|
Forum |
|
|
3568. | DODA W IŁAWIE, CZYLI WIELKIE SHOW OD BI-ES
To będzie największe wydarzenie nad Jeziorakiem tego lata!
Z okazji jubileuszu 10-lecia marki Bi-es Cosmetics, firma Bi-Es zaprasza na koncert gwiazd: „Formacja Nieżywych Schabuff”
oraz „Virgin & DoDa”. Takiego koncertu nie wolno przegapić!
Już w sobotę 26 sierpnia o godzinie 19 na stadionie miejskim
w Iławie szaleństwo i zabawa w rytmie zapachów Bi-Es.
Patronat medialny: Kurier Iławski, TVP3 Olsztyn.
Zapraszamy na stadion miejski w Iławie! Wstęp wolny!
|
|
| KURIER IŁAWSKI
nki@nki.pl |
| Piątek 18-08-2006 |
|
3567. | W Kurierze widziałem reklamę tego nowego basenu kąpielowego
w Ostródzie. Trochę przykro mi się zrobiło i głupio, bo pamiętam jak burmistrz obiecał nam basen już w kampanii przed poprzednimi wyborami. I co, 4 lata zleciały, a w Iławie ani basenu dla ludzi,
ani tych wielkich inwestorów szwedzkich nie widać – tak szumnie zapowiadanych, obiecywanych...
Czemu taka Ostróda może mieć basen, a Iława stanęła w miejscu? |
|
| wakacjusz |
| Piątek 18-08-2006 |
|
3565. | Najwięcej czasu na forum Kuriera zajmuje mi przewijanie stron
z elaboratami jakiegoś Kleiny. [...] |
|
| Obserwator |
| Czwartek 17-08-2006 |
|
Odp. | Jest na to dobra rada: po prostu nie przewijaj, masz prawo. |
|
| moderator
nki@nki.pl |
| Czwartek 17-08-2006 |
|
3564. | O PLAGIACIE SŁÓW KILKA
Powiada Owidiusz, iż „cytowanie regułek nie jest plagiatem”.
Plagiat jest kradzieżą, przywłaszczeniem cudzego pomysłu, dzieła, utworu – i podanie ich w całości bądź w części za własne, czyli sygnowanie własnym nazwiskiem (anonimy to nowy rozdział dla naukowców). Czy naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy regułką lub cytatem, a firmowaniem własnym podpisem cudzego dzieła?
Jasne, że nie trzeba wyjaśniać kto wypowiedział słowa znamienite: „Myślę, więc jestem”. Cytowanie jednak wielofrazowej wypowiedzi i sygnowanie jej tylko własnym podpisem, jest po prostu plagiatem, złodziejstwem!
Innymi słowy rację ma, moim zdaniem, owa „emerytowana nauczycielka” czy też „czytelnik”, twierdząc, iż córka burmistrza Lubawy – pani Miszczak z okolic Krakowa – popełniła typowe „piractwo”, czyli plagiat. Bo przecież nie o „cytowanie regułek” chodzi, i nie jest to „czepianie się ludzi o byle co”.
Zapraszam na internetowe „Kleina story” ( http://www.nki.pl/kleina) do zapoznania się z tekstem o normalności, sygnowanym moim nazwiskiem, będącym jednak w 90% tekstem cudzym, co oczywiście zaznaczyłem. Brak tej informacji byłby ordynarną kradzieżą intelektualną...
LOSY POLAKÓW...
Moja wypowiedź, dotycząca opublikowanego zdjęcia członka rodziny burmistrza lubawskiego Standary w mundurze obcej armii, miała jednoznaczne przesłanie. I nie jest istotny „błąd” mój, że nie był to mundur Wehrmachtu, a mundur pruski. Problem leży gdzie indziej.
Chodziło o to, i to czytelnie wyartykułowałem, że nie czyniłem z tego powodu żadnych „wstrętów” Standarze (nawet casus Kurskiego zacytowałem jako przeciwwagę), mimo bardzo krytycznej oceny tego jegomościa jako burmistrza. I tylko tyle! Z większości wypowiedzi internetowych wynika jednak, iż przesłanie to nie zostało prawidłowo odczytane. Nie mój to jednak problem. Nie mogę ciągle tłumaczyć, że po dniu następuje noc...
Przy okazji: zadanie dla myślicieli. Czy zwykły „fizyczny”, wstępując do PZPR był kanalią, czy tylko przebiegłym, a nawet inteligentnym facetem? A co z osobnikiem chcącym objąć kierownicze stanowisko? Był kanalią czy nie? Partia była przecież na usługach zbrodniczego reżimu. Zdelegalizowanego przez aktualną konstytucję... Czy takie musiały być losy Polaków? Bo „musieli” wstępować? Bo musieli: Kuroń, Mazowiecki, Balcerowicz, że pierwszych z brzegu wymienię, należeć do partii? Bo „X, Y, Z” z Lubawy, a Władek, Franek i Bolek z Iławy podobnie? Bo 6 tysięcy osób musiało do partii w Iławie należeć? Bo robotę by stracili? A ich miejsca zajęliby żołnierze LWP? Bądź ludkowie z Marsa? Bo inni musieli walczyć w „innych” armiach? Czy „zwykły” żołnierz niemiecki w obozie koncentracyjnym, mordujący więźniów, był zbrodniarzem czy tylko „musiał” wykonywać rozkazy?
Wiem, wiem… Różne dziwne rzeczy do wspólnego worka wrzuciłem. Łączy je jednak współne spoiwo. Jakie? Proszę je odszukać. Nie jest to trudne! Zapraszam Owidiuszu, duchu... czy jak cię tam jeszcze zwać… Ale nie tylko... A co naczelny redaktor Jarosław Synowiec o tym sądzi? A Janusz Ostrowski? Czy bredził Orwell, mówiąc, że „kto się raz skurwił, kurwą pozostanie”? Co sądzisz o tym Bartku Gonzalez?
Czy sumienie – superego, kodeks etyczny, jak zwał, tak zwał... – już się nie liczy? Czy istotne jest tylko „zwierzęce” przetrwanie? Funkcjonowanie na poziomie instynktów? Pobieranie i wydalanie? Nuże chłopy do roboty... Bo nie odważę się, nawet kokieteryjnie, jak Wiesław Niesiobędzki, powiedzieć: „Hej młoty do roboty”… |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| http://www.nki.pl/kleina |
| Czwartek 17-08-2006 |
|
3562. | [Do wpisu 3540].
Esbecka gnida, bo zwykły milicjant nawet „tamtych czasów”
to inna sprawa. Esbecy byli nietykalni i żyli we własnym świecie niebytu. Dzierżyński wisiał w ubeckiej izbie przesłuchań (na chyba trzecim piętrze). Ten podły człowiek, ale za to ICH... ideał w tępieniu i likwidacji ludzi. W początkach lat 50-tych ludziska przeżywali tam PIEKŁO podczas przesłuchań. Nazywano ten budynek „czerwonym domkiem” – chyba od tej czerwonej cegły pruskiej [stoi do dziś frontem do ulicy Kościuszki w Iławie, tuż przy wjeździe do stacji Moto-Rot, ale jest już otynkowany oraz zamieszkały przez ludzi].
Nie wszyscy wracali stamtąd żywi. Często zostawały tylko zwłoki. A po niektórych ślad zaginął na amen. |
|
| duch |
| Czwartek 17-08-2006 |
|
3557. | DO TURYSTKI Z MIASTA ŁODZI [3539].
W całej rozciągłości popieram Pani wypowiedź w sprawie Wiesława Niesiobędzkiego, domorosłego literata, znawcę wychowawczego ideału. Pan Wiesław akurat nie należy do autorytetów w Iławie, od których należy czerpać wzorce wartości wychowawczych i edukacyjnych. Natomiast dysponuje gotowymi, wynaturzonymi odpowiedziami, według własnej modły na temat wychowania.
Odsyłam do artykułu Kazimierza Denka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu na temat: WARTOŚCI EDUKACYJNE. |
|
| owidiusz |
| Czwartek 17-08-2006 |
|
3548. | [Do wpisu poniżej].
Niedaleko pada jabłko... Widać, że to ich taka rodzinna tradycja... Ech, Leon... Barwna przeszłość, dobra emerytura, nowa pensja, pozolenie na broń... Normalnie Leon Zawodowiec! |
|
| Obserwator |
| Czwartek 17-08-2006 |
|
3540. | Do ducha w temacie eSBeków [3530].
Dobry temat! Mnie też strasznie gnoili, jak składałem w 1988 roku wniosek o paszport...
Ten facet mieszka w Iławie gdzieś na osiedlu XXX-lecia...
Pół-łysy, z pieskiem...
