzie nic z tego nie będą mieli? Po co Koprowiak znowu kosztem mieszkańców bawi się w zieloną szajbę? Myślę, że tylko we własnym interesie, a ta [Pani] opisuje to jakby było to wydarzenie epokowe.

[...] Koprowiak przyssał się za miedziakami do dworu włodarki Kisielic, jak - nie przymierzając - Stasio August do dworu carycy Katarzyny. Jednak jaka caryca, taki i [...] Król August.
 Ulica Kolejowa
 Kisielice, Poniedziałek 15-09-2025

47796. 
Odnośnie wpisu numer: 47794

OZE takie jak wiatraki i panele słoneczne nie są tanie, węgiel jest drogi przez politykę klimatyczną UE, czyli ETS.

OZE są niestabilne, wymagają magazynów energii, które mają wciąż małą pojemność i są drogie, wymagają kosztownej rozbudowy sieci przesyłowych, wymagają też utrzymywania w gotowości elektrowni węglowych lub gazowych, więc trzeba utrzymać dwa systemy zamiast jednego, co powoduje, że energia z wiatraków jest droższa niż z węgla (bez ETS) i może powodować blackouty.

W dodatku elektrownie węglowe nie mogą pracować non stop tylko raz są uruchamiane, a raz stopowane, bo prąd z OZE raz jest a raz go nie ma, co podraża koszty ich eksploatacji. Węgiel spalany w elektrowniach prawie nie truje, bo mają one bardzo dobre filtry, a CO2 przecież nie truje tylko jest potrzebny roślinom (według naukowców CO2 wolniej ociepla klimat niż wcześniej, rośliny go pochłaniają i ziemia jest bardziej zielona, zwiększa się ilość roślinności.

Jeśli będziemy coraz bardziej odchodzić od węgla, którego mamy jeszcze na wiele lat na rzecz niestabilnych źródeł energii czyli z wiatru i słońca to będziemy płacić za prąd jeszcze dużo więcej co będzie katastrofą dla naszej gospodarki i naszych obywateli!

Kopalnie można sprzedać choćby ich pracownikom, bo jeśli górnicy wiedzieliby, że w innym przypadku zostaną one zlikwidowane, to myślę, że kupiliby je - można sprzedać za złotówkę lub jeśli za wyższą cenę to rozłożyć im tę kwotę na raty, dzięki czemu znacznie spadną koszty administracyjne w tych kopalniach, można uruchomić nowe nieeksploatowane złoża w okolicach Bełchatowa, Legnicy czy na Lubelszczyźnie.

Czy media mogłyby wyjaśniać Polakom jak jest naprawdę, a nie powielać przekaz rządzących? (i pewnie lobbystów).

Jeśli zaś chodzi o zamrożenie cen energii to i tak za to zapłacimy, tyle, że w podatkach, więc czy to ma sens? Może niektórzy zapłaciliby trochę mniej, a inni trochę więcej, ale czy warto w tej sprawie angażować aparat Państwa, uchwalać specjalnie ustawę i wmawiać kłamliwie Polakom, że zapłacą dużo mniej dzięki tej ustawie?

Serdecznie pozdrawiam.
 Filip Stankiewicz
 PL, Niedziela 14-09-2025

47795. 
Odnośnie wpisu numer: 47783

Wiecie co, mam już serdecznie dość tego spektaklu.

Za każdym razem, kiedy Donald Tusk i jego poplecznicy wychodzą przed kamery, przypomina mi się cytat aktorki Krystyny Jandy: „Czuję się, jakby ktoś na mnie srał”.

Dokładnie tak to odbieram. Zero powagi, zero szacunku do ludzi, tylko pokazówki i pierdolenie dla samego pierdolenia. Kłamstwo goni kolejne kłamstwo.

I, co gorsza, na naszym lokalnym podwórku samorządowym wygląda to identycznie. Ci sami „aktorzy”, tylko scena mniejsza. Uśmiechy pod publikę, piękne hasła, a za kulisami układy, kolesiostwo i brak realnej troski o mieszkańców.

Made in Michał Młotek i lokalna iławska Platforma Obywatelska.
 mieszkaniec Iławy
 Iława, Niedziela 14-09-2025

47794. 
Minister Energii Miłosz Motyka [PSL] ogłosił wielki suuuuuuukces: „Polska eksporterem energii!”.

Brzmi dumnie? A jest to raczej kolejna wpadka Ministra Schrödingera – jesteśmy „eksporterem” i „importerem” jednocześnie, z tym, że oddajemy prąd za bezcen w południe, by wieczorem odkupować go kilkukrotnie drożej.

Żaden z tego cud gospodarczy - raczej objaw porażki:

➡️ W południe, przy dużej produkcji OZE z PV i wiatru, dosłownie topimy się w nadmiarze energii. Elektrownie konwencjonalne nie mogą zejść poniżej swojego minimum technicznego, bo muszą trzymać system, więc PSE musi wypychać prąd za granicę, często po cenach symbolicznych.
➡️ Wieczorem sytuacja się odwraca – fotowoltaika gaśnie, popyt rośnie, a Polska importuje energię za miliony monet. Efekt? Oddajemy za półdarmo, kupujemy ekstremalnie drogo.

Serio? Jest się czym chwalić?
A to dopiero początek paradoksów:

➡️ Coraz częściej PSE odcina farmy PV, płacąc odszkodowania za niewyprodukowaną energię. Czyli płacimy OZE za nieprodukowanie prądu.
➡️ Wiatraki i panele działają wtedy, kiedy system najmniej tego potrzebuje. Więc Pan Minister zamiast stawiać na sterowalne i elastyczne źródła chce ich budować jeszcze więcej i więcej - logiczne prawda?
➡️ Jakiś plan na to wszystko? Zielony KPEiK który tylko pogorszy sytuację.

To jakby rolnik, który latem rozdaje jabłka, bo mu gniją, a zimą sprowadza drogie soki z zagranicy - jako rozwiązanie wymyślił, za zasadzi więcej jabłoni, zamiast inwestować w nowe sokowirówki.

Minister Schrödingera może wciąż powtarzać, że to „dobre dla systemu” ale fakty są jakie są - Polska eksportuje, bo musi, a importuje, bo nie ma wyjścia. A za wszystko płacą zwykli odbiorcy w rachunkach za energię.

Przypomina się wiecznie żywy skecz kabaretu Dudek:
- Jest interes do zrobienia.
- Interes? Ile można stracić?
 Anna
 PL, Niedziela 14-09-2025

47792. 
Między aureolą a teczką – o polskiej władzy 2025

Władza w Polsce przypomina dziś groteskowy spektakl, w którym jedni aktorzy uparcie twierdzą, że grają dramat narodowy, a inni – że to wesoła farsa. W tle, za kulisami, słychać jednak cichy szelest papierów i odgłos zamykanych sejfów: oto świętość i tajność, dwa bliźniacze oblicza władzy.

Oblicze „świętości”, bo każdy rząd próbuje narzucić sobie i społeczeństwu patynę dziejowej misji. Naród musi wierzyć, że jego przywódcy są niczym kapłani historii, strażnicy sensu, depozytariusze moralności. Świętość władzy wyraża się w pomnikach, uroczystych marszach, gestach patosu, które mają przykryć codzienną banalność politycznej buchalterii.

Oblicze „tajności”, bo realne mechanizmy decyzji rzadko są jawne. Tajność to nie tylko służby, podsłuchy i archiwa, ale też niedopowiedzenia, układy, język tak zawiły, że obywatel ma czuć się jak dziecko na mszy odprawianej w obcym języku.

Dzisiejsza Polska stoi na granicy tych dwóch logik: z jednej strony buduje symboliczny mit „jedynie słusznych wartości”, z drugiej strony nieustannie rodzi podejrzenia o kulisy, zakulisowość, ukryte ręce i niewidzialne sieci powiązań. Społeczeństwo zaś, zmęczone powtarzalnością scenariusza, reaguje mieszaniną ironii i obojętności.

I tu przychodzi z pomocą stoicki uśmieszek – ten, który mówi: „Tak już bywa, tak było i tak będzie”. Sokrates mawiał, że „największe dobro to rozmawiać codziennie o cnocie” – ale w polskich warunkach rozmowa o cnocie szybko zamienia się w debatę o immunitecie.

A więc czy władza jest święta, czy tajna? Może jednocześnie i ani trochę. Świętość i tajność to tylko dwa różne kostiumy dla tego samego aktora, który raz zakłada sutannę, raz garnitur szyty na miarę, a raz tylko płaszcz niewidkę cynizmu.

I w tym wszystkim jedyne, co pozostaje nam – zwyczajnym widzom – to melancholijny uśmieszek stoika, który wie, że kurtyna i tak opadnie, a na scenie zostanie tylko kurz.

Dlatego pozostaje melancholia i sarkazm: jedni obywatele śmieją się gorzko, inni płaczą śmiechem. Władza w Polsce 2025 jest jednocześnie święta i tajna – święta, bo otoczona symbolami i wielkimi słowami, tajna, bo zamknięta w kręgu niedostępnych decyzji.

A my wszyscy tkwimy na widowni, wlepiając wzrok w scenę, gdzie kurtyna nigdy nie opada – tylko co jakiś czas zmienia kolor.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Sobota 13-09-2025

47791. 
Odnośnie wpisu numer: 47776

W Kisielicach totalna szopka, nie tylko marazm.
Przewodniczący Komitetu Osiedlowego Dawid Frej rzucił funkcję po tym jak burmistrzyca Lejmanowicz wielokrotnie próbowała go ustawiać jak kmiotka. Dostawał od niej bardzo niewybredne uwagi i po prostu głupie polecenia. A że chłopak z charakterem jest, to powiedział jej co myśli o tym topornym stylu i odszedł.
Szopka jaką obserwujemy na zdjęciach na Facebooku z wyborów nowego przewodniczącego jest tak fałszywa i ordynarna, że aż strach. Mimo że zachowywała się wobec Dawida podle i chamsko, to siadła do zdjęcia obok niego i szczerzy te swoje sztuczne kły jakby "nic się nie stało". A stało się, podła babo!
Oby cie powieźli z niezasłużonej funkcji na furze z gnojem, przypadkowa burmistrzyco.
 L-ka
 ulica Cmentarna, Piątek 12-09-2025

47790. 
Lew, hieny i cisza w sali gimnastycznej

„Nie rzeczy nas niepokoją, lecz nasze wyobrażenia o nich” - pisał Epiktet, zapewne nie mając na myśli zebrania z rodzicami w szkole podstawowej, ale jednak brzmi to dziwnie aktualnie.

Bo oto siedzimy dziś - nie na agorze, lecz w polskich domach i klasach, w świecie, gdzie zamiast mieczy mamy piloty do telewizora, a zamiast patosu -wieczne „co ludzie powiedzą”. Rodzina przy stole potrafi bardziej kąsać niż hiena, a szkolny korytarz przypomina czasem arenę gladiatorów, tylko zamiast mieczy są memy, a zamiast krwi -czerwone paski na świadectwie.

Lew w tej opowieści milczy. A u nas? Milczenie bywa odbierane jako słabość. „Czemu nie odpowiadasz?!” -pyta nauczyciel. „Czemu się nie bronisz?!” - dociska krewny na imieninach. A przecież to właśnie brak odpowiedzi jest czasem najgłośniejszą odpowiedzią. Stoicy wiedzieli, że gniew jest krótkim szaleństwem; my udajemy, że nie wiedzieli, bo łatwiej jest krzyczeć w internecie niż siedzieć cicho przy herbacie.

Absurd polega na tym, że każdy chce być lwem, ale ma w sobie całe stado chichoczących hien. W polskich rodzinach drapią one pytaniami: „A kiedy ślub?” „A kiedy dziecko?” „A czemu jeszcze tam pracujesz?”. W szkole szczekają: „Dlaczego jesteś inny?” albo „Dlaczego jesteś zbyt podobny?”.
Lew jednak wie, że odpowiedź nie ma sensu. On idzie dalej. I może my też powinniśmy czasem przejść korytarzem w ciszy, zamiast tłumaczyć się światu, który wcale nie chce odpowiedzi.

Milczenie, o ironio, jest ostatnim luksusem, na który można sobie pozwolić w kraju, gdzie wszyscy gadają jednocześnie. A na ustach zostaje uśmiech — nie ten hollywoodzki, lecz stoicko-melancholijny, jakbyśmy wiedzieli, że teatr trwa, ale aktorzy dawno zapomnieli swoją rolę.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 12-09-2025

47788. 
Na hulajnodze niby można normalnie zmieniać miejsce, czyli jechać jak na rowerze,czy motocyklu 20 km/g - to mała szybkość.

Gdy łbem walniemy w piach, to jakoś ujdzie, ale już o kant chodnika, to wielokroć nawet lekarz już nie pomoże, a wyjście ze szpitala nogami do przodu.

Ale jeśli ktoś zabiera kogoś „na gapę” i sypie jeszcze ze 40 km/g nawet, a takich debili dużo, to i pożegnanie ze światem krótkie. Ja tego nie rozumiem, że policji nie dano odpowiedniego bata do garści. Gdzie jest rząd?

Tylko ostra kara absolutna i zdecydowana (np. 5-10 tysięcy), czy było moje dziecko, czy ja – dała by 100% skutek, ale z ogłoszeniem. A tak, to są śmiechy z policji itp. Podobne kary są dalekie dla kierowców.
 Czynnik społeczny
 Iława, Piątek 12-09-2025

47787. 
Odnośnie wpisu numer: 47783

Ludzie, nie dajcie się zwieść hasłom o „zmarnowanych 80 mln”!
Fundusze szwajcarskie to nie darmowa kasa z nieba. To gąszcz papierów, ryzyko odrzutu i gigantyczne koszty utrzymania inwestycji, które później spadają na samorząd. Wybudować coś za dotację to jedno, ale potem płacenie za prąd, ogrzewanie, naprawy i obsługę przez lata, to już idzie z naszej kasy. O tym jakoś nikt nie wspomina.
Poza tym te programy to konkursy, nie ma gwarancji sukcesu. Nawet duże miasta odpadają, a tu się konfabuluje i manipuluje, że Burmistrz „przegrał pewne pieniądze”. Bzdura.
I jeszcze jedno, te środki preferują współpracę między gminami. Jeśli sąsiedzi nie chcą grać do jednej bramki, to choćby Kopaczewski się „skupił w portki”, nic z tego nie będzie.
Zamiast krzyczeć „zmarnował”, lepiej zapytać: czy naprawdę byłoby nas stać, żeby to wszystko później utrzymać?
Te hasła i frazesy o funduszach szwajcarskich brzydko pachną Panem Michałem Młotkiem z Platformy. Taki nasz lokalny Rafał Trzaskowski z Iławy, hehe...
 Ser Szwajcarski
 Zurych, Piątek 12-09-2025

47786. 
Odnośnie wpisu numer: 47776

W Kisielicach podatki jak w Warszawie, a efektów brak.
Nie ma budżetu obywatelskiego.
Konkretnych inwestycji również nie widać.
Przychodnia lekarska to dramat.
Szkoła w remoncie od czterech lat, bez końca.
Nowych miejsc pracy – zero.
Czy w tej gminie w ogóle są jacyś radni? Bo jeśli są, to gdzie ich działania, gdzie inicjatywa, gdzie odpowiedzialność za lokalną społeczność?
 Michał
 Kisielice, Czwartek 11-09-2025

47785. 
Odnośnie wpisu numer: 47773

Szanowny "wartowniku liter", oto moja odpowiedź.

