Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Jak trwoga to do... piwnicy
Nie daj się oszukać!
Zbudują wojskowy radar radiolokacyjny
Pierwsza taka operacja
Do studzienki mógł wpaść człowiek!
Jakie komitety wystartują w wyborach?
Wilki rozszarpały psy domowe na oczach dziecka
Radna Ewa Jackowska: Czuję się oszukana!
Leczyła duszę i ciało. Anna Betley-Duda
Urodziła na klatce schodowej
Film „Na żelaznej drodze: 150 lat kolejowej Iławy”
Strajk w markecie Kaufland
Atak wilka na dzieci
Historyczne nominacje rządowe dla naszych z regionu
Budowa zabrała młode życie
Szokujący incydent w Szkole Podstawowej nr 1
Burmistrz jednak podnosi podatki
Tragedia w fabryce Szynaka. Zabiła go rutyna? Brak nadzoru?
Napisała ciąg dalszy „Znachora”
Zakaz wejścia na internę szpitala
Więcej...

Forum

2787. 
Porównywanie poziomu intelektualnego Pana Andrzeja Kleiny do burmistrza Jarosława Maśkiewicza to jakieś koszmarne przegięcie.
Gdzie Rzym a gdzie Krym ??!!!
 Wielki Brat
 Czwartek 18-05-2006

2786. 
CO GO ŁĄCZYŁO? [2783].
Jaki grzech popełnił Kleina kumając się z Maśkiewiczem. Kleina i Maśkiewicz to bardzo porządni ludzie. [...]
 umyślny
 Czwartek 18-05-2006

2785. 
[...]
 bolo-tw
 Czwartek 18-05-2006

2784. 
ŻYLINSKI NA BURMISTRZA? [2777].
Dobry pomysł na realizację niespełnionych marzeń "ściętej głowy".
 bolo-tw
 Czwartek 18-05-2006

2783. 
Panie Synowiec, hoduje Pan żmiję na własnej piersi [2778]. Zmienia poglądy jak wiatr powieje. Ostrzegam! Niech się Pan spyta co go [Andrzeja Kleinę] łączyło z Jarosławem Maśkiewiczem. [...]
 Kowalski
 Czwartek 18-05-2006

2782. 
Do wpisu 2774.
Czyzbym mial swojego fana? ;-) a owszem prowokowac ludzie czasem ;-) jestem jak czerwone swiatelko lub plachta na byczka ;-) ale to tylko czasem.
A tak calkiem powaznie, to po prostu interesuje mnie dlaczego ponownie nie odbyla sie rozprawa sadowa, a dzieki Wam dowiedzialem sie i super, cieszy mnie to...
Hmmm, ale zastanawiem sie nad jedna rzecza... Nigdy wczesniej nie widzialem Cie "moj ulubiencu" zebys wypowiedzial sie na forum a szkoda... ale niech i tak bedzie... Pozdrawiam ulubienca.
 rudy wiewior
 Czwartek 18-05-2006

2781. 
Heja szanowna redakcjo.
Media podały dzisiaj informację o zapudłowaniu komendanta powiatowego policji w Sztumie, niejakiego Sławomira T. (udział w mafii paliwowej).
Ni mniej ni więcej wychodzi mi, że ów pan to nikt inny jak Sławomir T. z Prabut. Może tak coś redakcjo napiszecie o tym zacnym obywatelu i wzorowym policjancie? Wdzięczny temat, ludziska poczytają.
 żartowniś
 Środa 17-05-2006

2780. 
A). ŁABĘDZI ŚPIEW ITka
Po przerwie, bez jakichkolwiek przeprosin (co dowodem na brak szacunku dla czytelników jest dość znamiennym), wystąpił ITek skurczony, w pozycji embrionalnej niemalże – znany też jako „Burmistrzowski-Porno-Tydzień”.
Mimo to, a może właśnie dlatego, powiada miś Przemek, że starają się chłopcy, aby ich „tygodnik stawał się coraz lepszy”. Wszystko po to właśnie, żeby podobać się czytelnikom. I zamiast opinię czytelników na temat wprowadzanych zmian, jakości gazety etc. – zacytować czytelników znaczących (nawet takich jak Jarosław Maśkiewicz), Kaperzyński w sposób megalomański i narcystyczny, że nie powiem – mitomański, powiada (myślenie życzeniowe uruchamiając), że ITka „z przyjemnością się czyta”. Jemu!
Ze zmian, które nawet ja, emeryt, widzę, na pierwszy szereg wysuwają się zmiany... personalne. Czy do tego jest potrzebna współpraca z kolejnym designerem, czy kontakt z agencją reklamową? Wiem natomiast, że w ITku nie pisze nikt, kto był na jego drogi początku. Nie ma Marka Sapińskiego, Ewy Domeradzkiej, Aleksandry Karbowskiej, Edyty Kocyły, Mateusza Partygi, Arkadiusza Dzierżawskiego, Tomasza Dobeckiego, Sławomira Ćwiklińskiego. Nie ma Tomka Więcka. Zaiste niezwykle to zastanawiające, żeby nie rzec niewymownie diagnostyczne.
Cóż, już starożytni ludzie radzieccy powiadali, że gustibus non disputatur, czy jakoś podobnie. Rzeczywiście, o gustach dyskutować nie należy, skoro – zdaniem Kaperzyńskiego – ITka z przyjemnością się czyta.
„Wolne media” – powiada miś Przemek – „to wspaniałe osiągnięcie! Dzięki nam możecie patrzeć urzędnikom na ręce, a władza ma świadomość, że każde jej działanie może zostać prześwietlone i ocenione”. I kto to mówi...!
Mam przeto propozycję nie do odrzucenia. Taki test z „wolności słowa”. Warto prześwietlić poczynania magistratu dotyczące potencjalnego kontraktu ze Szwedami. I zorientować się dlaczego biznes ten ma się odbyć ze szkodą finansową dla Iławy. Rozumiem, że miejsca pracy, że walor ogólnospołeczny itp. Ale co, słucham?! Że nie będzie to przyjemne dla burmistrza Maśkiewicza? Że nie będzie się to dobrze czytało w magistracie? Że zbyt szkodliwe promienie rentgenowskie nie mogą być zastosowane? Ale przecież należy patrzeć urzędnikom na ręce. O nogach nie zapominając. Warto też od czasu do czasu sprawdzić, czy szyja również jest umyta...

B). BURMISTRZ WSZYSTKIM ZNANY
„Lubawa zna swojego burmistrza i wie ile mu zawdzięcza. Obsesyjne rzucanie kalumni na jego osobę, kłamstwa, przekręcanie faktów, tylko zniechęcają do sięgania po pismo”.
Dwa krótkie zdania internetowe, a ileż w nich treści. Ba, ileż w nich ocen wartościujących. Pozytywnie-negatywnych. Nie, nie – to nie konflikt przyciągania z odpychaniem i dylemat z tym decyzyjny niemały związany. To on i ja. On, burmistrz Edmund Standara i ja, facet, który poprzez swą rzekomo obsesyjną postawę wobec niego, czyli burmistrza, na skraj przepaści finansowej zamierzył Kuriera postawić. Bo skoro ludziska „zniechęcają się do sięgania po pismo”, to ani chybi lada moment Jarek Synowiec na zbity pysk mnie wywali...
Ukazał się w Kurierze wywiad mój z burmistrzem. Wywiad jednokierunkowy. Ogłaszam konkurs na znalezienie w nim, a także w komentarzu, jednej kalumni choćby, kłamstwa, czy przekręcania faktów. Brak odpowiedzi burmistrza na zadane mu pytania, jest dowodem wprost na to, jakim szcunkiem darzy „sięgających po pismo”. Stosunek burmistrza do czytelników jest niebywały...

C). CZYM MOŻE SIĘ PAN POCHWALIĆ...
Nasiliła się ostatnio publiczna próba deprecjacji moich celów życiowych. Zarówno tych dalekosiężnych, jak i krótkofalowych. Z jednej z ostatnich wypowiedzi internetowych dowiedziałem się, iż jedyne co osiągnąłem, to „zatrudnienie mnie przez Pana Synowca, dzięki czemu, mogę pisać te swoje obraźliwe artykuły”.
Pominę tu zdefiniowanie „celu”, zarówno w znaczeniu drobnomieszczańskim, egzystencjalnym, jak i psychologicznym, ponieważ nie odczuwam najmniejszej potrzeby tłumaczenia na forum publicznym co osiągnąłem w życiu, czego nie osiągnąłem, co straciłem i co mogę jeszcze stracić.
„Zatrudnienie mnie przez Jarka Synowca” jest dość specyficzną realizacją jednego z moich celów krótkodystansowych. Genialny polski psycholog, a także etyk, filozof, tłumacz i komentator dialogów Platona i Lukiana, twórca teorii kratyzmu oraz teorii uczuć oraz psychologicznej zasady sprzeczności, prekursor psychologii sztuki i psychologii religii – Władysław Witwicki tak mawiał o sobie:
„Jeszcze dopuszczalne wyjście to: mieć jedną specjalność, w której człowiek tkwi serio, naprawdę i z oddaniem się a innymi rzeczami bawić się nieszkodliwie i niezobowiązująco – dla rozszerzenia horyzontów, dla wyżycia swoich pragnień, dla odświeżenia się, dla kontaktu z drugimi”.
Jasne, nie mam najmniejszych złudzeń. Znam swe miejsce w życia szeregu. Niemniej twierdzenie, że jedyne co w nim osiągnąłem, to zatrudnienie w Kurierze – farsą jest przecież. Mam bowiem jedną specjalność, w której tkwię serio, a pisanie w Kurierze, to zabawa niezwykła i niezobowiązująca wszelako; dla poszerzenia horyzontów, dla wyżycia pragnień, dla relaksacji, dla niezwykłego kontaktu z wymagającymi czytelnikami. Byłbym nieuczciwym wobec siebie, gdybym nie chciał zauważyć, że dla odświeżenia się też (co walor bez mała psychoterapeutyczny stanowi).
Jak Państwo widzicie, wymieniam subiektywne, bez mała egoistyczne cele swego pisania tylko (misji do spełnienia nie posiadam żadnej).
Moi wrogowie zarzucają mi między innymi „mętniactwo” językowe, niezrozumienie, brak logiki. Mają prawo. Budzenie kontrowersji jest wszakże dowodem wzbudzania emocji. Staram się język swój wzbogacać, staram się by był żywy, częstokroć metaforyczny, z jednoczesną dbałością o elegancję i logikę wywodów. Jasne, że to tylko model teoretyczny, daleko mi bowiem do otarcia się o wzorzec, o dotarciu doń nie wspominając. Rzekome moje odpowiedzi internetowe często mają formę dialogu, niemniej głównym celem jest nie odpowiedź a wypowiedź (bardzo istotna różnica), zgodna z zasadami retoryki. Wszystko po to, by zgodnie z sokratejską metodą pobudzać umysły.
Krytyczne wypowiedzi, nie przysparzają mi ani przyjaciół ani popularności. Nie dziwią mnie przeto różnorodne etykiety przypisywane mi przez osoby, którymi się zainteresowałem. Nie powinny mnie dziwić (to z racji specjalności, w której tkwię całkiem serio), autodestrukcyjne zachowania moich oponentów, że nie powiem wrogów, ale dziwią jednak. Zwyczajnie, szeregowo, po ludzku. Dziwię się, więc jestem. Ale to temat na oddzielną pogawędkę...
 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Środa 17-05-2006

2779. 
Kleina i Maśkiewicz w komitywie? Wolne żarty.
 lubawiak
 Środa 17-05-2006

2778. 
Panie Kleina, przecież sądy Panu nie obce. A dzisiaj jest film na TVP 1 o godz. 20:15. Warto obejrzeć...
Jestem LUBAWIAKIEM. Przecież Pan był przyjacielem Pana Maśkiewicza. Oj nieładnie tak pisać teraz... Jak kolega to zobaczy... Ale z Pana jest kawał [...]. Ale myślę, że Pan to wie. Pamiętam, jak latał pan do Jarosława Maśkiewicza i załatwiał sobie różne sprawy. Jak lisek chytrusek. Obrzydlistwo. Ale tak sobie myślę, że liska połknie niedźwiedź.
 Kowalski
 Środa 17-05-2006

2777. 
Podobno Adam Żyliński znów zakłada własny komitet wyborczy!
To kolejny krok do życiowej (kolejnej) porażki!
Panie Adamie, niech pan wrzuci na luz!
 obiektywny miś
 Środa 17-05-2006

2776. 
Czas na kobietę na urzędzie burmistrza Iławy! Gdzie diabeł nie może, tam Pani Aleksandra Skubij !!!
 Magda
 Środa 17-05-2006

2775. 
W ogóle nie dziwi mnie opieszałość [burmistrza] Maśkiewicza. Zwykły kombinator, bezwzględny lawirant. W Iławie musi się zmienić władza, bo inaczej kolejne lata pójdą precz!
 ebay
 Środa 17-05-2006