A mój ojciec musiał spowiadać się po każdym powrocie z RFN...
Komu? Znam jego imię i nazwisko...
Nazwisko znane w całej Iławie i na policji... |
|
| Obserwator |
| Czwartek 17-08-2006 |
|
Odp. | Delikwent nazywa się Leon Dz. – za swoją totalitarną robotę w czerwonej mafii komuny, do dziś spokojnie pobiera sowitą emeryturkę. Teraz pracuje jako... „ochroniarz” pieniążków w jednym z banków przy ulicy Sobieskiego. A jego wyprany z tożsamości synek – Arkadiusz Dz. – jeszcze nie wydoroślał
i mimo wieku bawi się w zapowiadacza Radia Ratusz oraz kreatora gadzinówki „Pornolski-Tydzień”, który to osobiście wyreżyserował sesję Zygmuntowi Wyszyńskiemu, gdy ten
zasłabł przy garażu (epileptyk miewa utraty świadomości).
Padlinożercy... |
|
| Jarosław Synowiec |
| Czwartek 17-08-2006 |
|
3539. | Do felietonu Wiesława Niesiobędzkiego (KI z 16 sierpnia, str. 29).
Widzę, że Pan nie zna się na dobrym wychowaniu. Jeżeli daje Pan taki przykład swoim dzieciom, to gratuluję Panu głupoty... Kolejne pokolenie kompletnych ignorantów, mających się za pępek świata, rośnie w potęgę.
Może Iława to zaścianek, ale dobre wychowanie tutaj również obowiązuje. Wchodzenie z lodem do środków komunikacji miejskiej nie jest na miejscu. Jeżeli Pan o tym nie wie, proponuję o tym nie pisać. Źle o Panu to świadczy. A co gorsza, daje Pan kiepski przykład dzieciom. Szczytem głupoty i złego wychowania było wyrzucenie loda na chodnik. BRAWO. I jeszcze pisanie o tym, to świetne świadectwo Pana wychowania.
Gratuluję gazecie świetnego „felietonisty” – specjalisty od dobrej kultury. Tak trzymać! |
|
| turystka z Łodzi |
| Środa 16-08-2006 |
|
3538. | Do „recenzentki” Miszczak [3472].
Skąd się kobieto zerwałaś? Pan Kleina napisał w swoim felietonie o Pani córce jako tylko o wnuczce swego dziadka, powtarzając za burmistrzem Standarą to, co ten powiedział gdzieś tam na sesji. Nie powiedział Kleina o niej nic, co byłoby naruszeniem jej dóbr osobistych. Nie powiedział nic, do czego mogłaby się Pani przyczepić. A Pani się czepia! Pomyliła też pani recenzenta z cenzorem, ale nie ma dziwne. Życzę Pani dziesiątej części tych pomysłów, które ma Pan Kleina. Dlaczego Pani czyta te jego „nędzne felietony”? Do jakiego sądu chce pani pójść? Karnego, cywilnego? A może rodzinnego? Niech się Pani nie ośmiesza.
Nie tylko w oczach córki. |
|
| Anielka |
| Lubawa, Środa 16-08-2006 |
|
3537. | „Kobieto z Lubawy”! (3516).
Nie występuję w obronie Pana Andrzeja Kleiny (podobnie stwierdził kilka tygodni temu Pan Janusz Ostrowski). Pan Kleina poradzi sobie i bez nas. Ale!
Dlaczego jednak burmistrz Lubawy EDMUND STANDARA sam mu nie odpowiada? Za to dlaczego chronią go różni tacy zabawni nieudacznicy, którzy chcą i dla niego, i dla siebie dobrze, ale są zbyt słabi intelektualnie i ograniczeni, żeby poradzić sobie z takim… Panem Kleiną?
Do wypowiedzi córki Pana Standary dołączyła tym razem prawdopodobnie żona Pana Standary (nie zdziwiłabym się, gdyby tekst został napisany na pół etatu przez sekretarza miasta Macieja Radtke). Ale-ale! Kobiety bronią mężczyznę! Niesłychane! Czy raczej pół-mężczyznę…? Wstyd Panie Standara!
Pan Janusz Ostrowski napisał: „Dlaczego pisanie Kleiny wywołuje takie reakcje?”. I odpowiedział natychmiast: „Andrzej Kleina demaskuje mechanizm funkcjonowania lokalnej władzy. Pokazuje jak amatorszczyzna i niekompetencja biorą górę, kiedy nie funkcjonują publiczne instytucje, kiedy mamy do czynienia ze skundleniem lokalnych mediów”.
Aż tu patrzę! Znowu zabrała głos Pani Miszczak! Czyli córka Pana Edmunda Standary [3472 i 3517]. Nic dodać nic ująć. Parodia. Pocieszam się jednak, że obie córki Pana Andrzeja Kleiny głosu
w jego „obronie” nie zabiorą... Są zbyt inteligentne.
PS. Byłbym zapomniał! Kleina niczego nie pomylił z tym mundurem „dumnego dziadka Standary” (pomimo że nie musi być specjalistą od guzików i pagonów). Kleina ma prawo np. niedowidzieć.
Fakt jednak pozostanie faktem niezbitym: zarówno mundur niemieckiego Wermachtu z II Wojny Światowej, jak i pruskiego żołdaka z czasów I Wojny Światowej – nie są to bojowe ornaty Orła w Koronie…
|
|
| red. nacz. Jarosław Synowiec
jarek@nki.pl |
| Iława, Środa 16-08-2006 |
|
3536. | SPIEPRZAJCIE DZIADY!
1. ZOSTAWCIE MI W SPOKOJU PANA ANDRZEJA KLEINĘ [...];
2. Czy prawdą jest, iż nasz kochany „spławik” [...] został niesłusznie opisany w pornograficznym tygodniku? [...];
3. Na oczach publicznych będę palił to dziadostwo, pornochę. |
|
| ORMOWIEC |
| Środa 16-08-2006 |
|
3535. | AD VOCEM „PIOTRUSIA PANA” [3534].
Piotruś Pan, szuka ciepłej posadki? Biedaczek Pietrek... Rok temu wystartował na posła, jednak po zgarnięciu niewiele ponad 2000 głosików w całym okręgu (czyli tyle, co nieznany bliżej Plis z Rudzienic pod Iławą), stulił ogonek i ze spuszczoną głową został przy marszałkowaniu w Olsztynie.
On – ledwie taki cichutki i niczym niezasłużony urzędniczyna, wyrobnik. W zeszłym roku, na 5 miesięcy przed wyborami, raczył był poodwiedzać wszystkie szkółki, szkoły i inne placówki oświatowe. Jako wzięty pedagog, były nauczycieczyna z Ząbrowa, a nawet z Szymbarka, chcąc zjednać ku sobie brać nauczycielską, raptownie bywał na radach pedagogicznych, konferencjach nauczycielskich, akademiach szkolnych z okazji zakończenia roku szkolnego, finałach konkursów itp. itd i innych imrezach szkolnych.
Obecnie kombinuje co zrobić, by zasiąść na zaszczytnym foteliku burmistrzowskim w Iławie. Jego zmartwienie w tym, że – jako PSLczyk – definitywnie razem z partią wypada na jesieni z polityki, tracąc ciepłe stanowisko w Olsztynie. Kompetencje mu przypisywane, typu – jak ktoś niżej podaje – umiejetność wydatkowania kasy, nie są żadnymi kompetencjami, a umiejetnością gospodyni domowej, czyli dobrej matki Polki.
Tyle możnaby krótko skomentować skomlenie o stanowisko
przez Pietrka Pana z Ząbrowa.
|
|
| PIŁSUDCZYK |
| Środa 16-08-2006 |
|
3534. | Do wpisu 3531.
A kto to jest ten kandydat Piotr Żuchowski??? Jak ja człowieka tego na oczy nie widziałam, nie wiem co zrobił i co osiągnął, albo też co zepsuł lub zaniedbał, więc co mam sądzić na jego temat? |
|
| Ziuta |
| Środa 16-08-2006 |
|
3533. | DO KOBIETY Z LUBAWY [3516].
Wypowiedź pani, co najmniej dwa razy już, a może i trzy – w innej co nieco wariacji i konfiguracji – na Forum „Kuriera” już bywała. Raz sygnowana podpisem „lubawianka”, innym razem „synek”, innym jeszcze jako „nowy” lub całkiem jeszcze inaczej (nie pamiętam, starość).
Wiem… Granice dziennikarskiego rzemiosła przekroczyłem, smaku, obyczaju etc… Znam swój format niewielki, żałosny, swój życiorys plugawy, zachowania i postawy dwuznacznie moralne też… Analizą moich bezkarnych wyczynów dziennikarskich winna zająć się odpowiednia instytucja… A, i to również, żem felietonistą z Bożej łaski...