Nie używam wielkich liter przy nazwach miejscowości, bo w moich komentarzach nie ma ani nazwisk, ani miast — są tylko echa i cienie. Dlatego Susz pisany małą literą to nie miasto, lecz metafizyczny stan półsuchego chleba zostawionego na parapecie przez kota-filozofa.

Gdyby napisać "Susz" wielką literą, natychmiast zmieniłby się w tablicę informacyjną przy drodze krajowej, a ja wolę, żeby pozostał miękkim westchnieniem, co brzęczy jak zepsuta latarnia.

Nie pytaj więc "dlaczego" — pytaj raczej, dlaczego niebo nie spada nam codziennie na głowę w formie małych kostek lodu.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 11-09-2025

47784. 
[...] dla zresetowania głowy poszukałem czegoś na kanałach sportowych. Wybrałem więc Mistrzostwa Świata w Boksie w angielskim Liverpoolu. Jednak to, co zobaczyłem doprowadziło mnie momentami do frustracji. Zobaczyłem jak nisko upadł poziom boksu amatorskiego.

Trudno było oglądać to, co działo się w ringu. Tyczy się to zarówno zawodników z Polski, jak i zagranicy. To już nie jest boks, to są jakieś przewracanki, nawalanki cepami na oślep, po prostu żenada. A przecież prawdziwy boks to szermierka na pięści, sztuka zadawania ciosów, ale i umiejętność obrony. Sztuka strategii i wirtuozeria pomyślunku oraz popis tężyzny i wytrzymałości. Z wielkim utęsknieniem zacząłem wspominać czasy naszych mistrzów boksu takich jak: Jerzy Kulej, Zbigniew Pietrzykowski, Jerzy Grudzień, Jan Szczepański czy Dariusz Michalczewski.

Myślę, że problem tkwi nie tylko w poziomie szkolenia, ale i w braku talentów zarówno trenerskich, jak i zawodników. Problemem jest również brak zainteresowania ludzi młodych sportami walki, bo wolą dyscypliny mniej wymagające. Sport wymaga wielu wyrzeczeń, żelaznej woli i katorżniczej dyscypliny, a młodzi wolą dziś brylować w internecie, co stwarza wrażenie, że wszystko przychodzi lekko. Tak nie ma... Temat rzeka. Zapraszam do dyskusji.
 Krzysztof Zięba
 Iława, Czwartek 11-09-2025
Odp. 
Fajna refleksja, ale prosimy o zejście na grunt lokalny.
To dlatego tak wielu czytelników odwiedza Forum Kuriera, bo znajdują tutaj to, czego nie znajdą na innych formach: lokalność.
 Modero Kuriero
 KURIER IŁAWSKI, Czwartek 11-09-2025

47783. 
Odnośnie wpisu numer: 47560

Słyszę, że w miejscowych Urzędach aż huczy!
Znowu dotacje!
Znowu przepadek ogromnych pieniędzy z powodu braku kompetencji!
Tym razem przepadnie nam aż... 80 miliomów złotych [!!!] z funduszy szwajcarskich [...].
Brak współpracy nie popłaca, Panie Burmistrzu Kopaczewski! Wystarczyło dogadać się z sąsiadami [Gmina Iława i Gmina Nowe Miasto]. I od razu waga punktów wzrosłaby wydatnie. [...]
[...]
Czyli z tego worka nie będzie kasy przyznanej w wysokości 100%, czyli bez często wymaganego wkładu własnego. Nic, zero, nie trzeba było wykładać od siebie, rozumiecie to, Państwo?!
"Brawo" Panie Burmistrzu Kopaczewski!
[...]
"Brawo" naiwni wyborcy Pana Burmistrza Kopaczewskiego i jego Komitetu Wyborczego "Łączy Nas Iława". Nazwa powinna brzmieć raczej "Dzieli nas Kopaczewski".
Co by tu spieprzyć... Co by tu jeszcze spieprzyć...
 sygnalista
 Gmina Iława, Czwartek 11-09-2025

47782. 
Dom Wariatów na Orbicie

„Człowiek jest miarą wszechrzeczy” – przypominał Protagoras, zapewne nieświadomy, że w XXI wieku ta miara zacznie przypominać krzywą linijkę z bazaru, która łamie się przy pierwszym nacisku.

Patrzę na Polskę i świat ostatnich lat jak na groteskowy spektakl: politycy unoszący się w retoryce jak balony na hel, które odleciały bez sznurka; pandemie, które zamieniły sąsiedzkie spojrzenia w nieufne mierzenie odległości; wojny, które wciąż przypominają, że człowiek najbardziej konsekwentnie wynajduje sposoby niszczenia siebie; inflacyjne ceny pietruszki, które stały się memicznym zwierciadłem ekonomii. A wszystko to pod okiem Ziemi – kosmicznego domu wariatów, kręcącego się uparcie wokół Słońca, jakby nikt nie znalazł jeszcze przycisku „stop”.

Surrealizm codzienności? Proszę bardzo: człowiek kupuje cyfrowe małpki za miliony dolarów, podczas gdy inny człowiek zamarza na granicy. Absurd rodzi się nie na płótnach Dalego, lecz w tabelkach budżetowych i transmisjach na żywo z parlamentu.

A jednak jest w tym melancholijny wdzięk. Stoicki uśmieszek pojawia się wtedy, gdy zdajemy sobie sprawę, że cała ta parada nonsensów jest czymś więcej niż nieszczęściem – jest arcydziełem ironii. Świat nie obiecywał nam logiki, a my wciąż czujemy się rozczarowani, jakbyśmy oczekiwali, że teatr lalek zacznie grać Beethovena.

Czy więc Ziemia to dom wariatów? Być może. Ale to jedyny dom, w którym rozdaje się takie bilety: na miłość, śmiech, kłótnie, pożary, zachody słońca i uparte nadzieje, że jutro będzie choć odrobinę mniej absurdalne.
Wiedzieli, że teatr trwa, ale aktorzy dawno zapomnieli swoją rolę.

Być może finał tego spektaklu nie będzie miał kurtyny, a raczej lekkie trzaskanie głośników i konfetti z plastikowych śmieci, które sami rozsypaliśmy. Może usłyszymy ostatnią mowę polityka, który będzie się spierał z chatbotem, a widownia – czyli my – rozejdzie się w ciszy, zerkając w telefony w poszukiwaniu sensu, którego tam nigdy nie było.

Albo przeciwnie: zakończenie będzie zupełnie banalne – kolejne wschody słońca, kolejne zakupy w dyskoncie, kolejne kłótnie i pojednania. Świat się nie rozpadnie nagle z hukiem, tylko rozmyje się w absurdalnym powtarzaniu, aż któregoś dnia przestaniemy pytać, czy to jeszcze tragedia, czy już kabaret.

I w tym tkwi największy żart: że finał nie nadejdzie z fanfarą, lecz z ironicznym uśmiechem, który nie pyta, tylko mruga.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 11-09-2025

47781. 
Odnośnie wpisu numer: 47765

Tak sobie pomyślałem, aby pójść na most w celu rozpoznania, jak tam się zaczęła robota i jak im idzie.
Południe, około godz. 12:00. Spokój widzę. Trzech na żółto ubranych chodzi i patrzą jak ja. Nieco dalej inny żółty trzyma coś przy ustach i się posila. Oto cała moc na budowie.
Sprawdzam też jak idą piesi i z rowerami raczej pchanymi. Idą taką sobie ścieżką po moście, ale od strony stacji kolejowej, no i odwrotnie, czyli też ciasno. Owo przejście też nie jest łatwe, bo i ciasne, ponieważ idą tam i z powrotem.
Tak ma być przez 2 lata, ponieważ chyba zimą roboty staną.
Tak sobie pomyślałem: 10 lat nie nasze!
A niech mnie kule biją!
 Marszałek
 Iława, Środa 10-09-2025

47780. 
Sterowanie strachem: epitafium dla dronów i masek

„Człowiek lęka się bardziej wyobrażeń niż rzeczywistości” – pisał Epiktet, jakby przeczuwając, że pewnego dnia zamiast wilków pod miastem pojawią się drony nad wioską, a zamiast dżumy będziemy debatować o statystykach zakażeń w telewizji śniadaniowej.

Strach, ten niewidzialny dyrygent orkiestry społecznej, w ostatnich latach nieustannie ćwiczył na nas swoje arie. Najpierw maski i oddechy, które pachniały plastikiem i dezynfekcją, potem echo wirusowych tabel. Teraz metaliczne ptaki, bez piór, unoszą się nad krajobrazem Polski, a wraz z nimi – niepokój, który pachnie bardziej algorytmem niż prochem.

Socjologia wie, że lęk to doskonałe spoiwo tłumu: niewidzialne klejnoty paniki, które lepią jednostki w kolektywną bryłę. Psychologia podpowiada, że strach sterowany działa jak placebo: nieważne, czy zagrożenie realne, czy tylko na ekranie – ciało i umysł tańczą według narzuconej melodii. I tak oto z każdą konferencją prasową, z każdym nagłówkiem, z każdym cieniem drona nad głową społeczeństwo wystawia kolejne akty spektaklu pod tytułem „Niebezpieczeństwo trwa, proszę się dostosować”.

Absurd polega na tym, że człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego – nawet do strachu. Stoicki uśmiech, podszyty sarkazmem, staje się maską numer dwa: maską na maskę. Patrzymy w niebo i widzimy, że zamiast gołębia pokoju przelatuje stalowa mucha. Ale już nie uciekamy. Jedynie wzruszamy ramionami i otwieramy kolejny artykuł w telefonie.

Być może więc największą groteską naszych czasów nie jest samo sterowanie strachem, lecz fakt, że zaczęliśmy traktować je jak pogodę: czasem deszcz, czasem chmura, czasem dron.

W takim razie co nas czeka?

Setakmyślę, że przyszłość Polski i jej społeczeństwa rysuje się jak pejzaż namalowany jednocześnie akwarelą i sprayem – pełen delikatnych odcieni nadziei, ale i ostrych konturów niepokoju. Będziemy krajem, w którym coraz częściej decyzje podejmują algorytmy, a emocje kształtują nagłówki szybciej niż doświadczenie. Społeczeństwo, zahartowane przez pandemię i dronowe echa nieba, może albo pogrążyć się w cynizmie, albo odkryć nową formę solidarności – taką, w której stoicki spokój stanie się walutą cenniejszą niż strach.

Możliwe, że Polska będzie miejscem, gdzie melancholia stanie się codziennym rytuałem, ale równie prawdopodobne, że właśnie z tej melancholii wyrośnie ironiczna siła przetrwania – swoisty narodowy sport balansowania między absurdem historii a pragnieniem normalności.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Środa 10-09-2025

47779. 
Zwracam się z uprzejmą prośbą o zainteresowanie się sprawą, która wzbudziła spore emocje wśród mieszkańców wsi Klimy w gminie Kisielice.

Na placu zabaw został wykonany skwer zieleni z drobnymi elementami dekoracyjnymi oraz kamieniami. Sama inicjatywa zagospodarowania przestrzeni jest bardzo cenna i godna pochwały, jednak problemem jest lokalizacja – tego typu aranżacja znalazła się tuż obok miejsca, w którym bawią się dzieci.

Rodzice i opiekunowie zgłaszają swoje oburzenie, ponieważ nowe elementy stwarzają potencjalne zagrożenie dla najmłodszych. Dzieci mogą próbować wkładać drobne przedmioty do buzi, a podczas zabawy istnieje ryzyko upadku na twarde i ostre kamienie. W efekcie zamiast miejsca bezpiecznej i beztroskiej zabawy powstała przestrzeń, która budzi niepokój.

Być może nagłośnienie sprawy przez gazetę Kurier pomoże zwrócić uwagę odpowiednich instytucji na problem i przyczyni się do zmiany aranżacji tego terenu w taki sposób, aby był bezpieczny, a jednocześnie estetyczny.

[...] [...] Jeśli mogę prosić, to chciałbym aby to zgłoszenie było anonimowe. [...] Z góry dziękuję za poświęcenie uwagi tej sprawie.

 anonimowo
 Klimy gmina Kisielice, Środa 10-09-2025

47778. 
UE znów zaostrza cele Zielonego Ładu, zmuszając państwa narodowe do kosztownych inwestycji.
Tymczasem Niemcy cichutko zwiększają produkcję z węgla i gazu o 23,3% i stawiają nowe elektrownie gazowe.
Kłamstwo, hipokryzja, przymus i drożyzna.
Zielona utopia to narzędzie dla prowadzenia wojny do wewnątrz unii na wyniszczenie z państwami narodowymi.
 anty-bolszewik
 Iława, Środa 10-09-2025

47777. 
Rządzenie przez polityków PO w pigułce - na górze i na dole.
Premier Donald Tusk i Starosta Maciej Rygielski - nie idźcie tą drogą!

Żołnierze ryzykujący życiem i strzegący polskich granic - oskarżeni.
Aktywiści-zadymiarze wpierający nielegalnych migrantów - uniewinnieni.
 uczeń Liceum Mundurowego
 Iława, Wtorek 09-09-2025

47776. 
Odnośnie wpisu numer: 47776

Kisielice i kolejny przykład nieodpowiedzialnego wydawania publicznych pieniędzy.

Burmistrzyca Beata Lejmanowicz chciała błysnąć przed mieszkańcami. Zleciła audyt finansów publicznych, którego jedynym celem było znalezienie haków na poprzedniego burmistrza Rafała Ryszczuka. Zapowiadano wielką aferę, ogromne naruszenia, miało być sensacyjnie i „grubo”. I co się okazało? NIC. Audyt nie wykazał ani jednego poważnego uchybienia. Zero dowodów na niegospodarność. Zero podstaw do oczerniania poprzednika.

Zostało tylko jedno – 30 tysięcy złotych wyciągnięte z kieszeni mieszkańców i wydane na polityczne igrzyska pani burmistrzyni. Tyle zainkasowała firma przeprowadzająca audyt. Zamiast inwestycji i realnych działań dla ludzi, mamy pokazówkę, która kosztowała nas wszystkich.

To już nie jest drobnostka, to pokazuje, jak lekką ręką wydaje się w Kisielicach nasze pieniądze. Czy naprawdę stać nas na takie „eksperymenty”?

