Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Jak trwoga to do... piwnicy
Nie daj się oszukać!
Zbudują wojskowy radar radiolokacyjny
Pierwsza taka operacja
Do studzienki mógł wpaść człowiek!
Jakie komitety wystartują w wyborach?
Wilki rozszarpały psy domowe na oczach dziecka
Radna Ewa Jackowska: Czuję się oszukana!
Leczyła duszę i ciało. Anna Betley-Duda
Urodziła na klatce schodowej
Film „Na żelaznej drodze: 150 lat kolejowej Iławy”
Strajk w markecie Kaufland
Atak wilka na dzieci
Historyczne nominacje rządowe dla naszych z regionu
Budowa zabrała młode życie
Szokujący incydent w Szkole Podstawowej nr 1
Burmistrz jednak podnosi podatki
Tragedia w fabryce Szynaka. Zabiła go rutyna? Brak nadzoru?
Napisała ciąg dalszy „Znachora”
Zakaz wejścia na internę szpitala
Więcej...

Forum

2435. 
Co jest dalej z procesem burmistrza? Ktoś wie?
 Tarantula
 Poniedziałek 24-04-2006

2434. 
Jak [Pan] Andrzej Kleina jest DOKTOREM NAUK PSYCHOLOGICZNYCH, to ja jestem Kopernikiem.
 MK
 Poniedziałek 24-04-2006

2428. 
Do Andrzeja Kleiny.
„Zastanawiam się, czy „Umyślny” świadomie po mgr postawił kropkę, co oznacza – ni mniej ni więcej w języku polskim – „magazynier”; czy jest to po prostu literówka, a nawet dowód braku wiedzy (maleńkiej wiedzy – na temat kropki)”.
Pije Kuba do mgr. Kleiny - pisze się z kropką, bo w domyśle do magistra.
 umyślny
 Poniedziałek 24-04-2006

2426. 
Andrzej Kleina: Do moich „fanów”!

Jesteście naprawdę wielcy...! Pozwólcie mi być jednak tylko sobą... I pisać o czym chcę, kiedy chcę i dobierać sobie autonomicznie adresata.

Powiada magistracki polonista, że mu „przeszkadza, gdy ktoś używa języka, którego nie rozumie”. Ma prawo tak twierdzić, szanuję to prawo. Dlaczego on jednak nie szanuje mojego prawa do „bełkotu”?

Powiada dalej polonista, iż „większość ludzi nie rozumnie jego [Kleiny] wypowiedzi”. Nie naigrywam się, że w słowie „rozumnie” tkwi błąd ortograficzny, bo rozumiem, że jest to po prostu trywialna literówka.

Nie mam ambicji dotarcia do „większości ludzi”, z tego prostego powodu, iż warunkiem interpersonalnej komunikowalności jest interpersonalna kontrolowalność. Oznacza to po prostu, iż część tekstów nie może być zrozumiała przez osoby, których instrumentarium intelektualne i wiedza znajdują się na poziomie odbiegającym od intelektualnego standardu, który im proponuję. Nie mam z tego powodu dyskomfortu, boleję jednak na tym, że własne braki próbują mnie przypisać. Ale cóż, proza życia...

Polonista magistracki łaskawie powiada też „niech sobie pisze i dorabia do emerytury”. Nie jestem emerytem jeszcze, niemniej dziękuję za wyrażoną dobrodusznie łaskę.

Dzielą nas lata świetlne. Jest polonista właścicielem osobowości kompulsywnej. Każda następna z nim rozmowa, którą mi zaproponuje, będzie musiała zakończyć się z mej strony określoną jego charakterystyką psychologiczną.

Kolejny mój przyjaciel powiada: „(...) można wysnuć jeden wniosek: brakuje panu wiedzy merytorycznej, dotyczącej poruszanych przez pana problemów”. Wyrażenie to jest puste, paralogiczne, niemniej posiada jedną cechę. Jest zdaniem negatywnie wartościującym. Jest zdaniem hipotetycznym, które mój nowy przyjaciel wypowiada z mocą aksjomatu. Na jakiej podstawie? Z jakich dowodów się składa? Tego już nie mówi. Zabrakło mu oddechu – i kilku jeszcze rzeczy...

Kolejny mój nowy przyjaciel też wypowiada zdanie pejoratywnie wartościujące: „To niskie poświęcić się „pasji zarabiania pieniędzy. Taka postawa nie wpisuje się w osobowość mgr. psychologii”. Nie wiem czym jest „osobowość mgr psychologii”. Pominę więc ten wątek.

Powiem jedynie tyle, że nigdy i nigdzie nie powiedziałem, że jestem magistrem psychologii. Z wykształcenia jestem psychologiem. DOKTOREM NAUK PSYCHOLOGICZNYCH. Zastanawiam się, czy „Umyślny” świadomie po mgr postawił kropkę, co oznacza – ni mniej ni więcej w języku polskim – „magazynier”; czy jest to po prostu literówka, a nawet dowód braku wiedzy (maleńkiej wiedzy – na temat kropki).

Podstawowym zadaniem mężczyzny w wieku produkcyjnym jest „upolować sarnę” i łup przynieść do domu. Jest to dowód niezwykłej dojrzałości społecznej wobec tych, którzy mu zaufali. A więc w pierwszej kolejności: żony i dzieci. Praca w szkole tego nie zapewniała.

Egoizm jest pryncypialną cechą rozwojową człowieka w wędrówce przez wieki. Jedną z wielu, co oczywiste... Macie własne zdanie na ten temat? No! To do dzieła!

 Pozdrawiam was dziewczęta i chłopcy. ANDRZEJ KLEINA.

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2425. 
DOBRZE POJĘTA CENZURA
WOBEC WOLNEJ AMERYKANKI

O ile dyskusyjne może być zaliczenie internetu do prasy, o tyle łatwiej zgodzić się, iż informacje podawane za jego pośrednictwem są – w rozumieniu prawa – informacjami podawanymi do publicznej wiadomości. Periodycznie wprowadzane i rozpowszechniane w internecie materiały można traktować więc jako prasę (w rozumieniu ustawy z 1984 r. prawo prasowe).

Ani sposób zapisania pisma, ani rodzaj jego udostępniania nie powinien wyłączać prasy w internecie poza zakres działania ogólnych uregulowań odnoszących się do prasy. To stwierdzenie nie oznacza jednak, iż temu rodzajowi prasy nie towarzyszą nowe pytania i wątpliwości. Dotyczy to np. sprostowania w internecie (czyli reakcję na informację przekazującą wiadomości nieprawdziwe lub nieścisłe).

Publikacje różnych treści na stronach www w pełni wyczerpują przesłanki z art. 54b prawa prasowego. Fakt, ze niektóre z przepisów tego prawa (np. o odpowiedzialności) należałoby zmodyfikować adekwatnie do specyfiki internetu, w żaden sposób nie wyklucza możliwości odpowiedniego ich stosowania. Konsekwencją tego powinno być również przyznanie szczególnej ochrony prawnej publikacjom internetowym na podstawie art. 41. Odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych jest więc wyłącznie w takim zakresie, o jakim mówi wymieniony przepis.

Uwag teraz kilka, dość powierzchownych, o „dobrach osobistych”. Generalnie prawo do krytyki, nie może przeradzać się w formułowanie inwektyw i pomówień. Wolność słowa, nie może oznaczać dowolności korzystania z niej. Za informacje, które zawierają słowa o treści znieważającej inna osobę, odpowiedzialność karną ponosi ich autor. Publikacja anonimowych treści tego typu transferuje odpowiedzialność na właściciela witryny internetowej.

Z umyślnym naruszeniem dobra osobistego (winą jest także zamiar ewentualny, czyli nie puszczenie na forum tekstu obraźliwego; pozostawia po stronie autora odpowiedzialność) mamy do czynienia w sytuacji, gdy sprawca naruszenia ma świadomość szkodliwego skutku swego działania i przewiduje jego nastąpienie i co najmniej nań się godzi (dolus eventualis).

Pojęcie „prawda”, „prawdziwy” – jako terminy prawne wielokrotnie powoływane w przepisach prawa prasowego – podlegają wykładni w świetle tzw. klasycznej koncepcji prawdy, to znaczy: zgodności wypowiedzi z rzeczywistością. Dobra osobiste są naruszone, gdy informacja jest nieprawdziwa. Zważyć jednak trzeba, że materiały prasowe zawierają nie tylko informacje, które ocenia się w kategoriach prawdy bądź fałszu, ale również krytyczne wypowiedzi wartościujące, które nie mogą przekroczyć granicy naruszania czci, czy też zniesławienia.

Kilka jeszcze uwag o rzekomej „cenzurze” stosowanej – zdaniem „ocenzurowanych” – przez redakcję Kuriera, czyli właściciela strony internetowej.

Celem redakcji, między innymi, było stworzenie swobodnej formuły Hyde Parku, ale w granicach dozwolonych prawem i nie będących łamaniem norm współżycia społecznego, będących – bądź co bądź – uzupełnieniem norm prawnych.

Kompletnym nieporozumieniem kilku internautów jest to, iż wydaje się im, że na forum Kuriera można mówić wszystko. Można mówić na pewno, że Ziemia jest płaska, można mówić, że godłem Polski jest kaczor. Nie można mówić natomiast, że „Kowalski” jest złodziejem, „Wiśniewski” – pedofilem i psycholem, a „Pawłowska” – dziwką. Wypowiedzi tego rodzaju są i będą odrzucane automatycznie.

Kolejne inwektywy pod adresem moderatorów są wyrazem nie mającej szans na spełnienie agresji.

Wprowadziliśmy zabezpieczenia na serwerze, które między innymi powodują, że dany wpis – choć od razu widoczny na monitorze wpisującego – dla całego internetu będzie widoczny dopiero po sprawdzeniu go przez dyżurnego moderatora.

 red. nacz. Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 http://www.kurier-ilawski.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2424. 
Z wieloma zarzutami na swój temat, a konkretnie moich rzekomych wielu dysfunkcji psychicznych, ze szczególnym uwzględnieniem intelektualnych, że o moralnych nie wspomnę (taki wręcz podręcznikowy ze mnie, podobno lombrosowski, typ psychopatycznego głupka i mordercy) – sądzę, iż się uporałem. W atmosferze dużej kultury słowa i logicznej precyzji przeprowadzonych.

Raz bodajże, dość nieśmiało ujawniłem dlaczego z tak miernymi polemistami dyskutuję. Powiem raz jeszcze, zdecydowanie. Pomógł mi w tym niezwykle jeden z internautów, który zechciał zauważyć, iż mój wpis (y) jest tak długi, że nikt się nie połapie po co była ta odpowiedź. A może o to chodzi?

Rozczaruję internautę. Moje odpowiedzi, te dłuższe właśnie, czyli w zasadzie wszystkie, nie były definicyjnymi odpowiedziami wprost na konkretne pytanie, czy nawet globalny atak. Ataki te były dla mnie formą bodźca intelektualnego, który wyzwalał we mnie chęć stworzenia czegoś, co (ryzykując w tym miejscu protesty specjalistów), nazwałbym umownie esejem psychologicznym o określonej objętości, co dla pewnej, niewielkiej – jak sądzę – części internautów, było zadaniem ponad siły.

Nie było moim więc zamiarem pogmatwanie (poprzez obszerny tekst) swej wypowiedzi, (bo nie przecież odpowiedzi), ażeby specjalista od czytania napisów na naklejkach spożywczych pogubił się przy czytaniu. Tej kategorii czytelników nie pomoże nawet krótki tekst. Ale wszak sam Schopenhauer twierdził, że „ludzie mają prawo być głupimi”. A z klasykami się nie dyskutuje! Albo się ich nie czytuje!

Wszystkim ze mną „dyskutującym” znak pokoju przekazuję... Niech LOGOS ma was w opiece!

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2423. 
Kowal (2420). Przeczytaj jeszcze raz uważnie co napisałeś. Sam jesteś nielogiczny.
Moim zdaniem "wywody" Andrzeja Kleiny znajdują się na poziomie dla laików - i dobrze, bo laicy nie są i nie muszą być specjalistami od psychologii, bo takich laików jest w Iławie i okolicach aż 95 - a nawet 99 procent. Sądzę, że gdyby Pan Kleina wszedł na poziom specjalistyczny to wtedy byłoby dramat, bo tylko specjaliści zrozumieliby ten język.
Ja lubię go czytać. Jest trudny, ale ma wiele do powiedzenia. Nie z wszystkim się zgadzam, ale o wielu sprawach mówi bardzo ciekawie. Przypomina mi trochę filmowego dziadka, który wskoczył w skóry i jedzie Harleyem przez miasto. Gdybym spotkał go osobiście, to na pewno zaproszę go na piwo. I byśmy sobie pogadali. I chyba, tak czuję, że nie odmówiłby.
Pozdrawiam Panie Andrzeju!
 ixi
 Poniedziałek 24-04-2006

2422. 
Panie Kleina. Chłppcom z magistratu dodaje pan energii.
Tak trzymać !!!
 Kuba
 Poniedziałek 24-04-2006

2421. 
Raduniu kochany! [2419].
Bolo-TW nie raz już zawitał do paranoików z przychodni. Nie dali mu rady. Jego tępy łeb nie nadaje się do psychterapii. Okaz niepowtarzalny w przyrodzie. Może Ty, Raduniu, spróbujesz?
 bolo-tw
 Poniedziałek 24-04-2006

2420. 
Panie Andrzeju (wpis 2397). Takie wywody może Pan wciskać, nie obrażając nikogo, czytelnikom Kuriera Iławskiego i innych lokalnych gazet. Nikt takiej argumentacji nie potraktuje poważnie np. w pismach specjalistycznych, gdyby cudem udało się Panu coś tam zamieścić.
Tak się złożyło, może Pan w to nie uwierzy, ale Poza Panem są jeszcze ludzie, którzy co nieco czytają i nie jest to bynajmniej lokalna prasa. Jednak takich bezsensowych, oddalonych od rzeczywistości, zarówno tej naukowej, jak i zwykłej – życiowej, jeszcze nie widziałem.
 Kowal
 Poniedziałek 24-04-2006

2419. 
Do BOLO-TW [2417].
W Iławie jest przychodnia psychiatryczna.
Może się tam wybierzesz, co?
 Radek
 Poniedziałek 24-04-2006

2418. 
Obawiam się, że moja odpowiedź będzie negatywna [2410]. To, o co Pan pyta, odsyła do złożonej wiązki problemów, z których każdy właściwie jest opowieścią samą dla siebie.

To, co mnie interesuje, to w gruncie rzeczy ów fundament kulturowy – sposób, w jaki tworzymy życie społeczne; sposób, w jaki rozwiązujemy problemy, w jaki budujemy instytucje społeczne i reguły wyrażania i dostrzegania problemów. Czyli to, co nas wciąż różni od doświadczeń zachodnioeuropejskich - wizja państwa i model porządku społecznego. Krótko - pewien poziom wrażliwości, którego wciąż nie dostrzegam.

Operował bym raczej pojęciem „brudnej wspólnoty” jako kategorii opisującej ową niemożność budowania wspólnoty rozumianej choćby w ramach rewolucji nominalistycznej, która dokonała się wewnątrz chrześcijaństwa gdzieś w XIV wieku na Zachodzie Europy. Wspólnoty, której filarami były instytucje z jednej strony i pewien typ etycznego indywidualizmu z drugiej strony.

My wciąż nie traktujemy prawa i procedur społecznych jako zasad zbiorowego działania. Władza – lokalna również – traktuje prawo jako instrument podporządkowany woli, a nie jako coś, co ma własną logikę. Władzę i prawo odbieramy w kategoriach statusowych, jako sytuację, w której człowiek panuje nad człowiekiem. To powoduje, że nie rozumiemy dostatecznie dobrze wspólczesnego typu władzy. Nie rozumiemy, że władza do zdolność do zachowania sterowności, zdolność do koncentracji energii i woli do realizowania złożonych celów.

Wystarczy spojrzeć na sposób w jaki funkcjonuje tzw. lokalna wspólnota. To jest również to, co zawsze wzbudza we mnie uśmiech - owo budowanie IKON lokalnego samorządu, lokalnej „wspólnoty”.

Bo pytanie brzmi: nie ile lamp i chodników z polbruku zostało wytworzonych w czasie 12-letniej (na przykład) kadencji, a pytanie brzmi: czy sposób w jaki sprawowano władzę lokalnie przyczynił się do budowy wspólnoty, wspólnotowych instytucji? Czy te działnia były swoistym lepiszczem rozproszonej energii społecznej czy odwrotnie?

Krzywa przeciętna – zrównanie w dół do realiów dawnego zaboru rosyjskiego. Godzimy się na bylejakość, na zanik instytucji publicznych, bo wśród wielu zwyciężyło przekonanie, że w tym kraju można przetrwać tylko w oparciu o indywidualną strategię i to tylko doraźną, obliczoną na krótką metę. To taki rodzaj indywidualizmu, który niszczy to, co zbiorowe, co robiono w imię wspólnego dobra.

Gdzie podziała się etyka odpowiedzialności? – owo silne poczucie indywidualnej odpowiedzialności, które pociągało za sobą posiadanie wiedzy o tym, jak wspólpracować ze sobą dla wspólnych celów i tworzyć instytucje dla przetrwania.

 Janusz Ostrowski
 Poniedziałek 24-04-2006

2417. 
Do Andrzeja Kleiny.
Kiedyś kolega mój, zobaczywszy literaturę w witrynie pewnej ksiegarni, paaaaaaaaatrzy... i czyta: "Stary człowiek a morze...". Myśli sobie: stary, a... (może) - fonetycznie wsio ryba! Czyta i czyta, a tu nic. W końcu wykapował, że chodziło o relacje człowieka z morzem. Podobne jak człowieka z dzwonnicą.
Pomiędzy nami te same relacje.
 BOLO-TW
 Poniedziałek 24-04-2006

2416. 
LUBAWA S.A., spółka notowana na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, wygrała przetarg Ministerstwa Obrony Narodowej na produkcję namiotów wojskowych dla polskiej armii. Wartość zamówienia wyniesie około 30 mln zł. Jest to największy w historii firmy 5-letni kontrakt, obejmujacy dostawę sprzętu logistycznego na potrzeby wojska.
 Piotr Rozbiecki, Rowland Communications
 Poniedziałek 24-04-2006

2415. 
Nikuś sie wkurzył, nie na żarty!
Co takiego złego było w tekście, że ocenzurowano? Nikuś to kultura, ale może zdażyć się, że walnie po głazach Szanownemu Andrzejowi. Niech Andrzej , wasz redakcyjny mądrala, powie prawdę o sobie... A wy zaraz cenzura, bo sporostował ktoś jego papiery psychologa. Oj nieładnie zachowujecie się.
Ale Niki wybacza wam.
 Nikuś
 Poniedziałek 24-04-2006

2414. 
Gdzie wolny głos? Tam, gdzie barany beczą? Porąbało wszystkich na tym forum. Ale bawią sie chłopaki z Kleiną. Ale jaja! Jak łatwo znaleźć jelnia, nieprawdaż? (ocenzurować... Panie [...])
 kęs
 Poniedziałek 24-04-2006

2412. 
Pytanie do Pana Andrzeja Kleiny. Jak to jest, Panie Andrzeju, z tymi Szwedami w Lubawie? I co Pan sądzi o ich wejściu do Iławy? Na ile jest to realne? I na ile jest to, Pana zdaniem, opłacalne dla Iławy? Sprzeczne opinie słychać dookoła. A co się mówi na ten temat w Lubawie? Pan jest tam najbliżej. Z resztą niedawno rozmawiał Pan ze Szwedami. Proszę o wypowiedź w tej sprawie.
 BOLO

bolo333@op.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2411. 
[...][Ocenzurowano]
 Andrzej W.
 Poniedziałek 24-04-2006

2410. 
Demonoja – Panie JANUSZU OSTROWSKI! [2302]

Wpadła mi w oko, w oknie wystawowym księgarni wystawiona niewielka książeczka pt. „Kaprysy starszego pana”. Kupiłem ją z lotu, bez przeglądania, bo myślałem, nie ukrywam, że o seksie będzie, a przynajmniej o jakim tet a tet, gościa w moim wieku. Trochę było, nie powiem, ale jednak tym wątkiem byłem rozczarowany. W pewnym miejscu się jednak podnieciłem... Autor zastanawiać się zaczął, czy demokracja to dobre słowo. Czy polski demos, ten dzisiejszy ludek, tłum neurotycznych konsumentów, ogłupiały od oglądania telewizji, nie czytający książek, ta chmara skołowanych ofiar polityki, czy ten demos obolały chce demokracji?