Zaciekawiły mnie jednak, nie ukrywam, dwa sformułowania.
Jedno dotyczące, jak do tej pory „utajnionego” rzekomego mego schorzenia, chyba psychicznego, bo mało odważnie, ale mimo wszystko zostało to czytelnie wyartykułowane. I drugie, dotyczące mojego ojca.
To pierwsze zostawię, wszak „koń, jaki jest, każdy widzi”. Koń, jaki jest, każdy przecież wie. Jeśli chodzi o mojego ojca (biologicznego), to nie ja go wybrałem, a on mnie. To po pierwsze. Po drugie, ojca nie wymienia się na lepszy, nowszy model – jest człowiek na niego skazany. Czy życiorys mojego ojca byłby ciekawą lekturą? Sądzę, że tak. Czy popełnił coś w swoim życiu, czego mógłbym się ja wstydzić? Myślę, że nie! A jeśli nawet, to i tak pozostałby moim ojcem. Chociaż, jako dorastający chłopak, nie mogłem mu wybaczyć, że rzucił Matkę i dwóch synów (3-latka i 1-latka). Czy to ma pani na myśli, mówiąc, że pisanie o nim stanowiłoby ciekawą lekturę?
Był hedonistą i libertynem, ale też niezwykle pracowitym człowiekiem. Był błyskotliwym, czarującym kobiety mężczyzną. Był inteligentny i oczytany. Czytał Homera i Senekę w oryginale (wiesz, co znaczy w „oryginale”?...). Czytał też w oryginale Nietzschego i Marxa. Przerastał mnie w każdym calu. Podobnie jak burmistrz Standara, któremu „nie dorastam do pięt”. Miał też gromadę wad. Podobnie jak i ja. Ale wszak niedaleko pada jabłko od jabłoni. Nie był jednak osobą publiczną jak Standara, więc wady były jego garbem PRYWATNYM. Podobnie jak i moje. Nie był sekretarzem partii, więc ludzi (poza moją Matką) chyba nie krzywdził. Taką mam nadzieję...
George Orwell powiedział kiedyś: „Nie wyobrażajcie sobie, że przez całe lata można uprawiać służalczą propagandę na rzecz radzieckiego lub też jakiegokolwiek innego reżimu (jak czynił to aktualny burmistrz Edmund Standara – funkcjonariusz pezetperowski), a potem powrócić nagle do intelektualnej przyzwoitości. Raz się skurwisz – kurwą zostaniesz”. Ojciec mój funkcjonariuszem partyjnym PZPR nie był, przeto mam nadzieję, autorytetem Orwella się podpierając, że „kurwą nie został”. W tym określonym wymiarze!
Długo toczyłem z nim „zaoczną” walkę (z ojcem, nie Standarą), wielu rzeczy nie rozumiejąc. Może dlatego skończyłem psychologię? Może pani Katarzyna Echt by mi pomogła? Odpowiedzieć na to pytanie...
A „kobietę z Lubawy” – z całą rodziną – zapraszam w środę do lektury Kuriera. W następne środy też! Szczerze mówiąc, nie dziwię się jej agresji. Wszak piersi, jak kwiaty, szybko tracą swój powab i świeżość... Pozostaje już tylko oczekiwanie na zęby mądrości. Co wcale takie pewne, w przypadku zwłaszcza blondynek, nie jest!
Trzy miesiące temu „lubawianka” w swym tekście bliźniaczo podobnym do tego, napisała: „Panie redaktorze Synowiec, dziwię się bardzo, że zatrudnia pan to indywiduum, pozwalając na obrażanie i upokażanie uczciwych ludzi. Przecież to chwały Kurierowi nie przynosi, a nawet spada poczytność”. Gdyby tak było rzeczywiście, to Jarek Synowiec dawno na zbity pysk by mnie popędził – zarówno w trosce o opinię etyczną Kuriera, jak i wyniki finansowe.
DO PANI MISZCZAK z domu Standara [3517].
Zsynchronizowanie czasowe pani wpisu, jak i „kobiety z Lubawy”, jest godne podziwu. Ale cóż! Rodzina niedewiacyjna potęgą jest i basta. W odróżnieniu od mojej. Z zaburzeniami wyższych czynności nerwowych.
Bezkrytycznie przepisała pani kawałek tekstu, niewykluczone, że Siergieja Leonidowicza Rubinsztejna czy Aleksandra Romanowicza Łurii, a więc autorów bliskich duchem pani ojcu. Stąd te „wyższe czynności nerwowe”. Aż dziw bierze, że nie ma nic o psychice będącej „lustrem odbijającym otaczającą rzeczywistość” (leninowska to definicja psychiki, bliska również zapewne bardzo pani ojcu).
Proszę skonkretyzować swoją wypowiedź, wszak ilu psychologów, poza mną, pani tekst przeczyta? Proszę więc powiedzieć wprost (po wyciszeniu histerii): czy moje zachowania dewiacyjne i przestępcze mają podłoże anatomiczne? Bo jeśli tak, to nie mogę przecież odpowiadać za ewentualny guz mózgu w schedzie genetycznej otrzymany. Inaczej rzecz się ma zapewne, jeśli zburzenia moje praprzyczynę biorą ze środowiska?
Proszę to uściślić!
A propos leczenia dewiacji. Rzeczywiście. Radziecka psychologia leczyła dewiacje. Homoseksualizm leczyła (np. prądem), leczyła też nieprawomyślny sposób myślenia, traktowany jako dewiacja. Zsyłkami leczyła...
Wręcz dziwię się sobie, że zaszczyciłem panią odpowiedzią. Cóż… Tak nas, dewiantów, uczono. Szacunku do starszych i do kobiet też. Również poprzez fakt udzielenia odpowiedzi... Ale proszę mnie nie zmuszać do kolejnych. Nie dlatego, żebym obawiał się, że stracę klasę. Obawiam się krzyku internautów, którzy słusznie zarzucą mi, że znowuż Forum okupuję w nadmiarze... Proszę o trochę litości. Do dnia wyborów trochę czasu jeszcze mamy, więc na pewno „poglądy dewiacyjne” nie raz jeszcze wymienimy.
W poprzedniej swej wypowiedzi dość zaskakująco pytała pani o „recenzenta” w Kurierze. Pani aktualna wypowiedź jest niezbitym dowodem wprost na to, że wewnętrzna cenzura puściła, a to sygnał dużego rozchwiania. Niewykluczone, że „wyższych czynności nerwowych”. Co, jak łatwo zauważyć, powoduje dojście do głosu „niższego” ich rodzaju... |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Środa 16-08-2006 |
|
3532. | Wpis poniżej: ŻENADA.
Od razu widać, że pisał to sztabowiec Piotra Żuchowskiego. |
|
| observer |
| Środa 16-08-2006 |
|
3531. | Wreszcie pojawiła sie racjonalna kandydatura na stanowisko burmistrza naszego pięknego miasta Iława. Człowiekiem, który chce poświęcić się dla dobra i rozwoju miasta jest obecny wicemarszałek województwa PIOTR ŻUCHOWSKI (PSL).
Jest to ciekawy przypadek, choćby dlatego, że chce on przedłożyć pracę na rzecz urokliwej Iławy ponad pracę
dla całego województwa.
Mógłby siedzieć w Olsztynie w przytulnym gabinecie i nadal dzielić kasę na rozwój województwa, a on chce pomóc nam tu, na dole, w Iławie tę kasę inwestować. To jest Człowiek, który ma pojęcie jak ma wyglądać normalny rozwój i jak powinien wyglądać dobry system inwestycyjny.
Co zatem sądzicie o PIOTRZE ŻUCHOWSKIM jako kandydacie
na burmistrza Iławy? |
|
| PAX |
| Środa 16-08-2006 |
|
3530. | DO WPISU NIŻEJ: Całe szczęście, że pod ręką mają kartonowe teki. Gorzej, kiedy sięgaliby po szable i pistolety. Jak wyjawić prawdę? Przecież nie chcą się przyznać (jak np. Olechowski, obywatel do wynajęcia...).
Kto i gdzie poupychał teczki z dawnego e-SB-e w Iławie...?
W Iławie również było conajmniej 4. na etacie SBeczków. Każdy
z nich miał po 4-6 tajnych współpracowników, a nawet wiecej... Często dopisywali do teczki nazwiska z grobowców cmentarnych, osób już zmarłych, tworząc fikcyjnych konfidentów czy kontakty operacyjne itp. Po latach wnuczek dowiaduje się, że dziaduś jego najukochańszy był donosicielem lub jakimś innym ORMOwcem...