2774. 
Do 2772.
Rudy, bo ciebie tam brakowlo, wiec jak moglo dojsc do zakonczenia rozprawy. Ty bedac w tym aparacie wladzy poprzednio, znasz kruczki prawne jak nikt inny. I smiem twierdzic, ze domyslasz sie wyniku tej sprawy. Oj swierzbi pioro, swierzbi. A ty dalej tylko prowokujesz i prowokujesz. Nudzisz sie okropnie, ale fakt - do prowokacji to masz talent.
 twoj ulubieniec
 Środa 17-05-2006

2773. 
Znowu nie odbyła się sądowa rozprawa oskarżonego Jarosława Maśkiewicza w tzw. sprawie znikających lubawskich ulic, gdyż ten przekonał sędziego, że jednak musi być obecny na zakończeniu wokandy, a nie może, bo ma inne ważne rozprawy sądowe w Elblągu... No i jak tu nie wieżyć w jego hasło z poprzednich wyborów: „Jarosław Skuteczny”... Maśkiewicz ma już tyle tych spraw sądowych, że normalnie nie wyrabia. Biedaczysko...
 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Środa 17-05-2006

2772. 
do wpisu 2767:
Baba, a z jakiego powodu sie rozprawa nie odbyla?
Moze wiesz lub ktos z foruwiczow wie?
 rudy wiewior
 Środa 17-05-2006

2768. 
Do 2765 i 2766. Moze i pala..., ale nie zaciagaja sie... ;-)
Moze G., o ktorym mowa tez jest... ale nie mowi o tym ;-)
A tak swoja droga wiecej tekstow typu "Giertych STOP" znajdziecie pod adresem www.giertych-stop.kom.pl
 rudy wiewior
 Środa 17-05-2006

2767. 
Ale jaja! We wtorek 16 maja rozprawa sądowa Maśkiewicza, burmistrza Iławy, znowu się nie odbyła.
 baba
 Środa 17-05-2006

2766. 
Mojemu koledze mama nie chciała pozwolić na grę w Jezioraku, gdyż - jak mówiła - tam piją. Na to inny z graczy rzecze: na pół to prawda. Czyli z Gertychem może podobnie.
 trenerro
 Środa 17-05-2006

2765. 
Hitler miał w rodzinie Żydów i tępił Żydów.
Stalin pochodził z Gruzji i tępił Gruzinów.
Giertych tępi homoseksualistów...
 Gandalf
 Środa 17-05-2006

2764. 
do wpisu 2758:
nie martw sie, bedzie dobrze :-) moze jako duch zdzialasz wiecej ;-) a tymczasem zapraszam do wpisywania sie na www.nki.pl/forum
 rudy wiewior
 Wtorek 16-05-2006

2763. 
POCHWAŁA WIEKU DOJRZAŁEGO

Marzę często o tym wieku,
Gdy zwierzę ginie w człowieku,
Gdy już żadna z ziemskich chuci
Władzy ducha nie zakłóci.
Jak to musi być przyjemnie!

W innym miejscu Boy powiada:

Gdy się człowiek robi starszy,
Wszystko w nim po trosze parszywieje,
Ceni sobie spokój miły
I czeka, aż całkiem wyłysieje...

Z emeryckim pozdrowieniem:
emeryt VI stopnia w skali Beauforta (wiatr silny)

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Wtorek 16-05-2006

2761. 
DO TATUSIA.
A prostak i tak niczego zrozumie, bo musiał by raz jeszcze się począć. Żegnaj!
 duch
 Wtorek 16-05-2006

2760. 
Witajcie chłopcy, Nikuś i Duch. Słówko do was skieruję krótkie, acz nieskomplikowane. Tylko prymitywne umysły mogą głosić takie banialuki, że człowieka poznaje się po... rysach twarzy.
 tata
 Wtorek 16-05-2006

2759. 
NIKUŚ MA RACJĘ, mówiąc o twarzy ludzkiej. Jako duch dodam, że inteligentna twarz promieniuje miłością i duchowością. Przyciąga do siebie inne stworzenia, nawet psy, koty, ptaki, nie mówiąc o człowieku. Inteligentna twarz jest wyrazem bogactwa człowieka w całej rozciągłosci, ale kto to zrozumie...
 duch
 Wtorek 16-05-2006

2758. 
Do wiewóra [2752]
Kasują moje teksty niemiłosiernie [...]. Każde moje wystąpienie i podpisane przez (*) ulatnia się i jest technicznie blokowane.
I nie będę pisał. Amen. Ale naprawde jako duch...
 duch
 Wtorek 16-05-2006

2757. 
Do tej pory nie moglem powiazac wszystkich watkow dlaczego rozwiazywana bezpieka Kwasniewskiego i tworzona bezpieka Kaczynskich uzywaja tych samych szpiegow komunistycznych powiazanych z Moskwa (w USA) i podejmuja desperackie dzialania, aby zrobic mnie bezdomnym, i aby probowac zabic mnie doslownie na ulicy.
Okazuje sie, ze Kaczynscy popieraja kandydature Kwasniewskiego na sekretarza generalnego ONZ. Jest to marzenie, ze uzyska on jakiekolwiek poparcie, w tym nawet od USA, ktore nigdy nie ujawniaja swojego czarnego konia, i ktore musza byc za jakas kandydatura do utracenia.
Kwasniewski nie chce, abym - jako byly pracownik znany w ONZ - przekazywal informacje o tym, kim on jest i co zrobil w Polsce. Zaskoczeniem jest, ze Kaczynscy przylaczyli sie do jego dzialan. To mowi samo za siebie.
 Slawomir J. Borowy
 Wtorek 16-05-2006

2756. 
Ach! Jak przyjemnie! Kolejny pracownik gazety "Burmistrzowski Tydzień" dowiedział się nie od szefów, a z wydania gazety, że jest na wylocie. Wcześniej jednak podobnie postapił z Tomaszem Więckiem. Teraz – z następną osobą.
Niedługo za pieniądze zaoszczędzone na wypłatach dla pracowników, niepłaconym czynszu za wynajem lokalu i nieuiszczonych rachunkach telefonicznych, będą ci panowie wynajmować ogromne transparenty, ciągnięte nad całym powiatem przez samolot, na których kolejni pracownicy będą informowani: WYLATUJESZ!
Pomijając już wszelkie kwestie dotyczące całego tego "Tygodzienia" – współczuję serdecznie wszelkich kontaktów służbowych z tymi panami.
 Krystyna z gazowni
 Wtorek 16-05-2006

2755. 
A/. UWAG KILKA O MĄDROŚCI
I ŻYCIOWYM DOŚWIADCZENIU.
Janusz Ostrowski – w niezwykle dla mnie pochwalnej wypowiedzi – stwierdził między innymi coś o „lekcji życiowej mądrości i doświadczenia”. Już wówczas wiedziałem, że prędzej czy później swoje trzy grosze na temat ten wypowiem... Kolejnym pretekstem stała się wypowiedź „pani Basi”, zachwalająca doświadczonego emeryta Edmunda Standarę na stanowisko burmistrza.
Czym jest doświadczenie? W języku potocznym, jest to po prostu całość tego wszystkiego, przez co się przeszło, czego się doznało, i co oczywiste – jego rezultat. Można, i należy postrzegać też doświadczenie jako rodzaj praktyki. Życiowej praktyki.
Jest też doświadczenie szczególnym rodzajem poznania. Poznania rozumianego jako proces. Jego szczególność charakteryzuje się wymieniając między innymi takie cechy jak: oczywistość, pasywność, bezpośredniość, naoczność i źródłowość. Można też, specyficzny wytwór doświadczenia traktować jako czynność, w nawiązaniu do ogólnie ważnego rozróżnienia na czynność i wytwór. W związku z szeroko pojętym doświadczeniem, można mówić o wielu jego rodzajach: estetycznym, moralnym, religijnym, mistycznym, sportowym, samorządowym itp.
Czym jest z kolei mądrość? Jest bezsprzecznie formą znawstwa w dziedzinie pragmatyki życia. Jest oparta na ugruntowanym wieloletnim doświadczeniem (patrz wyżej), czyli systemie wiedzy, pozwalającym formułować trafne sądy dotyczące ważnych kwestii życiowych. Wiedza ta obejmuje wiedzę faktograficzną („wiemy, że...”), wiedzę proceduralną („wiemy, jak...”), a także wiedzę ewaluatywną („wiemy, jakie to ma znaczenie...).
Wśród wiedzy eksperckiej w dziedzinie pragmatyki życia wymienia się kontekstualizm w definiowaniu i rozwiązywaniu problemów, relatywizm oraz świadomość niepewności wiedzy i konieczność działania w warunkach braku wystarczającej wiedzy.
Samoświadomość niepewności wiedzy i konieczność działania w warunkach braku wystarczającej wiedzy, stała się dla mnie ze wszech miar jasna w momencie mojej kolejnej przygody życiowej. Przygody „żurnalistycznej”. Może, dlatego niektórzy moje pisanie bełkotem nazywają? Czasami żałuję, że nie jestem znerwicowanym perfekcjonistą... Miałbym niezwykły pretekst do pracy nad sobą...

B/. PRZEPRASZAM...
Przepraszam tych wszystkich widzących i czujących inaczej. Ode mnie! A więc Panią Basię przepraszam, Anię, Karolinę. Przepraszam zrozpaczoną rodzicielkę i inne też przepraszam. Nowego usilnie przepraszam, Synka przepraszam i całą ferajnę. Prymitywizm bowiem wykazywałem kompletny i niezrozumienie. Dla wizji Edmunda Standary, dotyczącej Lubawy dalekosiężnej. Dla basenu z dachem i ciepłą wodą. Dla windy szklanej, humanitarnie pomyślanej, w bibliotece nowej, żeby ludzie po schodach nie latali za książkami, bo od latania to będzie nowy stadion. On zaś, jak ten sternik doświadczony, trwał i trwać chce na mostku burmistrzowskim. Nie, nie dlatego, że się przyzwyczaił. On, odpowiedzialność ogromną za spłatę kredytów odczuwa i za rozwój zaprzyjaźnionego biznesu też. Bo on jest na tyle doświadczony i odpowiedzialny, że skoro je pozaciągał, to on też spłacać je chce. Żeby mu ewentualny następca nie wygadywał, że Lubawę z długami ogromnymi zostawił...

C/. ŚMIECI WYSZŁY Z WORKA
W dwóch kolejnych wydaniach Głosu Magistrackiego (przedzielonych dementi wójta Tomasza Ewertowskiego), poruszony został problem śmieci. Stanowisko Głosu jest porażające. Nie dlatego, że jest stronnicze, zwodnicze etc. Ono jest stanowiskiem strony i dlatego jest sprostytuowane. Próbuje Urbański po raz enty przekonać czytelników, że zamknięcie wysypiska śmieci w Sampławie to wręcz zbrodnia dokonana na mieszkańcach Lubawy i gminy wiejskiej. O sprawie tej wiele razy pisałem, dlatego też tym razem, zdań kilka na temat podnoszony przez Głos, że zamknięcie wysypiska w Sampławie, powoduje bujny wykwit dzikich wysypisk, ponieważ ludzi nie stać na wywożenie śmieci. Argumentacja ta jest nie tylko kłamliwa. Argumentacja ta jest też perfidna.
Dziesięć lat temu poprzednik Głosu, czyli „Nasz Tygodnik Głos Lubawski”, informował: „Pisaliśmy o wielu wysypiskach na terenie naszej gminy. Tym razem takie nielegalne wysypisko odkryliśmy na terenie Lubawy nad rzeką Sandelą. Całe skupiska znajdują się od strony karczmy i niedawno wybudowanych garaży. Śmieci w żaden sposób nie mogą podlegać naturalnej utylizacji, zwłaszcza w miejscach, gdzie teren jest niezabezpieczony”.
Podczas wędrówek rowerowych po całej okolicy napotykam sporo śmieci porzuconych w przydrożnych rowach. Widzę żużel piecowy, stare lodówki. Najczęściej są to „duże elementy”. Co to oznacza? Ano oznacza po prostu, że zostały przywiezione. Trudno lodówkę przywieźć rowerem. Trudno też rowerem przywieźć żużel w dużych kartonach. Śmieci są przywożone samochodami, bądź ciągnikami... Czyż potrzebny jest tutaj jakikolwiek komentarz?