I konstatacja porażająca. Jeżeli demokracja oznacza wspólną odpowiedzialność, konstytucję, wybory, prawo, społeczeństwo obywatelskie, przeżywanie wspólnoty itd., itp., to my Polacy, ten ludek specyficzny, taką demokrację w nosie mamy.

Jeżeli jednak, zdaniem autora Jacka Bocheńskiego raz jeszcze demokracja znaczy „pierwsi lepsi staną na czele”, „mali będą wielcy”, „nieokrzesani załatwią ogładzonych” (nie ukrywam, że ciekaw jestem, czy Internetu to przypadkiem nie dotyczy), „brzydule wygrają z pięknymi”, o to wtedy ludek się ożywia. To zawsze go podnieca.

I stanął autor na wysokości zadania, starając się wymyślić dla tych uczuć i gustów ludowych, trafniejszą nazwę jak grecka demokracja, pochodząca od demos (lud) i kratos (władza). I wymyślił. Wymyślił „demonoja”. Od pierwotnego noos (umysł). Czyli mamy zamiast demokracji demonoję, czyli ludową umysłowość.

Czy demonoja, panie Januszu, może stworzyć wspólnotę? Oto jest pytanie? Czy demonoja jest zainteresowana kontraktem potencjalnym magistratu ze Szwedami? Czy demonoja się zmartwi, że burmistrz Maśkiewicz 5 baniek, ich demonoji baniek - dorzuci Szwedom do interesu? Żeby mieć tylko kartę przetargową podczas wyborów? Nie ona, co oczywiste, a Maśkiewicz. Czy demonoję interesuje zasypanie basenu w Lubawie? Czy demonoję cokolwiek w przestrzeni publicznej interesuje?

Ja wiem, panie Januszu. Pierwszy polski Big Brother demonoję polską zjednoczył. Bez mała jak ongiś PZPR. Ludzie wszak chcą igrzysk. A mieli nadzieję, że zobaczą wielki pokaz porno. Czy chcą odpowiedzialności? Za dobro wspólne? Okazja do wypowiedzi dla tych wszystkich, mnie pouczających. Że tylko fale jeziora grabię. Albo, że forum Kuriera to teatr jednego autora.

Zależy mi na pana jednak wypowiedzi, panie Januszu...

Nie ukrywam, że ciekaw jestem również, co sądzi na ten temat mój kumpel redakcyjny Bolo TW. Nuże do dzieła – Bolo TW też... Wszak, powtarzam za tobą, że potrafisz nabazgrać...

 Pozdrawiam serdecznie. Andrzej Kleina.

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2409. 
Do Bola TW.

Stwierdziłeś niedawno, że nawet ty, zwykły prostaczek, były TW, potrafisz nabazgrać. Mam przeto prośbę. Wyraź swą opinię na poniższy temat. Możesz nabazgrać!

Pewien duchowny przygotowywał się do kazania o zbawieniu, kiedy nagle nastąpiła powódź. Parafianie przybiegli do kapłana proponując pomoc, ale on odmówił, twierdząc, że wierzy w Pana i Jego pomoc. Woda wznosiła się coraz wyżej. Kapłan musiał uciekać na dach domu, a potem na dzwonnicę. Nie skorzystał z pomocy szalupy i policyjnej motorówki. Głęboko wierzył w pomoc Boga. Zginął w powodzi. Po drugiej stronie życia zgłasza pretensje do Stwórcy, dlaczego pokpił sobie z jego bezgranicznej wiary i nie wybawił go z opresji. Pan Bóg odrzekł mu: przecież wysłałem po ciebie trzy łodzie ratunkowe...

(Prostą tę historię, podaję za A. de Mello).

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2408. 
Do Nowego, Synka i innych bytów tożsamych.

Zadaliście mi niedawno zagadkę! Była to zagadka dla inteligentnych. Odpuściłem więc! Wpis zaczął się w ten sposób: „Załóżmy taki teoretyczny przypadek”. Zadrżałem! Reprezentuję „opcję” praktycznych przypadków. Najczęściej swoistych case study. I takowym studium przypadku jawi mi się powyższy, sprowadzony do jednego bytu osobnik. To nie jest „czysta teoria”, a bezwzględna praktyka. I lubawian przeto pytam: „czy on kogoś wam nie przypomina”?

Człowiek, który nałogowo musi odczuwać swą wyższość, trudno znosi jakikolwiek cudzy autorytet. Silniejszy nieprzyjaciel łatwo prowokuje do walki. Choćby nawet bez widoków zwycięstwa. Sam fakt podjęcia walki z wrogiem zdecydowanie mocniejszym podnosi go we własnych oczach. Przeciwnik równy na oko korci go tym bardziej. Przeciwnik widocznie słabszy często może liczyć na jego wspaniałomyślność. W przyjaźni zmierza do własnej przewagi, najchętniej otacza zerami... A zera, jak powszechnie wiadomo, nie cierpią innych liczb.

Skłonność do podwyższania samego siebie i nałogowo występujące w kimś poczucie własnej wyższości dysponują często tak, że ktoś nie robi sobie z drugim wiele ceremonii, zachowuje się tak, jakby miał prawo do ograniczania swobody innych, do robienia im uwag, dawania nieproszonych wskazówek, odbierania jednostronnych objawów czci i sympatii.

„Panie Kleina, pan nie rozumie co pan pisze. Panie, tego pana pseudo intelektualnego bełkotu nie mogę już czytać. Jak pan nie rozumie, to do podstawówki. Pisze pan brednie. Ty partaczu. Pan jest schizofrenikiem. Pan jest paranoikiem. Pan jest poważnie zakompleksiony. Teksty pana są niezrozumiałe”.

Uff! I lubawian pytam: Kto to może być? Chociaż co to za zagadka. Kilkakrotnie chłopca na forum nazwałem przecież z imienia i nazwiska...

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2407. 
[...][Ocenzurowano]
 Nikuś
 Poniedziałek 24-04-2006

2406. 
[...][Ocenzurowano]
 iławski fanatyk
 Poniedziałek 24-04-2006

2405. 
Jak zwał tak zwał ZIUTA [2403], ale to tylko na twoim poziomie. Pozostali wolą jak sądzę unikać podejścia jak „zwał tak zwał”, bo wtedy wszystko staje proste, nijakie, byle jakie, a nie wolno do tego dopuścić, trzeba przynajmniej próbować trzymać poziom. Na razie muszę przyznać, tacy jak ty „jak zwał tak zwał” jesteście górą, niedługo będziecie mieli swojego wicepremiera Leppera. Ale tak jak napisałam trzeba przynajmniej próbować wyplenić prostactwo z życia publicznego. Czy się uda? NIE WIEM.
 Ania
 Poniedziałek 24-04-2006

2404. 
Panie Kleina... W komentarzu 2382 obnaża się pan. Obnaża się pańska niewiedza psychologiczna.
Przytoczona przeze mnie definicja "powodzenia życiowego", którą określił pan, że jest "tak pusta, że aż boli", została zaczerpnięta od doktora nauk humanistycznych Daniela Golemana, wykładowcy Uniwersytetu Harvarda w USA, redaktora czaspoisma "Psychology Today". W swojej pozycji z 1997 roku dokumentuje najnowsze badania naukowe burząc dotychczasowe poglądy na rolę intelektu w odniesieniu do życiowego sukcesu. [...][admin: i po co znowu te inwektywy?]. Próby interpretacji niektórych pojęć (empatia, samoświadomość) nie przyniosły by panu tyle wysiłku myślowego. Jak również dowiedział by się pan z pierwszej ręki [...][admin: znowu naruszasz dobra osobiste rozmówcy zdefiniowanego według prawdziwych personaliów], dlaczego pisząc wywołuje pan agresję u internautów.
Na te i wiele innych pytań znajdzie pan odpowiedż w pozycji "Inteligencja emocjonalna" Daniela Golemana.
Zwracam panu uwagę, że w SP w Lubawie w czasie, kiedy pan "dobrowolnie porzucił pracę", pracował Standara, ale nie Edmund oraz pracowało wielu innych nauczycieli.
 Przyjaciel Stach
 Poniedziałek 24-04-2006

2403. 
Ania [2399] pisze: "List to przedmiot, a przedmiot jako taki nie może być głupi". Skąd ty się urwałaś kobieto?!!
W języku polskim pełno jest takich przenośni, czy raczej uproszczeń - jak zwał tak zwał. Czytaj uważnie i nie wyciągaj słów z kontekstu. Też uważam, że takie czepianie się Pana Kleiny jest już nudne, a nawet żałosne.
 Ziuta
 Poniedziałek 24-04-2006

2402. 
Panie Andrzeju Kleina! Szanowna Redakcjo! Dajcie już spokój z eleboratami, bo nudno strasznie na tym forum się dzieje!
 znudzony
 Poniedziałek 24-04-2006

2401. 
Od Wiesia do Kleiny! (Bolo TW, Umyślny i Owidiusz).
Aaaaa tam, cicho byyyyyyć! Znamy się jak łyse konie.
 Nikuś
 Poniedziałek 24-04-2006

2400. 
Do "gadzin" maści wszelkiej. A szlag by WAS wszystkich trafił z tym "przekomarzaniem". Niech WAS gęś kopnie! Na grypę zarażona. Lepiej by wam zrobiło wskoczyć na wielocyped, pojechać na Daule (Dół) i posłuchać wrzasku żurawi. Odjazd sprzed ratusza - z błogosławieństwem burmistrza - w każdy poniedziałek, godzina 16:30. Organizuje... niżej podpisany.
 kęs
 Poniedziałek 24-04-2006

2399. 
Ktoś powie, że się czepiam, ale myślę że od osoby która chce być redaktorem należy więcej wymagać niż od kobietki zajmującej się praniem, jakby to Pan Kleina powiedział. I cóż to czytamy w wypowiedzi 2398, która dowodzi, że Pan Kleina dalej nic nie rozumie.
„Genialny Logik z magistratu – powiadając, że „list nie może być głupi, a tylko człowiek” – zapewne zarzuci też pani, że popełnia pani błąd, nie mówiąc o mnie, że jestem zajadły i pełen nienawiści, bo artykuł taki być nie może”.
List, Panie gazetowy geniuszu, to przedmiot, a przedmiot jako taki nie może być głupi. Co Pan powie o stwierdzeniu głupia cegła, głupie krzesło, itd.? Dopiero z treści listu wynika co sobą reprezentuje autor.
Inaczej jest z wyrazem „treść” czy „artykuł”. Artykuł nie istnieje samoistnie. Musi zostać napisany i OPUBLIKOWANY (wygłoszony). Może być w gazecie lub internecie. A więc jest to wyraz przemyśleń autora i jako taki może być głupi, bo mówimy tu o tekście czy artykule konkretnego autora - nie o przedmiocie.
LIST - wodzu gazetowy, to przedmiot, który posiada treść, choć w skrajnym wypadku może być pusty bez treści. To teść list decyduje o tym jaki on jest.
 Ania
 Poniedziałek 24-04-2006

2398. 
TAKIE SOBIE POGADUCHY.

Bite 2 lata temu, pierwszą garść internetowych opinii na mój temat przyniósł mi mój kumpel Stachu. Internetowe określenia, którymi obdarzyli mnie neurotyczmi zwolennicy mojego „milczącego polemisty”, przypominały mi praktykowany w Afryce Południowej zwyczaj chrzczenia mianem „komunisty” każdego, kto krytykował apartheid.

W Iławie natomiast, „dotknięcie” guru grupy specjalnej troski (tak ich wówczas nazwałem) powodowało histeryczne reakcje i niosło za sobą takie określenia, jak: „pajac, szmata, kretyn, debil, dureń, prowincjonalny gad, chory psychicznie, zero, wymoczek, śmieć”... Przeprosiłem nawet twórców tych określeń za to, że wymieniając całą baterię tych określeń, mogłm coś pominąć.

Władysław Witwicki, genialny psycholog, a także etyk, filozof, tłumacz i komentator dialogów Platona i Lukiana, artysta plastyk (i wiele, wiele więcej...) zauważył:

„Bardzo często objawem walki w stosunkach osobistych są afronty i obelgi. Najłatwiej o nie na tle niskiej kultury osobistej. Spotyka się je najczęściej w kołach dorożkarzy, prostytutek, w prasie politycznej oraz w psychopatii w stanie podniecenia. Zjawiają się wtedy, gdy człowiek niecywilizowany czuje się zagrożony w swym poczuciu mocy istnieniem lub zachowaniem się innego człowieka. Człowiek który robi komuś afronty lub rzuca obelgi, usiłuje instynktownie poniżyć w ten sposób przeciwnika w oczach własnych, w oczach otoczenia i w poczuciu samego przeciwnika... Dlatego zaczyna mu wymyślać”.

Czy opinia Witwickiego po 80. latach jest zdezaktualizowana, czy raczej jest aktualna? Mogę potwierdzić z mocą, że jest aktualna, czyli jest wręcz uniwersalna. Odczuwam to na własnej skórze.

Aktualni moi wrogowie, zgrupowani w dwóch ośrodkach, zbliżonych do magistratu lubawskiego i nowej iławskiej gazetki propagandowej (wybory już na jesieni), używają sobie ile wlezie. Jestem nazywany schizofrenikiem, paranoikiem, facetem zakompleksionym, bankrutem, łobuzem, pseudo-inteligentem, frustratem, bełkotem i wiele, wiele więcej, że wymienię te pierwsze z brzegu. Nie ma z ich strony nawet próby merytorycznej polemiki. Są tylko plugawe obelgi, pokrzykiwania, próby zdeprecjonowania, poniżenia.

Jeśli wierzyć Witwickiemu (ale przecież nie tylko!) ludzie mało cywilizowani, schowani szczelnie za parawanem nietykalności, jaką daje im występowanie anonimowe w internecie, poczuli się zagrożeni. I walą na lewo i prawo. Na oślep, przed siebie i za siebie. Czujcie się chłopcy zagrożeni, bo ja naprawdę zagrażam waszej egzystencji. I nie przemawia przeze mnie w tej chwili mitomania i megalomania. Czujcie się zagrożeni, bo naprawdę jesteście zagrożeni.

Zwróćcie tylko uwagę na jedno, że ciągle rozmawiam z wami „z klasą”. Na argumenty. A, chyba już nie powinienem. Nie jesteście partnerami w dyskusji. Jesteście po prostu... tuzinkowymi chłystkami. Budzicie we mnie coraz większy wstręt i obrzydzenie. Jak fekalia!

I jeszcze jedno! Pisałem o tym niedawno w Kurierze – co prawda w innym kontekście sytuacyjnym. Wasze obelgi (również te ocenzurowane), poprawiają wam samopoczucie. Jeżeli taki „itek” zwraca się do mnie „ty psyhologó!”, popełniając z premedytacją dwa błędy ortograficzne – to jest to prognostyk tego, co czeka mnie dalej w jego kloacznej wypowiedzi. Formułą tą, wypowiada i powiela tęsknotę „człowieka plemiennego”, który na kukle wroga dokonywał aktów okrucieństwa, przed bezpośrednim z nim spotkaniem podczas potyczki. Ponadto, chce w ten sposób mnie znieważyć.

I tutaj ma pecha. Odmówienie mi wartości i próba zranienia mnie napotyka na szczelny mur, ponieważ ta forma zniewagi jest przeze mnie nieodebrana i nieprzeżyta. A brak przeżycia zniewagi, to po prostu brak zniewagi. Dlatego też – nie wnoszę o ściganie przestępstwa.

Moja nowa „znajoma” – pani Ewa z wpisu 2321 – powiada o moich tekstach, że są „zajadłe i pełne nienawiści”. O ile dotarła pani, zapewne przez pomyłkę, do tego miejsca, a może zechciała się pani zapoznać z innymi moimi też wypowiedziami internetowymi – proszę raz jeszcze zważyć swój sąd. Ja wiem, nie jestem wart pani czasu, ale może jednak.

Genialny Logik z magistratu – powiadając, że „list nie może być głupi, a tylko człowiek” – zapewne zarzuci też pani, że popełnia pani błąd, nie mówiąc o mnie, że jestem zajadły i pełen nienawiści, bo artykuł taki być nie może...

Może wypowiedziałaby się pani na ten temat? Proszę to rozważyć. Przed wyjazdem na łono przyrody!

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2397. 
Do kowala (2344).

Są ludzie którzy dojrzewają do głupoty jak pomidory do czerwieni. Jest to ich naturalny kolor „ochronny”. Intelektualny kaliber wielu wypowiedzi na forum „Kuriera” w związku z tym - niestety, w tym również na mój temat - jest, wyznaję, upokorzeniem. Dla mnie! Dlaczego więc próbuję „rozmawiać”? Bo wierzę (mimo, iż to nie religia), że na forum zaglądają też ludzie inteligentni, światli, żyjący intensywnie własnym życiem, ciekawi... I to dla nich piszę, bo przecież nie dla tego zbioru chłystków, którzy czytają etykiety spożywcze (moje im odpowiedzi to tylko pretekst!). Piszę też dla siebie, bo uważam, że to niezwykle rozwija, poszerza horyzonty, uczy pokory...

Odpowiedź Kowala jest inna. Jest pewną próbą polemiki. Co prawda kryje się za nią niezbyt pogłębiona formacja intelektualna, ale jest jednak inna. Rzeczą charakterystyczną, co mnie absolutnie nie dziwi jest to, że „rozmówcy” moi nie dyskutują o problemach, które poruszam, a przypuszczają frontalny atak personalny na mnie. Przypuszczam nawet, że w większości przypadków nawet moich tekstów nie czytają, wystarcza im moje nazwisko - i to samo w sobie powoduje agresję i frontalny atak. Ich atak jest dla mnie inspiracją. Żeby coś powiedzieć. Nie im przecież jednak. Tym właśnie - kulturalnym, krótko mówiąc oświeconym.

Myśl Freuda stanowi dla mnie ogromną wartość zarówno emocjonalną, jak i intelektualną. Zareagowałem na wypowiedź internauty, który użył formuły „wyświechtany” Freud. Podzieliłem się uwagami na temat Freuda, ale nie tylko. W swej subiektywnej ocenie, niekoniecznie prawdziwej, był to jeden z moich lepszych, opublikowanych tekstów, a było ich już około 200 (o ile istnieje w ogóle kategoria: „mój dobry tekst”).

Zareagował więc kolejny internauta, Kowal właśnie! Pozwolę sobie na replikę!

Ja, nie jestem głosicielem PRAWDY! Ja, przedstawiłem tylko swoje subiektywne uwagi, będące pokłosiem rzetelnej, rzemieślniczej, mało odkrywczej wiedzy na ten temat. Kowal, mimo sporej kultury słowa, nie dyskutuje ze mnie o pryncypiach, które poruszyłem. Ja nie przedstawiałem, mówiąc o trzech zjawiskowych wydarzeniach w dziejach ludzkości, aksjomatów. Ja tylko przedstawiłem humanistyczną ocenę tych wydarzeń. Powiedziałem więc: Kopernik: dowiódł (podkreślam: dowiódł!) Darwin: zmusił (sic!), Freud: ukazał (sic!). Powtórzę: nie powiedziałem, że Darwin i Freud, cokolwiek dowiedli. Mimo to, Kowal dokonując „nadinterpretacji” (to jego określenie), przypisuje ją mnie, co nie jest prawdziwe i właściwe.