Może pora przestać się przyglądać i w końcu zacząć działać. Czas najwyższy na referendum w Kisielicach.
 Rafałek
 Limża, Wtorek 09-09-2025

47774. 
Spółka komunalna kierowana przez Pana Rafała Masnego zleciła za dokładnie 350.000 złotych remont dachu bloku, w którym posiada pół piętra akurat jego szefowa, Pani burmistrz Beata Lejmanowicz.
Warto jeszcze dodać tutaj, że inwestycja ta nie miała żadnego nadzoru budowlanego.
Burmistrz na sesji ogłosiła, że przeznaczyła na to pieniądze bloku, że blok wziął jakiś kredyt.
Pytanie brzmi: ile dołożył do tego luksusu szary podatnik, mieszkaniec Gminy Kisielice za pośrednictwem kisielickiego PUK-u? Po prostu ile dołożyła komunalka z naszych pieniędzy?
Przecież duże podwyżki za wodę, ścieki i ciepło płacimy my, czy złożyliśmy się z tego na ten remont? O tym już nie wspomniała. Fakty ona traktuje swobodnie. U niej prawda, to zawsze część prawdy. [...]
 komunalnik
 Kisielice, Wtorek 09-09-2025

47773. 
O wolności, która dziurawi kieszenie, czyli:
melancholijny toast za Polskę 2025

„Człowiek jest miarą wszechrzeczy” – powiedział Protagoras, a ja zastanawiam się, czy w Polsce roku 2025 człowiek nie jest raczej miarą własnych pretensji. Wolność, ten boski prezent zapakowany w papier o tysiącu kolorów, okazuje się często jak parasol kupiony na dworcu – piękny przez trzy minuty, a potem przewraca się na wietrze pierwszej rozmowy z sąsiadem.

Ludzie na ulicach są wolni, ale ich wolność manifestuje się w banalnych drobiazgach: w zapachu kebaba o trzeciej w nocy, w prawie do używania sygnału dźwiękowego na rondzie albo w bezczelności mówienia „panie, ja mam swoje zdanie”. To ryzykowna wolność, jakby każdy nosił w kieszeni małą bombkę zegarową własnego ego.

A jednak – bez tej nieprzewidywalnej wolności nie ma też ciepła, które objawia się w zupełnie absurdalnych momentach: gdy dwójka obcych w tramwaju nagle zaczyna śmiać się z tego samego żartu kierowcy przez głośnik, albo gdy ktoś otworzy drzwi starszej pani i oboje udają, że nic wielkiego się nie stało. To właśnie tam, w takich chwilach, rodzi się komunia – groteskowa, niedoskonała, ale dziwnie boska.

Stoicki uśmiech podpowiada mi, że wolność w Polsce 2025 to teatr, w którym każdy gra na własny rachunek, a i tak kończy w tej samej garderobie. Ktoś przeklina, ktoś się modli, ktoś sprawdza kurs bitcoina, a ktoś wiesza flagę na balkonie. Wszyscy są dziećmi Boga – albo przynajmniej dziećmi własnych wyborów. I może właśnie w tej absurdalnej kakofonii spełnia się najczystsza definicja wolności: śmiech przez łzy, ironiczna wspólnota ludzi, którzy nawet jeśli się nie zgadzają, to wciąż stoją obok siebie w kolejce do kasy samoobsługowej.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 09-09-2025
Odp. 
Sztuczny wartownik ciągle dopytuje, dlaczego w swoich postach miejscowość „Susz” piszesz z małej litery. Co mu odpowiedzieć?
 moderator dyżurny
 KURIER IŁAWSKI, Wtorek 09-09-2025

47767. 
MOBBING W PRACY

Chciałbym zwrócić uwagę na problem, który dotyczy niektórych kobiet w zakładzie pracy [...] w Iławie.

Osoby te, które szanują swoją pracę wykonują rzetelnie, są często źle traktowane przez brygadzistki [...] i [...] i ich „przydupasów”, którzy donoszą lub ciągle chodzą na papierosa i mówią, co się dzieje w szatniach lub między innymi pracownikami.

Dochodzi w zakładzie do mobbingu i lekceważenia pracy innych kobiet, które są nielubiane przez przełożoną (bo są fajniejsze od brygadzistek i innych „przydupasów”). Taka sytuacja tworzy toksyczną atmosferę i demotywuje osoby chcące uczciwie wykonywać swoje obowiązki.

Uważam, że warto nagłośnić ten problem, aby zakład wprowadził sprawiedliwe i bezpieczne warunki pracy dla wszystkich pracowników.
 pracownik firmy [...]
 Iława, Wtorek 09-09-2025

47772. 
Odnośnie wpisu numer: 47765

Mieszkańcy! Zorganizujmy się! Jakie są opcje objazdu? Od lokomotywowni i Kolejową, albo z drugiej strony [...] za Osiedlem Lubawskim.

[...] Zorganizujemy się czy będziemy zadawać pytania "czyja wina" lub "czyja strata"? A i tak mamy ciężko. Droga jest wojewódzka, władze miasta nasze, ale kasy na dodatkowy wiadukt czy kładkę to w kasie miasta NIE MA. Radny Młotek nawet nie pomoże ;) Gmina też nie dorzuci.

Wykonawca, zgodnie z tym jak to wygląda w całym pato-kraju, musi robić jak może i co może, więc kładka dla pieszych, rowerów i skuterów może będzie gotowa przed końcem roku.

Są jakieś "pomysły na mieście" ?

Trzeba zrobić video z drona jak ten cały korek wygląda z góry w godzinach grozy, czyli 14:00 - 16:00. Pomogłoby to w jakimś stopniu w rozładowaniu bałaganu.
 kolejowy
 Iława, Wtorek 09-09-2025

47766. 
Odnośnie wpisu numer: 47760

Jak mowa o wójcie gminy Krzysztofie Harmacińskim to chciałbym poruszyć następujący temat.

Prawomocny wyrok Sądu Pracy w Ostródzie z marca 2025 roku to kompromitacja władzy w gminie wiejskiej Iława i osobista porażka jej wójta, Krzysztofa Harmacińskiego.

Sąd Pracy nie miał wątpliwości: zwolnienie wieloletniej pracownicy było bezprawne, motywowane wyłącznie polityczną zemstą.

A chodzi o to, że Harmacińskiemu nie spodobało się to, iż ojciec pracownicy, dziś radny powiatowy Marian Szkamelski, startował w ostatnich wyborach samorządowych z list komitetu wyborczego PiS, a nie z komitetu PO/KO. Za takie „przewinienie” córka radnego straciła pracę. Nie liczyło się jej wieloletnie doświadczenie, lojalność ani przepisy prawa. Liczyła się tylko ślepa polityczna niechęć i małostkowość wójta.

Sąd przyznał rację poszkodowanej i zasądził 23 tysiące złotych tytułem odszkodowania. Ale uwaga: to nie Krzysztof Harmaciński odpowiada finansowo za swoją samowolę. Zapłacili wszyscy mieszkańcy Gminy Iława z podatków. To oni pokryli koszty prywatnej wojny wójta, który urząd traktuje jak swoją własność i narzędzie do załatwiania politycznych porachunków.

To przykład patologii władzy w czystej postaci. Urząd, który powinien stać na straży prawa i dobra wspólnoty, staje się teatrem osobistych uprzedzeń i politycznych rozgrywek. A cena tej arogancji spada na zwykłych ludzi.

Czy tak ma wyglądać samorząd w XXI wieku? Czy mieszkańcy mają dalej milczeć, kiedy wójt - zamiast zarządzać gminą dla dobra wspólnego - urządza sobie prywatny folwark?

Jest to sprawa, którą powinno się nagłośnić i piętnować w lokalnych mediach.
 rolnik na dożynkach
 Gmina Iława, Wtorek 09-09-2025

47765. 
Kto odpowiada za bałagan drogowy w całym mieście Iławie po rozpoczęciu remontu i zamknięciu mostu [nad torami] przy Lubawskiej/Wyszyńskiego? [przy dworcu PKP].
[...]
Burmistrz Miasta Iławy?
Starosta Powiatu Iławskiego?
[...]
 kierowca
 Iława, Poniedziałek 08-09-2025

47763. 
Odnośnie wpisu numer: 47760

Kiedy ten ciemny naród zrozumie, że nie byłoby kraks, a nawet kostuchy z kosą, gdyby zachowano odpowiednią szybkość i odpowiedni odstęp za pojazdem. Ale nie: odstęp na żyletkę to norma.

Kto was uczył jazdy? A może wy jesteście zwyczajnie tępi? Nowe drogi są, niestety, do ostrej jazdy, ale niebezpiecznej też. Większość z was liczy na popisowe mijanki nawet na trzeciego, co kończy się katastrofą. [...]

Jeżdżę 13-tym samochodem wiele lat nawet bez delikatnego potrącenia. Kiedy robiłem prawo jazdy, to uczono nas prostej zasady. Odstęp taki: przy szybkości 90 km/h - 90 metrów; przy 50 km/h - 50 metrów; itd.

[...] Pamiętajcie, że przy odpowiedniej szybkości mamy czas i możliwość ratunku.
 Orzeł
 Iława, Poniedziałek 08-09-2025

47762. 
O rzeczach wielkich i małych

Ludzkość od wieków goni za błyskotkami codzienności, podczas gdy istotne pytania - o sens, sprawiedliwość, dobro i zło - stoją w kącie niczym zapomniana miotła w szkolnym korytarzu. Dzisiejszy człowiek potrafi godzinami dyskutować o kolorze kubka influencera, a jednocześnie przechodzi obojętnie obok spraw, które decydują o jakości jego własnego istnienia.

„Nie to nas martwi, co się wydarza, ale to, jak to oceniamy” - pisał Epiktet. Gdyby dziś włączył telewizor, zapewne parsknąłby śmiechem, słysząc, że dramatem świata jest brak nowego sezonu ulubionego serialu. Być może właśnie w tym tkwi sekret: łatwiej jest uciekać w banał niż mierzyć się z ciężarem prawdy.

Szkoła uczy rozpoznawania dat bitew, ale nie uczy rozpoznawania bitew we własnym sercu. Media krzyczą, że musimy natychmiast kupić nowy telefon, ale nie krzyczą, że warto naprawić własne myśli. Społeczeństwo to balon nadmuchany hałasem – imponujący, kolorowy, ale podatny na igłę pytań, które naprawdę mają znaczenie.

Na końcu zostaje tylko melancholijny śmiech – absurdalny, bo śmiejemy się ze swojego własnego zagubienia, i stoicki, bo nic innego nie pozostaje.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 08-09-2025

47761. 
W Kisielicach po miesiącu od zatrudnienia odchodzi ze stanowiska specjalistka od zamówień publicznych.
Była tam duża kłótnia i Burmistrz Beata Lejmanowicz znowu ogłasza nabór na wakat stanowiska urzędniczego ds. zamówień publicznych i zagospodarowania przestrzennego w Urzędzie Miejskim w Kisielicach (wolne od 1 października 2024 r.)
Kobieta szybko zrezygnowała ze współpracy z kisielickim samorządem.

https://bipkisielice.warmia.mazury.pl/nabor/124/ogloszenie-id-124-referat-rozwoju-gminy-wolne-stanowisko-urzednicze-etatow-1-etat.html
 Mariusz
 Kisielice, Poniedziałek 08-09-2025

47760. 
Oświadczenie Wójta Harmacińskiego odnośnie budowy drogi S5 i obwodnicy miasta Iławy to, moim zdaniem, szczyt żenady.

Zabrakło minimum klasy. Wójt podpiął się pod cudze, społecznej inicjatywy pomysły, i bezczelnie wypina pierś po zasługi.

Szansa na trzecią, zachodnią obwodnicę Iławy z budżetu GDDKIA pojawiła się nie dzięki Wójtowi Harmacińskiemu i Staroście Bielawskiemu (a dokładniej rzecz ujmując - wbrew Nim), a dzięki naszemu, społecznej inicjatywy, nieustępliwemu lobbingowi. Wszystko jest udokumentowane. [...] To wszystko są nasze postulaty i nasz wysiłek.

Nie pozwolę Harmacińskiemu głosić publicznie kłamstw, że jest inaczej. Lubić się nie musimy, ale na stanowisku Wójta wypadałoby zachować minimum przyzwoitości.
 Tomasz Kiejstut Dąbrowski
 Iława, Poniedziałek 08-09-2025

47759. 
Psalm w epoce memów i wyborów

„Nie daj mię w ręce człowiekowi złemu” – pisał Wespazjan Kochowski, a jego słowa brzmią dziś jak nagłówek artykułu z portalu informacyjnego, tyle że w wersji sprzed trzech stuleci. Polska, pogrążona w rytuałach politycznych przepychanek i medialnych procesjach, zdaje się nieustannie wystawiać nas właśnie w ręce „człowieka złego” – i to w każdym możliwym wydaniu, od sejmowych tyrad po komentarze na Twitterze.

Kochowski prosił Boga, by „zamieszał ich rady” – i, przyznać trzeba, modlitwa została wysłuchana aż nadto. Rady są zamieszane, plany sprzeczne, a zdrada – jeśli wierzyć telewizyjnym ekranom – stała się wręcz sportem narodowym. W tej groteskowej aurze absurdu brzmią słowa Blaise’a Pascala: „Człowiek nieskończenie przerasta człowieka”. Oto puenta, która pasuje do naszej codzienności: człowiek polski przerasta człowieka polskiego zwłaszcza wtedy, gdy dyskutuje w internecie, uzbrojony w anonimowość i święte przekonanie o własnej racji.

A jednak, w tym surrealistycznym pejzażu, w którym patriotyzm spotyka się z kiczem, a religijność z marketingiem, pojawia się melancholijny uśmiech. Stoicki, bo przecież wiadomo, że od dwóch tysięcy lat nic się nie zmienia – ludzie wciąż dzielą się na złych i cnotliwych, a sprawiedliwość pozostaje rzadkim towarem. Sarkastyczny, bo kto raz oglądał debatę publiczną, ten wie, że to teatr absurdu, w którym każdy aktor gra rolę proroka, a kończy jako kabareciarz.

Czy pozostaje więc tylko westchnienie Kochowskiego, przepisane na współczesny język: „Boże, wyślij patcha do systemu”? Być może. A może właśnie w tym absurdzie kryje się nadzieja – że skoro świat wygląda jak parodia samego siebie, to jeszcze jest szansa, że logika, prawda i cnota wrócą tylnymi drzwiami, niezauważone przez rozkrzyczaną widownię.

"Ja, nędzny, ubogi,
Ku Tobie, mój drogi,
Wołam i jęczę — pospiesz się ku mnie,
W Tobie jedynie ratuję się, Panie.”
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 08-09-2025

47758. 
Duży lis wielkości dużego psa grasuje w Iławie na terenie od dworca PKP w kierunku do góry ulicą Dworcową, osiedla domków Żeromskiego, Ogrodowa, a nawet do bloków Wyszyńskiego [...], a także w kierunku do miasta w okolicach urzędu skarbowego.
Wszystkie jeże z okolicy zostały zjedzone.
Teraz napada na koty.
Policjanci udają, że go nie widzą, żeby tylko nie ruszać problemu. Urzędnicy [ochrony środowiska] też nie pomogą.
Na co właściwie płacimy te podatki jak wszyscy mają nas gdzieś?
 sygnalista
 Iława, Poniedziałek 08-09-2025

47757. 
Burza w szklance światła

W czasach w których każdy próbuje roztaczać własny blask, najtrudniejsze nie jest życie w ciemności, lecz obok czyjegoś światła. Nie dlatego, że ono razi, ale dlatego, że przypomina o tym, iż sami mogliśmy, lecz nie potrafiliśmy, zaświecić. Epiktet ostrzegał: „Człowiek nie cierpi z powodu rzeczy, lecz z powodu swoich wyobrażeń o nich.” I właśnie te wyobrażenia są dziś najgłośniejszymi politykami.