D/. DO PANI BASI!
Oj kokietka z tej pani Basi, oj kokietka... Powiada bowiem pani Basia tak: „Człowiek jest jak wino: im starszy, tym bardziej wartościowszy”. Nie każdy pani Basiu, nie każdy. Często tak się bowiem dzieje (że przy fermentacji winnej pozostanę), iż zamiast szlachetnego wina, ocet winny powstaje. Świetnie to spuentował Cyceron: „Ludzie są jak wino, nie wszyscy na starość kwaśnieją, z małymi wyjątkami”.
Rzeczywiście, zgadzam się z panią – z wiekiem przychodzi doświadczenie. Ale i reumatyzm też. I stany demencyjne, i prostata, i podagra. I swarliwość i brak tolerancji. I wiele, wiele innych „plusów ujemnych”.
Poleca mi też pani Basia, żebym sobie poczytał. O amerykańskich prezydentach poczytał. Bo niektórzy z nich, bardzo starzy na urzędach byli. Poczytam, pani Basiu, poczytam. Obiecuję! Cholera, a może już czytałem, że to człowiek na starość nie wszystko już pamięta. Korzystając jednak z okazji, proszę posłuchać, co ja mam na temat ten do powiedzenia. Bo z tym doświadczeniem to różnie jest. U różnych typków różnie jest.
Na ogół, u ludzi starszych, występują niedomogi struktur hamujących reakcje emocjonalne. U wielu z nich obniża się intelekt, obniża się zdolność do pracy fizycznej, jak i intelektualnej i twórczej. Wielu ludzi w podeszłym wieku umie kompensować swe defekty intelektualne i pamięciowe przez odpowiednio usystematyzowaną organizację czynności. Doskonałą zapewną kompensacją jest praca na stanowisku burmistrza. Tylko, dlaczego na koszt podatników?
Do aspektów dodatnich starości należy oswobodzenie się od wielu pożądań i pokus wieku młodzieńczego, szczególnie erotycznych (aż się obawiam, co powie pan trenerro, o ile to czyta), co pozwala na bardziej intensywne zajęcie się nauką, sztuką itp. (u mnie padło na pisanie w gazecie...). Przepięknie to George Orwell ujął: „Starość też ma swoje zalety. Odchodzi wiele zmartwień. Żadnych bzdur z babami, a to znaczna ulga”.
Wielu z nich cechuje optymizm i równowaga ducha, jednak stają się też często uciążliwi przez egocentryzm i brak zrozumienia nowoczesności, a także nastawienie autorytatywne. Tak więc, pani Basiu, różnie z tym doświadczeniem bywa. Czy ludzie starsi są bardziej wartościowi? Myślę, że pytanie jest źle postawione. Jedno jest pewne: profilaktycznie i leczniczo wskazane jest podawanie ludziom starszym witamin, zwłaszcza C, B, PP, ewentualnie leków przeciwmiażdżycowych, preparatów fosforu i wapnia. Wyrażam nadzieję, że burmistrz Standara, medykamenty te wszystkie łyka. Jako i ja łykam...
Czy może burmistrz Standara za Solonem powtórzyć: „Starszy z dnia na dzień – ciągle wielu rzeczy się uczę”? Życzę mu tego, ale powątpiewam...

E/. CIĄG DALSZY KLAS PIERWSZYCH.
Jarosław Synowiec otrzymał list prywatny: „Nie chcę nic pisać publicznie, ale Andrzej Kleina kłamie. Uważaj bo uderzy to w Ciebie. Znamy się już kilka lat więc piszę, bo jest to temat którym między innymi zajmuję się w pracy. To co w sprawie oświaty wypisuje Pan Kleina to wierutne kłamstwa. Mam w teczce kopię listu, który został wysłany do wszystkich rodziców. Pozostałe rzeczy to też nieprawda” – stwierdził znany z imienia i nazwiska Synowcowi magistracki dżentelmen.
I pociągnął dalej: „Nie wiem o co tu chodzi, ale to daleko wykracza poza dobry smak [zdecydowanie różne kubki smakowe posiadamy]. To wygląda jak bójka żuli pod budką z piwem, a nie rozmowa porządnych facetów, choćby prowadzona tylko za pomocą artykułów prasowych”.
Synowiec odpowiedział krótko: „Być może Kleina nie tyle kłamie, co po prostu myli się. Być może! Proponuję zatem: odpowiedz mu na forum. Jak na porządnych facetów przystało”.
„Porządny facet” z magistratu odpowiedział: „Nie mam na to ochoty. Ja tylko przesłałem Ci informację”.
Mniej porządny facet, czyli ja, powiedział Synowcowi: „Kleina jest zbyt życiowo przebiegły, by na forum publicznym kłamać. Jest też zbyt bystry, by po prostu mylić się”.
Przypomnę znanemu-nieznanemu dżentelmenowi z magistratu. Praca osób publicznych, powinna podlegać kontroli społecznej, zwłaszcza monitoringowi mediów. Granicą krytyki, której nie wolno przekraczać, jest naruszenie czci i zniesławienie. Stosuję sobie właściwe techniki ekspresji i dziennikarskiego wyrazu. Mam do tego pełne prawo. Burmistrz ma prawo do polemiki. Z prawa tego nie korzysta. W sposób milczący aprobuje anonimowych chłystków, którzy w sposób ordynarny próbują mnie zniechęcić, występując w jego imieniu, a raczej interesie... Bezskutecznie!
 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Wtorek 16-05-2006

2753. 
Prawda ma dwie lub więcej twarzy, podobnie jak to, że wszystko jest względne. Wychowałem sie w środku, tj pomiedzy "komuną" powojenną, a obecną, jeszcze postkomuną. Jednak zostawmy ten problem. Nie chcę, choć mógłbym, napisać do pana osobiście i ujawnić kilka "twarzy" prawd o pewnych "dziennikarzach" z naszego podwórka, czego nie zrobię, ponieważ zostałbym w sposób brutalny zeszmacony. A procesy sądowe byłyby wodą na wasz młyn, chyba rozumiemy sie dobrze.
O tym, że piją w zakładach pracy, w tym w szkołach, w redakcjach, właściwie wszędzie, to wiemy. Pili, piją i bedą pić, nie tylko zreszto pić, ale o tym szaaaaaaa.... Jest tylko problem sposobu relacji o sprawie, zawsze w formie zbrukania i "koszenia równo z trawą" całej grupy zawodowej. A to już etyka i wartości jakie nosicie. Proszę przyjrzeć sie sprawie, nawet naszemu podwórku. Pomijając naszych zawodowców, zadam pytanie: kto pisze niektóre teksty, no kto? Nawet ich fotografie mówią za siebie, bo człowieka poznajemy zawsze po twarzy, prosze sobie to zapamiętać, po twarzy.
 Nikuś
 Wtorek 16-05-2006

2752. 
*, a Ty gdzie jestes, nie odzywasz sie w ogole...?
 rudy wiewior
 Wtorek 16-05-2006

2751. 
Do wpisów 2748 i 2744 w nawiązaniu do rzetelności i trzymania z dzienniakrzami. Szanowny Panie, nie wiem w jakim systemie się Pan wychowywał, ale jak sądze bliżej mentalnie Panu do czasów PRL-u niż do współczesnych.
Dziennikarze mają przede wszystkim obowiązek informować. I nie jest pradwą, co więcej: godzi rownież we mnie stwierdzenie, że jesteśmy niczym tajni policjanci z NRD.
Z moich doświadczeń jasno wynika, że dziennikarze Kuriera są rzetelni. I trudno im zarzucić stronnioczość. W małej loklanej społeczności o wiele trudniej uniknąć podejrzeń o bezstronność, gdyż dziennikarze żyją w zasadzie za przysłowiową miedzą. Jestem przekonany, że to, co robi redakcja Kuriera, jest jak najbardziej godne pochwały.
Trudno dziś o media wolne od reklamodawców, od zależności. Jestem przekonany, że Kurier Iławski - prowadzony od samego początku przez Jarka Synowca i Artura Fotę - jest medium wolnym i obiektywnym.
Chciałem Panu uświadomiść, iż media są niejako IV władzą, a może w obecnej sytuacji nawet pierwszą, bowiem informujemy Państwa o wszelkich anomaliach, łamaniu prawa, narażając się często władzom na różnych szczeblach i w końcu samym czytelnikom. Tą "władzą" jest jednak Prawda, a nie oskarżenia, że dziennikarze mają pakt z diabłem. Owszem mają, ale to pakt społeczny.
Każdy dziennikarz z uwagi na obowiązujace prawo prasowe, a także etykę zawodową jest zobligowany służyć przede wszystkim obywatelom. Tak więc Pańska opinia jest wymierzona tak naprawdę w obrońców interesów każdego czytelnika. Również Pańskich interesów.
 Tomasz Reich
 http://swiatwedlugreicha.blog.onet.pl
 Warszawa, Wtorek 16-05-2006

2749. 
Do 2744/Nikuś i 2740/Czytelnik.
O co się obrażacie, że picie na terenie Waszej szkoły zostało ujawnione? Bardzo dobrze, że są dziennikarze i gazety, które potrafią i nie boją się ujawniać zdarzenia tak skandaliczne! Do Was chyba to nie dotarło - szkoła i alkohol?!
Jeżeli braliście w tym udział, to nie dziwię się, że chcielibyście to "zamieść pod dywan". Jeżeli jednak nie... to wolę nie myśleć o Waszych walorach moralnych.
Pewnie dyrektor placówki, który nie poddał się badaniu alkomatem w swoje imieniny tak hucznie obchodzone, pewnie teraz będzie wymierzał karę podwładnym, z którymi wcześniej popijał? I to jest w porządku?
Odpowiedź Pana Safianowskiego jest jak najbardziej zrozumiała i na miejscu, a że artykuł dosadny... Myślę, że swoją głupotą jego bohaterowie sobie na to zasłużyli. Czy Wy - obrażeni - zrobiliście coś, by takie zachowania w Waszej szkole piętnować? Czy wolicie brać w nich czynny udział?
(Czytelnik! - Twoje porównanie dziennikarzy do SB.
Chyba masz coś z głową...)
 pijący po i poza miejscem pracy
 Poniedziałek 15-05-2006

2748. 
I widzisz czytelniku (2740), jak "safcio" zrobił cię na szaro. Bo w jego ujeciu "kadra szkoły" to nie to samo, co "cała kadra szkoły". Niby tak, ale kiedy czytam, że gorzałę pije "kadra szkoły"... zaś jestem jej członkiem, to przecież każdy z tej kadry z osobna czuje się winien. Zatem lepiej bądź cicho i omijaj ich, dziennikarzy, z dala, a będzie ci się żyło długo i szczęśliwie.
 Nikuś
 Poniedziałek 15-05-2006

2747. 
Do Pana Andrzeja Kleina. Mimo heroicznych wysiłków grupy magistrackiej, której bardzo, ale to naprawdę bardzo zależy żeby Pana zarówno ośmieszyć, poniżyć, a przede wszystkim zmęczyć psychicznie - chcę panu powiedzieć, że jestem pełna podziwu dla Pańskiej witalności i wytrzymałości psychicznej. Mimo twierdzeń, że jest Pan "kłamcą", "przygłupem" itp. - doskonale Pan sobie radzi nadal. Tak trzymać Panie Andrzeju.
Z poważaniem:
 Anielka
 Poniedziałek 15-05-2006

2744. 
DO CZYTELNIKA (2740).
Kto nie współpracuje z dziennikarzami, z góry stoi na straconej pozycji. Najlepiej siedzieć cicho i być poza ich rewirem zainteresowań. Nawet za komuny w ich prasie względem człowieka był szacunek. Niestety, nie w dziś, w warunkach liberalizmu. Opluwanie to przywilej dziennikarstwa. Zaiste bowiem nieprzypadkowe bywa u nich powiedzenie: "brak odpowiedzi jest odpowiedzią". Z każdego i każdemu mogą nawtykać, a wszystko w myśl dawnej zasady przesłuchań eSBeckich: "daj mi człowieka, a paragraf się znajdzie".
 Nikuś
 Poniedziałek 15-05-2006

2743. 
Do wpisu 2741.
Nie oszukujmy sie, wszedzie jest tak samo. Po prostu trzeba kombinowac. Albo Ty albo oni... A tak swoja droga, to zawsze mozesz zabic konkurencje dajac ogloszenie do radia, gazety, ze szukasz pracy. Zawsze to jakis pomysl na znalezienie. Lepiej cos robic niz siedziec i czekac.
 rudy wiewior
 Poniedziałek 15-05-2006

2742. 
Szanowni Pańśtwo, nie wypowiadam się na ogół na tematy politczne, jednak zachęcam gorąco do poparcia listu do Premiera RP w sprawie usunięcia Romana Giertycha z urzędu wicepremeira, a także ministra oświaty. Tak jak tysiące Polaków, poparłem ten wniosek. Nie wypowiadam się w kwestii zapatrywań politycznych a jedynie personalnych. Zarówno pan Giertych jak i Lepper, ze zwględów merytorycznych i osobowościowych, nie powinni reprezentować Polski na forum międzynarodowym.
 Tomasz Reich
 http://swiatwedlugreicha.blog.onet.pl
 Warszawa, Poniedziałek 15-05-2006