Nie jest istotne, co „po drodze” znaleźli współcześni naukowcy w teorii Darwina. Kowal podkreśla, że to tylko teoria, a nie „PEWNIK”. Popełnia Kowal elementarny błąd przeciwstawiając teorię - pewnikowi. Jest to dowód na to, że Kowal nie rozumie, że teoria w nauce, to nic innego jak zbiór praw, definicji, ale i też hipotez, czyli „nie pewników”, innymi słowy - założeń opartych na prawdopodobieństwie, a wymagających sprawdzenia. To wiedza wyjaśniająca określone dziedziny zjawisk, w odróżnieniu od praktyki, z którą jednak w związku pozostaje.

Żył Darwin bardzo długo, ale wszystkiego nie zdążył zweryfikować. I nie chodzi tutaj tylko o „brakujące ogniwo”. Konrad Lorenz w genialnej książce „Tak zwane zło” (dla wielu bardzo kontrowersyjnej) traktującej o agresji wewnątrz gatunkowej wypowiedział, być może prorocze słowa: „Tak długo poszukiwane ogniwo pośrednie między zwierzęciem a prawdziwie ludzkim człowiekiem - to właśnie my”. Czyli my - współcześni ludzie! Ja i Kowal też!

Nie zrozumiał też niestety Kowal intencji mojej - wplatającej Freuda w trójkę geniuszy. Nie jest istotne, czy część jego myśli jest błędna, czy też nie. Ja powiedziałem tylko to, i tylko to, że „ukazał” Freud coś niezwykle ważnego dla ludzkiej egzystencji. Nie jest właściwym mówienie, że „jego teorie (jakie?) są przez „świat nauki” (jaki świat?) uznawane w takim samym stopniu, jak i odrzucane i negowane (pół na pół?). Już w jego czasach, Carl Gustav Jung, namaszczony przez samego Freuda na swego następcę - odwrócił się od swego Mistrza, tworząc własną teorię. Podkreślam teorię, czyli również w pewnej swej części - kategorię zdań przypuszczających. Podobnie uczynił kolejny wielki dysydent - Alfred Adler, również zapładniając nurt epoki niezwykłymi stwierdzeniami. Byli też inni geniusze myśli. Był Sandor Ferenczi, była Karen Horney, był Erich Fromm. Wszyscy garściami czerpali z Freuda i ... konstruowali swoje, zapładniające nurt humanistyczny - teorie. Wśród tych wielkich lekarzy duszy, największym, najwszechstronniejszym, tym , który pierwszy wprowadził największy „zamęt” był Freud. I tylko to chciałem powiedzieć. Nie chciał tego Kowal zrozumieć! A może raczej nie mógł!

Reprezentował Freud ogólną tendencję do przekształcenia psychologii w antropologię, mówił o podświadomości i czynniku seksualnym („znawcy” Freuda najczęściej na tym elemencie libido kończą swoją znajomość”). Mówił Freud wszelako o dwoistości ludzkiej natury, oznaczanej pojęciami Eros i Tanatos (popędy miłości i śmierci). Czynił Freud badania nad totemizmem, analizował stadne i masowe formy życia ludzkiego, że o snach nie wspomnę (panie Januszu - pozdrawiam. Wspólnota?). Skonstruował koncepcję jaźni, rozróżniając sferę podświadomych popędów (ono - id) i strefę surowych nakazów i osądów (nadjaźń - superego). Wbrew temu co twierdzą laicy, genialny Freud nie sprowadził życia człowieka do poziomu egzystencji zwierzęcej. Człowiek jest człowiekiem właśnie dlatego, iż sobie w pewien sposób zaprzecza.

Zajmował się Freud też kulturą. We wspaniałej rozprawie „Kultura jako źródło cierpień” nawiązując do Franciszka z Asyżu, wskazuje Freud, że Eros może przekraczać ciasne granice teraźniejszościowych potrzeb i zaspokojeń seksualnych i kieruje się ku bardzo różnym obiektom - materialnym i duchowym w różnych perspektywach czasu.

Problemem tym, a więc pytaniem: czy możliwa jest cywilizacja bez przymusu, zajmował się później H. Marcuse, ale to już inna bajka...

Twórca psychoanalizy dostrzegał możliwości wiązania się ludzi na zasadach miłości i wspólnoty, niemniej, wspólnotę ludzi postrzegał jako wspólną walkę z wrogiem. Trudno przyjąć ten „kawałek” jego teorii za prawdziwy. Nauka nie musi tego odrzucać. Widzi to nawet felietonista Kuriera!

Puentując! Był bezwzględnie Freud trzecim w historii twórcą, który dostrzegł i UKAZAŁ porażkę człowieka w jego biegu przez wieki. I w jednym się z Kowalem zgadzam bezwzględnie!!! Trzeba dużo czytać. Nie tylko Freuda. Ale jego też. Przede wszystkim!!! Bo warto!

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2396. 
Do Wiesia! (Bola TW, Umyślnego i Owidiusza).

Zbuduj tekst inspirujący do czegokolwiek powyżej 10 zdań. Przecież potrafisz! Niech ci wystarczy satysfakcja narcystyczna. Że potrafisz! Nie pozostawaj przy formule: „Tylko Kleina i Maśkiewicz”! Dołącz siebie!

Nie ktoś mnie pytał o przedstawienie swego CV, ale ty właśnie. Nie pamiętam już jako kto! Jak na razie nie odczuwam takiej potrzeby, ani nie widzę takiej konieczności.

Psychologia daje mi moc satysfakcji. Szeroko pojętej. Między innymi też dlatego, że wiem kim jesteś. Mimo występowania na Forum jako trójca. Szkoda, to nie do końca już czeski samochód i tylko w tym znaczeniu postrzegam to słowo. Tak, że nie postrzegam mojej bytności na Forum jako „szkoda czasu i sił”.

Wykorzystuję swą „nietuzinkową wiedzę”, jak z przekąsem zauważyłeś, w sposób dość wszechstronny. Wykorzystuję ją w Kurierze. Wykorzystuję ją też na forum Kuriera, czy chcesz tego, czy nie. I tylko niewielką część „esencji swej duszy trwonię na konwersację z durnymi interlokutorami”. Wykorzystuję ją też w pracy w Pracowni Edukacji i Psychoterapii GESTALT mojej córki, również psychologa, która powstała jako odpowiedź na potrzeby szkoleniowe firm i przedsiębiorstw. Zespół tworzą wyspecjalizowani w zakresie treningu psychologicznego licencjonowani trenerzy, psychologowie, pedagodzy i psychoterapeuci. Pracownia proponuje trzy ścieżki szkoleniowe: 1/ doskonalenie umiejętności społecznych, 2/ rozwój zawodowy, 3/ rozwój osobisty.

Podam ci przykład rozwoju osobistego: - trening kreatywności; - strategie poszukiwania twórczych rozwiązań; - inteligencja emocjonalna; - trening antystresowy; - jak być dobrym rodzicem; - kobiece wędrówki; - pułapki kariery; - skrypty i role życiowe.

Jestem przekonany, że znaleźlibyśmy coś fajnego dla ciebie.

Uwierz mi, że się nie nudzę. Jest po prostu fajnie! I jeszcze ci coś powiem. Ja po prostu siebie lubię (bez zadęcia narcystycznego). Jest to konsekwencja treningu kreatywności, który zaliczyłem. Nie w Pracowni GESTALT jednak. Zaliczyłem go i nadal zaliczam na swej długiej drodze życiowej. Będącej wpadkami i sukcesami, smutkami i radościami, przypływami i odpływami, ekstazą i czarną rozpaczą. Takie jest życie. Jest to dar! Spróbuj siebie polubić. Życie, to naprawdę nie tylko forma istnienia białka...

G.B. Shaw mawiał: „Spędzenie życia na popełnianiu błędów jest nie tylko bardziej zaszczytne, ale i bardziej użyteczne, niż spędzenie życia na nic-nierobieniu”. Czyż nie sądzisz, że życie człowieka ma barwę jego wyobraźni? Życie też obfituje w komedie, wystarczy się rozejrzeć, choćby tutaj na forum.

I jeszcze ci jedno powiem. Życie jest albo śmiałą przygodą, albo niczym. I dlatego poprzednio powiedziałem ci, że dla mnie spokój to śmierć. Jesteś inteligentnym bardzo gościem, więc to wszystko zrozumiesz. Pisz swe życie nie tylko żółcią!

Życzę ci wszystkiego dobrego! Dla ciebie – Andrzej. Dla innych:

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Poniedziałek 24-04-2006

2395. 
Panie Andrzeju Kleina.
Chłopcom z magistratu i okolic biedronki puszczają już nerwy. Gratuluję i pozdrawiam.
 Radek
 Lubawa, Niedziela 23-04-2006

2391. 
[Ocenzurowano]
 [...]
 Niedziela 23-04-2006

2390. 
Sprostać Kleinie.
"Było cymbalistów wielu, ale żaden z nich nie śmiał zagrać przy Jankielu". Cymbałów też ci sporo, ale Kleinie nie sprostacie sforo.
 owidiusz
 Niedziela 23-04-2006

2389. 
Znowu mnie ocenzurowano! [...] Co to za forum w którym kasują wszystkie moje wypowiedzi. Radzę panu nie zatrudniać tego chorego pismaka Kleiny, bo to co on wypisuje, zakrawa na [...].
 zibi
 Niedziela 23-04-2006

2388. 
Do 2383. Droga Ziuto, odnoszę wrażenie, że jest odwrotnie. Kto ile ma czasu - widać po ilości i objętości listów. Dla kogo jest wolność słowa na forum - widać po ilości i objętości listów.
 Kazio
 Niedziela 23-04-2006

2387. 
To niskie poświęcić się „pasji zarabiania pieniędzy". Czyli wiecej mieć, niż być. Taka postawa nie wpisuje sie w osobowość naszego rozmówcy z Lubawy, z papierami mgr. psychologii.
 umyślny
 Niedziela 23-04-2006

2386. 
Andrzeju Kleina! Z twoich artykułów można wysnuć jeden wniosek: brakuje panu wiedzy merytorycznej dotyczącej poruszanych przez pana problemów [...].
 życzliwy
 Niedziela 23-04-2006

2385. 
Pani Ziuto [...]. Nikt nie próbuje zamknąć złotych ust Andrzeja Kleiny. Niech sobie pisze i dorabia do emerytury. Mnie np. chodzi tylko o to, aby nie zgrywał powiatowego intelektualisty jednocześnie bełkocąc. Większość ludzi nie rozumnie jego wypowiedzi i niektórzy nawet myślą, że ten człowiek reprezentuje jakiś poziom. A tak nie jest. Nasz złotousty Andrzejek być może dużo czyta, jak sam się chwali, być może są to nawet mądre księgi, ale przez sam fakt czytania bez należytego zrozumienia treści nikt jeszcze nic nie osiągnął. Niech pisze, niech jego gęsie pióro sławi dobre imię gazety, ale mnie przeszkadza gdy ktoś używa języka, którego nie rozumie. Gdy zgrywa intelektualistę, którym nie jest. TYLKO TYLE. I niech pisze do końca świata, ale na swym poziomie, nie wyżej i nie niżej.
 Nowy
 Sobota 22-04-2006

2384. 
Bełkot panie Kleina. Powyżej 5 linijek na forum to już przesada. Nie to żebym czegoś nie rozumiał, ale zanim człowiek dojdzie do tematu, który go interesuje [...], to mu się odechciewa szukać. Gdybym chciał czytać wywody pseudofilozoficzne [...] proponuję stwotrzyć panu Kleinie oddzielny link - prywatne forum, gdzie będzie pan mógł sobie do woli pisać, nawet cały dzień i noc. [...] Więcej nie będę zawracał głowy panu Kleina, bo będzie znowu musiał odpisywać, a przecież szkoda czasu tak "zdolnego" feletonisty na wywody zibiego. PRZEPRASZAM POZOSTAŁYCH FORUMOWICZÓW ZA WIĘCEJ NIŻ 5 LINIJEK.
 zibi
 Sobota 22-04-2006

2383. 
Od kilku tygodni nie poznaję tego forum. Na moje sprytne babskie oko jest tak. Wpadło tu kilka osób - chyba dwie, a może nawet jedna w kilku postaciach - które zawzięcie próbują udowodnić całemu światu, że niejaki Andrzej Kleina, felietonista Kuriera, nie powinien zabierać głosu w żadnym temacie. I jeszcze powołują się na logikę i wolność słowa. A to dobre sobie!!! Wolność słowa dla wszystkich, tylko nie dla Andrzeja Kleiny.
Aż mi się ciśnie następujące pytanie!!! Panie Andrzeju Kleina!!! Kto ma interes, kto tak dużo czasu spędza na tym, żeby zamknąć panu usta??? No kto???
 Ziuta
 Sobota 22-04-2006

2382. 
DO ZIBIEGO I JEGO KUMPLI! (2348, 2326)

Powiada niejaki „Zibi” (kolejne anonimowe wcielenie tej samej osoby) w ocenzurowanym tekście: „Zibi się nie podda, cenzura to przeżytek, a macki NKI nad Kleiną i tak mu nie pomogą”.

Polecam Zibiemu wiersz Broniewskiego: „Zibi się nie podda, Zibi rozumem gardzi, do broni przeto... mózgowo niezwykle twardzi”.

Stwierdził „Przyjaciel Stach” w równie ocenzurowanym tekście iż „jako psycholog miał Pan styczność przez wszystkie lata swego życia [sic!] jedynie z indykami w kurniku o przepraszam w swoim czasie pracował Pan przez pół roku w szkole, ale niestety wylali pana, ponieważ nie potrafił pan ani nauczać, ani wychowywać, ani opiekować się dziećmi”.

Równie dobrze mógł napisać „Przyjaciel Stach”, że wylali mnie za pedofilię, czy niemoralne współżycie seksualne z woźnym, co w tym przypadku podpadałoby dodatkowo pod zarzut gerontofilli.

Stwierdzenie „Przyjaciela S.” jest fałszem naruszającym moje dobre imię. Dlaczego więc o tym mówię sam, skoro „cenzura” tego nie przepuściła? Nie ekshibicjonizm mną powoduje, a nawet masochizm. Po prostu dlatego, ażeby pokazać sposoby walki ze mną. Tekst ten, w swej dalszej części zdecydowanie bardziej plugawy, póki co pominę. Będzie bezwzględnie dowodem w sprawie.

Dwukrotnie pracowałem w szkole. Pierwszy kontakt trwał cały rok szkolny i zrozumiałem wówczas wymowę stwierdzenia, czy wręcz przekleństwa: „Obyś cudze dzieci uczył”. Uciekłem przeto na kolejne studia. Psychologię właśnie! Po jej ukończeniu (do dzisiaj żałuję, że w terminie) podjąłem pracę w szkole podstawowej w Lubawie. Po 3 miesiącach zrezygnowałem. Nikt mnie nie wyrzucał. Po prostu poświęciłem się „pasji zarabiania pieniędzy”. Moim kolegą po fachu był aktualny burmistrz Lubawy Edmund Standara. Skąd posiadło IT informację o rzekomym relegowaniu mnie ze szkoły, bo przecież „Przyjaciel Stach” to IT w rzeczy samej”? Domniemuję, iż od mojego byłego kolegi nauczyciela... I stała się jasność...

W innym swym, ponownie ocenzurowanym tekście, itek, czyli „Przyjaciel Stach”, stwierdził między innymi: „Zapomniał pan psedo-psycholog, że życiowe powodzenie zależy w głównym stopniu od samoświadomości, tj. od kontrolowania własnych emocji, a także od zdolności do empatii i umiejętności zachowań społecznych”.

Szanuję próbę autonomicznego zdefiniowania „powodzenia życiowego” przez itka. Mimo ułomności jego definicji (jest tak pusta, że az boli) i próby obrażenia mnie, jest to w jakiejś mierze obraz jego umysłu. Jaki więc umysł – taka definicja! Definicja ta jest zlepkiem przypadkowych słów, których odniesienia konotacyjne nie mają w tym konkretnym przypadku żadnego logicznego uzasadnienia.

Dla przykładu, empatia to nic innego jak zdolność wczuwania się lub identyfikowania z przeżyciami psychicznymi innych osób. Jak to przełożyć na powodzenie życiowe? Nie jestem w stanie. Nie mam pomysłu. Zaproponuję swoją „definicję” tegoż powodzenia. Pominę samoświadomość, bo nie znajduję dla niej miejsca. Co ma oznaczać „samoświadomość”? Świadomość własnego Ja? Bo na pewno nie jest to kontrolowanie własnych emocji. Powiedziałbym, że przeżywam kosmiczne w tym momencie zmieszanie. Ale już jeden się tutaj czepiał, że fanem „Gwiezdnych Wojen” jestem, więc kosmiczne zmiesznie wycofuję.

Sądzę, iż można zaryzykować stwierdzenie, iż powodzenie życiowe zależy głównie od trzech elementów. Przede wszystkim od czynników wewnętrznych, a więc inteligencji, wiedzy, zdecydowanie bardziej asertywności jak empatii, która raczej zdaje się przeszkadzać w odniesieniu sukcesu, mechanizmów kontroli. I wielu, wielu elementów, że o zdrowiu psychofizycznym nie wspomnę.

Drugim elementem są czynniki zewnętrzne. A więc świat zewnętrzny z jego zagrożeniami, a i też pozytywami. A więc najbliższe otoczenie i umiejętność w nim się odnalezienia (powrót do czynników wewnętrznych).

I trzeci element: szczęście. Nie podejmuję się jego zdefiniowania, bo polegnę pojęciowo i i intelektualnie. Ale szczęście, to „coś” – musi po prostu być. Bez tego ani rusz! Chyba tego rodzaju szczęście miał Niemczycki, kiedy podawał piłki tenisowe na korcie, pracując jako młody człowiek w Stanach. I podawał pewnemu miliarderowi...

I został polskim milionerem! Czyli był i jest inteligentny, kupił zbanrutowane zakłady telewizyjne. Kupił je za pieniądze miliardera. Czyli czynniki wewnętrzne i zewnętrzne znalazły szczęście. Pieniądze miliardera... I później pielęgnował to szczęście, z samym prezydentem Kwaśniewskim się przyjaźniąc.

Czym są „umiejętności zachowań społecznych”? Aż boję się spytać itka. Nie znajduję ich przełożenia na sukces, bo sądzę, iż itek rozumie sukces materialny jako powodzenie życiowe. Tak wynika z jego ocenzurowanej wypowiedzi. I aż się boję powiedzieć, iż doświadczenie uczy, że umiejętność zachowań społecznych, to nic innego jak prawidłowe ocenianie przestrzeni publicznej. Czyli wiedza z kim trzymać. Przede wszystkim!

Piszę ten tekst niezwykle zrelaksowany. Lubie pisać. Uśmiecham się do siebie wewnętrznie. Jestem ciekaw, nie ukrywam, kiedy itek zrozumie, że jesteśmy z różnych „półkul mózgowych”. To ma być „dowcipne”. Wyjaśniam to na wszelki wypadek. Gdyby nie zechciał na to wpaść...