Spory między rządem a prezydentem nie są już sporami o treść, o konkret. To raczej rytuał obrażonych gestów – teatr, w którym nikt nie chce zejść ze sceny, a każdy udaje, że ma jeszcze najważniejszą kwestię do wypowiedzenia. W tym sensie przypomina to sąsiedzkie przepychanki: czyj płot stoi o centymetr za daleko, kto pierwszy wyprowadził psa na trawnik. Różni aktorzy, ta sama sztuka – i ta sama publiczność, która coraz bardziej się nudzi, a jednak nie przestaje patrzeć.

Melancholia rodzi się z poczucia, że nic z tego nie jest konieczne, że spór jest luksusem, na który pozwalamy sobie w kraju pełnym nierozwiązanych spraw. A sarkazm – z pewnego pogodzenia: skoro nie możemy liczyć na mądrość, możemy przynajmniej uśmiechnąć się ironicznie, jak stoik patrzący na burzę w szklance wody. W Polsce każdy ma swoją szklankę, każdy burzę i każdy przekonanie, że piorun uderzy sprawiedliwie w sąsiada.

Na końcu tych przepychanek nikt nie zostaje zwycięzcą. Politycy odgrywają swoje role do znudzenia, aż kurtyna opadnie sama, a publiczność wyjdzie z teatru w połowie spektaklu. Najwięcej tracą ci, którzy nigdy nie prosili o bilet – obywatele, rodziny, sąsiedzi, zmuszeni słuchać fałszywego chóru i oglądać powtarzające się gesty. Władza może zmieniać ręce, ale zmęczenie pozostaje w tych samych dłoniach ludzi, którzy chcieli tylko spokojnie postawić stół pod oknem i wypić herbatę.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Niedziela 07-09-2025

47756. 
Droga ekspresowa nr S19, mająca przebiegać przez Polskę Wschodnią, zadziwiająco napotyka znowu na kolejne komplikacje. Problemy pojawiły się na trzech odcinkach przyszłej ekspresówki na Podlasiu. Może to istotnie opóźnić bieżący harmonogram inwestycji.

To nie KOMPLIKACJE tylko ZAPAŚĆ. Na dzień dzisiejszy wybudowane mamy marne 29% trasy "VIA CARPATIA", czyli 174 km na całości około 760 km, choć i tego nie wiemy.
Przypomnę, że Węgrzy czy Grecy skończyli już 2 lata temu! Litwinom brakuje tylko 6 km, bo resztę kończą budowy.
Rumunia już kończy odcinek do Konstancy 900 km, a w 2028 oddadzą ostatnie 31 km, a w 2027 roku 88 km.
Rumunia ma 50%, a mała Słowacja 60%, w tym mają więcej tuneli niż my będziemy mieli w 2031 roku, kiedy skończymy co budujemy, a to ledwie 60%, czyli ledwie dogonimy Słowaków. Tylko że oni budują, więc nie sądzę żeby się nam udało.
Podsumowując.
WSTYD I ZAPAŚĆ WYMYŚLIĆ PROJEKT I BYĆ OSTATNIM W REALIZACJI i do dziś nie znać nawet przebiegu całości w polskich granicach.
 Jimmy
 Iława, Sobota 06-09-2025

47755. 
Odnośnie wpisu numer: 47752

[...] Aby z Wyspą Wielką Żuławą zrobić ład, pierwej należy porządny dojazd wybudować: MOST, przez który nawet czołg przejedzie spokojnie. [...]
 radny z teką
 Iława, Sobota 06-09-2025

47754. 
Odnośnie wpisu numer: 47750

[...] Wyspa należy do Iławy [...].
Są ludzie mądrzy co z tą wyspą zrobić [...].
No to kto jak nie Burmistrz winien trzymać lejce w powozie.
 radny z teką
 Iława, Sobota 06-09-2025

47753. 
Targowica w togach, czyli teatr cieni nad Rzeczpospolitą

Na scenie historii pojawiają się sędziowie – jedni jak figury z greckiej tragedii, inni jak marionetki prowadzone przez niewidzialne dłonie. Mówią językiem prawa, ale ich słowa brzmią jak echo cudzych pieśni. Widz wpatrzony w teatr cieni nie wie już, kto jest aktorem, a kto lalkarzem.

Heraklit, ten melancholijny ironista z Efezu, rzucił kiedyś sentencję: „Państwo to prawo, a prawo to walka.” I oto walka przeradza się w groteskę, gdzie miecz Temidy okazuje się sztućcem do krojenia tortu unijnego bankietu.

Absurd sytuacji przypomina surrealistyczny sen: oto w Niemczech parlament obsadza sędziów jakby rozkładał sztućce na stole – i nikt nie pyta, czy nóż jest niezawisły od widelca. W Polsce jednak ten sam gest jest uznany za herezję, jakby widelcem nie wolno było jeść zupy, bo tak nakazuje kucharz z Brukseli.

Stoicki uśmiech rodzi się tu z goryczy: oto wspólnota, która miała być arką, nagle okazuje się karuzelą, na której jedni jadą koniem, a inni muszą się zadowolić plastikowym kogutem. Sarkazm miesza się z melancholią – bo przecież teatr ten jest grany w imię państwa, które staje się coraz bardziej snem niż rzeczywistością.

Czy to zdrada? Czy może tylko kolejna odsłona ludzkiej skłonności do grania w cudze gry, wierząc, że stół karciany stoi w naszym salonie, choć tak naprawdę ustawiono go w obcej tawernie? Czy ostał się nam ino śmiech – gorzki, absurdalny, jak u stoika, który wie, że los jest kapryśny, a państwa upadają nie od ciosów miecza, lecz od szeptów zza kulis.

Setakmyślę, że przyszłość Polski po takim rozgardiaszu jawi się jak pejzaż po burzy: ziemia nasiąkła wodą, drzewa powalone, lecz w powietrzu czuć jeszcze zapach oczyszczenia. Chaos nigdy nie jest wieczny – jego rolą jest zburzyć fasady, by zobaczyć, co naprawdę stoi na fundamencie.

Aby był porządek, nie wystarczy kolejny dekret ani nowe paragrafy. Potrzeba prostych, trudnych cnót: odpowiedzialności, mądrości, odwagi mówienia prawdy, nawet gdy cisza byłaby wygodniejsza. Trzeba, by prawo znów było tarczą wspólnoty, a nie maczugą w rękach frakcji.

Bo tylko tam, gdzie prawo staje się sztuką sprawiedliwości, a nie karykaturą władzy, możliwy jest ład – nie narzucony, lecz wyrosły z serc i sumień. Wtedy, być może, Polska nie będzie już teatrem cieni, lecz sceną, na której ludzie mogą mówić własnym głosem.

Jak pisał Marek Aureliusz: „Państwo to dusza wielu; jeśli każda dusza troszczy się o siebie, całość znajdzie harmonię.”
 Natasza-peegerówka
 Susz, Sobota 06-09-2025

47752. 
Odnośnie wpisu numer: 47748

[...] Burmistrz ma pomysł i prawo o tym mówić.
Pewnie [...] nie pamiętasz, że już stała makieta o zabudowaniu wyspy, tam gdzie kiedyś mieściło się prezydium - na ostatnim piętrze za szkłem makieta prezentowała to, co Holendrzy chcieli zrobić. Przychodziły wycieczki zakładów pracy, szkół.
Tak więc śpij spokojnie, nie siej fermentu [...].
 Anda
 Iława, Sobota 06-09-2025

47750. 
Odnośnie wpisu numer: 47748

[...]
Radny bez teki po raz enty pisze, że to "Burmistrz Iławy wymyślił zabudowanie wyspy".
[...]
Szkoda, że moderatorzy Kuriera nie pouczają radnego o pisaniu bzdur.
 anty-radny
 Iława, Piątek 05-09-2025

47749. 
Landrynka wieczności i ekran śmiertelności

50-latek nie jest człowiekiem – jest raczej osobliwym wehikułem czasu, pachnącym jeszcze kurzem z podwórka, na którym grało się w kapsle, a jednocześnie ziejącym ironią wobec współczesnych dzieci ekranów, które „biegną” tylko kciukiem po szklanym wyświetlaczu. Młodzi skaczą między powiadomieniami jak żaby w akwarium z wirtualną wodą, ale prawdziwego deszczu boją się bardziej niż utraty zasięgu.

„Nie to, co się z nami dzieje, lecz to, jak na to reagujemy, stanowi o naszym szczęściu” – przypomina Marek Aureliusz, choć gdyby żył dziś, pewnie dostałby bana za „toksyczny stoicyzm” w komentarzach pod memem. A jednak jego zdanie pasuje jak ulał do ludzi po pięćdziesiątce: przetrwali bez internetu, więc potrafią znieść brak Wi-Fi, podczas gdy młodzi w takiej chwili czują się jak astronauci wyrzuceni poza stację kosmiczną.

Absurd tej epoki polega na tym, że dzieci wpatrują się w ekrany, aby dowiedzieć się, jak wygląda świat, a ci starsi patrzą na świat, by dowiedzieć się, jak wyglądają dzieci wpatrujące się w ekrany. Melancholia i śmiech chodzą tu pod rękę: ci, co „przekroczyli pięćdziesiątkę”, wiedzą, że wszystko przemija, nawet najlepszy system operacyjny. A młodzi? Oni wciąż aktualizują siebie jak aplikacje, lecz nigdy nie czytają regulaminu.

W tym paradoksie rodzi się ironiczna stoickość: 50-latek, siedząc na ławce, nie zazdrości młodym prędkości. Wie, że ich sprint kończy się na czerwonym pasku baterii. On sam ma w kieszeni landrynkę, wieczność w anegdocie i uśmiech, który jest jednocześnie pobłażliwy i absurdalnie czuły.

50-latek wie, że świat nie da się zapisać w pamięci telefonu, bo pamięć człowieka jest bardziej dziurawa i zarazem bardziej prawdziwa. Wie, że życie to nie zbiór powiadomień, lecz długie czekanie na autobus, który czasem nigdy nie przyjeżdża – i trzeba iść pieszo, z ironicznym uśmiechem pod nosem.

A młodzi? Oni dziś biegają po pikselowych polach, karmiąc swoje ego „lajkami”, których nie można rozpuścić w herbacie jak cukru. Ich wspomnienia rodzą się w formacie JPEG, a tęsknota w rozdzielczości 1080p.

Za kilka, kilkanaście lat będą mieli piękne archiwa – pełne zdjęć, których nie pamiętają, filmików, których już nie oglądają, i haseł do kont, do których dawno stracili dostęp. Może odkryją, że najtrudniejszą sztuką nie jest szybkie klikanie, lecz powolne życie. A jeśli tego nie pojmą, to staną się biblioteką pełną zamkniętych drzwi – z milionem plików, których nikt nigdy nie otworzy.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 05-09-2025

47748. 
Odnośnie wpisu numer: 44743

Burmistrz Iławy wymyślił nagle, że zabuduje Wyspę Wielką Żuławę. Ale jakie tam cuda wymyślił, to nie daj Boże.
Nie ma problemu w pomyśle, ale będzie problem w [...] porażających kosztach. Oto polskie trwonienie pieniędzy, bo - jakby nie było - mądrzej wydawać na drogi, szpitale, itp.
Ta inwestycja to będzie znowu bogacenie wybranych ludzi.
Już zapomniano o poprzednich [...] budowach i ich kosztach, które dławią budżet Iławy.
Nie ma u nas szacunku do pieniądza, tylko wedle zasady: "Hulaj dusza, piekła nie ma!".
 Radny bez teki
 Iława, Czwartek 04-09-2025

47747. 
Moda: recykling mózgu w odcieniach melancholii

Moda jest dziś jak wielki jarmark w centrum wszechświata, na którym kupcy sprzedają nam nie tkaniny, lecz złudzenia. Gdy Arystoteles pisał, że „człowiek jest istotą społeczną”, nie przewidział, że ta społeczność stanie się defiladą metek i kodów QR. Wspólnota ducha? Nie, wspólnota rabatów na Zalando.

Patrzę na Polskę początku września: lato jeszcze nie chce się skończyć, choć witryny sklepów już krzyczą o „must-have na jesień 2025”. To czas, gdy uczniowie wracają do szkół, a ich rodzice – do ratalnych kredytów. Garnitur szkolny? Garnitur kredytowy? Wszystko jedno. Moda działa jak zegar: wskazówka sekundnika to influencer, wskazówka minutnika – wyprzedaż, wskazówka godzinowa – spirala zadłużenia.

A przecież absurd tkwi nie tylko w cenach, ale w samej logice tej gry. Rurki, szerokie spodnie, dziurawe dżinsy – oto dialektyka odzieżowa, która zawstydziłaby samego Hegla. Sprzedaje się nie spodnie, lecz pragnienie bycia kimś innym, kimś „na czasie”, choć czas jest jedyną rzeczą, której nie da się kupić w Sephorze ani na Allegro.

I tu pojawia się melancholijny uśmiech stoika: pozwól im wierzyć, że krem wygładzi im duszę. Pozwól im wierzyć, że logotyp ochroni przed nicością. Ja wiem, że żadna kolekcja „jesień-zima” nie przebije kolekcji „życie-śmierć”. A jednak – w tej grotesce jest coś pociesznego. Moda to teatr marionetek, w którym wszyscy gramy swoje role z kartą kredytową w ręku.

I jeśli ktoś zapyta, czy warto, odpowiem jak Epikur, przekornie przerabiając jego słowa: „Nie ten jest bogaty, kto posiada najwięcej, lecz ten, kto kupuje najmniej”. Bo w końcu, co nam pozostaje, jeśli nie ironiczny uśmiech wobec faktu, że najbardziej „trendy” w Polsce 2025 jest inflacja – a ta, jak każda moda, nie przeminie tak szybko.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 04-09-2025

47746. 
Patologia młodych dziewcząt ze szkoły podstawowej przy aprobacie grona pedagogicznego.

Występ młodziutkich uczennic na rozpoczęcie roku szkolnego to piosenka na przykład o upijaniu się, wyjazdach do hoteli w Dubaju, puszczaniu się w Abu Dabi albo niegotowaniu mężowi.

Nauczyciele i lokalni oficjele cieszyli się, klaskali i kiwali się do refrenu, w którym dzieci śpiewały m.in. „Będę pijana! Będę pijana!”.

Sprawę nagłośnił jeden z radnych.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Czwartek 04-09-2025

47745. 
Stoicka melancholia w cyrku parlamentarnym

W świecie, gdzie rozum często bywa na wygnaniu, a tron oddaje się klaunom, powtarza się odwieczny paradoks: człowiek tęskni za mądrością, a jednocześnie głosuje na jej karykaturę. Polityka w Polsce ostatnich lat przypomina teatr, w którym aktorzy gubią scenariusz, lecz publiczność klaszcze, jakby w zapomnieniu, że przedstawienie prowadzi ku ruinie sceny.