Taka też bywa prawda o teczkach.
Obserwacji dokonał cmentarny... |
|
| duch |
| Środa 16-08-2006 |
|
3529. | Do Żagla z wpisu 3513.
To normalka, proszę pana, takie bowiem były losy Polaków ze Śląska, Wielkopolski i Pomorza.
Jako mieszkańcy ziem zagarniętych przez Niemcy, musieli służyć
w ich armii. Podobnie jak Polacy z tzw. kongresówki, którzy byli brani w carskie kamasze. Z tej przyczyny moi obydwaj dziadkowie walczyli w carskiej armii z Japończykami pod Mukdenem czy w Mongolii (w latach 1902-05). Przed kamaszami w 1914 roku
(I wojna światowa) jeden z nich prysnął do USA, drugiemu się nie udało. Bił się na froncie z Austriakami, m.in. zdobywał twierdzę Przemyśl. Potem wzięty do niewoli, uciekł z niej, dostał się do Francji i stamtąd do Polski wrócił w 1918 roku w niebieskim mundurze armii gen. Józefa Hallera.
Ale dzisiejszych styropianowych bohaterów nie obchodzi prawdziwa historia Polski i tragiczne losy Polaków. Oni wolą okładać się teczkami.
Mimo to jednak tym, którzy jak Pan, chcą dowiedzieć się jak to z Polakami było w latach 1914-45, polecam zawartą w moim zbiorze legend znad Jezioraka „Kochankowie z Lipowej Wyspy” opowieść zatytułowaną „Koniec Legendy”. |
|
| Wiesław Niesiobędzki |
| Środa 16-08-2006 |
|
3528. | DO ASI MAJEWSKIEJ!
Wracaj Asiu z urlopu czym prędzej, bo detektyw Durnysław Kapeć tak się podniecił Twoim wyjazdem na fryzjerskie saksy, że... mało nie opryskał własnej bibuły!
Bbbbbbbbbbbbbbbhhhhhhhhhhhuuuuuuuuuuuuuuuaaaaaaaaaaa...! |
|
| ekipol |
| Wtorek 15-08-2006 |
|
3526. | [Do wpisu czytelnika poniżej].
Non scholae sed witae discymus – tak znany tekst, że wszyscy łacinnicy posługują się nim, nie podając autora. Bardzo proszę,
nie czepiajmy się się ludzi o byle co i proszę więcej powagi... dla. Nadal powiem. Na Boga – dajmy spokój. |
|
| duch |
| Wtorek 15-08-2006 |
|
3525. | Do wpisu owidiusza poniżej.
To nie był żaden „cytat”, ale klasyczny plagiat! Pani Miszczak
(z domu Standara) we wpisie 3517 umieściła tekst i podpisała się pod nim! I to bez podania jego źródła! To jest klasyczny plagiat!
I nie mieszaj do tego Pana Boga, bo Ten widzi i płacze... Wstyd! |
|
| czytelnik |
| Wtorek 15-08-2006 |
|
3523. | [Do wpisu nauczycielki 3520].
Cytownie regułek nie jest plagiatem. W ten sposób to możnaby przyczepiać się każdej wiedzy, na przykład znajomości dekalogu. Dajcie ludzie sobie spokój, na Boga! |
|
| owidiusz |
| Wtorek 15-08-2006 |
|
3522. | ADWOKAT ANDRZEJ KOZIELSKI + KŁAMSTWO LUSTRACYJNE = ETYKA ZAWODOWA. |
|
| umyślny |
| Wtorek 15-08-2006 |
|
3521. | ORA ET LABORA
(do wpisu 3502 „stałej czytelniczki takich głupot”).
Z wypowiedzi pani (na pewno?), nawiązującej do mego felietonu sprzed 4 miesięcy, wniosek kolejny wyciągam taki, że szlachetną sztukę robienia sobie wrogów opanowałem doskonale. Skąd jednak u pani taki refleks maratończyka?
Monteskiusz (ten od trójpodziału władzy, ale to pani doskonale wie) powiadał, iż „nikt nie jest wolny od mówienia bredni, źle jest jedynie mówić je z wysiłkiem”. Mój kumpel Stachu powiada z kolei, że „brednie swe z coraz mniejszym wysiłkiem wypowiadam”, więc jak tu kumplowi nie wierzyć…?
Rzeczywiście, studiów adwokackich nie ukończyłem, ale przyznam się też do swej kompletnej ignorancji. Nie wiedziałem w ogóle, że takowe istnieją. Wiem natomiast, że istnieją studia prawnicze. Przypadkowo skrót ORA, jako Okręgowa Rada Adwokacka poznałem, ale to tylko dzięki Stachowi, który wie nawet co IRA oznacza... Nie ukrywam, że powiedział mi też, co „dziekan” znaczy.
Mecenas ANDRZEJ KOZIELSKI nie jest dla mnie autorytetem (zarówno wyzwalającym, jak i krępującym, o ile wie pani co mam na myśli), ani też nie jest dla mnie „osobą i celem do pisania głupot na forum”. Moja wypowiedź dotycząca mecenasa Kozielskiego dotyczyła nie jego umiejętności, kompetencji czy nawet urody. Ona dotyczyła tego czegoś, co ETYKĄ ZAWODOWĄ nazwać chyba można.
Powiedziałem też: „Gdyby adwokat Andrzej Kozielski zechciał mi odpowiedzieć, to proszę w języku komunikacji (nie operacji, czyli języku stricte prawniczym), żebym zrozumiał”. Mecenas mi nie odpowiedział, odpowiada natomiast pani, stając się adwokatem adwokata. Nie do wiary! (wcale nie TVN).
Udziela mi pani kilku rad. Ich ograniczoność wprawia mnie w zdumienie. Początkowo sądziłem, że pani wywód, szczególnie w jego pierwszej części, jest zarówno ironiczny, jak i dowcipny. I że jest pani po mojej stronie. Wycofałem się z tego sądu jednak szybko. Może nazbyt szybko.
Pani rady są dowodem wprost na to, iż niezbyt szczodrze duchowo wyposażyła panią natura. Nie chcę przez to powiedzieć, że pani umysł jest ciasny, a dusza mdła. Co to – to nie! Chcę jedynie powiedzieć, że intelektualny kaliber pani wypowiedzi na mój temat jest – wyznaję – upokorzeniem.
Proszę wybaczyć mi staroświecki sposób odpowiedzi. Dodam jedynie, iż z części wypowiedzi sugerującej mi przypomnienie sobie Kubusia Puchatka (ale nie tylko!), wynika, iż cechuje panią niewinna niedbałość jeśli chodzi o samoocenę...
Życzę pani dużo uśmiechu, co piękne kobiety boją się czasami robić, błędnie rozumując, że widok migdałków to skaza na urodzie... Kobieta winna być jak bochenek świeżo upieczonego chleba – ciepła, smaczna i pożywna. Nawet jeśli intelektualny zakalec posiada. Czego również pani życzę. Oprócz zakalca!
Wyrażam przekonanie nieskrępowane, że „nudna” ma odpowiedź, na tyle koresponduje z pani nastawieniem, że jest pani wielce usatysfakcjonowana. Gdyby jednak chciała się pani rozerwać, to zapraszam do wypożyczalni granatów... (podpowiadam, że to żart – trywialny).
I jeszcze jedno! Ja już w żadnej roli znajdować się nie muszę, nawet felietonisty. Ja już nic nie muszę... Najbardziej odpowiada mi rola dziadka, z czego dumny jestem bardzo... Odpowiada mi też rola polemisty. I sądzę też, że raczyła to pani zauważyć.
|
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| http://www.nki.pl/news.php?id=1169&show=readme |
| Wtorek 15-08-2006 |
|
3520. | Do wpisu 3517 PANI MISZCZAK z domu STANDARA.
Czytając na forum Pani wpis, myślałam, że sama to Pani napisała. Pomyślałam nawet: mądra kobieta, odważna!
A tu co znalazłam? Oooooo...
http://www.sciaga.pl/tekst/20177-21-odchylenia_od_norm Tak się nie postępuje! To jest brzydki, ordynarny PLAGIAT!
Oj brzydko, kochana Pani, bardzo brzydko... |
|
| emerytowana nauczycielka |
| Poniedziałek 14-08-2006 |
|
3518. | [Do wpisu 3514].
Gdyby policja ostro zareagowała na wcześniejsze wyczyny pirata, nie doszłoby do zabójstwa ludzi w miejscowości Rodzone. [...]
To nie są kłamstwa. |
|
| umyślny |
| Poniedziałek 14-08-2006 |
|
3517. | Od Pani Miszczak [3511] do Pana Klepy! ODCHYLENIA OD NORMY.