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Sobota 22-04-2006

2377. 
[Ocenzurowano. Komercja.]
 Konsultantka [...]
 Sobota 22-04-2006

2372. 
Po raz kolejny Pan Kleina udowadnia, że albo nic nie rozumie, albo nieuważne czyta to co jest napisane.
Oto cytat: „I dziękuję też za wyrozumienie. Że 2x2 rzeczywiście jest 4. Nie wiedziałem jednak, że to błąd logiczny w gazecie”.
Twierdzenie - Tak, jest to błąd LOGICZNY - odnosi się do całego cytatu nie zaś do równania 2x2 = 4, niech Pan jeszcze raz uważnie przeczyta. Najważniejsze jest to, że nie wolno dowolnie fałszować rzeczywistości, dobierać swobodnie dane tak, aby dopasować wynik. Tak trudno to zrozumieć, że trzeba Panu powtarzać DWA RAZY?
 Ania
 Sobota 22-04-2006

2371. 
No to ciekawe Panie Kleina. Dlaczego Pan uważa, że "Zagadka z Murzynami" tyczy się właśnie Pana? Czyżby wszystko kręciło się wokół Pańskiej osoby? Czy może sam Pan zauważył podobieństwo w nonsensownych tłumaczeniach jakich udzielił hipotetyczny redaktor w stosunku do Pana mętnych wypowiedzi? Ja też uważam, że wypowiedzi cechuje podobny poziom, ale to PAN to zauważył, nie kto inny tylko PAN. PO RAZ PIERWSZY PANU GRATULUJĘ.
Dodam jeszcze Panu Kleinie bo znowu czegoś nie zrozumie, ze poza TAOIZMEM są jeszcze inne kierunki klasycznej filozofii, nie tylko chińskiej, ale wyobrazi Pan sobie - także europejskiej, czy tej, w której my się wychowaliśmy. Teraz Pan zagadka chyba nie jest już taka trudna, co?
Panie Kleina [...], zamiast odpowiedzi na pytanie – cytat z Kleiny. Czy prawdziwe jest, a jeśli tak, to dlaczego: „To, co jest jedno, jest jedno. To, co jest niejedno, jest również jedno”. Odpowiadam pytaniem czy prawdziwe jest: "Kto wspina się na palce, nie stoi, Kto dwa kroki chce zrobić jednocześnie, nie idzie?".
 Nowy
 Sobota 22-04-2006

2369. 
[...][Ocenzurowano. Wpis narusza dobra osobiste.]
 Kicia z Iławy
 Sobota 22-04-2006

2367. 
Do Ani, Synka i Nowego.

Z nóg zwaliły mnie wasze kolejne teksty. O lekkości myśli, o finezjo! Poległem pod ich wpływem. Zrozumiałem wreszcie, gdzie jest moje miejsce w szyku. Finezja tych tekstów wcisnęła mnie w glebę dokumentnie. Rzeczywiście, ja jestem gorszy! Proszę tylko o jedno. O rezygnację z eskalacji swych piorunujących wywodów logicznych. Jestem po prostu bezradny. Te przykłady z „białymi murzynami”, czy „głupim piszącym i 3 trójkami”, to po prostu dla mnie zrozumienie poprzez olśnienie. I dziękuję też za wyrozumienie. Że 2x2 rzeczywiście jest 4. Nie wiedziałem jednak, że to „błąd logiczny w gazecie”. Po prostu nie wiedziałem. Przepraszam! Ileż pracy przede mną – ten tylko się dowie, kto cię stracił. Cholera, znowu błąd, znowu jakieś bzdurne znaczenie nadałem. Przepraszam! Przestaję nadawać!

Chociaż może tym razem inaczej. Tak już na bardziej poważnie. I proszę nie zarzucać mi bełkotu, bo to żaden argument polemiczny, a raczej stan ducha pewien rozmówcy, uzewnętrzniony w takowej wypowiedzi.

Logiczna teoria języka, czyli logika formalna, której fanem jestem od 40 lat, odpowiada na pytanie: Jaka wiedza jest wystarczająca i niezbędna do tego, aby z pełną świadomością można było podjąć czynność zakomunikowania danego faktu, np. „Lubawa leży nad Sandelą”. Otóż jest rzeczą jasną, że na to, by świadomie zakomunikować dany fakt, czy rozpoznać fakt zakomunikowany, trzeba po pierwsze znać reguły składniowe języka, a ponadto trzeba wiedzieć, jakie fakty odpowiadają poszczególnym zdaniom oznajmującym.

Możemy na przykład wiedzieć, że wyrażenie: „Nie mam prawa wypowiadać opinii, na podstawie jednostkowego zdarzenia o autorze listu, że jest głupi” jest zdaniem oznajmującym języka polskiego, nie będącym jego kontrtezą, jednakże wiedza ta nie wystarcza do rozpoznania komunikowanego przez to zdanie faktu, jeżeli obok reguł składniowych języka nie występują reguły odniesienia przedmiotowego poszczególnych wyrażeń języka.

I tutaj widać niestety „klops” w oranżerii magistrackiej, mimo, iż przez cały rok, studenci filologii polskiej z logiką do czynienia mają. Chociaż nie wiem do końca, czy nie przypadkiem z logiką paradoksalną...

Tylko dlatego, że wiele pytań mi zadałeś, mam ja i do ciebie takie nieśmiałe, a nawet dwa. Co sądzisz o formule: „A i nie A wykluczają się nawzajem jako predykaty X”. Czy prawdziwe jest, a jeśli tak, to dlaczego: „To, co jest jedno, jest jedno. To, co jest niejedno, jest również jedno”. Spróbuj chłopcze! Odrzuć kompulsywne myśli o trzech trójkach, białych murzynach, a i o radnych na sesji też. Odrzuć algorytm swego myślenia i jego cechę wyróżniającą: monokonkretność.

Spróbuj wejść na inny poziom kodu orientacji. Spróbuj, chłopcze. Kiedy, za kilka miesięcy będziesz powoził karawanem – bardzo ci się ta nowa umiejętność przydać może.

Pozdrawiam cię Maćku, sądząc, że też na moment zamilkniesz, zważywszy, że duży wywiad mój ze Standarą przed tobą do opracowania... Jeżeli redakcja Kuriera nie otrzyma go na czas, będzie to dowód wprost na to, że zbyt dużo czasu poświęciłeś na internet.

I pamiętaj, że następny wywiad Kurier już dzisiaj zamawia. Wywiad z tobą „synku”. Wszak osobą publiczną też jesteś... Niewielkiego jeszcze formatu samorządowego, ale wszak wszystko przed tobą. Śpiesz się więc chłopcze, bo czasu – jako osobie publicznej – zostało ci niewiele...

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Sobota 22-04-2006

2365. 
[...] Krótki cytat [redaktora naczelnego]: "NA FORUM KURIERA ANONIMY NIE MAJĄ PRAWA WYPOWIADAĆ SIĘ WARTOŚCIUJĄCO IN MINUS NA TEMAT INNYCH OSÓB (z wyjątkiem, jeśli zastrzegą swoje personalia do wiadomości redakcji)". Dla mnie bomba!
Mam propozycję, żeby prawo głosu mieli: redaktor naczelny, Andrzej Kleina, Zygmunt Wyszyński, no i kolega Leszek Olszewski.
Po co ta cała reszta w ogóle klepie po klawiaturach, jak to i tak same głupki, bojaźliwie skryci pod pseudonimami, którzy na dodatek nie mają pojęcia co się dzieje wokół nich. Przecież prawda jest tylko jedna - kurierowa. Szkoda gadać.
Mam tylko jedną radę - zamiast tak zawzięcie dochodzić personaliów, skupcie się może nad poruszanymi problemami (nie tylko tymi z forum). Wy, KURIERZY, nie jesteście nieomylni i tak wspaniale wszystkowiedzący, jak to się wam wydaje.
 głupi tchórz
 Sobota 22-04-2006
Odp. 
Będę się powtarzał. Forum jest dla wszystkich. Jednakże z faktu, że autorzy są w większości anonimowi, nie może wynikać prawo do bezkarności – w tym do wartościowania ujemnego innych osób, a więc pomawiania (padają konkretne personalia). W takiej sytuacji wypowiedzi anonimowe są bezwartościowe. Ba, gdy zachodzi obawa naruszenia dóbr osobistych, redakcja ma pełne prawo je cenzurować, gdyż ponosi odpowiedzialność karną i cywilną.

„Głupi tchórzu”, zamiast kpin i wrzucania pustych rad, zaproponuj od siebie konkretny problem i weź pełną odpowiedzialność za swoje twierdzenia – niech twoje prawdziwe imię i nazwisko będzie gwarantem wolności i uczciwości słowa.

No, chyba że jesteś kolejną osobą, która nie lubi siebie...

 red. nacz. Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Sobota 22-04-2006

2364. 
Do red.naczelnego [odp. 2358].
Dziękuję za radę, chętnie z niej skorzystam, bo ta odpowiedź utwierdziła mnie, że – redaktorze – grzebierz już w fekaliach.
Nie obchodzi mnie, czy to ocenzorujesz.
Ważne jest dla mnie, że to przeczytasz.
Prawda jest taka, że masz "psa", który odszczekuje się wszystkim, a ty to zamieszczasz bezkrytycznie. [...]
 dawny iławianin [...]
 W-wa, Sobota 22-04-2006
Odp. 
Twoja odpowiedź jest najlepszym komentarzem, właściwie nic już nie trzeba uzupełniać. Dziękuję i do widzenia.
 red. nacz. Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Sobota 22-04-2006

2363. 
ZAPROSZENIE NA GIMNASTYKĘ. Może zobaczylibyście jak zawodniczki na [iławskiej] Hali Widowiskowej ćwiczą gimnastykę artystyczną w ramach mistrzostw Polski. [...]
 trenerro
 Sobota 22-04-2006

2361. 
Uwaga: Lisek! Nareszczie w mediach dał SŁUSZNY głos, kogo można posłuchać, z kim możemy jak człowiek z człowiekiem porozmawiać. SŁUSZNY, zamartwiając się nad losem Iławy, prosi obecnego burmistrza, aby nie podejmował wyzwania w nadchodzących wyborach.
Ojcowska troska może przynieść nam, mieszkańcom, oczekiwany efekt. Samowolne odejście obecnego włodarza wyważy furtkę do burmistrzowskiego fotela nowemu kandydatowi. Opór aktualnego władcy mógłby poważnie utrudnić zmiany w iławskim ratuszu.
 umyślny
 Sobota 22-04-2006

2360. 
[...][Ocenzurowano. Uprasza się o spluwanie do spluwaczek.]
 Ten wstrętny prawnooczek :)
 Sobota 22-04-2006

2359. 
[...][Ocenzurowano. Uprasza się o spluwanie do spluwaczek.]
 kęs
 Piątek 21-04-2006

2358. 
Do red. naczelnego [odp. 2346].
Proponuje mi Pan rolę lekarza... Do chwili, gdy już nie będzie sytuacji, że otwieram lodówkę - Kleina, otwieram piwnicę - Kleina, otwieram drzwi kościoła - Maśkiewicz, wjeżdżam do Lubawy - Kleina, to tego forum nic nie jest w stanie wyleczyć.
Ceniłem to forum, ale teraz, moim skromnym zdaniem, patrząc z perspektywy, niestety to chore. Przepraszam, ale wygląda to tak, jak na podwórzu gospodarza: pies przy budzie szczeka na wszystkich, którzy przechodzą.
Pozdrawiam.
 dawny iławianin
 W-wa, Piątek 21-04-2006
Odp. 
Pozwoliłem sobie wcześniej na uwagę (2346), iż w „gąszczu” linijek i znaków twojej „błyskotliwej” i pouczającej wypowiedzi jakoś nie znalazłem twej, autorskiej, propozycji innego tematu (poza manierą iście narodową: „wszystko jest chore”).

Zaproponowałem ci więc rolę lekarza – inicjatora i kreatora. Stchórzyłeś i odpowiedziałeś postawieniem... „sytuacyjnych warunków” (np. „ ...do chwili, gdy już nie będzie sytuacji, że...” Kleina to czy tamto).

Tak więc nie dość, że nie masz nic konkretnego do powiedzenia (poza „wszystko jest chore”), nie posiadasz także nazwiska. I jako „bohaterski” anonim ślesz... pozdrowienia (zapewne jak podajesz komuś dłoń na przywitanie, to także prosisz go, żeby zamknął oczy).

Nie „pies”, nie „przy budzie”, nie „szczeka” i nie „na wszystkich, którzy przechodzą”. Dlatego odejdź w pokoju
i nie wracaj więcej.

 red. nacz. Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Sobota 22-04-2006

2357. 
Do pani EWY (2321).

Wypowiedziała pani formułę SPP: „Sprawdziłam, przeczytałam, podtrzymałam”.

Zdaniem pani, co jest potwierdzeniem zastanej już opinii, teksty moje są „zajadłe i pełne nienawiści”. Szanuję pani zdanie, błąd jednak polega na tym, jak sądzę, że do percepcji moich tekstów nielicznych, przystąpiła pani z negatywnym nastawieniem, co przeczy formule obiektywizmu. Nie chcę tego wywodu ciągnąć dalej, wszak pani jako dziennikarz, winna wiedzieć o tym doskonale. Wyrazić też chciałbym niezbite przekonanie, iż reprezentujemy podobną szkołę rozumienia „nienawiści”. Boleję też nad tym, że żadnych wartości dodatnich, w tekstach moich pani nie zauważyła...

Dziękuję za wyrażenie żalu (rozumiem, że został potraktowany jako współczucie). Znane jest pani zapewne prawo Jamesa/Langego: „Nie dlatego płaczemy, że jesteśmy smutni, jeno smutni jesteśmy bo płaczemy”. Sądzę jednak, że na pani „żal” jednak, jako urodzony grubianin, po prostu nie zasługuję, przeto odmawiam przyjęcia emocji tej, którą zechciała mnie pani łaskawie namaścić. Proszę ją zostawić dla godniejszych.

Próbowałem o przyrodzie pisać wielokrotnie, ale mi nie wychodzi. Po prostu! Jestem pod przemożnym opisem piękna zawartym w lekturze szkolnej, bez mała sprzed 50 lat: „Nad Niemnem”, która opisami przyrody mnie poraziła i aparat wykonawczy usztywniła...

Kiedy czytam po raz kolejny pani opinię, iż moje teksty sa „zajadłe i pełne nienawiści”, zastanawiam się nad tym boleśnie. Nie jest mi łatwo, nie ukrywam.

Próbuję specjalizować się w felietonistyce. Specyficzna to bardzo działka. Ciągle stawiam sobie trywialne pytanie, jak napisać felieton. Ba, dobry flieton. Oto bez mała hamletowskie pytanie. Czy wystarczy tylko nie nudzić? Czy też trzeba czegoś więcej? Czy czytelnik czytając tekst ma zgrzytać zębami, czy też ma się czuć zrelaksowany?

A może felietonista ma pisać prawdę i tylko prawdę, to znaczy opisywać problemy przecietnego Polaka szaraka, czy problemy własne? A może problemy sąsiada z naprzeciwka? Tylko, że jak opiszę problemy sąsiada, to jestem pewien, że się na mnie wkurzy. Nie dlatego, że o jego problemach piszę, tylko, że mu je w jego mniemaniu zmniejszyłem. A on, chciał mieć je duże – jak Lew Rywin, a przynajmniej Jarosław Maśkiewicz...

Serdecznie pozdrawiam.

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Piątek 21-04-2006

2353. 
[do odpowiedzi naczelnego z 2337]
Dla kogo forum? I co z tego, że autorzy są anonimowi? W internecie to REGUŁA. Forum nie jest gazetą i prawo prasowe go nie obowiązuje. Forum Kuriera to scena dla jednego aktora, Kleina może pisać co mu się żywnie podoba o wszystkim i o wszystkich. Odpowiadającym moderator knebluje usta. Wątpię, by ten wpis przeszedł przez cenzurę. Mimo, że nie ma tu "sądów wartościujących" ani ku-piiiiiiii.
O ileż byłoby ciekawiej, gdyby zamiast pustych numerków były ukryte pod nimi wpisy.
 Dante
 Piątek 21-04-2006
Odp. 
Forum jest dla wszystkich! Nawet tych, którzy odreagowują swoje problemy, ale odreagowują zachowując kulturę słowa.

Z faktu, że autorzy są anonimowi, nie może wynikać prawo do bezkarności. W świecie ludzi dorosłych obowiązują określone reguły. Forum Kuriera nie dopuszcza chamstwa i obelg. Na forum Kuriera obowiązują reguły cywilizacyjne i obyczajowe.

Nie jest prawdą, że forum Kuriera jest teatrem Andrzeja Kleiny. Prawda jest wręcz banalna. W przyrodzie funkcjonuje związek przyczynowo-skutkowy. To Kleina jest atakowany na forum. I to jest przyczyna (bodziec). Skutkiem (reakcją) jest jego odpowiedź. Czasem nawet mocna, ale z klasą.

Nie jest też prawdą, że w internecie nie obowiązuje prawo prasowe. Obowiązuje! (nawet pomimo tego, że gdy ustawa powstawała w roku 1984, nikt nie przewidział takiego rozwoju „netu”). Być może wielu chciałoby posługiwać się Prawem Dżungli („Kali zajebać, Kali wszamać”), ale tych uciech tutaj nie zabezpieczamy. Powiem więcej – wszędzie („nawet w sraczu”) obowiązuje Kodeks Karny i Kodeks Cywilny.

Rzeczywiście byłoby ciekawiej, gdyby szły inwektywy. Gawiedź żądna jest przecież krwi... Cudzej krwi!

 red. nacz. Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Piątek 21-04-2006

2352. 
[...][Ocenzurowano. Wpis narusza dobra osobiste. Uprasza się o spluwanie do spluwaczek.]
 Mike
 Piątek 21-04-2006

2351. 
Czego chce Kleina? Jego zacietrzewienie jest tak duże, ze nawet POZYTYWNE reakcje dla niego są złe, a przynajmniej złych cech w nich szuka. Oto przykład.
W artykule Kleiny czytamy: „Na forum internetowym Kuriera czytelnik poskarżył się, że Urząd Miejski w Lubawie nie podaje informacji o umorzeniach podatkowych”.
I dalej jest ciekawe.
„Szkopuł w tym, że... redakcja nie interweniowała wprost w magistracie! Nie zdążyła. Informacja istotna dla internauty, a niewykluczone, że również dla wielu mieszkańców Lubawy, błyskawicznie ukazała się w związku z przepływem informacji poprzez forum internetowe Kuriera, co przez stosowną komórkę magistratu zostało błyskawicznie zauważone”.
Człowieku, może i racja, że tej informacji zabrakło, ale tylko „mały”, złośliwy człowieczek może się czepiać tego, że reakcja była błyskawiczna.
BRAWO [dla urzędu] za szybką interwencję.
 Nowy
 Piątek 21-04-2006
Odp. 
Gdyby jeszcze zechciał pan łaskawie zauważyć różnicę pomiędzy zacietrzewieniem a KONSEKWENCJĄ, to byłbym wielce zobowiązanym.
 red. nacz. Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Piątek 21-04-2006

2350. 
Tylko Kleina i Maśkiewicz! W Iławie pogłupieli, to prawda. Może to walka dobra ze złem. Uwaga trzecia siła!!! W[chodzi] Lisek koło ratusza. Tylko gdzie dobro, a gdzie zło, niech mi ktoś powie.
 umyślny
 Piątek 21-04-2006

2348. 
Dokładnie o to chodzi. Czy tego nie widzisz?
 zibi
 Piątek 21-04-2006

2347. 
Dlaczego moderator obcina wypowiedzi w taki sposób, aby nikt ich nie zrozumiał. Chodzi o wpis 2344.
Wpis Kleiny 2332 jest tak długi, że nikt się nie połapie po co była ta odpowiedź. A może o to chodzi?
 Kowal
 Piątek 21-04-2006

2346. 
Czy wyście już poszaleli w tej Iławie? Całe forum tylko Kleina i Kleina. Nie macie innych problemów? Ludzie zastanówcie sie nad sobą. Jak nie Maśkiewicz, to Kleina. Toż to choroba gorsza od szalonych krów.
 dawny iławianin
 W-wa, Czwartek 20-04-2006
Odp. 
Trzy razy przeczytałem twoją „błyskotliwą” wypowiedź i jakoś – w „gąszczu” linijek i znaków – nie znalazłem tam własnej propozycji twej innego tematu. Poza manierą iście narodową: wszystko jest chore... Prośba więc: zagraj rolę lekarza. Zainicjuj problem. Bądź kreatorem. Zaintryguj.
 red. nacz. Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Piątek 21-04-2006

2345. 
[...][Ocenzurowano. Wpis narusza dobra osobiste. Redakcja ponosi odpowiedzialność prawną za treść anonimów.]
 doda elektroda
 Czwartek 20-04-2006