„Największe zło to tolerować władców, którzy udają, że rządzą” – powiedział Platon, a jego głos rozbrzmiewa dziś niczym ironiczny komentarz zza kulis.
Ludzie wybierają durniów, bo durnie mówią prostym językiem: obiecują, że woda w kranie będzie mokra i ciepła, a chleb biały, jakby odkrywali prawa natury. W zderzeniu z tym, co skomplikowane, wyborca szuka ciepła banału. To nie naiwność, lecz zmęczenie: świat wydaje się zbyt chaotyczny, by słuchać mędrców, więc łatwiej zaufać komuś, kto obiecuje, że wszystko będzie „proste”. Problem zaczyna się wtedy, gdy prostota przeradza się w prostackość, a prostak staje się ministrem.

Surrealizm dnia codziennego polega na tym, że władza otacza się tymi, których rozum jest lekki jak balon, aby łatwiej było go prowadzić za sznurek. Jednak balon napełniony pustką zawsze w końcu unosi się w stronę nicości, pozostawiając po sobie tylko ciszę. Stoicko można wzruszyć ramionami i powiedzieć: fortuna kręci kołem, a koło zawsze przejedzie po kimś, kto wierzył w wieczność błaznów.

Absurd polega na tym, że ostrzegano nas od tysiącleci, lecz my wciąż wybieramy tych, których nie warto pouczać – bo nawet pouczani, pytają z uśmiechem: „a o co chodzi?”. A chodzi o to, że życie pod rządami głupców bywa rzeczywiście gorsze od śmierci.

„Tylko głupiec sądzi, że wie wszystko” – pisał Sokrates, zanim wlał sobie w usta kielich z cykutą, jakby sama filozofia była już nie do zniesienia.
Politycy, widząc ten pociąg absurdu, sami wskakują do wagonów, rozdają sobie tytuły i ministerstwa jak w karnawale, gdzie królami zostają błazny. I tu surrealizm miesza się ze stoicyzmem: my, obywatele, siedzimy na widowni, kiwamy głowami, mruczymy „to się źle skończy” – i jednocześnie kupujemy popcorn, bo spektakl jest zbyt dziwny, by go porzucić.

Katastrofa nie nadchodzi nagle – rodzi się w codziennych decyzjach, w milczeniu, w przyzwyczajeniu do absurdu, który staje się normą. Melancholijny uśmiech podpowiada: może to jedyny sposób, w jaki społeczeństwo radzi sobie z własnym lękiem – wybiera klauna, żeby choć przez chwilę zapomnieć, że cyrk płonie.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 04-09-2025

47744. 
Odnośnie wpisu numer: 44743

Znam osoby, które oddały się pracy społecznej, lecz - zapomniawszy o rodzinie - zapłaciły np. życiem swego dziecka! Funkcja radnego to NIEZWYKŁA praca wyższej trudności.

Szarady w ratuszach i starostwach dawno rozwiązano i przyszedł czas, by radni podjęli się dobrej pracy. Trzeba działać. Układanki w samorządach czasem karkołomne, ale czegóż spodziewać się można, kiedy temu i owemu należy się nagroda za wierną służbę i lojalność urzędniczą i polityczną. Stąd też i dziwne etaty dla osobliwych figur i postaci.

Zatem kochani radni: "Alleluja i do przodu!". W imieniu naszych wyborców i społeczności iławskiej mamy misję do spełnienia; przy urnie dali nam krzyż (x)…. na drogę do Ratusza. Czymże ma być ta droga? – czy tylko czczą gadaniną godzinami? Myślę, że SŁUŻBĄ na rzecz interesu społecznego mieszkańców.

Jeśli więc służbą, zatem czymś więcej, niż tylko pracą, wyrabianiem pensum, niekiedy drętwym ględzeniem, czy udawaniem. Jeśli służbą ma zostać funkcja radnego, to tenże działaniem wznieść musi się wyżej, niż zwykła zawodowa praca, a jako profesja-zawód tzw. zaufania społecznego. Podobnie bywa w pracy z młodzieżą, kiedy wychowawcą należy zostawać również poza bytnością w szkole miedzy uczniami.

Wśród grupy typowych profesji-zawodów zaufania społecznego widzimy prawników, lekarzy, farmaceutów, nauczycieli, policjantów, dziennikarzy, fotoreporterów czy architektów; lecz, czy radnego? Prace te, postrzegane są jako MISJA, którą cechuje ukierunkowanie zawodowej aktywności na niesienie pomocy, na zaspokajanie podstawowych potrzeb innych ludzi.

Idąc tą myślą dalej, ten sposób działania ma zapewniać poczucie bezpieczeństwa fizycznego i zdrowotnego, jak też dostarczanie bliźnim podstawowych umiejętności i wiedzy, gwarantując tym fizyczny i duchowy dobrostan, atrybut umożliwiający ludziom dobre funkcjonowanie w społeczeństwie.

Przeto troska o rozwój osobowy człowieka w systemie państwa uczciwego należy do obowiązku profesji-zawodu – nazwę od siebie – wyższego formatu. Zatem funkcja, z jakiej przychodzi radnemu wywiązać się, to taki – choć nie do końca – jeden z zawodów zaufania społecznego. Jak najbardziej TAK! Tudzież profesja wyższego formatu dotyczy też funkcji radnego.

Pokątnie słyszę od lat, że "radnym być, to etat i kasa". Niewiele osób – 30 lat temu – wiedziało na czym polega praca w lokalnej radzie, czy w sejmie krajowym w Warszawie. Zapytam następująco: jaką zajmujemy postawę i w jakim miejscu są radni, posłowie, ministrowie i senatorowie – częstokroć z prawem i dobrym obyczajem w niezgodzie będąc?

Chcąc na miarę sumienia swego wobec społeczności ją wypełnić, godzi się szlachetnie do pracy radnego czy posła odnieść się. Jeśli do wypełniania zadań przykładasz się sumiennie, wtedy oczekuje cię solidna i odpowiedzialna praca. A sumienie to wartości, jakie wyniosłeś z domu. Zatem jakie wartości, takie sumienie i taka praca posła i radnego.

Często zaufanie tychże profesji (oni sami o sobie mówią, ze wykonują zawód posła) nadszarpują niecodzienne ich zachowania i postawy. Nierzadko przez wielu przekraczane są bariery przyzwoitości i etyki funkcjonariusza społecznego zaufania z mandatu wziętego.

Przed radnymi stoi więc poważne wyzwanie, by złotoustej władzy nieustannie przypominać, że samorządowcy, nie mogą być politykami w sensie polityki wyższego szczebla, a w znacznie kimś ważniejszym – reprezentantami ludzi. To właśnie radni powinni dziś wziąć na siebie obowiązek odważnego reprezentowania opinii obywateli oraz budowana lokalnej wspólnoty.

Czasem, być reprezentantem społeczności, to znaczy zapomnieć o partyjnej przynależności.

Bywa to trudne, ale zaufanie wyborców musi tez kosztować. Zaufanie można skutecznie budować, wykorzystując najprostsze narzędzia – obecność wśród nas, dostępność i wyrozumiałość. Wszyscy obserwujemy, jak bardzo rosną ostatnio oczekiwania obywateli, jeśli chodzi o łatwy kontakt z wybranym przez siebie reprezentantem – niezależnie od tego, czy jest nim radny, burmistrz czy poseł. Oni od nas oczekują służby w korzystnym celu, oczekują różnorakiej pomocy. Nasz elektorat chce wiedzieć, co robimy i jak działamy na ich rzecz.

Czy nie za dużo jak na możliwości radnego?
 Radny bez teki
 Iława, Środa 03-09-2025

47743. 
O wysiłku i balonach z waty cukrowej

Dziecko, które otrzymuje wszystko bez wysiłku, przypomina balon z waty cukrowej unoszący się w powietrzu: miękkie, słodkie, lśniące na słońcu – lecz pierwsza kropla deszczu zamienia je w lepką plamę na chodniku. Wydaje mu się, że świat powstał wyłącznie dla jego przyjemności, że inni są jedynie dekoracją w teatrze jego kaprysów.

A jednak: czy to właśnie nie jest najbardziej przewrotna karykatura miłości? Rodzic, który myśli, że szczęście polega na braku przeszkód, w istocie sprzedaje duszy dziecka bilet w jedną stronę do krainy rozczarowania.

Epiktet przypominał: „Nie rzeczy same nas niepokoją, lecz nasze wyobrażenia o nich.” I czyż nie jest tak, że dziecko pozbawione doświadczenia wysiłku żyje w wyobrażeniu, że świat jest miękką poduszką, na której można bez końca drzemać? Gdy budzi się w realności – wśród kamieni, błota i ciszy – płacze, że ktoś mu tę poduszkę ukradł.

Absurd dzisiejszych czasów polega na tym, że chcemy uczyć dzieci „samodzielności”, zabierając im okazję do zmierzenia się z samotnym strachem. Chcemy, by były „silne”, podając im siłę w plastikowych butelkach z kolorową etykietą. I później dziwimy się, że zamiast bohaterów powstają konsumenci – kapryśni, rozleniwieni, z ironicznym uśmiechem wpatrzeni w swoje odbicia na ekranach.

Stoik uśmiecha się melancholijnie: świat nie zmienia się naprawdę. Młode pokolenie, jak każde poprzednie, marzy, że wynajdzie wieczne szczęście, a tymczasem odkryje tylko, że trawa rośnie po deszczu i usycha na słońcu – dokładnie tak samo jak dwa tysiące lat temu. A my, dorośli, nie jesteśmy lepsi: wciąż karmimy nasze dzieci watą cukrową, byleby nie płakały, wiedząc dobrze, że w końcu i tak rozpuści je pierwszy deszcz.

A więc dlaczego rodzice w ten sposób wychowują dzieci? Może nie dlatego, że ogłupieli całkiem, lecz dlatego, że zbyt dobrze pamiętają własny trud i pragną go oszczędzić tym, których kochają. Tyle że miłość zamienia się w lęk, a lęk w nadopiekuńczą farsę. W efekcie powstaje pokolenie balonów, pięknie nadętych, lecz pękających od byle igły.

I w tym właśnie tkwi ironia: chcąc uchronić dzieci przed cierpieniem, rodzice zabierają im szansę na siłę. Czy to głupota? Tak, ale nie ta beztroska i wesoła – raczej głupota melancholijna, rodząca się z niepogodzenia z losem, o którym stoicy wiedzieli od dawna: że jedyną prawdziwą szkołą życia jest wysiłek, a jedyną mądrością – zgoda na jego konieczność.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Środa 03-09-2025

47742. 
Tusk ogłosił, że odkąd rządzi - Polacy mają realnie "więcej w portfelach".
On serio to powiedział na posiedzeniu rządu, jeszcze kartką wymachiwał.
Niemiecki kłamca zwariował do końca.
A nie - czekaj, wróć.
Mają "więcej w portfelach" tylko koledzy z Platformy Obywatelskiej.
 anty-bolszewik
 Iława, Środa 03-09-2025

47741. 
Samotność – produkt premium

Samotność dzisiejszego człowieka nie jest pustelnią, nie jest też świętym wyrzeczeniem. To więzienie z miękkimi poduszkami, z dostawą jedzenia o godz. 3:00 nad ranem i playlistą na Spotify, która „rozumie nasz nastrój” lepiej niż najbliższy przyjaciel. Cyniczna epoka odkryła, że nie trzeba krępować łańcuchami – wystarczy pozwolić nam żyć samotnie i wmówić, że to luksus.

Heraklit miał rację, kiedy pisał: „Panta rhei – wszystko płynie.” Ale nie dodał, że dziś płynie tylko strumień Netflixa, a my toniemy w odcinkach jak w rozpuszczonym smutku.

System osiągnął mistrzostwo w tworzeniu samotności. Zamiast katedr – kawalerki. Zamiast forum – czaty. Zamiast wspólnej uczty – dostawa w plastikowym pudełku, samotnie zjedzona przy ekranie. I oto siedzimy w tej groteskowej operze, gdzie każdy jest własnym dyrygentem i jedynym słuchaczem.

Absurd polega na tym, że samotność sprzedano nam jako najwyższy akt wolności. Kupujemy więc ciszę, płacimy za brak głosów, za brak rąk, które mogłyby nas zatrzymać. Melancholia ma smak przesolonego fast foodu, a uśmiech, którym ją maskujemy, jest sarkastyczny jak u stoika, który już dawno pogodził się z absurdem.

Bo wspólnota była zawsze murem, tarczą, ciepłem. A samotność? Samotność jest idealną klatką – przezroczystą, estetyczną, klimatyzowaną. I kiedy mówimy: „jestem wolny”, echo odpowiada z sardonicznym chichotem: „jesteś sam.”

Ps. Tak po ludzku, pracownik bez rodziny? Idealnie. Można go przenieść do innego miasta, wysłać w delegację, zajechać nadgodzinami. Nic go nie trzyma. Konsument bez dzieci? Jeszcze lepszy. Wyda wszystko na siebie: nowe buty, nowe wakacje, nowe terapie. Nie musi myśleć o przyszłości – więc kupuje teraźniejszość. Samotność to nie przypadek – to program. System wie, że wspólnota jest siłą. Dwójka ludzi to już opór. Rodzina to mur. Naród to twierdza. Ale jednostka? Samotna jednostka to klient i trybik – wymienny, przewidywalny, cichy.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 02-09-2025

47740. 
Rząd KO złamał swoją kolejną obietnicę wyborczą – tym razem ZUS.
Przedsiębiorcy mieli zostać zwolnieni z kosztów wypłaty wynagrodzenia za czas zwolnienia chorobowego pracownika (pierwsze 33 dni).
Zmian nie będzie.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Wtorek 02-09-2025

47739. 
Aktywnych zawodowo i pracujących Polaków jest 17,2 mln osób, a nieaktywnych zawodowo 12,7 mln.
Najwyższe bezrobocie 11,3% występuje w grupie wiekowej 15-24 lat.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Wtorek 02-09-2025

47738. 
Kod kreskowy świadomości, czyli rozpoczął się nowy rok szkolny

Prawdziwe myślenie to rzadkie zwierzę - nie udomowione, nieposłuszne, czasem dzikie jak pies Heraklita, który szczeka na słońce. Większość ludzi woli jednak karmić go karmą gotowych opinii niż wyruszać z nim w las refleksji. Żyjemy więc na autopilocie, gdzie każda myśl ma przypisaną cenę i kod kreskowy. Wystarczy przyłożyć do czytnika w supermarkecie codzienności, a system radośnie piknie: „myśl zastępcza zaakceptowana”.

Sokrates miał powiedzieć: „Nieżycie badane nie jest warte życia”. W Polsce ostatnich kilku lat moglibyśmy sparafrazować to tak: „Życie badane bywa uciążliwe - i zdecydowanie nieopłacalne”. Bo kto nagradza dziś za trud samodzielnego myślenia? Na pewno nie rynek, który zamiast refleksji woli naszą uwagę pakowaną próżniowo w 15-sekundowe reklamy i memy. Nie polityka, która nie chce obywateli rozumiejących zbyt wiele, bo trudniej się nimi steruje. Nie nawet codzienność, która wycenia nas na podstawie tego, jak sprawnie klikamy, a nie jak głęboko pytamy.