Norma społeczna definiowana jest jako powszechnie uznawana reguła, wzór zachowania lub działania. Jest to przepis określający, jak powinien zachować się lub jak powinien postępować każdy członek należący do danej grupy czy określonej społeczności.
Co to jest więc odchylenie od normy? Najprościej mówiąc, odchylenie od norm to działanie jednostki niezgodne z daną normą. Człowiek odchylony od normy to człowiek niedostosowany społecznie, czyli nie przestrzegający norm ustalonych dla jego środowiska. W ramach NIENORMALNYCH zachowań wyróżniamy zachowanie DEWIACYJNE i zachowanie przestępcze.
Panie Klepo, dewiacje się leczy.
Człowiek zachowuje się niezgodnie z oczekiwaniami społecznymi. Zaliczamy tu: FAŁSZ, OSZUSTWO, BRUTALNOŚĆ (SŁOWA), OPIESZAŁOŚĆ, AGRESYWNOŚĆ, SKŁONNOŚĆ DO KONFLIKTÓW.
Przyczyny powstania odchyleń od normy: podłoże środowiskowe odchylenia od normy, gdy zaburzenia w kontaktach społecznych spowodowane są niekorzystnymi wpływami zewnętrznymi, spotyka się tu zaburzenia charakterologiczne lub tylko emocjonalne. Podłoże patofizjologiczne i patopsychologiczne: gdy społeczne niedostosowanie jest rezultatem nieprawidłowości anatomicznych czy funkcjonalnych organizmu, objawiające się zaburzeniami wyższej cznności nerwowej.
I jeszcze jedno: posiada Pan duże luki w historii, nie potrafi pan odróżnić munduru żołnierza pruskiego z I wojny światowej od munduru żołnierza z Wermachtu. Jak już chce pan coś napisać mądrego, to radzę poczytać. |
|
| Pani Miszczak |
| Poniedziałek 14-08-2006 |
|
3516. | Do wypowiedzi Andrzeja Kleiny (3511).
Od wielu miesięcy na łamach Kuriera szkaluje pan burmistrza Lubawy Edmunda Standarę, a ostatnio w swej radosnej twórczości posuwa się pan do tego, że obraża całą jego rodzinę. Są to teksty zionące nienawiścią, inwektywami i osobistymi emocjami. Przekroczył pan już dawno wszelkie granice dobrego smaku, obyczaju i dziennikarskiego rzemiosła. To wyjątkowa podłość, pokazująca pański format.
Lubawa jest niewielkim miastem i wszyscy tutaj wiedzą o sobie wszystko (kuma pan?!). Znają nawzajem swoje życiorysy, drogi życiowe, zachowania i postawy moralne. Skoro tak ładnie napisał pan o swoim dziadku, to może równie ładnie napisze pan o swoim ojcu!? (a to dopiero ciekawa lektura).
Pański dorobek życiowy jest powszechnie znany i dlatego pańskie moralitety i osądy wypadają wyjątkowo żałośnie. Pożal się Boże felietonisto, radzę odwiedzić nie psychologa, ale psychiatrę, bo pańskie schorzenie ma inne podłoże.
Człowieku, siedzisz w niebycie od wielu lat i w ten niebyt chcesz wciągnąć burmistrza Standarę, zapominając o jednym, że mu do pięt nie dorastasz!
Stare ludowe przysłowie mówi: „Kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada”. Mały, chory, zawistny człowieczku – siedzisz już na krawędzi tego dołka.
PS. Jako mężczyzna nie odróżniasz munduru Werhmachtu od munduru żołnierza pruskiego z I Wojny Światowej. |
|
| kobieta z Lubawy |
| Poniedziałek 14-08-2006 |
|
3514. | ZANIECHANE DONOSY NA PIRATA Z SZAŁKOWA.
Dwoje ludzi zginęło w miejscowości Rodzone (gm. Lubawa) pod kołami znanego mieszkańcom Szałkowa, pirata drogowego. Pirat drogowy, zatrudniony w piekarni [...], szalał od dawna po drodze nie tylko w Szałkowie.
Pomimo wielu skarg do iławskiej policji, podobno zaniechano jego kontroli i pouczenia [tu moderator: proszę nie rozsiewać kłamstw, policja zajęła się delikwentem].
Tymczasem najlepiej o jego drogowych rajdach wiedział właściciel tej piekarni [...]. Jeśli nic – jako pracodawca – nie zrobił, powinien również mieć na sumieniu morderstwo, jakiego dokonał podlegly mu pracownik-kierowca...
Pozostali kierowcy tej piekarni [...] popisują się również rajdowymi szarżami. Kolejna śmierć czai się z ich strony. |
|
| umyślny |
| Poniedziałek 14-08-2006 |
|
3513. | [Do wpisu 3511].
Mój Dziadek, rodowity kazaniczanin (gm. Lubawa), służył 4 gody w pruskiej armii. Walczył na froncie zachodnim całą Pierwszą Wojnę Światową z Francuzami jako zwykły żołdak, prowadząc kanuny. Przyszła moja Babcia czekała jego powrotu również 4 gody, a kiedy ten szczęśliwie wrócił, pobrali się. Stąd ja na tym świecie się wziąłem. Dziadek wiele opowiadał o wojnie, ale byłem szczaw, aby wiele ciekawych pytań mu zadać i więcej o wojence się dowiedzieć. Natomiast mama mojego Dziadka pochodziła spod Gdańska, niemieckiego rodu była, w nazwisku bylo „u” z dwoma kropeczkami. Zatem korzeni mam się wstydzić czy nie? |
|
| Żagiel |
| Poniedziałek 14-08-2006 |
|
3512. | [Do 3509]. Łysy to taki, który wygolony jest napałę. Prowadził psy bardzo groźne. |
|
| Cosa nostra |
| Poniedziałek 14-08-2006 |
|
3511. | DO PANI MISZCZAK, z domu STANDARA (3472).
Od dłuższego już czasu moderatorzy witryny informowali mnie,
iż z okolicy Krakowa płynie na Forum Kuriera stek bluzgów mnie dotyczących. Ponieważ pani wpis pochodzi również z Krakowa – zważywszy jego zabarwienie emocjonalne – z dość dużą dozą prawdopodobieństwa można domniemywać, iż jest pani tą samą osobą, której ordynarne wpisy były resetowane.
Z pani wypowiedzi wynika, że ma pani problem. Chce pani ów problem odreagować w sądzie. Ma pani do tego niezbywalne prawo – z tym jednak, iż proponowałbym najsampierw odwiedzić psychologa.
Jednym z elementów ostatniego mego felietonu była fraza, którą wywołała pani zadziwiajacą reakcję. Brzmi ona następująco:
„Otóż był Edmund nasz złoty (Standara, jak się okazuje, czyli pani ojciec) na spacerze z wnuczką w okolicy basenu, która tak niezręcznie się potknęła, czym litość dziadka wzbudziła, że ten obawiając się groźnych konsekwencji i wobec innych mogących się potknąć dzieciaków, basen zasypać kazał”.
W jednym z wydań „Głosu Lubawskiego” pani wuj (brat ojca) opisując notorycznie dzieje rodziny, zamieścił zdjęcie swego wuja, bądź dziadka (nie pamiętam dokładnie) w mundurze Wehrmachtu. Mimo krytycznej postawy wobec pani ojca, nie zareagowałem, tak jak pitbull Jacek Kurski, wyciągający podczas kampanii prezydenckiej Donaldowi Tuskowi jego dziadka w mundurze niemieckim.
Mimo iż członków rodziny się nie wybiera, jestem dumny (dając wiarę, co oczywiste, nieżyjącym już członkom mojej rodziny), iż mój dziad Maksymilian Leski wyłgał się podczas pierwszej wojny światowej ze służby w armii niemieckiej, obcinając własnoręcznie toporkiem rzeźnickim swój palec wskazujący prawej ręki. Ponieważ nie jest pani mężczyzną, dodam, iż jest to palec, którym pociąga się za spust broni.
Teraz czuje pani bazę?... I to by było na tyle!
|
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Poniedziałek 14-08-2006 |
|
3510. | DO WIERNEJ CZYTELNICZKI (3435).
Zapraszam serdecznie do odkrycia światu zewnętrznemu własnych przemyśleń. Już dzisiaj wiem, że ma pani dużo do powiedzenia. Używając przy tym języka poprawnie, kulturalnie i rzeczowo, co jest dość rzadkim zjawiskiem w Internecie.