2741. 
Myślałem, że uda się zostać tu, ale naprawdę w Naszym mieście i z Naszym miastem daleko się nie zajdzie. Mam 23 lata i powiem, że nie umiemy wykorzystać tego, co nam inni dają - tylko wszyscy widzą i robią wszystko dla siebie póki mogą ściągnąć z tego co robią jak największą kasę. Myślałem, że się uda zostać, że przetrzymam, ale jak widzę tu tylko pijanych ludzi, tą młodzież, która jest, że aż czasami już strach gdzieś iść - to może jest inne miejsce, gdzie jest lepiej. Tu nie ma szans na rozwój. Młodzi ludzie chcą coś zrobić, tylko niestety nie mają pola do popisu, nie mają żadnych szans, a wszędzie tylko administracja, by wszystko co do grosza policzyć. Nie ma dla nich nic w Naszym mieście, naprawdę. A może jest? Znajdzie się ktoś, kto mnie może przekona bym tu został? Napiszcie...
 BB, lat 41
 Iława, Niedziela 14-05-2006

2740. 
Panie Safianowski!
Rzetelność to nie przywilej, a obowiązek każdego dziennikarza. Pisząc na 1 stronie "kadra szkoły... piła" chyba zapomniał pan o tym (pisząc o kadrze Zespołu Placówek Szkolno-Wychowawczych w Iławie przy ul. Kościuszki). Uczył się pan dziennikarstwa chyba u Kurskiego, który wychodzi z założenia "ciemny lud to kupi".
A może ma pan własną ideologię?
Pisząc na pierwszej stronie te słowa obrzucił pan błotem wszystkich pracowników szkoły. Opisywanie faktów - TAK, piętnowanie rzeczy nagannych - 3 x TAK, ale obrzucanie błotem w imię sensacji i zaskarbienia sobie względów redaktora naczelnego - zdecydowane NIE!
Pisząc ma pan w dłoni ogromne oręże i trzeba ważyć słowa, którymi się posługuje. Jeśli chce pan skutecznie się tym orężem posłużyć, to w pierwszej kolejności niech pan zadba o rzetelność swoich artykułów, a nie posługuje się uogólnieniami. To może wywołać pożądaną sensację, ale z pewnością nie przyczyni się do rozwiązania problemu, który pan opisuje.
Nie wiem, czy liczył się pan ze skutkami swojej nierzetelności dziennikarskiej? Wnioskuję, że nie. Liczę na rzetelny artykuł i przeprosiny na łamach Kuriera.
 czytelnik

ilawianka@poczta.fm
 Iława, Niedziela 14-05-2006
Odp. 
Widzę, że dyskusja kręci się nie wokół treści i problemu artykułu, ale zajawki z pierwszej strony. Napisałem, że piła „kadra szkoły”, nie zaś „cała kadra szkoły” – proszę więc czytać, a nie doszukiwać się nieistniejących podtekstów. Nikt, kto ani czynnie ani biernie nie brał udziału w tym skandalu, nie musi się czuć winny czy dotknięty. Proszę więc nie imputować.
A co do względów u naczelnego, to zaskarbiłem je sobie już 9 lat temu i niestety bardziej już zaskarbić ich nie można.
 Radosław Safianowski

radek@nki.pl
 Poniedziałek 15-05-2006

2737. 
Forumowicze! Szczególnie kieruję się do tych, którym są bliskie idee Społeczeństwa Obywatelskiego, idee Wolności, idee Państwa wolnego od jakiejkolwiek ideologicznej przemocy. Państwa, które nie wspiera żadnej formy rasizmu, homofobii, religii i dyskryminacji. Wyraźcie swój sprzeciw wobec obecności w rządzie takich ludzi jak Giertych czy Leper, ludzi sprowadzających standardy życia społecznego na samo dno, standardy które ośmielają ludzi skazanych prawomaocnym wyrokiem do trwania na stanowisku, którzy chcą uczynić ze szkoły teren walk politycznych, którzy promują styl życia i sposób funkcjonowania życia społecznego rodem z barbarii.
 Janusz Ostrowski
 http://www.bezgiertycha.rp4.pl
 Sobota 13-05-2006

2736. 
OPAMIETAĆ SIĘ TRZEBA
[...] Hienami mogą okazać sie wasi zwolennicy, których zamiary i postawy przychylnie relacjonujecie. Bądźcie w osądach wyważeni, nie czekajcie na wyrok burmistrza, czy też na potknięcia innych. Szanującej się gazecie, tym bardziej tygodnikowi, nie są potrzebne zjadliwe wypowiedzi, podjazdowa walka ze wszystkimi, mimo wszystko, marmurowych twarzy pewnych indywiduum. Proszę pisać w sprawie, a nie o człowieku wprost. [...]
 owidiusz
 Sobota 13-05-2006

2734. 
Do wpisu 2718.
Dobra, juz mniejsza o to ;-)
 rudy wiewior
 Sobota 13-05-2006

2728. 
Miał być wyrok, a jednak nadal nie wiadomo, co będzie z burmistrzem Iławy. Sąd jeszcze nie wypowiedział się w sprawie Jarosława M. oskarżonego w tak zwanej „sprawie lubawskiej”, gdzie na budowę drogi, której nie ma do dziś, z publicznej kasy wyparowało 200 tys. zł.
Pomimo zakończonych mów końcowych stron, nie ogłoszono wyroku, gdyż sędzia Andrzej Janowski z urzędu postanowił przesłuchać jeszcze dwóch świadków – pracownice księgowości z Urzędu Miejskiego w Lubawie.
Kolejny termin rozprawy wyznaczono na wtorek 16 maja.
 redakcja

nki@nki.pl
 http://www.nki.pl/news.php?id=1271&show=czytaj
 Piątek 12-05-2006

2727. 
Panie Andrzeju, człowiek jest jak wino: im starszy, tym bardziej wartościowszy. A czym Pan się może pochwalić?! Jedyne co Pan osiągnoł, to że Pan Synowiec zatrudnił Pana i może Pan pisać te swje obrażliwe artykuły. A wracając do wieku, to z wiekiem idze także dooświadczenie. Niech Pan poczyta sobie o amerykańskich prezydentach.
 Basia
 Piątek 12-05-2006

2726. 
„KŁAMIĘ”, WIĘC JESTEM?

„No właśnie, a jednak burmistrz odpowiedział rodzicom, wpadka panowie!” – anonimowy „oburzony rodzic” na Forum Kuriera gromko „fakt” ten światu obwieścił (2716). A to dobre sobie...

Gwoli przypomnienia garść informacji, ponieważ zdeterminowany magistrat lubawski walczy jak umie, a sytuacja zaczyna przypominać klimat wręcz orwellowski. A że niewiele umie, pokazuje, że polityka magistracka to rodzaj świata subatomowego i nieeuklidesowego, w którym część może być łatwo większa od całości (słynne już powiedzenie „dług rośnie, ale maleje”), a dwa przedmioty mogą jednocześnie znajdować się w tym samym miejscu. Przy układaniu tygodniowego, domowego budżetu – dwa i dwa to zawsze cztery. Wie o tym doskonale każda pani domu. W magistracie niestety nie...

Konkretnie! W Głosie Magistrackim został opublikowany list 27. rodziców, zaniepokojonych „próbą” burmistrza Edmunda Standary, polegającą zdaniem rodziców na zwiększeniu liczebności klas pierwszych. W Kurierze został opublikowany mój felieton (2 maja), w którym to felietonie przekazałem czytelnikom kilka informacji związanych z listem rodziców, a także swój komentarz. Między innymi i to powiedziałem, że „magistrat na zabój poszukuje rezerw finansowych”. Dodałem też, że nie tam gdzie trzeba! Podtrzymuję w całej rozciągłości to, co powiedziałem wówczas.

Tydzień po publikacji listu otwartego, ukazał się w Głosie kolejny artykuł. Poinformowałem o tym również i skomentowałem to na Forum „Kuriera”(w dniu 10 maja). Stwierdziłem między innymi, iż burmistrz nie odpowiedział rodzicom na list, wypowiedział jedynie krótki komentarz (sic!), resztę zaś zrobił za niego Błażej Urbański. Z komentarza burmistrza wynika, że rodzice zostali oszukani i opierają się na fałszywych informacjach. Podał też trop, iż rzekoma dezinformacja czy wręcz intryga wyszła od dyrektora szkoły podstawowej w Byszwałdzie – Janusza Pszczolińskiego.

Pszczoliński odpowiedział w Głosie i stwierdził między innymi, iż „Rodzice listu do burmistrza mieli INFORMACJE PRAWDZIWE, czego dowodem jest protokół z sesji z dnia 14 grudnia ubiegłego roku”. Następnie podaje Pszczoliński fakty, liczby, podaje też nazwisko przewodniczącego rady Edwarda Pokojskiego. Nikt nie raczył zdementować wypowiedzi Pszczolińskiego. Kto więc mówi prawdę?

Użycie zwrotu o braku odpowiedzi burmistrza było absolutnie właściwe, bo w gazecie burmistrz na list nie odpowiedział. Z przebiegu dialogu na Forum dowiedziałem się dzisiaj o indywidualnej odpowiedzi udzielonej wszystkim rodzicom przez burmistrza. Fakt, iż rodzice swój list zamieścili w gazecie, jest dowodem wprost na to, iż zależało im na nagłośnieniu tej sprawy. Indywidualna odpowiedź burmistrza, moim zdaniem, nie załatwia sprawy, dlatego w dalszym ciągu twierdzę, iż burmistrz w sposób publiczny rodzicom nie odpowiedział. Ba, starał się wyciszyć problem do kręgu 27. Dlaczego? Czego się obawiał?

Zadziwiający jest fakt, iż jedna z osób, która w liście 27. wystąpiła z imienia i nazwiska, na Forum wystąpiła anonimowo. Co to oznacza? Gdzie zapodziała swą wcześniejszą odwagę cywilną? Oznacza to jak sądzę, że „oburzony rodzic”, ukrywający swe nazwisko, to po prostu sekretarz Maciej Radtke, główny intrygant magistratu. Po raz kolejny daje pan Maciej dowód wprost na to, iż kompletnie nie docenia inteligencji czytelników. Intrygi zaś które kreuje, stygmatem specjalnej troski są naznaczone... Ale cóż... Jaki poziom, taka intryga!

„Kłamcie dalej panowie, fakty jednak mówią za siebie, tylko kto w te wasze kłamstwa wierzy, no kto?!!!” – powiada dalej „rodzic”. Nie będzie zbytnio odkrywczym stwierdzenie, iż podstawowym probierzem prawdy i fałszu, będą wybory samorządowe...

 Andrzej Franciszek Kleina

nki@nki.pl
 Piątek 12-05-2006

2725. 
Do 2717.
A gdzie w tym liście jest napisane: "uczyłem w 40-osobowych klasach" itd? Widziałeś ten list? Chyba nie. Więc po ch[...] te bzdury? Też kampania? Chyba na wojnę a nie na wybory!
 oburzony rodzic
 Piątek 12-05-2006

2722. 
A/. EMERYCI TRZYMAJĄ SIĘ MOCNO
A zaskoczę ja ci burmistrza i areopag leciwych radnych, zaskoczę. Nie o nich tym razem będzie wbrew tytułowi, oj nie. No, może trochę, pośrednio! 16 czerwca do Warszawy zajedzie największa kapela rockowa jaką są Rollings Stones. Ba, żeby tylko największa (już widzę grymas na czołach zwolenników Ich Troje, czy sztucznie biuściastej Dody...). Najstarsza też! Grupa ta powstała w 1962 roku, a więc w tym roku, w którym urodzili się dzisiejsi 44-latkowie, a więc, niestety, w średnim bez mała wieku już obywatele...
Niemożliwe? Możliwe! Tym większe musi budzić zdziwienie fakt, iż „toczące się kamienie” nie grają muzyki kameralnej, a rocka. Ostrego, dynamicznego i Mick Jagger (rocznik 43) nie tylko śpiewa. On przebiega na scenie niezwykle sprawnie całe kilometry. Czy można będzie siedzieć w domu i nie zobaczyć, i usłyszeć go na żywo? I porównać dzisiejszy koncert z koncertem z roku, o rany, no właśnie, którego roku? Demencja, niestety demencja... (był to chyba rok ‘66 albo ‘67 i na pewno była to Sala Kongresowa). Ciekaw jestem, nie ukrywam, czy tylko w moim wieku goście na nim będą? Czy może też razem z wnuczkami? Będę rozczarowany jak nie usłyszę „(I Can*t Get No) Satisfaction”, czy „Little Red Rooster” (Mały, czerwony kogucik, co 40-lat temu, jednoznaczne skojarzenia na prywatkach u obu płci przywoływało). Marzy mi się też usłyszeć „Lady Jane”, utwór utrzymany w stylu elżbietańskim, nagrany z użyciem klawesynu... Żeby córka usłyszała, co giganci rocka również potrafili i zrozumiała, że rock to nie tylko yes, yes, yes.
Zebrało mi się też na kolejne wyznanie prywatne. Och, jak ja kocham Głos Magistracki. Jak własne dziecko, specjalnej troski. Tylko, że to miłość bez wzajemności...
Artur Schopenhauer stwierdził, że „dobry styl polega głównie na tym, że ma się coś do powiedzenia”. Jestem przekonany, że mam wiele do powiedzenia, a przynajmniej, tak mi się wydaje. A jeżeli jeszcze Jarek Synowiec to wydaje, to znaczy, że emeryci trzymają się mocno... Na nic się więc zdaje bełkot internetowy tych, którzy powiadają, że nie rozumieją...