Kto więc odpowiada za to, że ludziom nie opłaca się myśleć? Odpowiedź jest równie absurdalna jak surrealistyczny pejzaż Dalí: wszyscy i nikt. Trochę system, trochę media, trochę szkoła, trochę my sami - bo wygodniej nam spać w miękkiej kołdrze zbiorowych narracji niż dźwigać twardą poduszkę samotnych pytań.

Przyszłość ludzi, którzy nie chcą myśleć, przypomina wagon bez maszynisty - jedzie, dopóki ktoś z zewnątrz nie przełączy torów. Czeka ich więc życie w rytmie cudzych decyzji, cudzych słów i cudzych interesów. Ich świat będzie miał kształt telewizyjnego ekranu i długość jednego scrolla. Nie będzie w nim miejsca na wolność, bo wolność wymaga wysiłku - a oni wybrali wygodę. Ostatecznie skończą jako tłum, który śmieje się cudzym śmiechem i oburza się cudzym gniewem, nie zauważając, że zamieniono im duszę na abonament miesięczny.

A jednak, mimo tej melancholii, można się uśmiechnąć stoicko i sarkastycznie: oto epoka, w której prawdziwe myślenie jest luksusem, a luksus ma swoją cenę — najczęściej samotność. Ale czyż nie jest zabawne (i tragikomiczne zarazem), że właśnie ta samotność może być najbardziej wspólnotowym doświadczeniem naszego czasu?
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 02-09-2025

47737. 
Odnośnie wpisu numer: 47728

;) Dejże chłopu spokój...
Już się nawywijał szabelką, już się wypalił, już nie ma w nim tej iskry, zadziorności. Nie walczy już z IPB, z byłym burmistrzem Ptasznikiem i takie inne rzeczy, że tak się wyrażę.
To nie ten sam człowiek. Pokora, pokora i jeszcze raz pokora. Czegoś się nauczył na salonach. Garnitur, koszula.
Też nie rozumiem jak on się dostał do rady miasta.
 Anda
 Iława, Poniedziałek 01-09-2025

47736. 
Umieranie w poczekalni, narodziny w systemie

Śmierć – ta wielka reżyserka, której scenariusze nigdy nie trafiają do recenzji, bo i nikt już nie może wystawić gwiazdek po premierze – jawi się nie tyle jako koniec, ile groteskowe narodziny. Wychodzimy z ciała jak z przestarzałej kamienicy, której ściany odpadają, rury ciekną, a w korytarzu od lat nie działa światło. Platon mówił: „Filozofia jest ćwiczeniem się w umieraniu” – a dziś moglibyśmy dodać: nasze ćwiczenia odbywają się w zatłoczonych poczekalniach, gdzie czas płynie wolniej niż w mitologicznej rzece Styks, a rejestracja telefoniczna jest formą nowoczesnej inicjacji duchowej.

Tam, gdzie kiedyś czekał kapłan z kadzidłem, dziś siedzi urzędnik za szybą z pleksi, a kolejka pacjentów przypomina platońską jaskinię: każdy patrzy na ekran, oczekując numerka, jakby cyfry były cieniem prawdy. Absurd osiąga zenit, gdy umieranie staje się konkurencją w biegu przez korytarze SORu – kto pierwszy zdobędzie łóżko, temu życie zostanie przedłużone niczym gwarancja na wadliwy toster.

Melancholia? Owszem, ale podszyta sardonicznym uśmiechem. Czyż nie jest zabawne – w tym zimnym, stoickim sensie – że państwo, które nie potrafi zapewnić dostępu do lekarza, daje nam za to tysiąc poradników o „dobrym życiu”? Umieramy więc jak stoicy: spokojnie, wiedząc, że absurd nie jest wypadkiem systemu, lecz jego fundamentem.

A jeśli narodziny w nowy świat naprawdę istnieją – to być może tam, po drugiej stronie, nie będzie kolejek, formularzy ani pieczątek. Choć kto wie – może nawet śmierć podlega kontraktowi z NFZ, a nowy świat zaczyna się od okienka, gdzie trzeba donieść brakujący podpis.

Przyszłość służby zdrowia jawi się jak eksperyment surrealisty: zamiast stetoskopu – algorytmy, zamiast lekarza – hologram z reklamą suplementów, zamiast kolejki – cyfrowa kolejka, w której można umrzeć szybciej, niż nadejdzie powiadomienie SMS. Być może nadejdzie era, w której pacjent będzie bardziej klientem niż człowiekiem, a życie stanie się abonamentem odnawianym co miesiąc.

A jednak – gdzieś w tym absurdzie rodzi się nadzieja, że wśród algorytmów i procedur pojawi się miejsce na prostą, ludzką obecność.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 01-09-2025

47734. 
Hej redaktorki i redaktorzy! [...]
[...]
[...] Sprawa jest bardzo poważna. [...]
[...]
[...] Dlaczego blokujecie komentarze na temat Burmistrza Miasta Iławy Dawida Kopaczewskiego, [...] który [...]?
[...]
[...] Jako "jedyna gazeta regionu" [...] dlaczego blokujecie wolność wypowiedzi? [...]
 Marcin
 Iława, Poniedziałek 01-09-2025

47733. 
Odnośnie wpisu numer: 47639

Ta Pani podobno nie poniosła żadnych konsekwencji prawnych.
 XXX
 Kisielice, Poniedziałek 01-09-2025

47732. 
„Trzy raty bez odsetek”, czyli: Polska roku 2025 to Teatr Chciwości

Za mglistym horyzontem polskiego lata 2025 roku, kiedy spragnione oczy miast wciąż szukają sensu pomiędzy billboardami a zakamarkami duszy, rodzi się duszna, absurdalna opowieść o chciwości. To narracja melancholijna i stoicka, ironiczna i gorzka zarazem — opowieść o epoce, w której „mieć”, „kupować” i „pokazywać” stały się nowymi rytuałami wiary.

W Polsce roku 2025 chciwość przemówiła nowoczesnym językiem. Reklamy szepczą: „Kup, aby być”. Sklepy online krzyczą: „Masz już i chcesz więcej!”. Nawet w ciszy kurczących się pensji powraca echo: „Zapłać raz, a bądź lepszy”. Kobiety i mężczyźni, młodzi i starzy, zdają się rozdawać złote monety — swoje marzenia, czas, codzienne ideały — w zamian za chwilowy błysk prestiżu. Ten błysk oszukuje: czujesz się kimś ważnym… aż nagle odkrywasz, że to tylko zardzewiałe złoto, o którym pisał Apostoł Jakub: „Bogactwo wasze zbutwiało, złoto i srebro zardzewiało”.

Wchodzę do kafeterii, gdzie espresso podaje się w filiżankach zrobionych z banknotów 100-złotowych. Stoicki barista-marionetka mówi: „Chcesz prawdziwej treści? Zapłać dodatkowo 2 zł”. Absurd dopowiada: „Czemu nie więcej? W końcu chcesz mieć, więc masz”. Takich scen można by mnożyć bez końca. Polska codzienność stała się spektaklem, w którym konsumpcja jest reżyserem, a my wszyscy — aktorami i widzami zarazem.

Za szybą kawiarni — wśród wszystkich digitalnych zachwytów — widzę ludzi skulonych, zapatrzonych nie w przyszłość, lecz w rachunki, algorytmy i ceny, które już dawno mówią im, czego pragnąć. Wiem, że to nie tylko groteska, ale także tragedia.

Bo 6% społeczeństwa wciąż pozostaje w cieniu. To nie magia, lecz statystyka. Bez względu na rozwój, zawsze są wśród nas ludzie, którzy potrzebują. A jeśli reszta społeczeństwa odwraca wzrok, wtedy chciwość staje się potępieniem — tak jak ostrzegał Jakub. Moralna głupota bogactwa tkwi w zapomnieniu o tych, którzy są obok.

Polska roku 2025 to teatr groteski, gdzie scena zbudowana jest z chciwości, reżyserią zajmuje się konsumpcja, a widzowie — to my wszyscy — klaskamy cenom zamiast wartościom. Ale z tej groteski płynie też pytanie: czy chciwość może być wezwaniem? Czy może zatrzymać nas choć na chwilę i skłonić, byśmy zapytali samych siebie: Czy chcę mieć, aby żyć lepiej, czy chcę mieć, aby zapomnieć, że obok mnie ktoś inny także potrzebuje?

Prawdziwe bogactwo nie leży w tym, co posiadamy, ale w tym, co dajemy. Nie w zardzewiałym złocie, lecz w sprawiedliwości, miłości i solidarności. A więc może to właśnie brak — a nie nadmiar — jest drogą do bogactwa.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 01-09-2025

47731. 
Odnośnie wpisu numer: 47724

Ja też wiem czemu muszę płacić za leki, albo za bilety na przejazd koleją itp. - gdy "trzynaste" i "czternaste" emerytury dla nierobów (lub ludzi pracujących na czarno) dofinansowuje państwo z publicznych podatków, a uczciwie pracujący i odprowadzający przez 45 lat składki emerytalne ma dzisiaj blisko tyle, co kombinator. [...]
 emeryt
 Polska, Niedziela 31-08-2025

47730. 
Niech mnie gęś kopnie! Znów flaszka w górę! Polacy i tak dają sobie radę, i ci starzy i młódź rozkruszona.

Jak w pamięci nie gubię to podstawą egzystencji Polaka była gorzałeczka i papierosy na kartki. A było za czasów stanu wojennego, kiedy sporo towarów nabywało się za kartki. Dziś mamy podobny bardzo ten stan drożyzny. Wielu z nas egzystowało w komfortowej sytuacji, bowiem kto nie palił fajek, ten zamieniał kartki na cukier i inne ważne towary, jak choćby na butelkę trunku, sztuk jedna. Ale dziś to "Żyć nie umierać" jak powiedział Kargul.

Ludziska sprzed wieków, mimo że drożdży nie znali, to z winorośli odpowiedni trunek zdołali wyrabiać. Nie przyszło im do głowy, ze istnieje proces fermentacji, a drobnoustroje drożdży potrafią cukier zamienić w alkohol. Mam wiedzę, iż grubo przed narodzeniem Chrystusa trzymano w wazach zasoby trunku z winorośli w piwnicach. Dziś trunku dostatek w każdym sklepie mimo że ciągle idzie w górę.Widzę jak rano na rozgrzewkę robotnicy zakupują tzw. setki.

Wróćmy do zaszłej historii wina. Archeolodzy odkryli ślady produkcji win w Grecji i Gruzji, jak też w Egipcie, gdzie znaleziono prasę do wygniatania soku. Tudzież Egipcjanie domniemywali, ze zamiana soku na alkoholowy wytwór jest zasługą bogów. Grecja w ogóle postawiła na rozwój gospodarczy w produkcji win z ich latorośli winnej, czego dowodem było odkrycie na Krecie również prasy do tłoczenia, której pochodzenie datowane jest 1600-tny rok przed narodzeniem Chrystusa.

Swoje zasługi w produkcji win zanotowano w Cesarstwie Rzymskim, lecz wybuch Wezuwiusza zatrzymał zainteresowanie w produkcji win, bowiem to Pompeje zajmowały się transmisją win na eksport.

Po Chrystusie produkcja trunku winnego zmalała, lecz na przełomie 8/9 wieku naszej ery zaczęła iść w górę; szczególnie za Karola Wielkiego, cesarza Rzymskiego, któremu wino wyjątkowo smakowało. Jednakowoż w liturgii chrześcijańskiej wino było i jest niezbędne, stanowi bowiem symbol przemiany wina w krew, jakie dokonał Chrystus w Ostatniej Wieczerzy; dlatego też produkcją zajmowały się klasztory.

Stąd również, tu i ówdzie, na plebanii głębiej pociągano ze dzbana; czemu dał wyraz Jan Kochanowski w fraszce obyczajowej O Kapelanie: "Królowa do mszej chciała, ale kapelana Doma nie naleziono, bo pilnował dzbana. Przyjdzie potym nierychło w czerwonym ornacie. A królowa: "Ksze miły, długo to sypiacie!" A mój dobry kapelan na ono łajanie: "Jeszczem ci się dziś nie kładł, co za długie spanie?"

Nauka o żywieniu zaleca nawet, by dziennie spożywać wino (szczególnie czerwone), czy też 25g spirytusu, bowiem zwiększają stężenie cholesterolu dobrego (HDL), a zmniejszają zły (LDL), zapobiegają miażdżycy i wstrzymując tworzenie zakrzepów.

Francuzi, mimo zajadania się wątróbkami i dużą ilością serów (duża zawartość cholesterolu), ale pijąc zwyczajowo pokaźne ilości win, należą do populacji o niskiej śmiertelności z powodów naczyniowo-sercowych.

Na frasunek dobry trunek – powiadamy. Zawsze po niewielkiej nawet ilości dobrego wina czujemy luz języka, skorego do zwiewności wypowiedzi, czasem nawet trudnych międzyludzkich spraw. Tymczasem, kiedy mówimy PRAWDA W WINIE, to coś więcej niż trunek na frasunek. Po większym dzbanie trunku wychylenia, mogą pojawić się nasze złe i dobre strony, czyli PRAWDA o nas.

Wreszcie człowiek prowadząc rozmowy na chmielu, daje wyraz swej godności lub nicości; plecie byle co, albo odkrywa swoją duchowość właściwą, której nie potrafi w trzeźwości. Owa zwiewność i dar wypowiedzi, nie tylko biorą się po spożyciu wina; pokłady wiedzy muszą być w nas. Załóżmy, ze nasza wiedza, to jakby klepki w głowie, lecz brakuje im porządku. Tenże ład zdaje się ułożyć po wychyleniu jednej czy dwóch lampek wina.

Jeśli nie idzie ci składne tekstu układanie, to należy wspomóc się winem, pod warunkiem jednak: w głowie musi być skarbnica wiedzy, bez niej najlepszy trunek nie pomoże. Wielcy nasi poeci jak Adam Mickiewicz, bywało, ze na haju pisali piękne dzieła. Z opowieści mego, znamienitego, nauczyciela języka polskiego w Liceum wiem, ze III cz Dziadów Adam napisał pod wpływem..., a kiedy się zbudził, miał przed sobą kartki zapisane treścią Wielkiej Improwizacji.