2344. 
[...] Panie Kleina [2332].
[...] Jest to PRAWDA, tyle że nie do końca. Pierwsza porażka, jak Pan to nazwał, owszem. Pozostałe dwie, to nie PEWNIK, jak się Panu wydaje, tylko teoria. W teorii Darwina współcześni naukowcy znaleźli wiele luk, których jego zwolennicy nie potrafią wyjaśnić i nie chodzi tu o słynne „brakujące ogniwo”, ale niech Pan o tym sobie doczyta. Jeśli chodzi o Freuda, to jego teorie są przez świat nauki uznawane w takim samym stopniu, jak odrzucane i negowane. Trudno zatem mówić o porażce ludzkości. To kolejny przykład nadinterpretacji Pana Kleiny. Ale do tego trzeba troszkę więcej poczytać różnych książek (poza Freudem), nie wystarczy księga przysłów i cytatów.
 Kowal
 Czwartek 20-04-2006

2342. 
[...][Ocenzurowano. Wpis narusza dobra osobiste. Redakcja ponosi odpowiedzialność prawną za treść anonimów.]
 ziutek
 Czwartek 20-04-2006

2339. 
Interlokutor, nie oznacza "oponenta", a rozmówcę, który "umiejetnie wmiesza się w rozmowę". Rzecz w tym, iż większość rozmówców występuje w roli durnych oponetów.
 umyślny
 Czwartek 20-04-2006

2337. 
Do moderatora. Dlaczego puszcza się stwierdzenie [Pana Andrzeja] Kleiny o mnie: "Gdybym był złośliwy, powiedziałbym, że reprezentuje pan intelekt niedożywionego wróbla", a nie puszcza mojego o [Panu] Kleinie: "[...]"?
To nie jest moderacja, tylko cenzura. Domagam się umieszczenia mojego wpisu, ponieważ nie zawiera żadnych obraźliwych sformułowań.
 Prawnuczek Freuda
 Czwartek 20-04-2006
Odp. 
Pan Andrzej Kleina występuje jako realny i podpisany z nazwiska Człowiek. Jest skonkretyzowany. Ty natomiast figurujesz jako „bohaterski” anonim.
Daruj sobie wykłady na temat moderacji czy cenzury. Każdy redaktor dyżurny, który odpowiada za moderację, otrzymał moje podstawowe zalecenie: NA FORUM KURIERA ANONIMY NIE MAJĄ PRAWA WYPOWIADAĆ SIĘ WARTOŚCIUJĄCO IN MINUS NA TEMAT INNYCH OSÓB (z wyjątkiem, jeśli zastrzegą swoje personalia do wiadomości redakcji).
 red. nacz. Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Czwartek 20-04-2006

2334. 
Szkoda czasu i sił... Ktoś pytał Pana Andrzeja Kleinę, żeby przestawił bliżej swoim przeciwnikom rys życiowych osiągnięć, np. zawodowych, kulturowych, naukowych i innych. Jetem bardzo ciekaw, dlaczego Pan Andrzej, mając specjalizację psychologa klinicznego, musiał kołatać się po Lubawie, wykonując szereg czynności nie związanych z wyuczonym zawodem. Psychologia, jako wzięty w dzisiejszej dobie zawód, mogła by dać Panu wiele satysfakcji, a szkoda. Pańska nietuzinkowa wiedza w tym zakresie winna być wykorzystana z pożytkiem dla ludzi jej potrzebujących, tymczasem całą esensję swej duszy trwoni Pan na konwersacje z durnymi interlokutorami [oponentami].
 umyślny
 Czwartek 20-04-2006

2332. 
DO PRAWNUCZKA FREUDA (3618)

Uwaga! Ostrzega się przed czytaniem! Poniżej poleci tradycyjnie „pseudointelektualny bełkot”.

Mimo użytej przeze mnie „groźby”, iż na plugawe ataki będę odpowiadał takim samym językiem – pański atak – mimo wszystko nieprzekraczający pewnej subtelnej granicy, potraktuję w swej odpowiedzi tak, jak wszystkie do tej pory. Jako niezborny intelektualnie i mało konsekwentny (starożytni powiadali: strzała pozbawiona impetu). Odpowiem tradycyjnie, czyli dość pragmatycznie i bez emocji, bo zauważam, że nic tak nie wyprowadza „rozmówcę” z równowagi, jak spokój i opanowanie. Taki ze mnie sadysta!

Wstępując w szranki polemiczne winien pan zakładać sukces, pańska argumentacja zaś, a właściwie jej brak, skazuje pana na porażkę, co rodzi frustrację, ta najczęściej agresję – i tak wkoło Macieju... Proszę popracować nad sobą, ażeby algorytm porażek polemicznych ze mną, zredukować do minimum. Dla dobra pańskiego, niezbyt mocnego, zdrowia psychicznego... Ba, pan nie wie jak? Proszę się ze mną skontaktować – pomogę!

Gdyby nie użył pan nazwiska Freuda, proszę mi wierzyć, na pewno nie odpowiedziałbym. I nie frasował bym się pańskim zdrowiem psychicznym. Jako wydawcaaaa, jest pan zapewne ubezpieczony. Reprezentuje pan, moim zdaniem, czyli zdaniem subiektywnym, określony, sobie właściwy poziom, zarówno jeśli chodzi o intelekt, jak i wiedzę i klasę. Gdybym był złośliwy, powiedziałbym, że reprezentuje pan intelekt niedożywionego wróbla. I fakt ten, przy użyciu logicznych reguł odniesienia przedmiotowego – dokumentuję. Poniżej! W odróżnieniu od pana, gdzie pański „dowód”, tak się panu wydaje, zawiera się w inwektywach.

Nie jest istotne, czy odróżniam psychologię od psychoanalizy (chociaż nad wyraz to absurdalny zarzut, wręcz groteskowy), czy jestem psychologiem takim, czy siakim (podpowiem panu po starej znajomości, że jestem z wykształcenia (podkreślam: wykształcenia) psychologiem klinicznym, nie psychoanalitykiem – psychoanaliza to moje hobby, a nawet rodzaj światopoglądu). To wszystko w tej chwili nie ma znaczenia. Znaczenie ma przymiotnik „wyświechtany”, który umieścił pan przy nazwisku Zygmunta Freuda, a także stwierdzenie, iż jest on tym „kim Arystoteles dla współczesnej inżynierii”.

Freud zauważył kiedyś, że pierwszy człowiek, który pod adresem wroga użył obelgi, zamiast rzucić weń dzidą, podłożył podwaliny pod kulturę. Podobnie jest z panem. Jest pan twórcą kultury... Dzięki „wyświechtanemu Freudowi” właśnie. I mnie – przedmiotowi, bo nie podmiotowi pańskiej agresji.

Nie wiem kim byłby Arystoteles dla „współczesnej inżynierii”. Po prostu: nie wiem. Wiem natomiast, że Arystoteles oprócz wielu innych zalet ducha i umysłu, był genialnym znawcą praktycznym retoryki, czyli teorii i sztuki przemawiania (a stąd krok już tylko do sztuki dyskutowania). Stanowi dla mnie Arystoteles model wzorcowy. Dla pana – nie! Bo pan chciałby, żeby... mosty budował. Ale to widać i na forum, i w pańskiej gazetce...

Człowiek w wędrówce przez wieki poniósł 3 ogromne porażki. Mikołaj Kopernik dowiódł, że Ziemia nie jest środkiem wszechświata i zdegradował ją z uprzywilejowanego stanowiska we wszechświecie.

Karol Darwin zmusił ludzi, by uznali, że łączy ich pokrewieństwo ze zwierzętami i pochodzą z tej samej linii ewolucyjnej.

Zygmunt Freud ukazał, że człowiek nie jest nawet w swej świadomości panem samego siebie, ponieważ świadomość jego jest zmistyfikowaną postacią jego rzeczywistego istnienia.

Ja wiem, że z różnych powodów nie jest pan w stanie tego zrozumieć, ale proszę mieć litość dla siebie i nie obnosić się z nieuctwem.

W maju 1936 roku wielki pisarz Tomasz Mann (nie kojarzyć z Materną) powiedział podczas uroczystości 80-lecia urodzin Freuda, iż wielki myśliciel zapowiada „przyszły humanizm”, który powstanie dzięki temu, iż ludzie staną się wolni od neurotycznych lęków i związanych z nimi nienawiści, ponieważ zdobędą wyzwalającą wiedzę o mrocznych siłach własnej podświadomości. Pan jest niewątpliwie wielką pomyłką Freuda.

Nie ukrywam, czuję się podle broniąc Freuda przed panem, człowiekiem tak niedouczonym i prostackim, który – być może, ale i to nie jest pewne – Freuda kojarzy tylko z „seksem”...

Pisma Freuda do dzisiaj zachowały intelektualny urok, a lektura ich jest ciągle inspirująca. Teoria Freuda, pod urokiem której jestem od 40 lat, przekroczyła specjalistyczne granice psychologii klinicznej i stała się ogólną koncepcją czlowieka i jego cywilizacji.

Czuję się podle pisząc to wszystko, bo mam bezwzględną świadomość, że rozmawiać o tym z panem, to jak „rzucać perły przed wieprze”.

Prosi mnie pan o poradę „jak w zdrowiu psychicznym i tak świetnym samopoczuciem znosić życiowe porażki”. Gdzież konsekwencja? Najpierw pan mówi o moim pseudointelektualnym bełkocie i nie odróżnianiu psychologii od psychoanalizy, a teraz prosi pan w podtekście o pomoc dla siebie? I to jeszcze na moim przykładzie... Zapraszam na sesję do Lubawy. Potraktuję pana ulgowo, daję słowo! Proszę tylko przedstawić się jako „prawnuczek Freuda”. Żeby tańszą fakturę panu wystawić!

Nazwał mnie też pan „wiejskim psychologiem”. Odpowiem. Gdyby nie fakt, że posiłkowanie się słowem „wiejski” nabiera wyjątkowo pejoratywnego znaczenia w pańskich ustach (obraża pan społeczność wiejską), ten pański wtręt został by pominięty milczeniem...

Tadeusz Tatarkiewicz powiadał: „Poczucie szczęścia jest objawem zdrowia psychicznego naturalnym, choć nie zawsze możliwym. A zdrowie jest warunkiem szczęścia istotnym, choć nie jedynym”. Proszę się skoncentrować, na pewno pan zrozumie!

La Rochefoucault zauważył: „Szczęście nie leży w rzeczach, ale w smaku: człowiek jest szczęśliwy przez to, że ma to co lubi, a nie to, co wydaje się lube innym”. Wierzę, że po trzeciej próbie pan załapie...

Dlaczego wypowiada pan słowo „przeszłość” w sposób nietypowy? Proszę to skonkretyzować! W taki sposób jednak, ażeby właściciel witryny mógł to puścić bez obawy, że nie wytoczę mu procesu o zniesławienie. Najlepiej zaś, kiedy wykaże się pan odwagą cywilną i podpisze się pan pod swoim tekstem pełnym imieniem i nazwiskiem. Biorąc odpowiedzialność za to, co się mówi. Jak prawdziwy mężczyzna! Ale do tego potrzeba klasy i wiem, że oczekuję niemożliwego.

Ponadto, powiada pan, że pouczam innych. Bzdura! Ja nikogo nie pouczam. Wypowiadam tylko swoje subiektywne sądy, a skoro subiektywne, to nie przedstawiam ich jako aksjomaty. Z mocą dozgonną! Pan nie musi się z nimi zgadzać, ale skoro wchodzi pan w zwarcie ze mną, to należałoby rozmawiać na argumenty, emocje traktując jako sól i pieprz własnej wypowiedzi, nie zaś główne danie.

Moją szczęśliwą liczbą w tym tygodniu jest trójka. No, to trzeci cytat: „Nieprzerwane powodzenie nie wytrzyma żadnego ciosu. Lecz kto nieustannie zmaga się ze swoją niedolą, ten cierpieniom zawdzięcza hart, i nie ustąpi przed żadnym złem, a nawet jeśli upadnie, będzie walczył jeszcze na klęczkach”. Podpowiem, że to Seneka. Jak pan zapewne zauważył, Freuda nie zacytowałem!

I to by było na tyle!

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Czwartek 20-04-2006

2326. 
[...][Ocenzurowano. Wpis narusza dobra osobiste. Redakcja ponosi odpowiedzialność prawną za treść anonimów.]
 zibi
 Czwartek 20-04-2006

2325. 
Cytat (A. Kleina):
„Dla pani, jak sądzę (i nic w tym odkrywczego) 2x2=4. Dla mnie też, ale czy błędem logicznym jest przedstawienie wyniku w postaci 3 trójek? Że, pani nie rozumie? Proszę mnie swoją ułomnością nie obarczać. Och, bo byłbym zapomniał: 2x2=3 i 3/3, czyli = 4. Jak by na to nie spozierać”.
Tak, jest to błąd LOGICZNY jeśli chodzi o teksty w gazecie. Pana matematyczny wywód można przyjąć, gdyby pod uwagę brać tyko wynik. Ale w tekstach tak nie jest. Nie wolno dowolnie fałszować rzeczywistości, dobierać swobodnie dane tak, aby dopasować wynik.
Oto przykład, niech będzie magistracki, to Pana ulubiony temat. Na sesji 2 radnych poparło innych 2 radnych i w ten sposób uzyskali 4 głosy za przyjęciem uchwały.
Ale w Pana wypowiedzi będzie to mniej więcej tak. Na sesji 2 radnych poparło innych 2 radnych co dało im 3 głosy ponieważ 3 innych podzieliło się głosami z jeszcze 3 innymi co dało w sumie 1 głos. W ten sposób uzyskano 4 głosy za przyjęciem uchwały. Totalny nonsens, ale takie właśnie są Pana wypowiedzi. Niby wynik podaje Pan prawdziwy. PRAWDA, 4 głosy za uchwałą, ale reszta to brednie.
 Ania
 Czwartek 20-04-2006

2324. 
Słowo do tych dwóch osób, które w opluwaniu Pana Andrzeja Kleiny namiętnie tworzą tutaj mnogość bytów. Opamiętajcie się. Widzę was jak na kartce białego papieru. Żałosne.
 admin

nki@nki.pl
 Czwartek 20-04-2006

2323. 
Zagadka.
Załóżmy taki teoretyczny przypadek.
Pewien Pan napisał w gazecie: „Każdy murzyn jest biały”. Ktoś inny to przeczytał i odpisał mu: „Panie przecież murzyni są czarni”. Wtedy autor tej nonsensownej wypowiedzi tak oto argumentuje swoją wypowiedź: „Wprawdzie murzyni są czarni, ale ja przez to sformułowanie (Każdy murzyn jest biały) chciałem powiedzieć, że dla mnie każdy murzyn jest biały, czyli równy białym. Chciałem wyrazić swoją niechęć do rasizmu. Jeżeli nie jesteście w stanie tego zrozumieć to idźcie kopać rowy, bo na tym się znacie”.
Jest to czysta teoria, ale czy czegoś wam nie przypomina?
 Nowy
 Środa 19-04-2006

2322. 
Do wpisu 2316.
Panie Andrzeju, ręce i nogi się uginają. Nie chcę już czytać Pana wypowiedzi, ale jednego niech Pan nie robi. Niech Pan nie zmienia wypowiedzi i nie nadaje im innych znaczeń.
Aby Pan zrozumiał to, co teraz napisałem podpowiadam, że będzie to Pana zdanie. Cytat: „Nie mam prawa wypowiadać opinii, na podstawie jednostkowego zdarzenia o autorze listu, że jest głupi”. List nigdy sam w sobie nie będzie głupi. Głupi może byś tylko autor listu lub co najwyżej treść listu jako wyraz przemyśleń autora, sam list – NIGDY.
Jeżeli Pan tego nie rozumie proszę wrócić do podstawówki, albo niech Pan „nie gra głupa” jak ktoś znalazł błąd w Pana wypowiedzi.
 synek
 Środa 19-04-2006

2321. 
Panie Kleina! Mam na imię Ewa, jestem z Iławy. Z reguły nie czytuję pana artykułów - opinia o nich jest taka, że są zajadłe i pełne nienawiści. Sprawdziłam, przeczytałam i tą opinię podtzymuję. Żal mi pana. Idzie wiosna, może by pan tak o przyrodzie zaczął pisać?
 EwaMat
 Iława, Środa 19-04-2006

2320. 
Do Andrzeja Kleiny.
Twoje życie, Andrzeju, to jedna burzliwa fala, która Tobą miota od skał do skał. Wyciszenie śmiercią ci jest - nie umieraj zatem. Kapuję z Twoich bazgroł do "bola-tw".
A propos. Czyż nie o Tobie, kolego, Mickiewicz tak pisał:
"Patrz. jak nad jej wody trupie
Wzbił się jakiś płaz w skorupie.
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem;
Goniąc za żywiołkami drobniejszego płazu,
To się wzbija, to w głąb wali;
Nie lgnie do niego fala, ani on do fali;
A wtem jak bańka prysnął o szmat głazu.
Nikt nie znał jego życia, nie zna jego zguby:
To samoluby!"
 owidiusz
 Środa 19-04-2006

2319. 
[...][Ocenzurowano. Wpis narusza dobra osobiste. Redakcja ponosi odpowiedzialność prawną za treść anonimów.]
 Przyjaciel Stach
 Środa 19-04-2006

2318. 
Jestem młodą osobą, tuż po studiach. Znalazłem nawet dobrze płatną pracę (jak na pierwszy raz)... Mam narzeczoną...
I co z tego?
Wzięlibyśmy ślub, ale nadal mieszkamy z rodzicami, bo nie stać nas na własne mieszkanie, a wprowadzenie się do rodziców nie wchodzi w rachubę. Myśleliśmy o zaciągnięciu kredytu na własne 4 kąty, ale niestety jego koszty mnie przerażają - spłata 800 zł co miesiąc przez 30 lat. Przecież ja niewiele więcej zarabiam, a co tu mówić o wyposażeniu takiego mieszkania, lub o dzieciach, które chciałbym żeby się pojawiły :( .
Słyszałem o możliwości starania się o mieszkanie w TBS-ach. Niestety nic konkretnego nie wiem. W internecie raczej nie można się dużo dowiedzieć!
Może Kurier Iławski się czegoś dowie? Taki artykuł może bardzo pomóc takim młodym ludziom jak ja. PROSZĘ!
Czekam z niecierpliwością!
 mieszkający z rodzicami :(, lat 46
 Iława, Środa 19-04-2006

2317. 
DO ANONIMOWYCH FRUSTRATÓW...

...których, obelżywe, plugawe teksty na forum internetowym Kuriera się nie ukazały i nie ukażą. A teraz proszę o niezwykłą koncentrację, czy wręcz determinację intelektualną.

Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z 28.09.2000r (V KKN 171/98) „(...) listy do redakcji stanowią materiał prasowy w rozumieniu art. 7 ust. 2 pkt. 4 ustawy Prawo prasowe pod warunkiem, że przesłane zostały do redakcji w celu ich opublikowania. Za publikację materiałów prasowych odpowiedzialność ponosi redaktor naczelny... „.

I dalej wyrok ten powiada: „(...) zamieszczenie listu do redakcji nie stanowi cytowania cudzej wypowiedzi, a co za tym idzie, nie zwalnia redaktora naczelnego od odpowiedzialności”.

Mówiąc po „polsku” redaktor naczelny jest odpowiedzialny za plugawy list, który naraża czyjąś cześć...

J. Barta i R. Markiewicz w artykule zamieszczonym w Rzeczpospolitej stwierdzili: „O ile dyskusyjne może być zaliczenie Internetu do prasy, o tyle łatwiej zgodzić się, że informacje podawane za jego pośrednictwem są – w rozumieniu prawa – informacjami podawanymi do publicznej wiadomości”.

W oczekiwaniu na stosowne regulacje prawne – red. nacz. Jarosław Synowiec – póki co, nie chce mieć do czynienia z takim „oszołomem” jak ja (ale przecież nie tylko, to taka auto kokieteria), który nie tylko zrobi mu sprawę sądową, ale i w cuglach ją wygra, że nadstawił karku dla jakiegoś dewianta, który nazywa mnie „złamasem kutanym” (ba, żeby to tylko). No, to nie puszcza tekstów, obraźliwych, poniżej jakiejkolwiek normy etycznej, czy obyczajowej i dostaje mu się kolejny stek epitetów, że „komuna wróciła, że urząd cenzorski, że towarzysz Kleina pod specjalnym nadzorem, etc.”.