B/. WYNALAZEK DIABŁA
Czy taki Marek Jurek, czy inny poseł Cymański ogląda telewizję? Poza „Trwaniem” i wznowieniami z obrad sejmu, podczas których ich widać, że nie powiem słychać. Skąd mi to przyszło do starego łba? Bo ja to nie oglądam od lat wielu. Nie dlatego, że uważam, że telewizja ogłupia, czy kłamie, chociaż trochę też, bo kiedyś jak oglądałem, to nawet listu skrobnąć do córki nie umiałem, żeby zapytać, czy przekaz pieniężny otrzymała.
Człowiek liter zapomniał, które w określone ciągi się w gazetach układały. A to, że tyle, a tyle, a to jest dużo, surówki z pieca hutniczego wypłynęło, a taka była a nie inna, czyli też ogromna, co było kulą wymierzoną w imperializm amerykański, wydajność 4 zbóż z hektara, że o wydajności mleka z jednej, uśrednionej krowy żywicielki nie wspomnę. I to też, że pierwsze co się zbierało podczas żniw, to wcale nie rzepak, czy jęczmień jaki ozimy, a Biuro Polityczne Komitetu Centralnego PZPR, przewodniej i w zasadzie jedynej siły przewodniej narodu, które zauważało i obwieszczało fakt ten doniosły, że żniwa już nadeszły. Mimo, że one, co roku nadchodzą. Podobnie jak zima, która zaskakiwała, zaskakuje i będzie zaskakiwać drogowców naszych kochanych i dzielnych.
Ale się rozgadałem. A o telewizji miało konkretnie dzisiaj być. Tak więc, uważam, że telewizja, poza telewizją ojca Rydzyka, co oczywiste, to diabelski wynalazek i dlatego telewizji nie oglądam. Żeby nie pójść do piekła. Kiedyś diabeł działał przez obozy zagłady, jeszcze wcześniej przez inkwizycję, chociaż ci co stosy podpalali, mówili zupełnie odwrotnie. Dzisiaj diabeł działa przez telewizję i dlatego jej w różnych, ptasich odmianach nie oglądam. I nie tylko o krew, czy nagość mi chodzi. Chociaż, Jurkowi i Cymańskiemu sama myśl o nagości wystarcza, żeby jej nie oglądać. Bo co do tego, że diabeł przez łóżko działa, to nie ulega żadnej wątpliwości. I Jurek, i Cymański wiedzą o tym najlepiej...

C/. KIEDY BYŁEM BRUNETEM
Dawno, dawno temu, kiedy byłem brunetem, sympatyczny, aczkolwiek co nieco uszczypliwy kolega zauważył, że linia brzegowa czoła, odrobinę mi się podniosła. Jak oceanu odpływ. Skwitowałem to buńczucznie, że ci z czołem podniesionym, to myśliciele. Wszak na mądrej głowie, włosy nie rosną...
Stwierdziłem też, a jakże, z ukrywaną skrzętnie radością, że ci mający wyskubane ciemię własne, to zgodnie z mądrością ludową, „psy na kobiety”. Uśmiech rozlał się koledze po licu, ale zszedł mu z twarzy szybko, kiedy dokończyłem: Ci natomiast z czołem podniesionym i łysiejącym ciemieniem, to też myśliciele. Myślą bowiem, że są psami na kobiety...
A propos wyglądu. Cieszę się, a jakże, że występując na fotce w „Burmistrzowskim Tygodniu”, po sąsiedzku, nie przesłonięto mi oczu gustowną opaską. Z drugiej zaś strony zademonstrowanie mnie na fotce roboczej tylko i stwierdzenie, że „osioł wygląda na bardziej ode mnie opanowanego”, jest nie tylko żartem z osła. To jest nawet, nie waham się słów tych użyć, nadużycie interpretacyjne. Przecież na tym zdjęciu osioł nie jest opanowany. Na tym zdjęciu, nie zawaham się tego też powiedzieć, osioł jest wręcz smutny. Tak smutny, jak każdy osioł po stosunku. Płciowym zresztą...
Mam przeto żal do sąsiadów. Mojemu młodszemu koledze, dziennikarzowi w podziemiu – Romanowi Krauze, sesję zdjęciową bez mała kompletną zrobiono. I wybrano zdjęcie na którym jak senator jaki rzymski wygląda. Spokojny, zrelaksowany, uśmiechnięty. Jak VIP urodzony, prawdziwy. A czoło wysokie to mu się ciągnie od nosa do karku. Czyli myśliciel to niebywały, a i też pies rasowy na kobiety...

D/. NIEDOSKONAŁOŚCI CIĄG DALSZY (2694)
Do całej masy mych rzekomych niedoskonałości i niedoróbek, doszło kolejne. Kilka razy pod rząd wyartykułowane. Kolejna moja wada zawodowa, rozwojowa, osobowościowa itd., tym razem nosi miano: „KŁAMSTWO”.
Czym jest kłamstwo? W moim przekonaniu – kłamstwo to świadome (sic!) wprowadzanie w błąd innych osób poprzez niezgodne z prawdą wypowiedzi. Kłamstwo najczęściej służy uniknięciu kary. Bądź uzyskania korzyści...
Internetowa wypowiedź (2694) „rodziców lubawskich dzieci” imputująca mi kłamstwo ma charakter dość ogólny, niemniej jednak – odnosi się przede wszystkim do mojego felietonu „Dramat dzieci i rodziców”. Zatroskany rodzic pyta : ”skąd wziąć tyle dzieci”? Nie wiem! Może skuteczniej obowiązek prokreacyjny wobec Matki Ziemi spełniać? Nie wiem! Ale, czy powinienem? Wiedzieć powinienem?
W swej poprzedniej odpowiedzi, odpowiedziałem „rodzicom” na temat liczebności dzieci w klasach pierwszych. Tym razem kilka uwag kolejnych, ponieważ poprzednia odpowiedź nie była pełna. Zdaniem „rodzica”, on w odróżnieniu ode mnie nie robiłby tragedii, tak jak ja to zrobiłem w swoim felietonie. Zarówno rodzic, jak i ja mamy prawo do właściwych sobie reakcji i oceny zdarzeń. On reaguje i ocenia „manipulacje” przy klasach tak, ja zdecydowanie inaczej. Dlaczego jednak zarzuca mi kłamstwo? I nie wyjaśnia tego zarzutu ani na jotę?
Gdzie ja napisałem same kłamstwa „o nadmiernej oszczędności magistratu lubawskiego w sprawie szkolnictwa – o szukaniu rezerw gdzie popadnie”? Przykład jeden proszę zacytować. Powiada „rodzic”, że wie z „dobrego źródła”, że to czy tamto. Na jakiej podstawie „rodzic” zakłada, że moje źródła są gorsze? Bo mówią coś innego, albo mówią przynajmniej inaczej?
I ostatnia sprawa: stołówka. Powiada „rodzic”, przedstawiając swój tok myślowy: „Jeśli kuchnia w szkole nie spełniała norm sanepidu – mogło to narazić dzieci na jakieś zachorowania (?). Jeśli kuchnia przedszkolna spełnia te normy – trzeba z niej korzystać”. Nic dodać, nic ująć drogi „rodzicu”. Rozumowanie jest tak przejrzyście logiczne, że sam sekretarz urzędu Maciej Radke, przepraszam Radtke – lepiej by nie potrafił.
I konsekwentnie „rodzic” powiada, że „chwali burmistrza Standarę za to, że nie musiał wydawać pieniędzy na remont kuchni w szkole”. A ja ganię co nieco, drogi „rodzicu”. Czy to karalne, mieć własne zdanie? I najważniejsza sprawa. Czy posiadanie własnego zdania, innego od jedynie obowiązującego i słusznego w magistracie, musi być nazywane kłamstwem? Całkowicie ad hoc użytego?
Drogi „rodzicu”. Doskonale wiesz, że pisze się moje nazwisko przez „i” krótkie”. Chciałbyś zapoznać się z „esejem psychologicznym”, wyjaśniającym twój „błąd”?
I jeszcze jedno. Kto dał ci prawo do występowania w liczbie mnogiej, skoro cała twoja wypowiedź to zaimek osobowy „ja”? Czy nie sądzisz, że to nadużycie?

E/. DO NOWEGO (2641), ALE NIE TYLKO...
W sposób niezwykle zabawny, wręcz komicznie zabarwiony, Nowy twierdzi nadal rzewnie: „Panie Andrzeju, znowu dobrze, tylko nie na temat... Chce pan w ten sposób zmienić temat, odejść od zagadnienia? Chodzi o to, że pan kłamie, manipuluje danymi lub przynajmniej nie mówi całej prawdy. O prawdę i kłamstwo tu chodzi – o nic więcej”.
Mimo mojej prośby, konkretnie wyartykułowanej, której niezwykle trudno jakikolwiek bełkot zarzucić i niezrozumienie, Nowy nie precyzuje zarzutów. Powiedziałem przecież dobitnie: „Proszę o skonkretyzowanie tego zarzutu... W sposób czytelny, przejrzysty, zrozumiały... I precyzyjnie logiczny też. Gwarantuję, iż odpowiedzi udzielę. W sposób czytelny, przejrzysty, zrozumiały. I precyzyjnie logiczny też”.
Jeśli kłamstwo jest niczym innym jak świadomym wprowadzeniem w błąd innych osób poprzez niezgodne z prawdą wypowiedzi, to czy przypadkiem, a może bez przypadku, Nowy mnie z Urbańskim z „Głosu Magistrackiego” nie pomylił?
Reasumując, chłopcze lotny. Przykład konkretny kłamstwa mojego zacytuj, manipulacji danymi i mówienia niepełnej prawdy. Gwarantuję ci, że odpowiem konkretnie. I od zagadnienia na centymetr nie odejdę... Żeby ci percepcji i zrozumienia nie utrudniać. I będzie wtedy „znowu dobrze i na temat” też.
 Andrzej Franciszek Kleina

nki@nki.pl
 Piątek 12-05-2006

2721. 
Do panow z magistratu lubawskiego i nie tylko!
W wiekszosci BIP-ow [Biuletynów Informacji Publicznej] np. Iławy, widnieja protokoly z sesji Rady Miasta. Dlaczego w BIP-ie miasta Lubawy nie ma protokolow z sesji Rady Miasta. Czyzby to byly informacje tajne?
Panowie zwrocie na to uwage, bo jesli burmistrz Standara przegra wybory a wszystko na to wskazuje, to co bedzie z Wami?
 rogaty
 Lubawa, Czwartek 11-05-2006

2718. 
DO RUDEGO [2713].
Jestem głąb i nie wiele kapuję o co biega w twoim piśmie.
Nie czujesz, że lecę sobie z hasła, czyli ciągnę łacha z Masy?
 **
 Czwartek 11-05-2006

2717. 
Do 2716.
Zastanawiam się, czy każdemu burmistrz Lubawy odpowiada osobiście w formie listu? Chyba nie…
Droga Pani, burmistrz wypowiedział się jasno w sprawie edukacji dzieci: "Ja uczyłem w 40-osobowych klasach i dawałem sobie radę, więc 30-osobowe klasy to nie jest dużo".
Proszę zajrzeć do protokołu z sesji Rady Miejskiej w Lubawie, jeżeli jest Pani zainteresowana prawdą. Kiedy sprawa ujrzała światło dzienne, wówczas nagle wszyscy dbają o kształcenie dzieci. Droga pani, jest to śmieszne. Jeżeli każdy burmistrz będzie tak dbał o młodzież, to z pewnością będziemy mieli kiepskie rokowania na przyszłość.
Jak mniemam, list od burmistrza jest już oprawiony i wisi w salonie nad kominkiem...? Pozdrawiam :)
 Radosław nie-Dias
 Lubawa, Czwartek 11-05-2006

2716. 
Do wpisu 2714.
No własnie, a jednak burmistrz Lubawy odpowiedział rodzicom - wpadka panowie! Tak, z pewnością ucieszyłam się z odpowiedzi, którą otrzymałam od Pana Burmistrza. Sprawę potraktował z wielką powagą, widać w niej troskę o dobro młodzieży. I jeśli miałaby to być kampania przedwyborcza /jak pan sugeruje/ to wszystkim okolicznym miastom takiej życzę. Oby każdy burmistrz dbał o uczniów tak, jak nasz z Lubawy. Kłamcie dalej panowie, fakty jednak mówią za siebie, tylko kto w te wasze kłamstwa wierzy, no kto?!!!
 oburzony rodzic
 Czwartek 11-05-2006

2715. 
Limeryk: SPRAWDZONA METODA

Jeśli jeszcze raz usłyszę,
że ktoś o mnie źle napisze,
to ustawa wejdzie taka,
że wykończy się pismaka.
Nie mam racji, towarzysze?!