Konieczna zatem jest iskra, która wznieci pożar naszego umysłu. Iskrę Bożą wznieca łyk dobrego wina czy koniaku. Zapewne ten koniak, przywołuje ducha i, podobnie jak łacińskie zawołanie – Veni Sancte Spiritus: „Przybądź, Duchu Święty, spuść z niebios wzięty, światła Twego strumień, bo bez Twojego tchnienia, cóż jest wśród stworzenia? Jeno cierń i nędze!”
 Feliks Rochowicz
 Iława, Niedziela 31-08-2025

47728. 
Iława, Osiedle Piastowskie i kosze pełne śmieci.
Zgłaszałem temat radnemu Dariuszowi Rozborskiemu i nic to nie dało.
Kosze nadal pełne.
Panie radny, chciałem podpytać czy jest Pan po coś radnym czy tylko do brania pieniędzy? W przyszłych wyborach już na Pana nie głosuję!
 Mieszkaniec Piastowskiego
 Iława, Niedziela 31-08-2025

47727. 
Rocznica "porozumień sierpniowych 1980 roku", czyli wielka mistyfikacja "pokojowej rewolucji".
Czytając dzisiejsze "przekazy dnia" Uśmiechniętej Koalicji zastanawiam się, jak to się stało, że Czesi, Węgrzy, Słowacy, Litwini, Łotysze, Estończycy, Rumuni i Bułgarzy poradzili siebie bez Lecha Wałęsy, Leszka Balcerowicza i Janusza Lewandowskiego...
 anty-bolszewik
 Iława, Niedziela 31-08-2025

47726. 
Oglądałam sesję rady w Kisielicach.
Wiem dobrze, że [...].
[...]
Bardzo proszę zapytać [...]
[...]
Czy ona naprawdę myśli, że ludzie są idiotami?
 Julka
 Kisielice, Niedziela 31-08-2025
Odp. 
Napisz to samo jeszcze raz, ale pod własnymi personaliami.
A my, po sprawdzeniu prawdziwości danych, opublikujemy.
Weź odpowiedzialność za swoje słowa.
Jeśli twoje oskarżenia są prawdziwe to nie powinno być problemu.
 moderator dyżurny
 KURIER IŁAWSKI, Niedziela 31-08-2025

47725. 
Święci z marmuru, grzesznicy z krwi

Na dnie polskich zakrystii, między kadzidłem a kurzem, od lat rozgrywa się teatr, w którym aktorzy w sutannach próbują udawać marmurowe posągi. A przecież każdy posąg ma rysy, każdy kamień kruszeje od wewnątrz. Historia księdza, który nagle odkrył, że jego serce nie poddało się jeszcze tresurze reguł zakonnych, jest jedynie jednym z wielu spektakli na scenie Kościoła w Polsce — scenie, która od kilku lat wygląda raczej jak kabaret wystawiany w ruinach katedry.

Kiedy Emmanuel Mounier pisał: „Człowiek nie jest istotą zamkniętą w sobie, lecz dramatem, który rozgrywa się pomiędzy nim a światem” – trudno było przypuszczać, że dramat ten przybierze u nas kształt tak groteskowy: między konfesjonałem a mediami społecznościowymi, między skruchą a autopromocją.

A jednak — ironia losu: w chwili wyznania winy wciąż pozostaje cień patosu, niby echo średniowiecznych aktów pokutnych, tylko że dzisiaj widzów mniej porusza pokora, a bardziej nagłówki portali. Melancholia miesza się tu z absurdem: zakonnik błądzący w swoich emocjach wydaje się bardziej ludzki niż instytucja, która jak mechaniczny zegar próbuje przykryć pęknięcia welonem procedur i notatek prasowych.

Stoicko można powiedzieć: oto świat taki jest — ludzie błądzą, Kościół pęka, wspólnoty się rozpraszają. Surrealistycznie zaś brzmi szept, że być może Duch Święty znużony tym wszystkim wybrał się na urlop w Bieszczady, zostawiając nas samym sobie, abyśmy uczyli się ironicznej pokory wobec własnej śmieszności.

I tak pozostaje nam uśmiech — nie triumfalny, lecz sarkastyczno-cichy, jakby podszyty westchnieniem: oto instytucja, która miała być wieżą światła, w Polsce ostatnich lat coraz częściej przypomina dom z luster, gdzie każdy wierny odbija się w krzywym zwierciadle cudzych grzechów. A może — kto wie — to właśnie w tym krzywym odbiciu ukryta jest prawda o człowieku i jego Bogu.

Inspirowane Salezjaninem ks. Dominikiem Chmielewskim, Rycerzem Maryi
 Natasza-peegerówka
 Susz, Sobota 30-08-2025

47724. 
Odnośnie wpisu numer: 47720

Rozmawiałem z dwoma kolegami ma temat kosztów podróży. Poradziłem przelot samolotem jednemu i odpowiedział, że drogo a bilet kolejowy ma niemal za darmo ze względów zdrowotnych.
Mało tego - może jechać z "opiekunem". I to wszystko obaj mają niemal za free.
Drugi odparł, że również preferuje komunikację kolejową, bo ma status "seniora" i zniżkę.
Do diaska! - odparłem. Już wiem dlaczego ja muszę tyle płacić za bilet PKP. Dodałem, że nie wyobrażam sobie ich zniżek gdy ja i podobni przestaną podróżować polską koleją.
Jeden zamlaskał a drugi pokiwał tylko głową.
 As
 Ilawa, Piątek 29-08-2025

47723. 
O ukradzionej rewolucji

„Sprawiedliwość polega na oddaniu każdemu tego, co mu się należy” – pisał Platon. W Polsce te słowa brzmią jak kpina. Jak oddać, skoro kamienice mają dłuższą historię niż ich mieszkańcy, a archiwa milczą?

Mówi się, że dzieci nie odpowiadają za winy rodziców. Ale co, jeśli żyją w dostatku dzięki owocom tamtych zbrodni? W Alejach Róż i na Przyjaciół kwitną ogrody, których prawowitych właścicieli dawno wypchnięto w niepamięć.

Rewolucja „Solidarności” [1980 roku] była autentycznym buntem narodu. A jednak pozwoliliśmy, by ukradli ją ludzie karmieni wcześniej przez system. Dysydenci systemu stali się jego beneficjentami. Podali rękę katom i w imię „zgody narodowej” wystawili rachunek: amnestia dla siebie i dla oprawców.

To było przebaczenie bez skruchy, pojednanie bez prawdy. Ofiary nie zostały zapytane o zgodę. A dziś to spadkobiercy tamtych kompromisów decydują, kto był bohaterem, a kto „ekstremistą”. Żołnierzom wyklętym odmawia się pamięci, dawnych ziemian spychano w przypisy, a patriotów przedstawiano jako zagrożenie. Historia stała się prywatnym folwarkiem, w którym zawsze wygrywa ten sam gospodarz.

Im więcej polityki w historii, tym bardziej staje się jałowa. A młodzi słyszą, że ich własna pamięć jest „niewłaściwa”. Tak powstaje kraj, w którym zbrodni nie rozliczono, ofiary milczą, a kaci krzyczą o demokracji – traktując ją jak kolejną zdobycz.

Może tak właśnie miało być? Może historia nigdy nie była nauczycielką życia, tylko kuglarką. Nie dziw się, że ci ukradli rewolucję. Dziw się, że wciąż wierzysz w rewolucję.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 29-08-2025

47721. 
Odnośnie wpisu numer: 47704

No to mamy przygotowania do lokalnych referendów samorządowych - Iława, Kisielice. Ktoś jeszcze na terenie powiatu iławskiego?
Fala sprzątania idzie przez całą Polskę.
Popcorn przygotowany?
 Michał
 Iława, Czwartek 28-08-2025

47720. 
800+ w krainie cieni i marmurowych uśmiechów

W Polsce, tej dziwnej przestrzeni pomiędzy mitem a paragonem z Biedronki, rozgrywa się mały dramat metafizyczny: czy prawo do 800+ należy się każdemu, kto oddycha tym samym powietrzem, czy tylko tym, którzy potrafią udowodnić, że ich oddech ma w dowodzie osobistym adres zameldowania?

Można by rzec, że spór ten ma charakter ekonomiczno-polityczny, lecz to tylko powierzchnia. W istocie dotykamy tu samego sensu istnienia wspólnoty: czy jest ona kontraktem księgowym, czy wspólnym snem o chlebie i opiece medycznej?

Heraklit rzuca z cienia swój fragment: „Panta rhei” – wszystko płynie.
A więc także świadczenia socjalne płyną, czasem przez granicę, czasem poza logikę, czasem w stronę tych, którzy „nie powinni”, a jednak – skoro rzeka nie pyta, kto ma meldunek, dlaczego świadczenie miałoby pytać? W tej perspektywie absurd staje się jedynym nauczycielem.

Wyobraźmy sobie surrealistyczny pejzaż: lekarz przyjmujący pacjenta bez adresu, dziecko otrzymujące 800+ mimo że jego zabawki wciąż pachną jeszcze inną ziemią, urzędnik stemplujący papiery w rytmie walca Straussa, nie zważając, że podłoga topnieje. Wszystko to podszyte melancholią: bo oto system, który miał być stabilnym filarem, tańczy jak klaun na linie rozwieszonej między dwiema wieżami z piasku.

Stoicy powiedzieliby: nie zależy od ciebie, kto bierze pieniądze z państwa; zależy od ciebie tylko, czy twoje serce nie spuchnie od gniewu.
Ale sarkazm dopowiada: tak, nie zależy ode mnie, ale za to zależy od mojego podatku.

Sardoniczny uśmiech w tym miejscu rozkwita jak chwast na środku salonu: może właśnie w tej grotesce objawia się prawdziwa natura państwa – jako karykatury wspólnoty, w której logika ustępuje miejsca przypadkowi, a przypadek ma zawsze meldunek w odpowiednim systemie.

A więc czy to źle, że cudzoziemiec korzysta z dobrodziejstw systemu, który i tak trzeszczy? To jak pytać, czy źle, że gołębie srają na pomniki – może i brudzą marmur, ale bez nich pomnik byłby martwy.

I pozostaje jedynie melancholijna puenta: 800+ to nie pieniądze, to metafizyczna rzeka, którą każdy próbuje nabrać do własnej puszki po piwie. A my, stojąc na brzegu, pytamy Heraklita, czy przypadkiem w tej samej rzece da się wykąpać drugi raz.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Środa 27-08-2025

47719. 
Niepokojące informacje dochodzą znowu z Kisielic. [...]

Wykonawca remontu zabytkowej szkoły ma bardzo duże opóźnienia jeśli chodzi o zakończenie robót. Firma podobno ma kilkumiesięczne opóźnienie i najwcześniej zakończy prace dopiero w grudniu.

Rodzice martwią się jak będą teraz uczyły się nasze dzieci od września. Czy znowu będą gniotły się w jednym budynku w niedopuszczalnych warunkach? Czy Pani burmistrz Lejmanowicz nie powinna nałożyć kar na nierzetelną firmę i tym wymóc szybsze działania tego wykonawcy?

Poprzednia firma zeszła z budowy. Czy teraz nie będzie takiej samej sytuacji? Przecież burmistrz ma możliwość i chyba obowiązek, żeby stosować kary na taką firmę. Słyszę, że Pani Lejmanowicz już dogadała się z wykonawcą, że żadnych kar za przekroczenie terminu ma nie być oraz że przedłuży im termin zakończenia. [...] Ale na jakiej podstawie? Ale w czyim interesie?

Bardzo proszę o interwencję redaktorów Kuriera Iławskiego i o wyjaśnienie sytuacji. [...]
 Rodzic
 Gmina Kisielice, Środa 27-08-2025

47718. 
Odnośnie wpisu numer: 47706

[Moim zdaniem] Michał Młotek od małego dziecka był szkolony na stanowisko. Wszyscy przy nim chodzili, głaskali, żeby rósł w górę i piął się wysoko. Ma być burmistrzem miasta! On w to uwierzył i tą drogą idzie.

Kręci się wokół niego wianuszek ludzi, którzy szczekają na burmistrza, że niekompetentny, że to, że tamto, a że niby Młotek ma takie zdolności i znajomości.

[Moim zdaniem] Młotek czy będzie czy nie będzie burmistrzem, to pieniędzy nie urodzi, nie da rady, nie ma takich możliwości. Wiaduktu na pstryknięcie nie otworzy, pstryknięciem też Domu Weterana nie wyremontuje, starego miasta czy wszystkich tych problemów.

Gadać w garniturze przy ładnych stołach, mikrofonach i dziennikarzach bić pianę każdy może. Nigdy przenigdy. ON jest sterowany przez masę polityczną, przez partię PO/KO. Gość jest wystawiony do pokazywania się i prezentowania czego to on nie może a co jego poprzednicy zepsuli.

[Moim zdaniem] to nie jest kandydat na gospodarza miasta, raczej na marionetkę, która może pokazywać, opowiadać różne rzeczy. Być może się spełnią… Może głupi to kupi...
 Anda
 Iława, Środa 27-08-2025

47716. 
Odnośnie wpisu numer: 47714

Masz rację, ale najważniejsze, że takie rozwiązanie doskonale pasuje radnemu Młotkowi [PO], bo w razie niepowodzenia wyjdzie z tego z twarzą, bo to przecież nie jego inicjatywa tylko adwokata Radziwilskiego.

Poza tym, składając los referendum w ręce obecnej rady mogłoby się skończyć (o zgrozo) odwołaniem też rady, a to by była niepowetowana strata dla miasta, gdyby ludzie typu Młotek, Jackowska czy Paczkowski nie mieli możliwości dalej jątrzyć i siać zamętu i miałby ich zastąpić ktoś, kto w końcu zacząłby dla tego miasta pracować i wspierać Burmistrza. Tak, szanowni państwo, wspierać, bo taka rola radnego. Nie robienie karier politycznych tylko praca, często społeczna, na rzecz miasta wspólnie z włodarzami.

A dziś mamy sytuację, że burmistrz zamiast się skupić na swojej pracy musi ciągle odpierać ataki kilku radnych [z klubu PO] wspieranych przez kilka osób z lokalnych samorządów skoncentrowanych wokół budynku na Andersa [starostwo powiatowe].

Od lat w Iławie jest podobna sytuacja - wygra wybory właściwa osoba i jest względny spokój, ale jak wygrywa ktoś, kto ma świeże i - co najważniejsze - inne spojrzenie na miasto (często odważniejsza niż skostniałe i podyktowane czyimś interesem), to trzeba takiego człowieka zniszczyć i zdeprecjonować jego pracę do zera. Masakra.
 Zorientowany Kibol
 Iława, Środa 27-08-2025

47715. 
Przeszło bez większego echa a szkoda:

Raport Zespołu ds. Dezinformacji
(Komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich)

Z raportu wynika, że rosyjska narracja, z uwagi na nastawienie polskiego społeczeństwa, nie koncentruje się na promowaniu Rosji. Opiera się natomiast na krytyce i podważaniu zaufania do instytucji i procesów demokratycznych, w tym rządu oraz NATO i Unii Europejskiej, zwiększaniu polaryzacji. Wzbudza niechęć do Ukraińców i innych narodowości, wyznań i mniejszości.

Główne narracje rosyjskie to:
• NATO i UE są opresyjne, wrogie, kolonizują swoich członków;
• cywilizacja zachodnia upada, jest dekadencka, zdemoralizowana;
• w wojnie w Ukrainie Rosja wygrywa i musi wygrać;
• Ukraina to upadłe państwo, a Ukraińcy nie są narodem;
• nie można pokonać Rosji – państwa nuklearnego, zwycięskiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej.

Z raportu wynika, że propagandyści promują teorie spiskowe, pseudonaukowe, podważające publicznie zaufanie (np. narracje wokół szczepionek, sieci 5G).

Eksperci i ekspertki Komisji podkreślają, że w Rosji wojna kognitywna jest oficjalnie uznanym elementem prowadzenia działań wojennych. Rosja wydaje na nią od 2 do 4 miliardów dolarów rocznie. Prowadzona jest w sposób konsekwentny i systematyczny z inspiracji i przez służby oraz siły zbrojne Federacji Rosyjskiej, dystrybuowana w multimodalnym systemie naczyń połączonych, w tzw. konglomeracie dezinformacyjnym.