Kumacie? – chłopcy magistraccy/ratuszowi (i nie tylko). No, to weźcie się do pracy i pogadajmy jak ludzie. Na argumenty! Nie na kalumnie! I najlepiej przedstawicie się. Każdy wasz tekst, będzie wówczas puszczony! Słowo harcerza!

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Środa 19-04-2006

2316. 
1. DO SYNKA (2262)
Wyłuskał pan z mojego starego jakiegoś tekstu, sformułowanie tej treści: „Kilka tygodni temu ukazał się w Głosie anonimowy list – prymitywny, prostacki i głupi”. Pańskim zdaniem, raczej autorowi listu należy przypisać te cechy, a nie listowi. Być może tak, ale ja jestem ostrożny w wypowiadaniu zdań wartościujących. Nie mam prawa wypowiadać opinii, na podstawie jednostkowego zdarzenia o autorze listu, że jest głupi. Mam prawo powiedzieć, jak sądzę, iż moim zdaniem „list ten jest głupi”. I to, i tylko to – powiedziałem! Został on napisany podczas pewnego stanu umysłu (zaćmienie?), który w mej ocenie odbiegał w tym momencie od tego co nazywa się umownie normą i powstało „dzieło” głupie, prymitywne i prostackie.
Sądzę, iż wystarczy panu to wyjaśnienie. Mam również pewną drobną nadzieję, iż moja „filozofia” którą tym „wywodem” przedstawiłem, jest w miarę adekwatnym przedstawieniem kawałka mojej „duszy”. Przede wszystkim nie uogólniaj. Przedwcześnie! Ponieważ formuła ta niezgodna jest często z kategorią: „Przede wszystkim nie szkodzić”. Będącą nie tylko lekarską formułą! Czuje pan bazę? Po trzech takich listach, zaryzykowałbym jednak stwierdzenie, że ich autor jest człowiekiem głupim, prymitywnym i prostackim...
Na marginesie! Podziwiam upór (bo nie konsekwencję) całej czeladki próbującej mnie złapać na jakimś „faux pas” językowym. Próbujcie chłopcy nadal... Ma to dla was podwójne znaczenie. Jakie? Może kiedyś to powiem. Tylko musicie mi przypomnieć, bo wiecie – miażdżyca...

2. DO BOLA TW (2261)
Mimo, iż nie doczekałem się pańskich przeprosin, a nawet dokonał pan pewnej podpowiedzi, że najlepszym rozwiązaniem osobniczym jest – w języku biologii mimikra, bądź socjologii – konformizm, a nawet oportunizm, postanowiłem zareagować, mimo, iż bodźce zeń zastosowane charakter podprogowy posiadają (są bardzo słabe).
Postawiłbym pożyczone dolary przeciwko orzechom, że my się znamy. Ty, rzeczywiście „potrafisz nabazgrać”. Spróbuj napisać jednak „coś od serca”. Samym sobą napisz! Malkontenctwo, krytykanctwo, obskurantyzm nawet – zostaw mnie. Mam za sobą wiele godzin treningu. Wychodzi mi to zdecydowanie lepiej.
I jeszcze jedno, Wiesiu drogi! Chciałbyś poznać kawałek mojego życia. Tą tęsknotą wyjawiłeś tęsknotę wielu. Nie trzeba mieć własnego życia, wystarczy spoglądać przez płot na życie innych i już człowiekowi jest łatwiej... Taki walor bez mała psychoterapeutyczny. Spotkamy się kiedyś w redakcji, to pogadamy. Ja naprawdę jestem jeszcze „lepszy” niż ty sądzisz.
A tak w ogóle, prywatna sfera życia – w rozumieniu art. 16 ust. 6 prawa prasowego – to nic innego jak zdarzenia i okoliczności z dziedziny życia osobistego i rodzinnego. I sfera ta jest pod ochroną... Jak orzeł, którym cię kiedyś nazwałem. Złośliwie – nizinnym. Ale to była tylko obrona przed twoim atakiem. Nemo me impune lacessit, nikt nie zadziera ze mną bezkarnie...
Przeczytaj też uważnie mój wpis powyższy. Nie mam prawa żadnego ci doradzać, natomiast wyrażam swój podziw dla ciebie, gdzie twoje jednostkowe doświadczenie dotyczące „człowieka cichego” próbujesz usankcjonować niejako jak aksjomat, bez mała. Dla mnie spokój – to śmierć. Dlatego najbliżsi, nie życząc mi śmierci, nie życzą mi wyciszenia i spokoju...
Wielu sił ci życzę! Oraz wyciszenia i spokoju! Pozdrowienia dla chłopców!

3. DO PANI ANI (2258)
W odpowiedzi pani poświęconej (zawartej w olbrzymim pliku 2298 pkt. 5 z dnia 17 kwietnia) w zasadzie pani odpowiedziałem. Ponieważ mogła pani przeoczyć moją odpowiedź w gąszczu innych informacji, przeto raz jeszcze. Z szacunku dla rozmówcy.
Stwierdziła pani ostatnio ponad wszelką wątpliwość, iż „(...) czytelnicy to normalni ludzie, którzy rano wstają do pracy, a po południu odpoczywają, wieczorem kładą się spać”. Abstrahując od wątpliwej jakości oceny dotyczącej normy w ogóle, tym samym czytelniczej (bo, cóż - nienormalni są ci co wstają po południu, albo ci co odpoczywają do południa, że o tych, co pracują w nocy - wspominać nie należy), cytuję panią dalej: „(...) chodzi o to... żeby nie musieli (ci „normalni czytelnicy”) skorzystać z kilku podręczników aby to zrozumieć”.
Dlaczego nie zadała pani sobie trudu, ażeby przynajmniej się zastanowić, że może moje teksty nie są dla takich – jak ich pani nazywa - „normalnych czytelników”. Bo, one są przede wszystkim dla takich - którzy elementarną siatkę pojęciową posiadają w głowach własnych i słowniczkami posiłkują się w sytuacjach intelektualnie niezwykle ekstremalnych.
Krótko mówiąc, stwierdzenie: „reakcja semantycznie udrapowana” oznacza po prostu: „odpowiedź”. Że niepotrzebnie komplikuję, zechce pani powiedzieć? Ale, to przecież ani szkodliwe, ani karalne. Dla pani, jak sądzę (i nic w tym odkrywczego) 2x2=4. Dla mnie też, ale czy błędem logicznym jest przedstawienie wyniku w postaci 3 trójek? Że, pani nie rozumie? Proszę mnie swoją ułomnością nie obarczać. Och, bo byłbym zapomniał: 2x2=3 i 3/3, czyli = 4. Jak by na to nie spozierać...
Proszę naprawdę skoncentrować się na tym co najlepiej pani wychodzi. Niewykluczone, że to proste pranie...
 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Środa 19-04-2006

2315. 
Andrzej Kleina do PRAWNUCZKA FREUDA (poniżej).
Jestem na Dardanelach. Po powrocie odpowiem.
 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Środa 19-04-2006

2314. 
Psyhologó!
Skończ Pan, Panie Kleina, z tym pseudintelektualnym bełkotem, bo tego czytać nie idzie.
Pan nie odróżnia psychologii od psychoanalizy, pan rzuca tym wyświechtanym Freudem, który dla współczesnej nauki jest mniej więcej tym, kim Arystoteles dla współczesnej inżynierii. Mostu się na nim nie zbuduje.
Pan jesteś psycholog nieludowy, ale po prostu wsiowy.
Z odkurzoną na potrzebę propagandy pseudo-wiedzą.
Napisz Pan lepiej jak w zdrowiu psychicznym i tak świetnym samopoczuciem znosić życiowe porażki. Gdzie, mimo takiej przeszłości, znaleźć w sobie tyle tupetu, żeby pouczać innych?
 Prawnuczek Freuda
 Środa 19-04-2006

2313. 
DO PRZYJACIELA MISIA!

10 kwietnia został zresetowany twój wpis. Po prostu nie przeszedł cenzury redakcyjnego moderatora. Tylko dzięki memu wstawiennictwu u redaktora naczelnego – puszczam najistotniejsze jego kawałki...

„Czy to prawda, że pan AK to człowiek głęboko sfrustrowany. Najpierw w młodości wielkie sukcesy sportowe, otarł się o sam szczyt (mistrzostwo polski młodzików), ale nic ostatecznie z tego nie wyszło, potem wielki biznes, przedsiębiorca jak się patrzy i WIELKA klapa. A do tego podobno obecny burmistrz podatku mu nie umorzył, więc mści się biedaczyna... Pan Kleina, znany grafoman, na pewno nie zawiedzie...”.

Po raz ostatni – zaczepiony w taki sposób – odpowiem w konwencji dotychczasowej. Ponieważ po raz kolejny są poruszone pewne pojęcia psychologiczne – odpowiem przede wszystkim w konwencji edukacyjnej. Niech wszak psychologia – pod strzechy wędruje. Czyli nie odpowiadam dlatego, żem grafoman, ani też tylko dlatego, że mnie dotyczy...

No to lecimy wspak. Czym jest grafomania? Przede wszystkim jest manią (taką formą przymusu i przepraszam użytkowników słowniczków przeróżnych, że mało precyzyjnie) pisania w ogóle u osób pozbawionych talentu. Czy w takim razie jestem grafomanem? Na pewno nie!

Wszak bezwzględnie jestem facetem utalentowanym! Proszę nie wydawać jeszcze przedwcześnie też sądu, żem megaloman, kabotyn i narcyz. Talent – postrzegam podobnie jak Edison: jako 99% potu i 1% polotu. Czyli w tym ujęciu – tak sądzę, jestem niezwykle utalentowany, bo jestem niezwykle pracowity. Tak sobie to wymyśliłem...

Przyjaciel misia postrzega frustrację – wynika to z jego intelektualnego i emocjonalnego zaangażowania, że o tonie wypowiedzi nie wspomnę – jako coś niezwykle nagannego, a jednocześnie groźnego. Tak groźnego, że otarcie się o mnie „rzekomego frustrata” grozić może zapewne epidemią. Frustracji jakiej pandemicznej!

Czym więc jest tak naprawdę frustracja? Kolejne określenie, którym szermuje się z lewa do prawa. Najogólniej i nie specjalnie koncentrując się na precyzji – frustracja posiada dwa znaczenia. Z jednej strony jako zdarzenie, z drugiej zaś jako stan. Bardzo różne, dość odległe znaczenia. Frustracja jako zdarzenie, to nic innego jak niepomyślne okoliczności, które hamują lub zakłócają aktywność ukierunkowaną na ten cel. A więc kontuzje dla zawodnika, upicie się męża już przed wyjściem na Sylwestra, oceny niedostateczne dla ucznia w trakcie semestru etc.

W znaczeniu: „stan” – stan emocjonalny (zmieszanie, przykrość, gniew itd.) powstały na skutek przeszkód, zawodu, czy wręcz porażki.

To teraz konkretnie! Odpowiadając na pytanie, czy jestem „człowiekiem głęboko sfrustrowanym”, odpowiadam:

Jestem człowiekiem (odkąd pamiętam) permanentnie frustrowanym i sfrustrowanym. Zarówno w pierwszym znaczeniu, kiedy nie osiągam celu, jak i w znaczeniu drugim, kiedy jestem po prostu zły. Kiedy spalił mi się kurnik i straciłem 500 tysięcy złotych przeżyłem ogromny stres i jeszcze większą fustrację. W obu znaczeniach. W tym samym dniu – pojechałem do Brodnicy na basen. Nie tylko w ten sposób odreagować. Również dlatego, a może przede wszystkim dlatego, że wynikało to z mojego tygodniowego algorytmu. I w tym dniu właśnie był basen. Krótko mówiąc – doskonale radzę sobie z nieuniknioną frustracją i stresem. Tą siostrą i bratem współczesnego człowieka. Dlatego też człowiekiem „głęboko sfrustrowanym” nie jestem. Po prostu. Ten typ tak ma!

Rzeczywiście, burmistrz mi nie umorzył podatku gruntowego 4 lata temu. Bo stwierdził, że spalenie kurnika to za mało... Za małe wydarzenie gospodarcze! Ale o tym, to ja sam mówiłem, więc wtręt przyjaciela misia, „że podobno” – jest niewłaściwy. Podobno!

Proszę to przyłożyć choćby do umorzenia takiego samego podatku - jednej parafii lubawskiej. Bo, ołtarz renowacji poddała. Nie jest prawdą, że się mszczę z tego powodu „biedaczyna” niebogi. Burmistrza po raz pierwszy napiętnowałem publicznie 10 lat temu. Nigdy nie odważyłbym się na taki skrót myślowy, że to on się mści aktualnie – za to sprzed 10 lat... Argumentacja taka, jest świadectwem pewnym, wypowiadającego te słowa. Tym razem – przyjaciela misia...

I to naprawdę byłoby na tyle. Koniec edukacji, koniec zabawy w „klasę”, koniec sawoir vivru. Każdy kolejny „atak” – będzie potraktowany tak – jak na to zasługuje! Jeśli będzie kulturalny – w ten sam sposób odpowiem. Jeśli będzie na poziomie rynsztoka, odpowiem z wdziękiem woźnicy. Pijanego wożnicy! Dedykuję to wszystkim przyjaciołom zwierzątek, nie tylko przyjacielowi misia...

A znam język rynsztoka równie doskonale, jak język Mickiewicza.

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Środa 19-04-2006

2311. 
Do wpisu 2284.
W podanej informacji jest mowa o pewnej gminie i radnym Romanie K.
Sprawa ta nie powinna być tak sobie pozostawiona.
Jako czytelnik Kuriera mam prawo wiedzieć o jakiego radnego chodzi! A może ten radny nadal zajmuje się wychowywaniem naszych dzieci? List matki do instytucji publicznej powinien zainteresować organa ścigania, a także redakcję Kuriera. W interesie publicznym fakty takie powinny ujrzeć światło dzienne.
Czy to jest radny z gminy Iława czy Lubawa? Redakcja powinna pojechać na miejsce i zbadać sprawę. Przecież taki radny powinien być wymieniony i potępiony z imienia i nazwiska - dla dobra naszych dzieci i wnuków.
Moim zdaniem organa państwowe, odpowiedzialne za takie sprawy, zbyt póżno reagują. A jeśli w tej rodzinie, o której jest wzmianka, coś się wydarzy?
 mieszkaniec gminy
 Środa 19-04-2006

2310. 
Panie Lisek, pośle z bożej łaski!
Proszę powiedzieć: kto, zdaniem pana, powinien być w Iławie burmistrzem (oprócz Maśkiewicza), no kto? Rygielski ten [...] lub Ptasznik [...], a może inny [...].
A w ogóle proszę powiedzieć nam: co uprawniało Pana do kandydowania na posła w naszym okręgu?
Proszę pana! Maśkiewiczowi nie dorośliście nawet do podeszwy.
 bolo-tw
 Środa 19-04-2006

2309. 
Szanowni Państwo. Obserwuję forum, obserwuję stronę Kuriera. Jest to jedyne źródło informacji o tym, co się dzieje w regionie z którego pochodzę.
Poziom niektórych wpisów pozostawia wiele do życzenia. Gorzej, zaczyna przypominać bełkot z mównicy sejmowej. Każdy ma z pewnością swoją rację, ale nawet przy wnikliwym moderowaniu tych uwag, wypowidanych incognito, redkacja nie jest z pewnością w stanie ogarnąć całego chaosu.
I jeszcze jedno. Jeśli ktoś kogoś atakuje, niech podaje swoje imię i nazwisko; tym bardziej, że - jak widzę - osoby wystawione na przekąsy nie pozostają anonimowe.
 Tomasz Reich
 http://swiatwedlugreicha.blog.onet.pl
 Warszawa, Środa 19-04-2006

2306. 
--------------- NA WOKANDZIE
--------------- Sądu Rejonowego w Iławie

* BARBARA ESTKOWSKA (masarnia BEST) przeciwko Arturowi Fota & Jarosławowi Synowiec, wydawcom tygodnika „Kurier Iławski”.
Czwartek 20 kwietnia, godz. 10:30.

* PROKURATURA REJONOWA W IŁAWIE z oskarżenia publicznego przeciwko Jarosławowi Maśkiewicz, burmistrzowi Lubawy (1998-2002), aktualnie burmistrzowi Iławy.
Czwartek 20 kwietnia, godz. 11:15.

* JAROSŁAW SYNOWIEC & ARTUR FOTA, wydawcy tygodnika „Kurier Iławski” – z oskarżenia prywatnego przeciwko następującym funkcjonariuszom i osobom:
1. burmistrz Iławy Jarosław Maśkiewicz,
2. burmistrz Susza Jan Sadowski,
3. Przemysław Kaperzyński („Iławski-Tydzień”),
4. Rafał Jarnutowski („Iławski-Tydzień”),
5. Tomasz Więcek („Iławski-Tydzień”),
6. Arkadiusz Dzierżawski („Radio Iława”),
7. Jerzy Kalisz („Radio Iława”),
którzy „(...) wspólnie i w porozumieniu, będąc rozmówcami oraz autorami treści, rozpowszechniając w lokalnej prasie i lokalnym radiu – pomówili Jarosława Synowiec i Artura Fota o takie postępowanie, które mogło poniżyć ich w oczach opinii publicznej i narazić na utratę zaufania publicznego, potrzebnego do prowadzenia działalności wydawniczej na lokalnym rynku; poprzez stwierdzenia, że są „medialnymi szantażystami” oraz „kryminalistami”, a także iż wydają „kurier bandytów” – to jest o czyny z art. 212 Kodeksu Karnego (...)” (fragment aktu oskarżenia z dnia 15-12-2005).
Kolejna rozprawa: środa 10 maja, godz. 13:45.

 redakcja

nki@nki.pl
 Wtorek 18-04-2006

2303. 
Nie mam pojęcia kto (władze powiatowe, może gminne) zajmuje się śmieciami, jakie zalegają skwery przy drogach np. powiatowych. Dlatego polecam, aby ten kto czuły jest na czyste środowisko, jego ochronę; może nawet w powiecie lub gminie odpowiada, co gorzej dla niego, aby czym prędzej skierował się w kierunku Kałdun. Udając się od Nowej Wsi, kiedy zjedzie z "16" w kierunku Gramot, na lewo niech spojrzy do lasku, a ujrzy niezliczony i wyjątkowo ohydny widok śmieci. Kto winien zająć się sprzątnięciem tych śmieci, władze powiatowe czy gminne? Jeśli natomiast nie mają na takie usługi środków, to niech trefny skrawek lasu sprzedadzą pod usługi turystyczne. Będzie pan, będzie odpowiedzialność.
 umyślny
 Wtorek 18-04-2006

2302. 
Nie muszę stawać w obronie atakowanego anonimowo Andrzeja Kleiny. Mój głos niech będzie raczej wyrazem niekłamanego podziwu dla umiejętności intelektualnych, jakie w swoich tekstach przejawia. A przy tym jaki logiczny, rzeczowy i dociekliwy jest do bólu. Niejeden z atakujących powinien się od Andrzeja Kleiny uczyć - póki pisze i... że jeszcze pisze. Dobre pióro. Wymagający przeciwnik w debacie.
O czym Kleina od dłuższego już czasu pisze? Dlaczego jego pisanie wywołuje takie reakcje? Odpowiedź jest prosta. Prosta jak jego teksty. Andrzej Kleina swoim pisaniem demaskuje machanizm funkcjonowania lokalnej władzy. Pokazuje na czym to rządzenie polega. Pokazuje jak niekompetencja i amatorszczyzna biorą górę, kiedy nie funkcjonują publiczne instytucje, kiedy lokalna społeczność nie czuje się odpowiedzialną wspólnotą, kiedy mechanizmy medialnej krytyki zawodzą, kiedy mamy do czynienia ze skundleniem lokalnych mediów (i nie o lubawskie pisemko magistrackie tu tylko idzie).
Jest może i ostanim, który rolę Intelektualisty bierze poważnie i do pisania przywiązuje wielką wagę; który wierzy - może naiwnie (do czego ma prawo) w moc Prawdy. Wierzy we wspónotę, która funkcjonuje opierając swoje wybory o racjonalne argumenty. Kleina te argumenty przedstawia.
Może też jest ostanim, który wierzy, że rządzenie ma sens, że może być skuteczne – o ile jednak opiera się na wartościach i z określonych wartości wypływa.
Pisanie Kleiny to lekacja pokory. Pokory wobec Wiedzy. To także lekcja życiowej mądrości i doświadczenia, przed którymi atakujący Kleinę powinni chylić głowę.
Można nie lubić stylu w jakim pisze swoje teksty. Można narzekać, że może czasem jest nazbyt gadatliwy. Ale to jego pisanie ma SENS. Bez tego pisania niejedno draństwo lokalnej władzy zostałoby zapomiane.
Panie Andrzeju, racja jest po Pańskiej stronie. Tak pisać.
 Janusz Ostrowski
 Poniedziałek 17-04-2006

2301. 
Z doświadczenia wiem, że kiedy człek cichy, to lżej mu w życiu, czego szanownemu Panu Andrzejowi bardzo życzę.
Nie musi Pan być lizidupą, jednak zawsze kogoś należy połechtać, czyż nie mam racji, szanowny panie?
Łechtać nie znaczy wcale włazić w... To takie cudowne.
Nawet „służenie sprawie” niekórzy uważają za łechtanie.
 BOLO-TW
 Poniedziałek 17-04-2006

2300. 
Nie potafię jak Pan pisać elaboratów, ponieważ zwykły jestem chłopek. O wspomaganu psychiki ma Pan rację. Piłakarzykowi nieszkolonemu lub leniowi żaden psycholog mu nie pomoże.
I w tej materii pana wspieram.
 trenerro
 Poniedziałek 17-04-2006

2299. 
LUDOWA PSYCHOLOGIA

Mimo biadań nad upadkiem sztuki epistolarnej, ludzie teksty piszą. Dwu-, bądź trzyzdaniowe... Bo, dłuższe to problem! Szczególnie dla tych, którzy czytanie własne, do napisów na etykietach ograniczają. Tak więc, ludzie teksty piszą. Najczęściej otwarte. Prezentując je w internecie – anonimowo rzecz jasna...