 Andrzej Zb. Brzozowski

nki@nki.pl
 Czwartek 11-05-2006

2714. 
Do 2710.
Z pewnością ucieszyłeś się "rodzicu" z odpowiedzi, którą otrzymałeś do Pana Burmistrza Lubawy. Fakt, była ona wyczerpująca (3 strony). Na ostatniej zamieszczono dokonania obecnie panującego, aby przypomnieć wszystkim (wprowadzonym w błąd rodzicom), że nadchodzą wybory. Dokładnie 27 egzemplarzy listów, tyle było podpisów, trafiło do rodziców. Cóż za troska o dobro dzieci. Faktem jest, że to poważna wpadka burmistrza, którą starannie starała się wybielić gazeta „Głos Lubawski”.
 Radosław nie-Dias
 Lubawa, Czwartek 11-05-2006

2713. 
Do wpisu 2712.
Tak sie Tobie tylko wydaje. Nie wiem czym sie zajmujesz w Angli, ale jakbys pomyslal, to byś napisal co innego. ;-)
Moze i tu wydajesz, ale tam cos zostawiasz zrobione. Moze inaczej. "Tam budujesz a tu niszczysz" - jesli wiesz o czym mowie.
 rudy wiewior
 Czwartek 11-05-2006

2712. 
Do "ciekawskiego".
"Pracuję w Iławie, aby wydać w Iławie" - w haśle zakradła się pomyłka. Miało być inaczej: "Pracuję w Anglii, aby wydać w Iławie". No i o to chodzi w otwarej Europie - wydoić sąsiada, zainwestować u siebie.
 *
 Czwartek 11-05-2006

2711. 
Do wpisu 2702.
"Hej ciekawski [2698], chcesz po łapach? Uważaj. Skąd nagle bumistrz cię interesuje?".
Jak to nagle?! Poczytaj forum. Interesuje mnie i nie tylko mnie, co z Moim/Naszym Miastem!!! Jak długo jeszcze będziemy narażeni na kompromitację i obciach.
A więc naturalne, że interesuje mnie jaki zapadł wyrok i dlaczego taki niski, i co się stało z 200.000,00 zł!!! Nie moich co prawda a lubawskich, ale jednak publicznych.
Niestety nie mam za bardzo czasu, aby iść do sądu i przeczytać lub zapytać o wyrok. "Pracuję w Iławie, aby wydać w Iławie" i jakoś tak schodzi mi w pracy od 6 do 15, a czasem i do 18, że nie mam czasu. Na działkę i oglądanie kwitnących roślinek już mi nie starcza czasu... Niestety.
 ~~ciekawski~~, lat 54
 Iława, Czwartek 11-05-2006

2710. 
Szanowny Panie Redaktorze...
Nadal toleruje Pan kłamstwa i oszczerstwa jakie rzuca Andrzej Kleina na innych. Podam przykład. Cytuję: "Burmistrz Edmund Standara nie raczył w ogóle odpowiedzieć na list zrozpaczonych rodziców". I tu Kleina kłamie. Burmistrz wysłał pisma do każdego rodzica. Każdy z 27 podpisanych otrzymał odpowiedż (jestem jedną z nich). Oburzają mnie przekłamania w artykułach Kleiny. Czemu one mają służyć?! Lubawa zna swojego burmistrza i wie ile mu zawdzięcza. Obsesyjne rzucanie kalumni na jego osobę, kłamstwa, przekręcanie faktów tylko zniechęcają do sięgania po pismo. Przypomnę tylko, że w Szkole Podstawowej w Lubawie został dokonany remont generalny na kwotę około 1/2 mln zł. Dzieci uczą się w ciepłych, estetycznych pomieszczeniach. Dożywianych jest bardzo dużo uczniów. Nieprawdą jest, że zlikwidowano stołówkę, a właściwie uruchomiono jeszcze jedną w gimnazjum. I po co te kłamstwa Kleiny!!!
 oburzony rodzic
 Czwartek 11-05-2006

2709. 
Pewno, że uroczo w Iławie jest. Szczególnie w pierszej połowie maja. "Kiedy zakwitną jabłonie, świat nie jest taki zły".
 owidiusz
 Czwartek 11-05-2006

2708. 
Widze, ze fajnie w ILAWIE jest wpasc na tydzien lub dwa (tyle tu narzekan, ze glowa boli) i nic wiecej na razie:
- burmistrz nas kreci (podobno)
- pan Kleina jest tu pisarzem nadwornym, pewnie na 2 zmiany
- w ostrodzie buduja basen itd
- a w ILAWIE kilka ulic z polbruku, troche nowych blokow i nowy komisariat he he.
Fajnie, ze paru przyjaciol sie nie zmienilo, no i PARK. Aha, bym zapomnial: i jeszcze tylko nasze kochane jezioro ksztaltu nie zmienilo. TO CUD!!! POZDRAWIAM.
 KIELO

jpiotr@noos.fr, lat 51
  4024994
 PARYZ, Środa 10-05-2006

2703. 
[...] Kapeć z tą ścierą "[Burmistrzowski] Tygodzień" leżą. [...]
 [anonim]
 Środa 10-05-2006

2702. 
Hej "ciekawski" [2698], chcesz po łapach? Uważaj. Skąd nagle bumistrz cię interesuje? W sprawie Masy jest po sprawie. A ty idź na działeczkę i popatrz jak pszczółki kwiatki zapylają, jak cudnie jabłuszka kwitną, jak płateczki kwiatu śliw pokryte. Bo mnie jest szkoda lata tej wiosny i tobie tego samego życzę. Przeminie wiosna, przeminie lato, a Masa nie przeminie.
 *
 Środa 10-05-2006

2699. 
„DRAMAT DZIECI I RODZICÓW”

Słów kilka uzupełniających do tego felietonu. Burmistrz Edmund Standara nie raczył w ogóle odpowiedzieć na list zrozpaczonych rodziców. Zapewne był „zbyt miałki intelektualnie”, podobnie jak zadawane mu przez wysłannika Kuriera pytania. Zdobył się tylko na krótki komentarz w Głosie Magistrackim (resztę zrobił Błażej Urbański). Z komentarza burmistrza wynika, że rodzice ponoć zostali oszukani i opierają się na fałszywych informacjach. Podał też trop, iż rzekoma dezinformacja, czy wręcz intryga wyszła od dyrektora szkoły podstawowej w Byszwałdzie – Janusza Pszczolińskiego.

Pszczoliński, pełniący też funkcję przewodniczacego Komisji Budżetu i Finansów w Radzie Miasta odpowiedział: „Rodzice listu do burmistrza mieli informacje prawdziwe, czego dowodem jest protokół z sesji z dnia 14 grudnia ubiegłego roku”. Następnie podaje Pszczoliński fakty, liczby. Podaje też nazwisko przewodniczącego rady Edwarda Pokojskiego, który mówił, ażeby dyrektor szkoły wygospodarował pieniądze na dodatkowy etat (sic!). Nikt nie raczył zdementować wypowiedzi Pszczolińskiego. Kto więc mówi prawdę? Odwołać się należy do intuicji czytelników. Pikanterii nadaje tej sprawie hipoteza, iż Janusz Pszczoliński sposobi się ponoć do walki o fotel burmistrzowski... No to, próbowano dać mu po łapach. Po belfersku! Żeby naród zobaczył, jaki z niego intrygant.

Zaproszony został burmistrz Standara do debaty publicznej na temat grzebania przy próbie zwiększenia liczebności klas pierwszych. Zaproszony też został do debaty publicznej na temat galopującego zadłużenia miasta. Nie ma czasu jednak, jak widać, burmistrz dla mieszkańców Lubawy, ażeby na forum publicznym wyjaśnić bardzo istotne dla miasta i lokalnej społeczności kwestie. Uczestniczy za to we wszelkich możliwych gremiach mieszkańców, jak np. zebrania wspólnot mieszkaniowych, czy też zebrania członków ogródków działkowych.

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Środa 10-05-2006

2698. 
A jak tam sprawa iławskiego burmistrza, magika od VR (virtual-reality), ojca narodu, słońca Jezioraka, nieśmiertelnego wodza, poety... itd. itp. "Masy"? Czy zapadł już wreszcie wyrok czy jeszcze coś mu znowu wyskoczyło? (..."Panie doktorze, coś mi wyskoczyło. Przejdzie?" "Tak, na żonę i dzieci"...).
 ~~ciekawski~~, lat 54
 Iława, Środa 10-05-2006

2697. 
NA WOKANDZIE
Sądu Rejonowego w Iławie

JAROSŁAW SYNOWIEC & ARTUR FOTA, wydawcy tygodnika
„Kurier Iławski” – z oskarżenia prywatnego przeciwko następującym funkcjonariuszom i osobom:

1. burmistrz Iławy Jarosław Maśkiewicz,
2. burmistrz Susza Jan Sadowski,
3. Przemysław Kaperzyński („Iławski Tydzień”),
4. Rafał Jarnutowski („Iławski Tydzień”),
5. Tomasz Więcek („Iławski Tydzień”),
6. Arkadiusz Dzierżawski („Radio Iława”),
7. Jerzy Kalisz („Radio Iława”).

Środa 10 maja, godz. 13:45.

 Kurierzy

nki@nki.pl
 Wtorek 09-05-2006

2696. 
"Tylko obiecał"...
Nic to, że uwiódł, porwał i zeszmacił. Tylko.
 bela
 Wtorek 09-05-2006

2695. 
Do 2682. Czy gdyby owczesny burmistrz miasta Iławy teren po Czapli sprzedawał np. jako swój prywatny plac, podobnie zawierzyłby w ciemno niejakiej Banaszakowej? Czy może zastanowiłby sie, czy nie zostanie wykołowany? No cóż, ostatecznie nie jego parcela, a ewentualny niewypał dało się utopić w odmętach wód Jezioraka. Obecny burmistrz natomiast tylko obiecał. To co innego.
 *
 Wtorek 09-05-2006

2694. 
Panie Redaktorze Synowiec! Dlaczego pozwala Pan kłamać w żywe oczy panu Andrzejowi Klejnie w jego felietonach?! Odnoszę się do artykułu "Dramat dzieci i rodziców", ale nie tylko.
Pisze Pan Klejna o powiększeniu liczebności klas pierwszych do 28-30 osób. A ja zadam pytanie: a skąd wziąć tyle dzieci przy niżu demograficznym?
O ile mnie dobrze poinformowano, a wiadomości mam z konkretnego źródła (szkoły podstawowej w Lubawie), ilość dzieci w klasach pierwszych ma wynosić 24-26. Osobiście znam szkoły, gdzie nawet w pierwszych klasach bywa po 35 dzieci- i nie jest to tragedią, chociaż najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby było ich o połowę mniej. Niestety żyjemy w Polsce, a tu urzędnicy na szczeblu wyższym niż lubawski magistrat ustalają pewne normy, które nakazują, aby oddziały klas były w przedziale od x do y (no i ten y = 35 niestety). Dowiadując się o planowaną ilość w klasach pierwszych i uzyskawszy informację, że będzie to 24-26 dzieci, jako rodzic jestem usatysfacjonowany, że moje dziecko nie będzie musiało chodzić do klasy o wiele liczniejszej. A jeśli nawet byłoby to 28 czy 30, to też bym z tego tragedii nie robił - tak jak to Pan, Panie Andrzeju, naświetlił w swoim felietonie.
Kolejna sprawa - tzw. stołówki w szkole. PRZECIEŻ KAŻDY RODZIC WIE, ŻE DZIECI KORZYSTAJĄ ZE STOŁÓWKI W SZKOLE PODSTAWOWEJ, A TAKŻE W GIMNAZJUM. Zamknięta została KUCHNIA! (A NIE STOŁÓWKA) w szkole podstawowej, bo nie spełniała norm sanepidu. Natomiast takie normy spełniała kuchnia w przedszkolu. Chwalę burmistrza Standarę za to, że nie musiał wydawać pieniędzy na remont kuchni w szkole, jeśli kuchnia przedszkolna jest wystarczająco duża, aby gotować posiłki i dla przedszkola i dla podstawówki i dla gimnazjum (czego za kadencji poprzednika Maśkiewicza i Licznerskiego niestety nie było). Tu poszukiwanie oszczędności, jak to Pan opisał, zostało zrealizowane - i ze skutkiem pozytywnym dla budżetu Lubawy, a co ważniejsze - dla dzieci szkolnych (mój tok myślowy: jeśli kuchnia w szkole nie spełniała norm sanepidu, to mogło narazić dzieci na jakieś zachorowania; jeśli kuchnia przedszkolna spełnia te normy, to trzeba z niej korzystać!).
Pisze Pan Klejna tak samo kłamstwa o nadmiernej oszczędności magistratu lubawskiego w sprawie szkolnictwa - o szukaniu rezerw gdzie popadnie. A ja pytam: jak było za poprzedniej kadencji, gdzie za Maśkiewicza i Licznerskiego dzieci marzły w szkole. Ile wtedy wydano na szkolnictwo? (nie przypominawszy dalej tematu "drogi widma").
Wiem z dobrego źródła, że obecnie (w obecnej kadencji) wydano na remonty w szkole ponad pół miliona złotych. Wymienię tylko kilka tych remontów: ponad 100 okien w szkole, okna w sali gimnastycznej, ocieplenie dachu w sali gimnastycznej. Dokumenty świadczące o tym, że pisze prawdę, są w lubawskim magistracie.
 rodzice lubawskich dzieci
 Lubawa, Wtorek 09-05-2006