A teraz kilka słów wyjaśnienia. Nie ma z mojej strony „prywatnej rozgrywki”, nie ma „zwady”, nie jestem też „wilkiem w stosunku do Leszka Olszewskiego”. Nie ma też żadnego konfliktu. I teraz postaram się być bardzo precyzyjny. Nie ma żadnej prywatnej gry z mojej strony, gdyż zgodnie z teorią gier i znajomością własnej osobowości, gram nie po to, żeby grać, a gram po to żeby wygrać. Innymi słowy – o ile grałbym, to tak, żeby z Olszewskim wygrać. Jeszcze inaczej: rzekomy konflikt interpersonalny o sumie zerowej (taki to dziwny ten język psychologiczny) będący moją wygraną, oznaczać musiałby przegraną pana Leszka. Nie istnieje tego typu motywacja...
Zaprosiłem pana Leszka Olszewskiego do polemiki, zwracając mu uwagę na fakt, iż mam inne poglądy na Kościół, religię, papieża, a także temat „teczek”. Pan Leszek nie ustosunkował się do moich merytorycznych zarzutów (notabene – dwukrotnie). Pan Leszek zareagował w sposób iście kliniczny, jak rasowy narcyz. No to, chłopca, zaszufladkowałem!
Z pani wypowiedzi wynika dość jednoznacznie, iż pani rozumienie narcyzmu nie przystaje do mojego rozumienia, nie jest bowiem tak, że narcyzm ułatwia życie w dzisiejszych czasach, kiedy „niestety można liczyć tylko na siebie”.
Zważywszy, iż wyraża pani chęć poznania mnie i pana Leszka, czynię krok drugi i upoważniam redakcję do podania mego numeru telefonu. Będzie okazja do porozmawiania o narcyzmie, konfliktach, a nawet o życiu – z uwzględnieniem tej jego atrakcyjnej składowej, jaką jest erotyzm, a nawet seks... Mam tutaj na myśli nie siebie, co oczywiste, a pana Leszka, bo rozumiem, że spotkalibyśmy się w trójkę... Pozdrawiam.
|
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Poniedziałek 14-08-2006 |
|
3509. | Do 3494.
O czym ty gadasz? Jakie polowania, jakie łysole? |
|
| Czarek |
| Niedziela 13-08-2006 |
|
3508. | Kibolem jestem niewiernym, ale kocham IKS „Jeziorak” z prezesem Andrzejkiem, dyrektorem Kazimierzem.
Szczególnie pozdrawiam murzyniątka kochane, które są motorem naszej sekcji. One, biedaczyska, za chlebkiem musiały swoją kochaną ojczyznę opuścić... |
|
| trenerro |
| Niedziela 13-08-2006 |
|
3507. | Wielu pedagogów od września może pożegnać się z obecnymi zarobkami, a nawet pracą. Nie poprawili kwalifikacji zawodowych, a 31 sierpnia upływa termin, jaki dały im na to przepisy.
Przepisy Karty Nauczyciela o tzw. stopniach awansu zawodowego weszły w życie w 2000 roku. Jedną z najważniejszych zmian było zaostrzenie wymagań wobec nauczycieli mianowanych. Pedagogom niespełniającym nowych wymogów, stopień (a tym samym wyższe pensje) pozostawiono, zobowiązując jednak do uzupełnienia kwalifikacji w ciągu sześciu lat. Tym, którzy tego nie zrobili, 31 sierpnia z mocy prawa wygasa stosunek pracy.
ZNP walczył, by dotychczasowy poziom wynagrodzenia dla tej grupy nauczycieli utrzymać. Resort nie podzielił argumentów związku, uważając, że sześć lat to wystarczająco długi czas na dokształcenie. Także część ekspertów uważa, że nauczyciele sami są sobie winni, jeśli leniuchowali przez ostatnie lata. |
|
| czytelnik |
| Niedziela 13-08-2006 |
|
3506. | KUBATY I KNAJPA GASTRO [3501].
Pan Andrzej Kubat, oprócz opisywanego lokalu, gdzie tak „suto poczęstował” gości Złotej Tarki, że psy by pozdychały – prowadzi również różne boki. Ma wyszynk w hali sportowej, w ratuszu, no i jeszcze „udziela się” (za kasę, rzecz jasna) w organizowaniu wielu przenośnych bankietów o kiepskim menu z okazji różnych imprez kulturalno-sportowych: zawody gimnastyczne, ważne mecze, wiele zawodów rangi ogólnopolskiej kolejarzy, gołębiarzy i innych.
Na przykład wódka w jego wydaniu, ta serwowana na bankiety, wyjątkowego jest posmaku...
Ten pan Andrzej Kubat, właściciel, również ze swą panią Ewą Kubat, współmałżonką, niechlubnie zapisali się w prowadzeniu praktyk uczniowskich, z których ciężkiej i niewolniczej pracy korzystają. Były skargi uczennic nawet na... rękoczyny ze strony pani (właścicielki).
Ktoś w tym mieście powinien odpowiadać za gości, ich noclegi i poczęstunek podczas sztandarowych imprez. Na pewno nie parkowa knajpa Kubat-Gastro; firma chytra, bez szyku, bez kultury i bez gustu.
URZĘDNICY Z RATUSZA: WSTYDŹCIE SIĘ. |
|
| umyślny |
| Niedziela 13-08-2006 |
|
3505. | Jeziorak Iława do przodu 1-0 w pojedynku z Sokołem Ostróda na terenie rywala. Piłkarze iławskiego Jezioraka po meczu powiedzieli, że w Ostródzie czuli się jak u siebie – tyle było „wiary”. |
|
| wierny kibic IKS |
| Sobota 12-08-2006 |
|
3502. | URZEKŁA MNIE PANA HISTORIA
W sprawie felietonu pt. „Zwolnienie z myślenia” autorstwa Pana Andrzeja Kleiny (2006-03-15, odnośnik poniżej).
Nie jest Pan w stanie pojąć całej procedury adwokackiej, Panie Andrzeju, ponieważ nie ukończył Pan studiów adwokackich i nie był Pan dziekanem ORA (o ile wie Pan co oznacza ten skrót).
Dobra rada na przyszłość Panie Andrzeju: niech Pan nie interesuje się sprawami, o których i tak Pan nie ma zielonego pojecia, a myślenie i obronę w sądzie niech Pan zostawi dla kompetentnych ludzi – takich, jakim jest adwokat Andrzej Kozielski, który powinien być dla Pana autorytetem, a nie osobą i celem do pisania takich głupot na forum.
Jak już Pan naprawdę nie ma o czym pisać, to myślę, że odnalazł by się Pan w powieściach o Kubusiu Puchatku. Poza tym mógłby Pan nauczyć się pisać ciekawe felietony, ale – jak już wyżej wspomniałam – myślę, że jak Pan zacznie od Kubusia Puchatka, to znakomicie odnajdzie się Pan w swojej roli... Nie do końca felietonisty.
Z utęsknieniem czekam na odpowiedź, chociaż z góry zakładam, że i tak będzie nudna. |
|
| stała czytelniczka takich głupot |
| http://www.nki.pl/news.php?id=1169&show=readme |
| Sobota 12-08-2006 |
|
3501. | To co wczoraj zobaczyłem na Złotej Tarce tuż po północy – wtedy, gdy muzycy przenieśli się do restauracji Gastro – było dla mnie tak żenujące, że nie mogę powstrzymać się od komentarza (piątek 11 sierpnia).
Myślałem sobie, że Pan Andrzej Kubat, który organizował tę imprezę, pomyślał o tym, żeby ugościć muzyków podając im chociażby gołe piwko. Nic z tego. Ani właściciela ani innych osób tam nie było. Muzycy stali i śpiewali bez przysłowiowej szklanki wody. Dwukrotnie zresztą domagali się chociazby herbaty, ale – jak widać – organizator nastawiony był tylko na zysk goszczących się w jego progach iławiaków.
Gdybym tylko był bardziej bezpośredni, zorganizowałbym zrzutkę do garnka i byłoby po kłopocie, a tak zniesmaczony (ale tylko poziomem organizatora, ponieważ muzyka była przednia) wyszedłem na chatę! |
|
| Kurupt |
| Sobota 12-08-2006 |
|
3500. | [3490]. Co do psów, to najbardziej mnie wkurzają ich „porozrzucane” sraki. Są wszędzie, nawet na środku chodników. Nieraz widziałam: pies robi na środku drogi, a właściciel odwrwca głowę – niby nic nie widzi, albo woła „szybciej szybciej Burek”. A ja dostaję szału jak moje dziecko przychodzi do domu ze śmierdzącymi „plastrami” na podeszwach! Jestem za wlepianiem mandatów dla tych, którzy nie sprzątają po swoich psach. |
|
| NickOla |
| Piątek 11-08-2006 |
|
3497. | Te, anonim [3483]. Twoim zdaniem jeżeli jedna osoba w rodzinie weszła na drogę zła, to trzeba od razu wszystkich z tejże rodziny przekreślić? A może wysłać od razu do obozu koncentracyjnego... Powodzenia z tym sposobem myślenia... Chyba urodziłeś się z 50 lat za późno, może byś zrobił karierę w SS. |
|
| hetman |
| Piątek 11-08-2006 |
|
3496. | „Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodą”.