Ostatnio, stałem się niewybrednym celem ataków internetowych psychologów ludowych. Zbliżonych do kół związanych z lubawskim magistratem (ale nie tylko, bo iławskie porno-misie z okolic kryminalnego ratusza też nie dają za wygraną). Ale wżdy to dość naturalne.

Początkowe diagnozy były alarmujące dla mojej najbliższej rodziny. A to, żem schizofrenik twierdzono, albo żem paranoik też, po pewnym zaś czasie i to wreszcie mówić zaczęto, że przeze mnie kultura i sztuka – niszczeją. Powtarzał się zarzut aberracji wręcz umysłowej, uzewnętrzniający się rzekomym brakiem logiki w moich wypowiedziach.

Zachowując niezwykłą kulturę słowa, a więc starając się nie zniżyć do poziomu wypowiedzi oponentów (kilku ledwie), jednym słowem zachowując klasę, cokolwiek miałoby to oznaczać, nie dałem się psychologom ludowym z równowagi wyprowadzić.

Większość opinii diagnozujących, śmiercią naturalną umarła, wszak nie da się obronić hipotezy, żem chory psychicznie. Zważywszy jednak fakt, iż przyroda ożywiona próżni nie znosi, zaczęto mnie niedawno określać mianem człowieka zakompleksionego. Mimo, iż reprezentuję orientację ortodoksyjnie psychoanalityczną, nie znajdując u siebie kompleksu Edypa (Elektry i kastracji nie poszukując definicyjnie), zacząłem szukać dalej. Przypomniała mi się mniej stara, jakże nie freudowska definicja kompleksu i spróbowałem ją do siebie przyłożyć. Definicja ta powiada, iż kompleks (complex), to nic innego jak postawa z towarzyszącą jej nadmiernie emocją, często powodująca reakcje nerwicowe.

Być może zechce mi w miejscu tym internetowy Nowy zarzucić, iż wyjaśnianie moje ma charakter „ignotum per ignotum” (nieznane przez nieznane). Zważywszy, iż nie ja jestem twórcą tej definicji, bronić potencjalnego zarzutu ochoty najmniejszej nie mam. Zdaniem Nowego, okraszanie (nie tak znowu częste) swoich tekstów cytatami, skądinąd pożądane, jest dowodem wprost na to, że kompleksy swoje redukuję, podpierając się cudzymi autorytetami.

To wszystko nic jednak, ale „biorąc pod uwagę jego (czyli moją) osobowość (czyli co?) i zdolność rozumienia znaczeń poszczególnych wyrazów, wychodzą z tego śmieszne rzeczy, niedorzeczne sformułowania i błędy logiczne”. Szanuję twierdzenia internetowego Nowego (i jemu podobnych), którymi animuszu sobie dodawać próbuje, powiem nawet więcej, jeśli miałoby mu to pomóc w jego problemach niemałych, gotów jestem pójść do Iławy na czworakach, poszczekując co chwilę...

Cieszę się więc, nie ukrywam tego wcale, iż dla lokalnych psychologów ludowych, ze szczególnym uwzględnieniem Nowego, stałem się obiektem, na którym dokonują „odreagowania” (abreaction). Czyli odbywa się na mnie proces redukowania napięcia emocjonalnego. Ot, takie groteskowe „katharsis”. No, to cieszę, że uczestniczę w procesie stricte psychoterapeutycznym, ludziom pomagam i nie jest w stanie zmartwić mnie fakt, że gratis to niestety czynię...

Tak więc, Nowy bierze moją osobowość pod lupę, tworzy hipotezy, które jako tezy przedstawia, a ja nieborak, nie wiem nadal o czym on mówi. Czym jest osobowość w ogóle dla niego? Czy to struktura Ja-Świat, czy tylko indywidualność? Czy ma na myśli syndrom osobowości autorytarnej, o którym twierdzi się, że występuje powszechnie u osób o postawach typowych dla zwolenników „silnej ręki”, niedemokratycznych. Syndrom ten charakteryzuje wysoce konwencjonalne zachowanie, nadmierne zainteresowanie sprawami seksualnymi, przesadność, destruktywizm i cynizm (Ludwik Dorn?).

A może miał na myśli syndrom osobowości kompulsywnej (który ja na przykład u niego zaocznie postrzegam), charakteryzujący się zamiłowaniem do czystości, dbałością o porządek oraz uporem? A nawet intryg mnożeniem. Jakie znaczenie denotacyjne (connotative meaning) ma dla niego pojęcie „osobowość”? Jaką szkołę psychologiczną reprezentuje? Tylko ludową?

Zwrócę jeszcze Nowemu uwagę na rzecz następującą. Próbowałem przekonać oponentów, iż mają prawo nazywać moje wypowiedzi bełkotem. Próbować winni to jednak w kategoriach związków choćby przyczynowo-skutkowych udowodnić. Bo samo nazwanie, że ktoś jest głupi, że bełkoce, że nie rozumie sam tego co pisze, to chyba jednak za mało.

To z kolei, że kilka osób twierdzi, że nie rozumieją tego co piszę, nie jest dowodem wprost na to, iż mój język „bełkot” skutecznie przypomina, ile po prostu to, że nadają i rozumieją inne li tylko fale. A już nadawanie temu twierdzeniu, mocy dużego kwantyfikatora – „wszyscy” – jest ogromnym nadużyciem. Chociaż... i hipoteza ta jest bardzo prawdopodobna, iż oponenci moi projekcję też uruchamiają, czyli elementarny mechanizm obronny, za pomocą którego broniąc się przed uświadomieniem sobie własnych niepożądanych cech, przypisują te cechy po prostu mnie...

Każde słowo, symbol lub znak słowny posiada 2 znaczenia: denotacyjne i konotacyjne. I tak np. dwa słowa „nagi” i „goły” w języku potocznym oznaczają to samo. W znaczeniu denotacyjnym, czyli podstawowym znaczeniu - oznaczają kogoś po prostu nie ubranego. W znaczeniu konotacyjnym, emocjonalnym, wykraczają poza znaczenie denotacyjne. Proszę sobie przypomnieć frazę choćby: „Król jest nagi”. I zapewniam, ze oznacza to coś więcej, jak nie ubrany. Powyższą frazę - internautom z kół magistrackich poświęcam...

A tak na marginesie. Skąd tylu psychologów ludowych w narodzie?...

 Andrzej Kleina (psycholog nieludowy)

nki@nki.pl
 Poniedziałek 17-04-2006

2298. 
1.
DO ŚNIĄCEGO! (dla innych – na własne ryzyko!).
Odpowiem ci oryginałem!
„A Kubuś Puchatek przez cały czas próbował wyjąć głowę z garnka. I im bardziej nią obracał, tym bardziej wpychał ją do środka. Wreszcie podniósł w górę łebek razem z garnkiem i wydał z siebie głośny, rozdzierajacy jęk Smutku i Rozpaczy... I nagle – trrrraaaach!!! – łeb Słonia huknął o korzeń, garnek rozprysnął się i pod rozbitego garnka wyjrzał na świat boży łebek Kubusia Puchatka”.
Twój problem, z którego nie zdajesz sobie sprawy, polega i na tym między innymi, że rozwój twojej osobowości zatrzymał się na fazie analnej, gdzie źródłem zadowolenia jest wydalanie i zatrzymywanie kału. Nie powinieneś mieć problemu z identyfikacją wieku rozwojowego dziecka, dla którego zgodnie z teorią rozwoju psychoseksualnego stanowi to normę.
Przepraszam innych internautów za „bełkot” tej wypowiedzi, ale jej adresatem jest tylko jedna osoba.

2.
DO „MAJI”, „KAROLINY” etc.
Została przekroczona pewna masa krytyczna. Chłystek z magistratu dokonał w mojej ocenie rzeczy strasznej. Zbrukał wspomnienia. Nie, nie mnie dotyczące, bo mnie obrazić nie można. I dlatego jego pech z ostatnich miesięcy zostanie zdwojony. Z dożywotnią gwarancją!

3.
DO CHŁOPCÓW Z MAGISTRATU!
Z tego co widzę, zwieracze wam puściły, stąd tyle plugawego jadu i nienawiści w internecie. O zapachu nie wspominając! W jednej z waszych wypowiedzi, pan Marian Licznerski został nazwany moim pupilkiem. To nieprawda! Pan Marian Licznerski nie jest też moim kolegą! Pan Marian Licznerski posiada tyle pozytywnych cech, że chciałbym, żeby był moim przyjacielem. Tyle, że przyjaźni zawiera się nie w tym wieku. Mam natomiast wobec pana Mariana Licznerskiego niezwykły szacunek. I tyle!

4.
JESTEM ZWIERZĘ
Niestety, medykamentu żadnego na błyskotliwość w aptece żadnej nie kupi. Mimo, bardzo ciekawego, że tak powiem, innego asortymentu. I na stawy kolanowe działa i na starość jest dobry, tylko, kto staremu przed użyciem przeczyta ulotkę?
Radzę (po starszeństwie mi to wychodzi, że mogę), oglądać Błażejowi Urbańskiemu fajny program w TVN Turbo. Mógłby kilka niezłych tekstów tam podłapać. Bardzo by urozmaicił swojego smętnego wstępniaka w „Głosie Magistrackim”. Bo, niestety, mikstury na błyskotliwość żadnej w aptece nie kupi. Powiem szczerze, jestem zwierzę, jako zwierzę w nic nie wierzę. Nie uwierzę przeto wcale, że może Urbański przy Macieju Radtke, wybić się na błyskotliwość.
Pozdrowienia dla całej ekipy magistrackiej.

5.
DO ANI, CZYLI MAĆKA!
Z pewnym takim zakłopotaniem zapoznałem się z twoją wypowiedzią. Zakłopotaniem takim, ponieważ z twojej „twórczości” zaczyna wyłaniać się obraz człowieka, o specyficznym typie inteligencji. I to mnie rozczarowuje. Niestety! Twierdzisz, iż moja odpowiedź jest mętna. Jasne, że tak! Nic odkrywczego. Ale tylko dla osobników funkcjonujących na poziomie monokonkretnym (w olbrzymim skrócie i nie do końca adekwatnie: inteligencja na poziomie biologii). Ażeby zrozumieć zwrot: „reakcja semantycznie udrapowana”, trzeba posiadać niemałą wiedzę (to wynikało z mojej na ten temat wcześniejszej już wypowiedzi) i odpowiednie instrumentarium intelektualne, ażeby połączyć to w spójną intelektualnie całość. Nie poradziłaś (eś) sobie z tym specyficznym „testem inteligencji”, który ci podchwytliwie zaordynowałem, a i z „testu projekcyjnego” również określone wnioski do mnie płyną. Krótko mówiąc, kontrowersyjny, a w zasadzie niezbyt zrozumiały zwrot dla ciebie. Oznacza ni mniej, ni więcej (a raczej więcej): „Z odpowiedzi L. Ch. wynika...”. I tylko tyle! W kontekście zaś twoich wypowiedzi na ten temat – aż tyle!
Aha! Z „testu projekcyjnego” coraz bardziej wyziera obraz osoby zawistnej. Widzę to coraz bardziej, gdzie przez „zawiść” (envy) rozumiem emocjonalną i motywacyjną konsekwencję twojej rywalizacji ze mną. U podłoża której leży twoje pragnienie posiadanie tej cechy, bądź cech, których sam nie posiadasz. Dla mnie starego „szpiega z gazowni” nad wyraz jest to czytelne...
Rzeczywiście – z racji wieku biologicznego – winienem mieć sklerozę. A przynajmniej jej półmetek. Ty jednak wyciągnęłaś wniosek na tej tylko podstawie, że – rzekomo – nie pamiętam co mówię. Ja, przecież nie negowałem, iż wypowiedź przez ciebie zacytowana nie jest moja. Ona rzeczywiście ukazała się w Kurierze. Ja, po prostu podkreśliłem fakt, iż część tej wypowiedzi nie była moja... I, że ja tę część swobodnie zaanektowałem. Czujesz bazę?
A propos sklerozy. Poza zmianami miażdżycowymi, które określenie to denotuje, istnieje inne też jej rozumienie. Z etymologicznego punktu widzenia, „skleros” (gr.) oznacza suchy, twardy. Jestem przekonany więc, iż mówienie o mojej erystyce (sztuka prowadzenia sporów): „sklerotyczna” – oddaje jej ducha i sens. Jest po prostu „twarda”! Moja „walka polemiczna” jest LOGICZNA, TWARDA i KONSEKWENTNA! Do bólu!!! Kulturalna też jest! Czego o was, czyli przestraszonej coraz bardziej czeladce magistrackiej - powiedzieć nie można... Ale wy, jak te żaby z bajki – walczycie o życie...
Nie zauważyłem w twoim tekście negacji. W znaczeniu zaprzeczenia, żeby nie było niedomówień. Że ty Aniu, to nie Maciek. A może była, tyle, że ja to już zapomniałem. Wszak skleroza, nie wybiera...
Bądź silny! Będziesz musiał dużooo jeszcze wytrzymać! Sądzę, że zadanie dla burmistrza w postaci kolejne baterii pytań już odrabiasz. Po świętach „wywiad” opublikujemy. Już dzisiaj się cieszę...
Nie ukrywam też, że trywialną ciekawość posiadam, czy cytaty moje sprzed roku albo nawet i starsze wpisujesz do zeszytu jakiego swego złotego, czy całe felietony moje przechowujesz? Balsam to przecież dla duszy mojej miażdżycą nadwątlonej... To jeden z dowodów wprost, niemalże koronnych, zawiść twoją do mnie ukazujący.

6.
DO PANA RADKA NIE-RADKA (2273)
Dzięki za pozdrowienia! Jest pan nad wyraz łaskawy dla jakości „Gazety Romana”, koncentrując się na jej treści tylko. Jaka może być jednak ta gazeta?
Wyraziłem w swoim czasie opinię, na pewnym poziomie ogólności, zadając pytanie. Co to jest gazeta? I mnożąc kolejne pytania, próbowałem odpowiedzieć. Czy to krój czcionki tylko, sposób łamania, gatunek papieru? W powiązaniu z typem i rodzajem odbiorcy? To też, ale przede wszystkim są to ludzie, którzy w niej piszą. Ich horyzonty, wiedza, wyobraźnia, smak i milion innych rzeczy...
W „Gazecie Romana” piszą w większości anonimy. Wyobraża pan sobie duszę anonima, ambiwalencją targaną? Z jednej strony brak możliwości, a i odwagi cywilnej przede wszystkim, ażeby dodać blasku swemu nazwisku, z drugiej zaś... ale to temat na wręcz esej jaki psychologiczny. Wyobraża pan sobie smak i horyzonty anonimowego „twórcy”? Nawet jak recenzuje książki tylko, cudzym światłem z internetu je oświetlając... Tak więc, gazeta to przede wszystkim ludzie. Widać to nie tylko u pana Romka. Widać to też, a może przede wszystkim doskonale w „IT” („E.T.”) . Widać ich wiedzę i wyobraźnię, smak i kulturę osobistą... I milion innych rzeczy.
Co do trzymania kursu, będę się starał go trzymać. Zważywszy, iż jako doświadczony żeglarz życiowy sądzę, iż limit swoich płycizn życiowych wyczerpałem. W tej chwili żegluję po wodach mniej jak ongiś ambitnych, nie zapominając „o stopie wody pod kilem” (to takie stare życzenie żeglarskie). Której to świadomości nasz ulubiony pan Romek nie posiada.
I jeszcze jedno, jeśli pańska diagnoza, iż Radosław Dias to Roman Krauze (mówię to kokieteryjnie, bo ja też o tym wiem), to i Macieja Radtke w wspomnianym przez pana tekście widzę. Przecież pan Romek umiejętności przemieszczania się rowerem nie posiada żadnych. A poza tym jaki współczesny rower zniósłby trudy dźwigania zawodnika sumo?

7.
DO SYNKA (2262).
Moje „kosmiczne zmieszanie” nie pochodzi z „Gwiezdnych wojen”. Jestem m.in. fanem Pink Floyd (chłopcy w moim wieku) i od nich zaczerpnąłem ten zwrot. Jest taka genialna scena: Pink (rzecz dotyczy oczywiście obrazu „The Wall”) stoi na mównicy i przemawia do swoich fanów, mówiąc między innymi: „I ogarnęło mnie kosmiczne zmieszanie”. Scena była niezwykła, więc zapamiętałem. Myślę, że gdyby się pan też przyłożył, to te dwa słowa by pan też zapamiętał. Reasumując. Proszę mi nie zabierać prawa do fajnej starości. Osiemnaście lat, ma się tylko raz w życiu... Aktualny lider Pink Floyd – David Gilmour kilka tygodni temu wydał nową płytę... A propos fajnej starości. Jadę w czerwcu na koncert Rolling Stones na warszawskie Bemowo. Czy sądzi pan, że stutysięczny tłum 60-latków, będzie zbiorem infantylnych osobników? Budzącym rechot 20-latków?
Chce pan dowieść (odnoszę się do mego 2-go cytatu, który zechciał pan przypomnieć), że ma pan rację. Nie pomogę panu. Tego typu dowód, który pan przedstawia, w sądzie byłby bez znaczenia. Proszę to udowodnić samemu. Kategoria „wydawało mi się” to nie dowód. Proszę spróbować raz jeszcze... Wtedy być może się ustosunkuję. Ja wiem, że ciężko jest napisać więcej jak 5 zdań. Ale, proszę robić przerwy odpoczynkowe, może się panu uda... Wierzę w pana!