2693. 
[...][ocenzurowano]
 myśliciel
 Wtorek 09-05-2006

2692. 
Ojej. Co tu się dzieje? Napiszę tak.
To forum jest pełne agresji. Rozumiem, że zbliżają się wybory samorządowe... Ale trochę kultury. To nie sejm, nie Wiejska... Redakcja chyba jednak powinna ostrzej reagować na te kąśliwe, agresywne uwagi.
Chciałem przekazać optymistyczną wiadomość. Będę w Lubawie. Dokładnie 23 maja o godz. 12:00 w lubawskim gimnazujm na zaproszenie szkoły. Cieszę się, że spotkam się z gimnazjalistami rodzinnego miasta. Mam wielką nadzieję, że również my się tam spotkamy.
Moim zdaniem problem o wiele poważniejszym niż kłótnie o stołki jest niepokojący mnie coraz bardziej proceder ucieczki młodych ludzi nie tylko z regionu, ale za granicę. Nikt nie zdaje sobie z tego sprawy na jaką skalę to się dzieje... Może warto się nad tym zastanowić?
A na razie. Mówię wszystkim do zobaczenia w Lubawie. Nie mogę się już doczekać...
 Tomasz Reich
 http://swiatwedlugreicha.blog.onet.pl
 Warszawa, Wtorek 09-05-2006

2691. 
W zeszłym tygodniu puściliście tekst o szambie płynącym do jeziora w Prabutach. W niedzielę tam przejeżdżałem. Mimo upału w rowie nadal były spore kałuże gnojówki. Jak przyjdzie deszcz, gówno spłynie do jeziora.
A podobno beczkowóz w asyście policji zebrał to...
 czytacz
 Poniedziałek 08-05-2006

2690. 
Jestem jasnowidzem i rozszyfrowałem was, wirtualne nocne ćmy.
 H
 Poniedziałek 08-05-2006

2689. 
UWAG KILKA O ANONIMACH

Podstawową regułą wpisów internetowych jest anonimowość, czyli bezimienność.

W wielu przypadkach bezimienność pozwala na poruszanie ważkich problemów, bez narażania się na określone sankcje dla poruszającego ów problem. Tego typu bezimienność jest rzeczą oczywistą i naturalną, w sytuacji, gdy np. osoba poruszająca określony problem zawodowy (społeczny) jest pracownikiem danego zakładu pracy i ma prawo obawiać się negatywnych dla siebie konsekwencji.

Gorzej, gdy bezimienny powiada, że właściciel firmy x to zboczeniec i łobuz... Ot tak sobie powiada... Bo go nie lubi. Bo np. ów poprzez osiągnięty, namacalny sukces przypomina mu, że jest życiowym niedorajdą, leniem, a nawet nieudacznikiem. No to trzeba mu w internecie dokopać.

Druga kategoria bezimiennych to wszelkiej maści „frustraci” o psychice piłkarskich kiboli, którzy internet traktują jak pastwisko, na którym nie przeżywają satysfakcji i wzruszeń (o rozwoju potrzeby poznawczej nie wspominając) jako plac odreagowywania swoich porażek, lęków, napięć i frustracji. Dopóki nie obrażają imiennie innych – walor „psychoterapeutyczny” takich wystąpień, niezbyt może godny polecenia, nie jest absolutnie naganny. Występuje ich wielu na Forum Kuriera. Nie będę ich wskazywał – niech poszukają się sami.

Trzecia kategoria to „myśliciele”. Czegoś w życiu intelektualnego dokonali, ale czują się skrzywdzeni, niedowartościowani, niedocenieni (Owidiusz). W fazie maniakalnej są życzliwi, dobroduszni, pryncypialni, w fazie depresyjnej – zawistni, złośliwi, wręcz agresywni.

Czwarta kategoria to „anonimy walczące”. Najbardziej podli, z pogranicza psychopatii, a nawet wręcz definicyjni psychopaci. Cel uświęca środki, ale to też im nie wystarcza. Mają poczucie własnej wielkości, na ogół poczucie neurotyczne, a więc w kategoriach pragmatycznej, rzetelnej oceny – absolutnie nieadekwatne. Są plugawi na wskroś, nie cofną się przed żadną podłością i nikczemnością. Często wygrywają. Nie znoszą porażek, a ponoszą je równie często jak sukcesy.

Typowym przedstawicielem tej kategorii jest magistracki Nowy i szereg jego rozgwiazd (wcieleń sklonowanych): Synek, Przyjaciel Misia, lubawianka...

Pech Nowego polega na tym, że ja się odrobinę na tym jednak znam. Pech większy Nowego polega na tym, że ja się znam bardzo dobrze na takich jak on. Wiem jak są przewidywalni... Wiem też doskonale jak takich jak on zneutralizować. I społecznie nawet utylizować.

Poprzestanę na tych kilku wymienionych typach, wszak tekst ten nie rości sobie pretensji do bycia pełnym i jedynie obowiązującym. Ot kilka niezobowiązujących uwag o „bezimiennych”.

 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Poniedziałek 08-05-2006

2688. 
Mimo wszystko owidiusz staje się bytem wirtualnym, który z szacunkiem odnosi się konkretnie do Pana, zatem wymaga takiego samego poszanowania.
Skończmy jednak z tymi słownym potarczkami.
 owidiusz
 Poniedziałek 08-05-2006

2687. 
Ta strona tez jest wirtualna ;-) wiec czy istnieje? ;-)
Ja tez jestem wirtualny a jednak z krwi i kosci.
No dobrze, jestem duchem!
Byc czy nie byc... ;-)
Panowie, Panie... Pisze rowniez i do Ciebie; tak tak, do Ciebie - nie dziw sie tak...
Wyczuwam pewna "nerwowke" w ostatnich postach, a przeciez wystarczy zwrocic uwage, ze wolaby, aby zwracano sie do niego na Pan. Kultura rowniez nakazuje zachowac odrobine szacunku dla takiej osoby i niewazne czy nazywa sie Kowalski czy "kosmiczny_Pirat". Zarowno w tym, jak i w tym przypadku nie wiemy z kim mamy do czynienia. Nie wiemy czy jest to osoba starsza czy mlodsza, ale to i tak jest bez roznicy.
Nikogo nie chce ktytykowac. Kazdy zrobi jak zechce :-) Wszak mamy demokracje!
 rudy wiewior
 Poniedziałek 08-05-2006

2686. 
Do szanownego owidiusza.
Jeśli zwracasz się tutaj przez „Pan”, to bardzo dobrze, bo „ten Pan” akurat jest podpisany prawdziwym imieniem i nazwiskiem, a więc zwracasz się do konkretnej Osoby. Kiedy jednak ty pozostajesz anonimem to wybacz, ale nie oczekuj celebry przynależnej relacji personalnej, bo ciebie... po prostu nie ma – nie istniejesz. Czy zatem mam tworzyć wirtualne pozory?
 Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Poniedziałek 08-05-2006

2684. 
Do Szanownego Pana Jarosława.
Jeśli owidiusz zwraca się do rozmówcy przez "Pan", to nie życzy sobie, aby tenże do mnie zwracał się per "ty".
 owidiusz
 Poniedziałek 08-05-2006

2683. 
Ależ mamy w Iławie basen... Szpitalny! Co nie?
 a co tam
 Niedziela 07-05-2006

2682. 
Zauważam pewną różnicę.
Żyliński naprawdę wierzył w to, co robi (i dał się Banaszakowej kiwnąć), a Maśkiewicz doskonale wiedział od początku, że nic z tematu basenu nie będzie (i łgał z wyrachowania).
 BOLO

bolo333@op.pl
 Niedziela 07-05-2006

2681. 
Do owidiusza.
Wytłumacz mi, proszę, jakikolwiek związek półwyspu „Czapla” i ówczesnych mrzonek o hotelu (burmistrz Adam Żyliński) z kwestią aktualnej mistyfikacji na temat basenu kąpielowego (obiecanego wyborcom przez Jarosława Maśkiewicza 4 lata temu w kampanii wyborczej). Oczywiście wyłączając to, że jeden i drugi przypadek to harcerskie mrzonki...
 Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Niedziela 07-05-2006

2679. 
Szanowny Panie Jarosławie.
Podobne zapędy Iława ma już poza sobą. Czyż nie pamięta Pan sprzedaży terenu nad Jeziorakiem w obrebie postkomunistycznej restauracji Czapli? W tym miejscu pawstać miały wszelakie uciechy dla bogatych i biedniejszych iławian - z HOTELEM przede wszystkim, rekreacyjną jego częścią itd. Ale ktoś zawinił. Jasne że postkomuniści w radzie, szuje wstrętne, oporniki rozwoju miasta, kórym była nie w smak inwazja obcego kapitału. Nigdy nie tamten burmistrz. A pięknie i uroczo być miało.
 owidiusz
 Niedziela 07-05-2006

2678. 
[...][ocenzurowano]
 bolo-tw
 Niedziela 07-05-2006

2677. 
WSZĘDZIE DOOKOŁA, TYLKO NIE U NAS!
Niedługo w Ostródzie zostanie oddany do użytku nowowczesny kompleks rekreacyjno-handlowy, w skład którego wejdzie basen kąpielowy, obok mniejszy basen dla dzieci oraz masaże wodne (jacuzzi) i dwie sauny – mokra i sucha.
W części basenowej będzie kawiarenka ze stolikami oraz balkon, sklep sportowy, odnowa biologiczna, kosmetyczka i fryzjer. Bilet wstępu na basen będzie kosztował od 7 do 9 złotych. Opłata obejmuje również korzystanie z masażów wodnych i saun na czas około 1,20 h.
Wychodząc z basenu (ruchomymi schodami!) będzie się można dostać do drugiej części kompleksu. Tam mieści się między innymi 6-torowa kręgielnia i stoły bilardowe oraz profesjonalna siłownia oraz sala fitness. W mniejszych salach swoje miejsce znajdą między innymi szkoły nauki jazdy, kwiaciarnia, agencja banku, oraz sklepiki z bielizną, tapetami, oświetleniem, kantor, okulista, sklep obuwniczy i apteka. Będzie również duży sklep spożywczy (1500 m. kw.).
Ponad 90 proc. punktów usługowych i handlowych będą prowadzić ostródzianie. Basen jest własnością IRENEUSZA SŁOWIKA z Ostródzkiego Przedsiębiorstwa Budowlanego.
 Jarosław Synowiec

jarek@nki.pl
 Niedziela 07-05-2006

2676. 
Do tych, co gegają.
Bolo, Bolo-tw, kęs, umyślny - pewnie to jeden człowiek w kilku postaciach. Może być również w tej grupie nikuś, ale nie wiem..... W rzeczywistości być nim może jakiś dawny eSBek. Zwsze sprzyja starym układom, sprytnie ukrywając się z poglądami.
 H
 Niedziela 07-05-2006

2675. 
Do wpisu 2665.
Volf, masz rację. Przepraszam wszystkich, których uraziłem troszkę wulgarnym słownictwem. Nie zostawię tego tak, ale spróbuję spotkać "BG" inaczej.
Wiem, że to tchórz, ale myślę, że czasem wyjdzie na miasto i gdy go spotkam, spojrzę w jego "poczwórne oczy" i spytam go o kilka spraw.
 ~~wściekły iławianin~~

masa_na_madagaskar@wp.pl, lat 54
 Iława, Niedziela 07-05-2006

2674. 
Co tak wczoraj wieczorem [sobota 6.05] gliny latały po Iławie
i okolicy w radiowozach jak poparzeni? Jakby kogoś szukali...
Czy coś ktoś wie?
 spacerowicz
 Niedziela 07-05-2006

2673. 
bolo-tw i bolo: to wy jestescie bracia ? ;-)
 rudy wiewior
 Sobota 06-05-2006

2672. 
Do owidiusza.
A więc po prostu nie czytaj. I nie płacz.
 BOLO

bolo333@op.pl
 Sobota 06-05-2006

2670. 
Inteligent, to ten, który pojmuje i rozumie rzeczywistość.
Po diabła tyle pisaniny. Wyjaśnie w słowniku jezyka łacińskiego.
 owidiusz
 Sobota 06-05-2006