Często o tym zapominamy, a życie ucieka! |
|
| Małgosia |
| Iława, Piątek 11-08-2006 |
|
3495. | Za komuny bynajmniej było powiedzenie:
„ORMO CZUWA, ŚPI MILICJA”.
Obecnie policja i straż miejska śpią razem. |
|
| ORMOWIEC |
| Piątek 11-08-2006 |
|
3494. | Chodzi o psa [3493]. Niewykluczone, że "Cosa Nostra" zajmie się właścicielemami psa, jeśli nie zachowa się zgodnie z prawem stanowionym. Polacy mają dość bezprawia i powtarzamy, że nadchodzi czas na ukrócenie tym, którzy temu państwu szkodzą. Nie dalej jak wczoraj, w okolicy cmentarza, banda łysych (5-8 osób) polowała za pomocą rozpuszczonych srogich psów na... kogo? Strach było przejść. |
|
| Cosa Nostra |
| Piątek 11-08-2006 |
|
3493. | Do Cosa Nostry (3468).
A kogo ty chcesz truć? |
|
| Czarek |
| Czwartek 10-08-2006 |
|
3492. | A propos „Czy w Kurierze pracuje jakiś recenzent?” [3472].
Ale jaja. Ta pani robi sobie żarty...!
|
|
| Maciej |
| Czwartek 10-08-2006 |
|
3490. | NADAL POLICJA ŚPI [3488], czekając, aż społeczeństwo sprawę psów wieźmie w swoje ręce. Musi dojść do krwawej jatki, gdyż innego nie widać rozwiązania w kwesti panoszących sie łysych sukinsynów z psami po mieście. Łysych gnojków z psami coraz więcej, szczególnie na obrzeżu miasta.
Ciekawe, kiedy nasza policja i straż zabiorą się do roboty. Myślę że niektórzy stróże prawa wyraźnie czekają na rząd i partię PiS. OBY NIE DOCZEKALI SIĘ, JAK NA ZBITY PYSK POLECĄ ZE STANOWISK. |
|
| Cosa Nostra |
| Czwartek 10-08-2006 |
|
3489. | Z TAJNEGO SPOTKANIA Z „DELEGATEM”. Spotkanie się nasze z Kalinowskim odbyło się w Stawanger, u którego w mieszkaniu zapamietałem puszysty, z białego mohera, dywam – gruby na conajmniej 5 cm. Mieszkał na przedmieściu w okolicy wieży widokowej w kierunku na Kvernevik. Jesteśmy jednymi z niewielu, którzy spotkali sie z Kalinowskim, przedstawionym naówczas jako zastepca Wałęsy w latach 1980-1981. Był bardzo otrzaskany w polityce i nadwyraz elokwentny. Osobiście nie pamietam, co o nim mówili owcześni uchodźcy polityczni, ale coś było nie tak... gdyż wyglądało na to, że nie mają do niego zaufania. Z jakiej przyczyny, nie pomnę. |
|
| żagiel |
| Czwartek 10-08-2006 |
|
3488. | -----> 3468
Jakoś nie zauważam, żeby ktokolwiek się tym interesował...
Najbardziej dobija mnie, jak idzie taki właściciel i gdy, mijając mnie, pies próbuje wsadzić pysk do wózka, w którym wiozę dziecko, Pan nawet nie reaguje (tzn. nie odciąga psa).
A tak w temacie psów, to zastanawia mnie jeszcze, po co niektórzy ludzie psy trzymają... Pies cały czas w zamknięciu,
no i szczeka za każdym razem, jak tylko mucha koło niego przeleci.
A w nocy, jak chcemy spać, to trzeba szczelnie zamykać okna,
bo inaczej spać nie da rady (o dzieciach nie wspominając). |
|
| iławianka |
| Czwartek 10-08-2006 |
|
3487. | O Ela, straciłaś przyjaciela! |
|
| Przyjaciel Koniowatej |
| Czwartek 10-08-2006 |
|
3486. | ----> 3483
A czy on sobie wybierał ludzi, z którymi jest spokrewniony? Litości... |
|
| iławianka |
| Czwartek 10-08-2006 |
|
3484. | DO PRZECHODNIA [3477]:
... zostaw zgiełk jaazowej muzy w mieście Iławie i udaj się w cień lipy z Czarnolasu i – tu cytat z innego wiersza – zostaw troski nieuśpione – hen, wiatrom za morze czerwone.
Czyli:
„Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie!
Nie dojdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie.
Choć się nawyższej wzbije, a proste promienie
ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie”.
|
|
| owidiusz |
| Czwartek 10-08-2006 |
|
3483. | Do wpisu 3478.
[...] A popytajcie, z kim spokrewniony jest ten chłopak... (afera sprzed bodaj dwóch lat w amfiteatrze; morderstwo i takie tam...). To wspaniale, że chłopak walczy z cukrzycą ćwicząc itd. Pytanie tylko: za ile lat wykorzysta nabytą w ten sposób siłę. Może lepiej wziąłby się za czytanie książek, a nie za podnoszenie ciężarów. Albo znaczki mogłby zacząć zbierać! |
|
| anonim |
| Czwartek 10-08-2006 |
|
3481. | Hej mloty do roboty, nielotne ptaki do paki, niech wre robota, bo Kurier w srode 16 sierpnia ma byc cacucho, gdyz bede juz na miejscu i wszystko sprawdze, a chce wam powiedziec, ze chyba tesknie za tym miasteczkiem nad Jeziorakiem, bo burmistrz Maskiewicz mi sie tej nocy nawet snil.
Poza tym prosze juz nie ekscytujcie sie tym, kto na kogo i komu donosil, bo jak wynika z tego, co tu w Oslo w internecie czytam, to wszyscy na wszystkich. To zas jest na reke obecnej wladzy kaczej, gdyz ona wszystkie na wszystkich kwity ma w subtelnych lapkach ministra Dorna i Wassermana.
Ale i to tez jest marnosc... gdyz raz jeszcze powiem: niewazne jest to, kto i komu na kogo donosil, lecz to, ze juz nie ma ani PZPR, ani ZSRR.
Na koniec tym wszystkim , ktorzy chca wiedziec, jak sie zyje w tym jednym z najbogatszych krajow swiata, uprzejmie zapodaj€, ze psy wszedzie chodza boso. |
|
| Wieslaw Niesiobedzki |
| Oslo - Norwegia, Czwartek 10-08-2006 |
|
3479. | Od trzech dni obserwuję „forum”. Rzeczywiście to strata czasu – miejsce dla obłudników i frustratów. Gdzie są tematy historyczne, społeczne, przyrodnicze? A dotyczące Ziemi Iławskiej?
|
|
| burak |
| Czwartek 10-08-2006 |
|
3478. | Piszecie o dziecku, co z cukrzycą walczy [Kurier z 9 sierpnia, strona 3]. Zapraszamy reporterów Kuriera w okolice, gdzie on mieszka. Pobądźcie tu z 8 godzin, a zobaczycie jaka jest tu dzisiejsza młodzież i... może o tym napiszecie.
Wszystko co piękne, to co wiemy a czego nie wiemy, wiedzą inni. Popytajcie się... |
|
| WZBURZENI |
| Środa 09-08-2006 |
|
3477. | Idąc nad Małym Jeziorakiem i patrząc jak budowana jest scena na Złotą Tarkę - bardzo piękny jest widok... obok rozwalającej właśnie mleczarni, nieprawdaż...? Ciekawe co powiedzą turyści z zagranicy i czy będą mieli ochotę tu wrócić... Jak myślicie? |
|
| przechodzień, lat 41 |
| Iława, Środa 09-08-2006 |
|
3476. | -----> 3471
Cytat: „(...) z naszych informacji uzyskanych od osób znających tą sytuację, wynika, że po rozwodzie autor listu zamieszkał w górnej części domu jednorodzinnego, przy Boczno-Górnej, a żona na parterze” (...).
1. Kim niby są osoby „znające sytuację”? Bo de facto o sytuacji nie mają pojęcia!
2. Dom jest dwu-rodzinny, a współwłaściciele nie są ze sobą spokrewnieni!
3. Pan K. rzeczywiście mieszka na piętrze, które de facto jest własnością jego byłej żony! Ponadto ciąży na nim wyrok eksmisji (niestety lokali socjalnych brak).