To nie jest tylko „zwykłe” wprowadzanie w błąd. To przede wszystkim wpływanie na opinie i postawy Polaków oraz procesy polityczne czy gospodarcze.

Tego rodzaju spostrzeżenia zawierały raporty polskich służb również w latach ubiegłych.

https://www.gov.pl/web/sprawiedliwosc/raport-zespolu-ds-dezinformacji-komisji-ds-badania-wplywow-rosyjskich-i-bialoruskich
 Jarosław
 Iława, Środa 27-08-2025

47714. 
Odnośnie wpisu numer: 47709

No i wszystko zaczyna się układać w logiczną całość.

Mecenas Radziwilski, który już raz „zasłynął” swoimi rządami [w klubie piłkarskim Jeziorak], teraz ma najwyraźniej ochotę na coś znacznie poważniejszego, obsługę prawną iławskiego ratusza. [...] Rocznie to ponad 200 tys. złotych. Oczywiście umowę ma podpisać z nim nikt inny jak radny Michał Młotek, z którym już dawno się dogadali. Plan jest taki: odwołamy Kopaczewskiego, potem Młotek zostaje burmistrzem, a obsługa prawna idzie do Radziwilskiego.

Oficjalna narracja będzie piękna, że to dla dobra mieszkańców, że w trosce o rozwój miasta, że trzeba „profesjonalnego wsparcia”. A w praktyce chodzi o coś zupełnie innego: o nabijanie własnej kabzy i wyciąganie pieniędzy od iławskiego podatnika.

Smutna historia z klubem Jeziorak pokazuje, jak w praktyce może wyglądać „zarządzanie” według Radziwilskiego, a obecna aktywność Młotka udowadnia, że bardziej liczy się prywatna wojna z burmistrzem niż realna praca dla ludzi.

Iławianie powinni się dobrze przyjrzeć, zanim pozwolą, by ktoś pod płaszczykiem wielkich słów o „dobru miasta” zafundował sobie kolejną, wygodną synekurę na ich koszt.

Rodzi się jeszcze jedno pytanie: po co ta cała maskarada z komitetem referendalnym, panie Młotek? Przecież doskonale pan wie, że możecie o referendum zdecydować podejmując stosowną uchwałę rady miejskiej. Przecież jest pan mistrzem w budowaniu większości w radzie. Odwołał pan Romana Brzozowskiego z funkcji przewodniczącego rady, więc nie będzie miał pan większości przy głosowaniu nad uchwałą referendalną? Ale tu jest haczyk. Głosowanie nie będzie tajne i nie uda się tego zrobić w „białych rękawiczkach”.
 Robert ze Starówki
 Iława, Wtorek 26-08-2025

47712. 
Ci sami, którzy przez lata krytykowali 500+, potem 800+, dziś głośno krytykują weto prezydenta Nawrockiego wobec finansowania naszych gości ze wschodu.
To nie jest żadna humanitarność, tylko zabiegi samozwańczych elit, które muszą poniżać Polaków, by poczuć się lepszymi.
Prezydent jest po stronie swojego narodu – i idzie mu całkiem nieźle.
 Jimmy
 Iława, Wtorek 26-08-2025

47711. 
Odnośnie wpisu numer: 47709

Podobnie jak w przyrodzie...
[...] Widziałem jak cietrzewie o samicę się tłukły. Podczas bójki tak się szczepiły, że nawet nie reagowały, gdy ich zaatakował orzeł biały. Potęga orła była na tyle, że złapał oba mordujące się ptaki i porwał je na obiad młodym orlątkom.
Takoż bywa w Iławie. Oby obaj nie zostali też zjedzeni.
 Orzeł
 Iława, Wtorek 26-08-2025

47709. 
Odnośnie wpisu numer: 47701

Pan mecenas Radziwilski swego czasu zajął się realizacją własnych ambicji i został prezesem piłkarzy Jezioraka. Za jego słynnych "rządów" klub o mało co nie zniknął z powierzchni ziemi a pozostawiony przez niego bałagan [...] jeszcze długo będzie wspominany przez kolejnych działaczy. [...] I oby nie skończył się zainteresowaniem prokuratory.

Teraz Radziwilski bierze się za politykę, żeby zaspokoić urażone ambicje i zemścić się na Burmistrzu Kopaczewskim za swoje niepowodzenia. Już w ostatniej kampanii wyborczej próbował mieszać, ale nie wyszło.

[...] Teraz znalazł kompana w postaci radnego Michała Młotka, który po przegranych wyborach nic innego nie robi poza szukaniem sposobu na utrudnienie życia Burmistrzowi. Z pracą na rzecz mieszkańców i Iławy nie ma to nic wspólnego.

I pewnie nie bez powodu Młotek został zatrudniony u swojego mentora Macieja Rygielskiego [PO] w starostwie przy ul. Andersa - ciepła posadka do przeczekania do kolejnych wyborów. I nawet wysoka pensja już mu nie przeszkadza.

W myśl zasady, że "Jak Kali kraść to dobrze, ale jak Kalego okradać to już źle".
 Zorientowany Kibol
 Iława, Wtorek 26-08-2025

47707. 
Odnośnie wpisu numer: 47701

Otóż myli się Pan, co do celowości referendum.

Właśnie jesteśmy świadkami, jak bardzo zawodzi samorząd iławski [z jego strukturą wykonawczą, czyli burmistrzem i urzędem miejskim]. Odczuwamy to coraz bardziej i bardziej, ostatnio do bólu.

Nie chcę już wymieniać kompromitujących wpadek i zaniechań, przepadek nielicznych starań o środki zewnętrzne na rozwój gminy miejskiej. Miażdżące jest tu porównanie choćby do gminy wiejskiej. Marazm i stagnacja są w mieście określeniami jak najbardziej na miejscu.

Przy braku rozwoju infrastrukturalnego dochodzi jeszcze brud w mieście. Postrzeganie Iławy jako czystej już dawno odłożone zostało do przeszłości. Śmieci walają się wszędzie, miejsca najbardziej uczęszczane nie są odchwaszczane, totalnie brakuje koszy, odchody ptasie zalegają tygodniami. To teraz obraz naszego miejsca do życia.

Dlatego uważam referendum za środek potrzebny, ważny. A że przy przegranych pojawiają się zwycięzcy to rzecz oczywista i nie ma tu nad czym lamentować. Do zobaczenia przy urnach dla dobra naszego miasta.
 Zbyszek
 Iława, Wtorek 26-08-2025

47706. 
Odnośnie wpisu numer: 47701

Pan Michał Młotek ma nieustanną wolę dążenia do objęcia stanowiska Burmistrza Miasta Iławy.

Owszem każdy człowiek ma mniejsze lub większe zapędy, czy chęci, nawet uczucia bycia kimś. Bycie kimś, to nie znaczy, że coś potrafię. I tu może być tama. Wyborcy ocenili.

Owszem, z jego dumy wychodzi tylko aparatczyk, ale czy budowniczy czegoś nowego w Iławie? Po ostatnich wyborach powinien wyciągnąć wniosek, jaką ma drogę drogę życia. Tą drogą powinna być cisza...

Jest takie oto powiedzenie: Cicho będziesz, dalej zajdziesz. Taką drogą wielu chodzi...
 Radny bez teki
 Iława, Poniedziałek 25-08-2025

47704. 
Odnośnie wpisu numer: 47701

Czytam na forum Kuriera, że w Iławie - podobnie jak w Kisielicach - prawnik ma pokierować procesem referendalnym.
Czyżby w Powiecie Iławskim rodził się jakiś dyktat mecenasów? Nie wiem na ile te iławskie referendum jest pewne, ale w Kisielicach prace już zaawansowane.
Niełatwe jest życie tych włodarzy. Po skutecznym odwołaniu pani prezydent Zabrza, teraz kolej na mniejsze ośrodki. Czas pokaże.
 Czytelnik Forum
 Powiat Iławski, Poniedziałek 25-08-2025

47703. 
Odnośnie wpisu numer: 47692

Oto na czym polegają niby super prace, a są samowolkami, a my tego nie pojmujemy. Przykład poniżej:

"Strażnicy miejscy patrolując Osiedle Dajtki przy ul. Konopnej w Olsztynie zauważyli rozkopaną jezdnię oraz nieprawidłowe oznakowanie prowadzonych prac. Podczas kontroli ustalono, że wykonawca oznakował miejsce niezgodnie z projektem czasowej organizacji ruchu. Został ukarany mandatem karnym oraz zobowiązany do prawidłowego oznakowania. Straż miejska przypomina, że na prowadzenie prac w pasie drogowym wymagane jest pozwolenie zarządcy drogi wraz z zatwierdzonym planem organizacji ruchu".

Czy nie jest podobnie w Iławie z budową mostu przy stacji? No, może nie!
 Marszałek
 Iława, Poniedziałek 25-08-2025

47701. 
Adwokat Tomasz Radziwilski - pod skrzydłami polityka PO Michała Młotka - przygotowuje się do uruchomienia referendum w sprawie odwołania Burmistrza Miasta Iławy Dawida Kopaczewskiego.

Nie chodzi tu o dobro miasta, tylko o czystą polityczną rozgrywkę.

Referendum powinno być narzędziem, gdy zawodzi samorząd, a nie polem do osobistych ambicji czy partyjnych interesów. Iława potrzebuje stabilności, inwestycji i współpracy, a nie kolejnych konfliktów i atmosfery nienawiści.

Panie Michale Młotek, zamiast knuć i piętrzyć podziały, warto wreszcie skupić się na pracy dla mieszkańców. To oni czekają na konkretne działania, a nie na kolejne polityczne intrygi.

Iława ma ogromny potencjał. Wspólnie można budować przyszłość miasta, ale tylko wtedy, gdy zamiast mowy nienawiści wybiera się konstruktywny dialog i odpowiedzialność.
 Robert ze Starówki
 Iława, Poniedziałek 25-08-2025

47700. 
Rewitalizacja w ogniu spalin

Na plaży, w samym sercu miasteczka nad jeziorem, gdzie jeszcze wczoraj dzieci lepiły babki z mokrego piasku, dziś stoi stalowy orszak: ciężarówki i motocykle, jakby ktoś pomylił pejzaż wakacyjny z parkingiem tranzytowym. Piasek drży, kaczki kwaczą z niedowierzaniem, a łabędzie odwracają dumnie szyje, nie chcąc oglądać tej farsy. „Wszystko płynie” - mówił Heraklit, ale nie przewidział, że zamiast wody w ruch pójdą kłęby spalin i echo ryczących tłumików.

Patrząc na to widowisko, trudno nie zapytać: czy ochrona środowiska już całkiem zwariowała, czy po prostu postanowiła zmienić mandat na bilet wstępu do cyrku? Zamiast ryb czuć benzynę, zamiast zapachu jeziora - smar i przypalone sprzęgła. Rozsądek? Cisza? Może zostały zakopane głęboko w mule i przykryte warstwą błota wraz z resztkami dawnej przyzwoitości.

Na brzegu jeziora, w huku silników i skrzeku klaksonów, dziwi jednak najbardziej nie sama groteska maszyn, lecz milczenie ludzi. Mieszkańcy, zamiast protestować, stali się częścią widowiska: z dziećmi na rękach, jakby przyszli na piknik. Maluchy, zachwycone, wciskają klaksony w kabinach ciężarówek, a ich śmiech miesza się z wyciem silników - karnawał absurdu w biały dzień. Czy to otępienie, czy tylko pogodzenie się z losem, w którym jedyną odpowiedzią na chaos jest uczestnictwo?

I wtedy powraca myśl: przecież plaża ma być rewitalizowana Czy na tym ma to polegać? Czy odnowa oznacza zasypanie ciszy hałasem, a wody -olejem silnikowym? Może w tej reinterpretacji „rewitalizacja” oznacza nauczenie dzieci od najmłodszych lat, że plaża to nie przestrzeń natury, ale scena dla groteskowego spektaklu, gdzie stal ma przewagę nad piaskiem, a absurd nad zdrowym rozsądkiem.

I tak oto stoimy na brzegu między groteską a rzeczywistością, patrząc, jak instytucje odpowiedzialne za naturę stają się współautorami absurdu. Może to tylko próba hartowania naszego stoicyzmu? A może zwyczajny eksperyment: ile absurdów człowiek potrafi jeszcze znieść, zanim zacznie się śmiać — melancholijnie i sarkastycznie zarazem?

Warto pamiętać, że kto milczy wobec szaleństwa, ten sam staje się jego kapłanem.

Ps. Nie mam nic przeciwko takim imprezom, bo rozumiem, że ludzie potrzebują widowiska i hałasu, aby oderwać się od codzienności, tylko że ich miejsce powinno być gdzie indziej -z dala od plaży, jeziora i resztek ciszy, która wciąż próbuje tu przetrwać. O dwukrotnym przejeździe (tzw. "tradycyjna" parada pojazdów) kawalkady ciężarówek i motocykli (ze skrzekiem klaksonów), ulicą przez którą codziennie przejeżdżają setki różnorakich pojazdów nie warto wspominać!
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 25-08-2025

47699. 
Odnośnie wpisu numer: 47698

Niestety, ale to są typowe "Igraszki z diabłem", które raczej na śmiech należy brać, i tyle. Iść na przód.
Proponuję ten spektakl obejrzeć we wtorek 26 sierpnia w TVP Historia, godzina 20:00. Będzie wyjątkowo wesoło.
 Marszałek
 Iława, Poniedziałek 25-08-2025

47698. 
Halo Iławie! Jak Wam się podobała nocna sobotnio-niedzielna impreza rockowa w amfiteatrze?
Pomijam fakt złej pogody, ale atmosfera imprezy też nie była jakaś bardzo kapitalna. Te kapele grały już kilka razy w Iławie, lokalny zespół też. Słabo to wygląda z zewnątrz, więc ludzie omijają trasę koncertową nad jeziorkiem naszym.
A te zasłaniające szmaty wieszane dookoła amfiteatru to jakiś absurd! Wygląda to jak dworzec w Kutnie w piosence "Kultu". Jest pojęcie "dobrego smaku" i - jak w przypadku obecnej dyrektorki ICK - smaku "takiego se".
 po polsku napisałam
 Iława, Niedziela 24-08-2025

47697. 
Chciałbym wiedzieć jako mieszkaniec centrum Iławy, kto wpadł na pomysł aby w centrum miasta w godzinach wieczorowo-nocnych znowu urządzać koncerty ciężkiej muzyki rockowej?
Szyby drżą, żyrandole się bujają a o spaniu nie ma mowy. Burmistrzowi i dyrekcji ICK nie przyszło do głowy, że tak głośna muzyka może komuś przeszkadzać. Przecież w niedalekiej odległości mieszkają ludzie starsi, często chorzy, ale także ludzie na co dzień pracujący, którzy w weekend chcieliby wypocząć.
Rozumiem, że młodzi ludzie mają prawo słuchać i bawić się przy głośnej muzyce, ale niech dzieje się to na stadionach, placach, wybudowaniach z dala od mieszkalnego centrum miasta.
 Krzysztof Zięba
 Iława, Niedziela 24-08-2025


Strona [ poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 204 205 206 ... 408 409 410 następna ] z 410



116099410



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Stopka | Wyszukiwarka
FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2025 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.