2669. 
[...][ocenzurowano]
 bolo-tw
 Sobota 06-05-2006

2668. 
Święte słowa, Panie Andrzeju.
 Ziuta
 Sobota 06-05-2006

2667. 
A). EMOCJE SĄ ZŁYM DORADCĄ? CZYŻBY?!
Od zawsze trwa spór: czy bardziej wartościowy, a raczej skuteczny jest człowiek, którego zachowanie zabarwione jest emocjami, czy raczej bardziej skuteczny jest zimny mózgowiec. Czy emocje pomagają w życiu, czy raczej przeszkadzają?
Bartosz Gonzalez zdaje się skłaniać do tego drugiego raczej poglądu. Stwierdził bowiem, iż „Paweł Hofman zrezygnował w emocjonalnym wystąpieniu z mandatu radnego”. Nie to, że zrezygnował (jako informacja sama w sobie), a że zrezygnował w „emocjonalnym wystąpieniu”.
Ponieważ lubię, nie ukrywam, rozwijać cudze myśli (często niestety wpadki z tego tytułu mając), niewykluczone, że Hofman wywarłby lepsze, ba – poważniejsze wrażenie na Gonzalesie, gdyby jego wystąpienie było mniej „emocjonalne”, cokolwiek miałoby to znaczyć.
Przypomina mi się taka anegdotka, będąca pewną – dość krotochwilną – formą udokumentowania wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy. Albo, reprezentując inną orientację poznawczą: wyższość intelektu nad emocjami (i odwrotnie).
Dwie zielone, małe żabki, wpadły do słoja z mlekiem. Ta racjonalna, intelektualistka, szybko zorientowawszy się w tragicznej sytuacji, nie widząc szans na ratunek (co wynikało z jej intelektualnej, pragmatycznej analizy sytuacji) poddała się i, co oczywiste, utonęła. Druga, emocjonalna trzpiotka, bez jakiejkolwiek analizy sytuacji, pływała – nie myśląc zapewne w ogóle. Po pewnym czasie, mleko – z polskiej krowy pochodzące, brudne i tłuste – zamieniło się w masło. Wszak ogrom pracy żabka-trzpiotka wykonała. A skoro masło, to stan płynny zamienił się w stały, więc żabka bez problemu, stojąc na jego powierzchni, ze słoja wyskoczyła...
Pominę kategorię definicyjną emocji, wszak każdy – z grubsza rzecz ujmując – ma swoją prywatną jej „definicję”, niemniej chcę zauważyć, iż rzadko traktuje się emocje jako przede wszystkim dystraktory dezorganizujące procesy poznawcze, czy zachowanie.
Stwierdził też Gonzalez, iż „jakakolwiek ocena musi opierać się na prawdzie; dotarcie do tej prawdy czasami jest trudne i wymaga wysiłku”.
Rzecz dotyczy, jak sądzę, „ocen” i „prawdy” dziennikarskiej. Nie do końca mogę podzielić ten osąd Gonzaleza. Sądzę raczej, nie odbierając dziennikarzowi prawa do oceny, iż podstawowym zadaniem dziennikarza (dokumentalisty) jest przedstawianie faktów. A skoro tak, to pojęcie „prawdy”, bądź co bądź termin z jednej strony aksjologiczny (wartościujący), z drugiej zaś, w naukach empirycznych – używany jest w znaczeniu subiektywnym. Mówienie więc o „prawdzie w ogóle” (w ujęciu dziennikarskim) nie jest, moim zdaniem, zbyt zręcznym rozwiązaniem. Gazeta ma pokazywać fakty, obiektywnie je naświetlać, mając – co oczywiste – prawo do własnego, czyli subiektywnego punktu widzenia. Dochodzenie do prawdy, musi jednak pozostawić czytelnikowi. Nie może napisać, tak jak uczynił to „Burmistrzowski Porno Tydzień” (sorry, ale przyjeło się), iż zwolnienie szefa roliniczego „ajaksu” w Lubawie – Bogdana Hardybały – to sukces gazety.
Bogdan Hardybała został z pracy zwolniony i to jest fakt. Szczęśliwy z tego powodu Przemysław Kaperzyński, wcześniej zwolniony z pracy przez Hardybałę, mógłby ewentualnie napisać, iż – jego zdaniem! – do zwolnienia Hardybały przyczyniła się gazeta, co poczytuje sobie za sukces... I tyle, i tylko tyle. Czy ocena ta, opiera się na prawdzie, panie Bartoszu Gonzalez?
Pojęcia „prawdziwy” czy też „prawda”, jako terminy prawne (wielokrotnie powoływane w przepisach prawa prasowego), podlegają wykładni w świetle tzw. klasycznej koncepcji prawdy, to znaczy zgodności wypowiedzi z rzeczywistością.
Czy artykuły o Hardybale odpowiadają klasycznej koncepcji prawdy? Zważywszy, iż redakcja „Burmistrzowskiego Porno Tygodnia” nie dotarła do motywacji zwolnienia Hardybały przez szefostwo w Olsztynie, nie dotarła do samego Hardybały, opiera się zaś jedynie na własnej „intuicji” dziennikarskiej i chciejstwie, to czy krytyczne wypowiedzi o byłym już szefie lubawskiego „ajaksu” nie przekraczają granicy czci i zniesławienia? Czy brak dotarcia do tej „prawdy”, pełnej prawdy, usprawiedliwia redakcję Kaperzyńskiego w tej części wypowiedzi wartościującej (ocennej) negatywnie Hardybałę? Dlaczego, że zacytuję raz jeszcze Gonzaleza – nie zadano sobie trudu i wysiłku – i bez należytej staranności i prznikliwości redakcja poszła na skróty?
I jeszcze jedno, bo zapomniałbym o najważniejszym. Moja ocena podpowiada mi, że w większości przypadków – emocje są „doskonałym doradcą”. Czy ta ocena opiera się na klasycznej koncepcji prawdy? Nie, nie opiera się. Ale czy musi? Wszak to moja, subiektywna ocena. Felietonisty ocena! Który obiektywnie nie mówi przecież o „fakcie”, lecz subiektywnie snuje domysły, ocenia i wartościuje.
Ci, którzy nie chcą dostrzegać tych różnic, dawno już oszaleli w swoich manipulacjach. Gratuluję. Naprawdę! To trzeba umieć.


B). BEZPARDONOWY PASZKWIL PORNOLA
Pornusy zameldowały, że ich „przewidywania się sprawdziły” i szef lubawskiego „ajaksu” dostał wypowiedzenie z pracy. Pominę ich zdolności wróżenia nie tylko z fusów, koncentrując się na sobie, wszak do tablicy zostałem przez niejakiego Andrzeja Bohdanowskiego wywołany.
Powiada Bohdanowski, iż biorąc w ubiegłym roku w obronę Hardybałę wysmażyłem na (jego redakcję) „bezpardonowy paszkwil”. Ma prawo do ocen jakichkolwiek Bohdanowski, niemniej winien słów właściwych używać, abstrahując bezwzględnie od pojęcia prawdy czy też fałszu tej wypowiedzi. Bowiem „paszkwil”, w tej konkretnej sytuacji, przystaje jak przysłowiowy kwiatek do kożucha.
Ja przeprowadziłem wywiad z Hardybałą. To on ujawnił, że jego podopieczni – Kaprzerzyński i Jarnutowski – nie znali się na robocie w agencji modernizacji i dostali kopa w tyłek; że przez prawie rok bujali się na dziwnych zwolnieniach lekarskich i w tym czasie rozkręcali inny „biznes”. Coś się nie zgadza? Nie, chyba jednak wszystko się zgadza, bo żadne sprostowanie do Kuriera nie wpłynęło.
Paszkwil, moi drodzy, jest niczym innym jak przedstawieniem oszczerczym, spotwarzającym, szkalującym i obelżywym. A jeśli dobrze to słowo pojmuję, to gdzie ja „bezpardonowy paszkwil” wysmażyłem? No gdzie?


C). CO JEST Z TOMKIEM WIĘCKIEM?
Ze smutkiem zauważyłem brak Tomka Więcka. Czyżby było to związane z zapowiedzią Kaperzyńskiego, że burmistrzowa gazeta będzie się zmieniać? Kaperzyński słowa dotrzymał. Najpierw „zwolnił” z roboty Hardybałę. Teraz zaś Więcka? A może Więcek sam odszedł z roboty w gazecie? Bo skoro Kaperzyński szmalu na lokal nie ma, to co się będzie dziennikarzami „starymi” przejmował. Wszak lepiej kolejnych, nowych z pośredniaka łyknąć...
Gunter Mayer – powiada Kaperzyński – jak zobaczył kilka numerów propagandówki sukcesów burmistrza (dlaczego nie kilkanaście) to miał wręcz orgazm. Poznawczy! Jeszcze takiego pisma, z „takim myśleniem i poziomem graficznym” on nie widział. Ba, wiadomo! Będzie teraz Kaperzyńskim tirówki na drogach straszyć. Albo dzieci w szkołach...
Dumnie też Kaperzyński zauważa, że współpraca z takim mistrzem kosztowała sporo grosza. No to ja właściciela lokalu redakcyjnego (ITBS, czyli majatek miasta) całkiem teraz czarno widzę – i z tym starym długiem, i tym, który nadejdzie.
Chociaż, z drugiej strony, zawsze może podnieść ten fakt w sądzie, że Kaperzyński jego (podatnika iławskiego) pieniędzmi zobowiązania aktualne opłaca. Rozwojowe zobowiązania. No ale czego to nie robi się dla czytelników...? A reszta czeladki dziennikarskiej wręcz modlić się powinna, żeby Kaperzyński nie zaczął kolejnych pomysłów realizować. Które ma w głowie. Własnej! Bo kasę dostaną na Wielkanoc. Najbliższą, czyli za rok cały, długi...
 Andrzej Kleina

nki@nki.pl
 Sobota 06-05-2006

2665. 
Do wściekłego.
Widać, że kipisz - ale niepotrzebnie sypiesz wyzwiskami.
W ten sposób upodabniasz się do poziomu szmatławca.
A tamta szmata tylko czeka na to, żeby ją uwiarygadniać.
 Volf
 Sobota 06-05-2006

2664. 
Ciekawe czemu ten szmaciarz [...] i palant występujący od jakiegoś czasu w "porno-szmatławcu" nie kontaktuje się ze mną? Czyżby się bał? Podejrzewam, że w przeciwieństwie do swojego immiennika z insurekcji kościuszkowskiej jest po prostu zwykłym śmieciowatym tchórzem!
Czekam na ciebie palancie! Czyżby nabrał nawyków od swego "tatusza" , nabroić i spie[...]ić gdzieś daleko???!!!!
Podaję swoj mail palancie gdybyś go ewentualnie nie dojrzał: masa_na_madagaskar@wp.pl
 ~~wściekły iławianin~~

masa_na_madagaskar@wp.pl, lat 54
 Iława, Piątek 05-05-2006

2663. 
Do wpisu 2633. Jestem zaintrygowany tym prześwietleniem i na pewno przeczytam ten artykuł.
 czytelnik
 Piątek 05-05-2006

2662. 
Nie zasnę, zanim nie poczytam KLEINY.
A tu o radnych głupoty piszą, chyba sobie nabrali.
 Nikuś
 Piątek 05-05-2006

2661. 
Do nauczyciela [2644].
Prawdziwy radny, jako mężczyzna, winien trwać niezaleźnie od złej władzy, gdyż potrzebny jest społeczęństwu. Wykręcanie się sianem nie przystoi twardemu mężczyźnie [...].
 kęs
 Piątek 05-05-2006

2659. 
[...][ocenzurowano]
 wścibski
 Piątek 05-05-2006

2646. 
Pełno ci u nas radnych, a jakoby żadnego nie było...
 Anielka
 Piątek 05-05-2006

2644. 
Do bola-tw (2639).
Moim zdaniem radny Paweł Hofman postąpił absolutnie słusznie. Widać wyraźnie i od dłuższego czasu, że z tym burmistrzem nie da się nic sensownego w tym mieście zrobić, niestety. Ilość afer, kłopoty z prawem - to już przestało być zabawne. Pan Hofman zachował się po męsku i oddał mandat radnego, bo jako radny mógł co najwyżej "poprzeszkadzać" burmistrzowi, który ma pełną władzę i lekceważy Radę Miejską. I robi sobie co chce (on i jego mafia lubawsko-iławska). Pan Hofman wybrał pracę sportową w stowarzyszeniu. Dla dobra młodzieży. Zrezygnował z bycia w kręgu chorej władzy. Wybrał swoją pasję: lekkoatletykę.
Panie Pawle, do ziemi kłaniam się Panu.
 rodzic, też nauczyciel
 Piątek 05-05-2006


Strona [ poprzednia 1 2 3 ... 185 186 187 ... 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 ... 386 387 388 następna ] z 388



102981865



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
drobne@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.