8.
DO LUBAWIANKI (2256).
Mam podstawowe do pani pytanie, a nawet kilka. Zostałem określony mianem „pożal się Boże intelektualisty”. Kim jest dla pani intelektualista? Czy człowieka inteligentnego można nazwać intelektualistą? Czy intelektualista to inteligent? Jakim warunkom należy sprostać, ażeby można kogoś nazwać intelektualistą? Czy konieczne są studia wyższe, czy raczej należy być twórcą? Czy felietonista jest twórcą, czy tylko odtwórcą? Czym się różni intelektualista od inteligenta? Co stanowi warunek niezbędny i konieczny, ażeby zostać namaszczonym pojęciem „intelektualista”? Przez panią!
Dlaczego ja, pani zdaniem, pozuję na intelektualistę? Z jakich póz to wynika? A jeśli nawet, to dlaczego zabiera mi pani prawo do swobodnej kreacji swego narcyzmu. Mam nadzieję, że jeszcze pani kontroluje mój wywód. No, to jedziemy dalej! Czy intelektualistą się bywa, czy intelektualistą się jest? A jeśli tak, to czy można zostać intelektualistą w pierwszym pokoleniu, czy potrzebne są korzenie intelektualne? Pani na pewno jest bardzo inteligentna (no, ajkiu co najmniej 120 pkt. w skali starego Wechslera), tak pani się wydaje, ale czy pani jest intelektualistką, i przy pomocy jakiego urządzenia to pani zdiagnozowala? I, czy umiała je pani obsłużyć?
Określiła mnie pani też mianem „indywiduum”. Określenie to jest dla mnie w pani ustach bardzo czytelne. Jest ono kwintesencją negatywnych cech osobowych. Ma pani prawo do takiego określenia.
Na czym polega obrażanie i upokażanie uczciwych ludzi, konkretnie zaś burmistrza Lubawy przeze mnie? Co oznacza formuła „przekroczenie dobrego smaku, obyczaju i dziennikarskiego rzemiosła”. Na czym to przekroczenie polega? Dlaczego pani smak ma być moim smakiem? Czym jest dziennikarskie rzemiosło? Czym jest dla pani „nienawiść, inwektywy i osobiste emocje” (czy mogą być nie osobiste emocje, abstrahując od cudzych?). Dlaczego uważa pani, iż „moimi bezkarnymi wyczynami powinna zająć się odpowiednia instytucja”? Jaka instytucja? Prokuratura? Musi ktoś zgłosić doniesienie o podejrzeniu popełnienia „przestępstwa”. A jeśli tak, to jakiego? Dlaczego pani tego nie uczyni?
Dlaczego burmistrz nie skorzystał z elementarnej instytucji jakim jest prawo do sprostowania, odpowiedzi, czy polemiki. Dlaczego burmistrz nie skorzystał z obyczajowego prawa do złożenia na mnie skargi w redakcji „Kuriera”. Dlaczego, dlaczego, dlaczego...
Czym jest „format człowieka”, a konkretnie mój, bo przecież o mnie wypowiada pani zdania z samego centrum aksjologii? Czy można mówić o formacie człowieka na podstawie jednej cechy, np. podłości, którą mi pani przypisuje? Czy podłość jest cechą ogólną, czy dotyczy konkretnych reakcji i zachowań? Na czym polega podłość wyzierająca z moich felietonów i czym ona w ogóle jest? Wypowiada pani zdania twierdzące. Ba, są to zdania zarówno twierdzące, jak i wartościujące. Jakie posiada pani „szkiełko i oko” do zmierzenia wartości moich wypowiedzi dotyczących burmistrza?
Dlaczego pani wolno mnie oceniać, a mnie burmistrza nie wolno? Ocena nasza tym między innymi się różni, iż ja swoją uzasadniam, pani zaś nie. Czyli moja jest racjonalna, pani zaś - emocjonalna. Używa pani formuły: „Dorobek życiowy AK jest również powszechnie znany (jest pani absolutnie pewna?). Dlatego jego moralitety i osądy wypadają wyjątkowo żałośnie”. Dlaczego wypadają żałośnie? Śmiało! Dlaczego moje poglądy nazywa pani moralitetami i osądami? Mój ostatni „wywiad” ze Standarą jest żałosny? Kłamliwy? Obraźliwy? Przecież wywiad ten, mówi wszystko!
Jestem facetem niezwykle świadomym swoich czynów. Kiedy rozpoczynałem pisać „cykl felietonów”, jak pani powiada, na temat burmistrza Standary, miałem świadomość, tego co czynię. Z pełną odpowiedzialnością za to, co czynię. Nie robię tego dla taniego poklasku, nie robię tego dlatego, że burmistrz nie umorzył mi podatku, bo i tak jeden idiota napisał. Nie robię tego dlatego, że szukam zatrudnienia, bo i takie głosy zostały podniesione. Dlaczego więc piętnuję aktualną ekipę? Bo tak złej, z takim nagromadzeniem złych cech osobowych i niekompetencji, w moim przekonaniu, nie było jeszcze nigdy. Ba, żeby to tylko. Tak aroganckiej, mającej w pogardzie wyborców, też nigdy nie było.
Pisanie moje było i jest – na temat działalności Standary – próbą wszczęcia debaty. Bezskutecznie! Pokazywałem skundlone mechanizmy działania lubawskiej prasy, będącej na usługach ekipy magistrackiej. Dlaczego nie napisała pani do „Kuriera” rok temu, pół roku temu, że Kleina się czepia, a nawet, że Kleina to indywiduum, a nawet niemoralny łobuz?
Dlaczego nie napisała pani, że Standara zamknął stołówkę dla uczniów i zasypał basen? Dlaczego nie napisała pani o dziurawych jezdniach, brudnych Łazienkach? Dlaczego nie zainteresowało pani monstrualne, ciągle wzrastające zadłużenie miasta? Dlaczego zaakceptowała pani i nie wyraziła swego zdziwienia patologicznie nakręcajacą się medialnie spiralą sukcesu? Ma pani natomiast czelność „moje dokonania” oceniać...
W mojej ocenie - ta ekipa już przegrała. Pani razem z nią! Przegrała, bo nie docenia inteligencji wyborców, ich zdrowego rozsądku. Przegrała, bo czas Standary się skończył. Wy, o tym jeszcze nie wiecie. I dlatego – w walce o pieniądze i wpływy – będziecie walić na lewo i prawo. Ale macie pecha. Ja jestem na waszej drodze. I wisi mi, jak stąd do Paryża, co będziecie na mój temat mówili. Czy pani rozumie? WISI!
Jestem w określonym już niestety wieku. W wyścigu szczurów już nie uczestniczę. Ja nawet pisać nie muszę. Ja nic już nie muszę. Niezwykła to zaleta dla żurnalisty. Nie można mnie kupić, ani zastraszyć. Pani wypowiedź na Forum jest dowodem wprost na to, że walka chłopców magistrackich o byt, skutkować będzie brutalną walką. Wszak Macieja Radtke, mistrza w tej dyscyplinie posiadają. Jestem tego świadomy nie od dzisiaj i nie ukrywam, że jako człowiek walki, bardzo się z tego cieszę...
I jeszcze jedno! Droga lubawianko. Tworzycie na Forum różne byty, czyli fikcję. Jednym z tych bytów jest Maciej Radtke, występujący po różnymi syninimami. Nie chce mi się z „wami” gadać.

9.
DO BOLA-TW (2242).
Znam, co naturalne, przysłowie które pan zacytował. Przyznam jednak nieśmiało, że nie zrozumiałem pańskiej intencji. Intencji owego przysłowia dotyczącej. Ja, nie chcę być w stanie larwalnym, utajonym, więc nie muszę, czy nawet nie chcę być cicho Ja też, już nigdzie nie idę, w znaczeniu celu strategicznego, długofalowego. Ja, już nic nie muszę! Ja, po prostu chcę! I tyle! A to jest ogromna różnica. Czuje pan bazę?
Znam inne przysłowie: „Nieważne czy mówią dobrze, nieważne czy mówią źle. Ważne, żeby mówili. I nie przekręcali nazwiska”. Pan przekręcił moje nazwisko. Czekam na przeprosiny. Potem rozważę, czy zechcę panu odpowiedzieć (znając siebie, pewno tak). Mam 59 lat, czy mam opowiedzieć panu cały życiorys?
I proszę się nie śpieszyć. Proszę też powiedzieć, o ile to nie tajemnica, jakie posiada pan wykształcenie, żebym dobrał stosowny kod komunikacji. Nie chcę już słuchać wypowiedzi, żem matoł... Bo, ktoś nie zrozumiał! Mówi pan co prawda w innym wpisie o sobie „prostaczek”. Czy mogę dać temu wiarę? A dziennikarzem rzeczywiście nie jestem. Żadna to tajemnica! Wiele razy to sam mówiłem.

10.
DO GUCIA (2231)
Ty mnie chłopcze z kimś pomyliłeś! Mnie w telewizji już pokazywali. I pokazują! I to jest dla mnie normalka! Gdybyś ty zechciał w telewizji wystąpić, to mogę ci pomóc. Najsampierw musiałbyś wpaść do mnie. Na przeszkolenie. Jeżeli je zaliczysz na ocenę co najmniej dobrą, zabiorę cię z sobą na wyścig na 1/4 mili na Bemowo warszawskie (1 Maja). Wszak od kilku lat już na wyścigi nie jeździsz. I poproszę swego przyjaciela Macieja Wisławskiego, żeby chłopcy z telewizji w kadr cię chwycili, jak szybę w wyścigówce na glanc mi pucujesz. Albo koła na czas mi zmieniasz! Trening już od zaraz rozpocząć możesz, choćby na szybie jakiej w domu własnym. Ważne jest, żeby mieć krótkie paznokcie. Domyślasz się dlaczego? Żeby szyby nie porysować! I pomyśl, żeby kilka kilogramów zgubić. Łatwiej będzie się krzątać przy moim samochodzie...
Pamiętaj, trening mistrza czyni! I jeszcze jedno! Skąd u ciebie tyle chrześcijańskiej bez mała troski o moją rzekomą niespełnioną „realizację zawodową”? Zbytek łaski - młody człowieku... Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to ty jesteś na najlepszej drodze, ażeby swoją najbliższą gonitwę w wyścigu przegrać. W wyścigu szczurów – przegrać... Przy mojej też pomocy! Wydatnej!

11.
DO „TRENERRO” (2230).
Rzeczywiście uprawiałem lekką atletykę. Posiadam życiówkę 10.5 sek na 100m. Wcześniej był rekord Polski i kilka tytułów. Myślę, że na sporcie znam się odrobinę i też dlatego, że oprócz studiów na Wydziale Filozoficzno-Historycznym UAM w Poznaniu, gdzie skończyłem psychologię, wcześniej skończyłem Studium Nauczycielskie o profilu W-F. Jestem też instruktorem la.
Podziwiam pańską troskę o ukochany przez pana Jeziorak. Nie wiem, czy chłopcy potrzebują psychologa. Trzeba by szybciutko, być może, na początek zbadać u chłopców występowanie, bądź nie – motywu osiągnięć. Jest to nic innego jak motyw (emocja + kierunek działania) skłaniający do osiągania doskonałości w tym, co się robi. Bez tego motywu ani rusz!
Żaden psycholog jednak nie pomoże, jeżeli podstawowe 4 cechy motoryczne będą w zaniku. A to jest rola trenera... Jak wykrzesać z chłopców wolę walki, ambicję, determinację, kiedy kondycji jest na przykład na 15 minut? Kiedy szybkość jest zbyt niska? Że o sprawach stricte związanych z techniką piłkarza nie wspomnę. Czy można grać w hokeja, nie umiejąc doskonale jeździć na łyżwach? Czy można grać w piłkę, nie umiejąc poprawnie biegać? To co mówię ma charakter ogólny. Nie mówię tego o Jezioraku, bo drużyny nie znam!
Życzę wielu pozytywnych emocji i wzruszeń, a także cierpliwości i wytrwałości psychicznej (nie tylko panu!), kiedy z ukochaną drużyną jest źle. Pozdrawiam serdecznie.

12.
DROGA KAROLINO! (2201)
Nie zgodnie ze sztuką, odpowiem ci w sposób analny, czyli od tyłu. Psychologia generalnie doprowadziła mnie do zdobycia sporej wiedzy: psychologicznej, humanistycznej, filozoficznej, antropologicznej i wielu innych. Jestem wierny całe życie psychologii... Dzięki niej, jestem taki jaki jestem, piszę tak jak piszę, a zwróć uwagę, że trudno mnie z równowagi wyprowadzić niezwykle. Mimo, iż temperament dość wybuchowy posiadam. Iście sprinterski! Nieźle na ogół sobie radzę z wszędobylskim stresem, a i frustracje szeroko rozumiane (coraz częściej moi oponenci nazywają mnie też ostatnio frustratem) nie stanowią dla mnie zbyt uciążliwego problemu.
Aporia, czyli bezradność w twoim rozumowaniu – kliniczna jest nad wyraz. Twierdzisz Macieju, wróć: Karolinko, że mylę pojęcia, że jestem zakompleksiony, że granice śmieszności dawno też przekroczyłem. Własnej! Ale powolutku!
Nie stwierdziłem, jak powiadasz, nigdzie i nigdy, że „funkcje kierownicze mogą pełnić tylko osoby posiadające kierunkowe wykształcenie”. Zgadzam się z twoją oceną, że to „absurd”. Powiedziałem natomiast, co następuje: „(...) pan Licznerski po wygraniu wyborów, będzie stosował inne procedury naboru jak aktualny burmistrz. Na pewno sekretarzem nie zostanie polonista, człowiekiem od kultury – niedouczony wiejski nauczyciel, specjalistą zaś od sportu – całkowicie przypadkowy, zagubiony, niekompetentny człowiek”. Dlaczego wkładasz mi w usta słowa, których nie wypowiedziałem?
Jesteś kolejną osobą, mówiącą na Forum o moich „kompleksach”. Co masz na myśli, używając pojęcia „kompleks”? Jaką szkołę psychologiczną reprezentujesz? Twój internetowy poprzednik, stwierdził rozpromieniony, iż moje „kompleksy” są udowodnione z tego prostego powodu, iż w swych wypowiedziach podpieram się cytatami, co jest dowodem wprost na to, że ogrzewam się cudzym ciepłem autorytetu. Groteskowość tej wypowiedzi zwalnia mnie z odpowiedzi. Ty zaś powiadasz, że swoje kompleksy udowadniam poprzez fakt „atakowania drugiego człowieka”. Groteskowość twojej wypowiedzi jest zdecydowanie większa.
Lubię definicję „kompleksu” w rozumieniu C.G. Junga, dla którego kompleks to uformowany zlepek treści psychicznych, mało dostępny świadomości. Treść kompleksu wynika z doznanych frustracji i urazów psychicznych lub zablokowanych tendencji rozwojowych. Jaki kompleks, chłopcze, wróć Karolino mi przypisujesz? Kompleks niższośći, wyższośći, winy, kary, mniejszej wartości? Musisz też wiedzieć, że rozpoznanie kompleksu poprzez jego uświadomienie poszerza możliwości energetyczne psychiki. A winnaś zauważyć przecież, że te dość „poszerzone” posiadam...
Cały wasz klub magistracki zarzuca mi mylenie pojęć, „bełkot”, niezrozumienie etc. W psychologii (nie ludowej, którą reprezentujecie), podobnie jak w kinematografii, funkcjonuje pojęcie „projekcji”. Jest to mechanizm obronny, za pomocą którego człowiek broni się przed uświadomieniem sobie własnych niepożądanych cech, przypisując te cechy innym. Bo mu łatwiej wtedy na duszy. Niezwykle kunsztownie i kolorowo macie projekcję rozwiniętą... I ja to wiem. Psycholog! Nie ludowy!
Czy ty nie posiadasz kompleksu małego członka? Między innymi! Wcale nie przypadkiem! Własnego? Nie musisz odpowiadać...
 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Poniedziałek 17-04-2006

2296. 
Czytelniczka: „(...) Tylko mnie jedno dziwi, że nie ma w „NIETRZEŹWI KIEROWCY” (kronika kryminalna) opisanego iławiaka, który jadąc samochodem został zatrzymany przez policję w stanie nietrzeźwym na ulicy Ostródzkiej. Czyżby policja „zapomniała” wam to podać? A może ten pan ma jakieś znajomości, żeby tego nie opublikować?”.

Redakcja: „Droga Czytelniczko. Czasem zdarza się, że przy przekazywaniu informacji „niektóre” są przez policjantów niestety skrywane. Bardzo nie lubimy takich brzydkich zachowań (manipulacji) z ich strony. Dlatego proszę o podanie (priv) nie tylko ulicy, ale przed wszystkim daty i choćby zbliżonej godziny – może personaliów delikwenta? Sprawdzimy to”.

Czytelniczka (persononalia wyłącznie do wiadomości redakcji): „Dziękuję, że moja wiadomość Was zainteresowała. Te zdarzenie wydarzyło się we wtorek 14 marca tego roku pomiędzy godzinami 13:00 a 14:00 na ulicy Ostródzkiej w Iławie, a dokładnie za blokiem 46C, a tym kierowcą nietrzeźwym (pijanym) był pan Andrzej M.[...] – właściciel sklepu”.

Redakcja: A oto co podała nam – niestety z niemal miesięcznym opóźnieniem i dopiero po naszej stanowczej interwencji – iławska policja: „14 marca około godz. 13:40 na ul. Ostródzkiej został zatrzymany 39-letni Andrzeja M. z Iławy, który kierował pojazdem renault laguna mając 1,72 promila alkoholu. Zatrzymano jego prawo jazdy”. Policja nie odpowiedziała nam, czemu ta notatka została pominięta przy przekazywaniu informacji.

 redakcja

nki@nki.pl
 Poniedziałek 17-04-2006

2295. 
Ze wzajemnością. Zdrowia i optymizmu z okazji mijających Świąt Wielkanocnych życzy rozmówca.
 umyślny
 Poniedziałek 17-04-2006

2294. 
Wszystkim czytelnikom „Kuriera”, ze szczególnym uwzględnieniem swoich aktualnych i przyszłych wrogów – Wesołego Alleluja!
 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Poniedziałek 17-04-2006

2293. 
Do odpowiedzi red. nacz. na wpis 2274.
Ma pan rację, 12 kwietnia miała się odbyć tzw. sprawa lubawska. Moje niedopatrzenie.
Ale mam pytanie, a właściwie dwa. Czemu jak ktoś pisze na tym forum w miarę pochlebnie o burmistrzu, to od razu musi być jego rodziną? Czemu pan i pana redaktorzy mogę pisać wszystko o osobach publicznych i niepublicznych?
W pana gazecie wolno pomawiać, oczerniać, poniżać w oczach opinii publicznej i narażać na utratę zaufania publicznego, zaś gdy ktoś, podobnie jak pan, twierdzi coś w stosunku do pana, to wtedy należy taką osobę od razu napiętnować zanim jeszcze zapadnie wyrok - miejmy nadzieję - niezawisłego sądu.
WESOŁYCH ŚWIĄT.
 iławianin
 Niedziela 16-04-2006
Odp. 
Słowo „rodziną” napisałem w cudzysłowie, więc nie bierz tego tak dosłownie. Twierdzę jednak, że trafiłem w krewnego lub członka UKŁADU ratuszowego.
Reszty komentował nie będę, bo na głupie pytania trudno wyszukać mądrych odpowiedzi – zwłaszcza, że autor jest anonimem. Anonimem, który – jako byt nieistniejący – jeszcze składa mi życzenia. Oto więc przykład do czego doprowadza bezmyślna swawola w internecie...
Czujesz się napiętnowany? Jakże to? Przecież ciebie nie ma...
 red. nacz. Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Poniedziałek 17-04-2006

2292. 
Szanowna pani Aniu! (2290).
Właśnie wszystko, co w temacie Kleiny należy powiedzieć: mów Pan prosto, do ludzi i po ludzku, językiem czystym, ze źródła mowy polskiej, nie wyszukanym. Może dobry, ale na seminarium habilitacyjne u profesra Bralczyka.
 umyślny
 Sobota 15-04-2006


Strona [ poprzednia 1 2 3 ... 186 187 188 ... 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 ... 386 387 388 następna ] z 388



102920505



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.