4. Parter domu nie jest i nigdy nie był własnością pani K. - więc logicznym jest, że ona tam nie zamieszkuje. [...] |
|
| iławianka |
| Środa 09-08-2006 |
|
3474. | Z tego, co czytam na iławskim FORUM Kuriera, wnioskuję, że piszą w nim niemal wyłącznie frustraci, ktorzy nie spełnili się i niczego w życiu nie osiągnęli.
Normalny czlowiek, który ma zajęcie, nie zagląda na internetowe strony, tracąc cenny czas na użyteczną pracę. Frustrat może, na przykład na iławskim FORUM, napisać wszelakie bazgroły (oby nie były chwalebne iławskiemu burmistrzowi), głupoty beznadziejne, plwociny gruźliczne również. Przyjmą mu wszystko i cieszy się, że jest czytany. Im głupiej napisze, tym lepiej, gdyż natychmiastowa reakcja na jego madrości ma odzew i nieopisanych wtedy doznaje wruszeń, że inny psychol, czasem z Radyja, zareagował. Wtedy dowartościowany, że kogoś wkurwił, daje wiecej czadu na tym FORUM, co go bardziej nakręca, a wydzielana adrenalina uodporni go nawet na ukąszenie osy. |
|
| nikt |
| Środa 09-08-2006 |
|
3472. | Do redaktora Synowca.
Panu Klejnie chyba się pomysły wyczerpały i wplata w swoje felietony moje dziecko [Kurier z 9 sierpnia, strona 29]. Moja córka W. Miszczak nie jest osobą publiczną i nie życzę sobie, aby Pan Klejna PISAŁ O NIEJ w swoich nędznych felietonach. Posuwa się on za daleko. OSTRZEGAM! Jeśli to się będzie powtarzało, pójdę do sądu. A propos: czy w tej gazecie pracuje jakiś recenzent? |
|
| M. Miszczak - z domu Standara |
| Środa 09-08-2006 |
|
3471. | Chodzi mi o dzisiejszy artykuł pt. „Doniósł na faceta byłej żony” (str. 3). Jestem sąsiadką z dołu i jakoś mi nie w smak, że ktoś po przeczytaniu tego artykułu będzie mnie brał za byłą żonę tego wariata. Cytuję: „(...) a żona na parterze (...). |
|
| iławianka |
| Środa 09-08-2006 |
|
Odp. | Dobra kobieto iławianko, wybacz! Cóż my możemy poradzić, że mieszkasz tak bardzo blisko od bohatera artykułu... Jeśli nie masz sobie nic do zarzucenia, to nie pękaj. Bo reporterzy Kuriera nie wypisują bzdur, a wszystko jest bardzo dokładnie sprawdzone (chyba nas z kimś pomyliłaś…). |
|
| moderator
nki@nki.pl |
| Środa 09-08-2006 |
|
3469. | Zastanawiam się, dlaczego reporterzy Kuriera wypisują bzdury
nie sprawdzając czy są prawdziwe. |
|
| iławianka |
| Środa 09-08-2006 |
|
Odp. | Rozumiem frustrację, ale konkrety poproszę. Konkrety! |
|
| moderator
nki@nki.pl |
| Środa 09-08-2006 |
|
3468. | DO KOGO NALEŻY ściganie właścicieli, którzy wyprowadzają swoich czworonożnych ulubieńców, nawet na smyczy, ale bez kagańca na mordzie. Wiadomo – na razie psów, bo zaniedługo prowadzać będą niedźwiedzie i tygrysy. Pies musi mieć kaganiec, gdyż nawet na smyczy wywołuje strach u przechodniów. Czy o tym wiedzą policjanci i straż miejska? Jeśli nic w tej sprawie nie zmieni się, to będziemy truć. |
|
| Cosa Nostra |
| Środa 09-08-2006 |
|
3466. | Do TOMKA WIĘCKA, ale nie tylko (3364).
Powiem szczerze, jestem zwierzę,
Jako zwierzę, w nic nie wierzę,
Nie uwierzę przeto wcale,
W Tomka Więcka wielkie żale.
Marcin Woźniak przekonuje,
Iż, ludzi kalecząc, Tomek W. nie żartuje.
Bo – przecież! – pisał w IT cały i zdrowy,
Nie zbuntował się wydawcy w strajk żaden głodowy.
I kiedy pienia nad IT czyni teraz żałobne,
Sam stroi się w piórka moralnie ozdobne.
Generalnie wniosek z tej bajki płynie taki zgoła,
Żaden złamas kutany – Kurierowi nie podoła...
* * *
WYOBRAŹNIA LIMERYKOPISARSKA:
Pewnemu panu ze Słomnik,
Sterczał ów narząd jak pomnik.
Wreszcie rzekła żona,
Nieco przerażona:
„Wiesz co, Józiu, kup sobie odgromnik”.
I żeby mnie nikt od czci i wiary nie odsądzał. Napisał to Maciej Słomczyński, tłumacz Szekspira i Joyce’a. Naprawdę! Może Wiesiek Niesiobędzki to poświadczy!? Jak z Oslo wróci!
DO NARCYZÓW WSZELKIEJ MAŚCI:
Kawałek bajki Jeana de La Fontaine’a.
Człek szpetny, lecz jak narcyz w sobie zakochany,
Winił zwierciadła, że wskazują krzywo:
I żyjąc w ciągłym obłędzie,
Twierdził, że nawet ulubieniec Diany
Miał postać mniej urodziwą...
Lecz raz, stanąwszy nad brzegiem potoku,
Znów twarz swą zoczył w przezroczystej fali,
Jeszcze bardziej niż w lustrach szpetną i obrzydłą.
Dąsa się zatem i żali,
Że go czcze zwodzi mamidło,
Ucieka... lecz powraca; bo potok uroczy
Więzi mu serce i oczy.
Co to znaczy? – spytacie. W dwóch słowach wymienię:
Zwierciadłami są ludzie; nie chcemy dać wiary
Widząc w nich własne przywary,
Dopóki nie przekona nas potok – sumienie.
PATRIOCI...
Podobno członkowie Lubawskiego Towarzystwa Patriotycznego chcą pismo wystosować do premiera. Chcą w nim napisać, że to niepatriotyczne takie wyjeżdżanie młodych za granicę. Ich zdaniem, prawdziwy mężczyzna może wyjechać za granicę tylko na czele armii...
STREFA PIESZCZOT
Burmistrz lubawski Edmund Standara poszerza strefę pieszczot przedwyborczych. Życząc wyborcom dobrego, wspaniałego życia (pod jego przewodnictwem), proponuje też wiele gór do zdobycia (a przynajmniej ścian wspinaczkowych). I na tę okoliczność śpiewać będzie w Lubawie „Kombi”. Czyżby w magistracie ropa naftowa wytrysnęła? Na sport praktyczny kasy w zasadzie zero,
a tu „Kombi” śpiewać będzie. Za ile „Kombi” odtrąbi? A może firma notoryczna LSK finansuje występy? Warto swojego przecież człowieka nadal mieć „na urzędzie”…
JESIEŃ SIĘ ZBLIŻA...
Jesień się zbliża, mija już lato.
Bóg zapłać Standarze za to!
ZNÓW ZA ROK MATURA
Dla pełniejszej informacji. Jeśli moi rówieśnicy liczą, że „Czerwone Gitary” zaśpiewają w Lubawie przebój – znany sprzed bodajże 40 lat – pt. „Znów za rok matura” (dla poprawkowiczów stworzony), to w błędzie są głębokim. Minister Giertych zabronił...
DO STACHA!
Wielokrotnie powstrzymywałeś moje zapędy do szpanowania na Forum. Z życzliwości, prawdziwie kumplowskiej. „Bo to nie warto, bo cię obrażają” – mówiłeś.
Antoni Libera o Tadeuszu Konwickim mówił: „Pisarstwo nietrwałe, niegłębokie”. Tomasz Burek o Mrożku: „Epigon”. Henryk Bereza o Miłoszu: „Sporadyczny poeta, mierny prozaik, biegły eseista, na Nobla może wystarczyć, na prawdziwą wielkość – za mało”. Tadeusz Nyczek o Andrzejewskim: „Mistrz, ale tylko literackiej
i intelektualnej mimikry”.
O mnie niektórzy mówili jeszcze nie tak dawno, że pisanie moje
to „bełkot”. Ostatnio mówią już, że to trzeci wymiar. Dalej pejoratywnie, ale przynajmniej kulturalnie. Postęp więc jest, Stachu, jak widzisz... I jak tu się nie cieszyć…?
UBEUS EX MACHINA
Podobno Adam Mickiewicz, 20 kwietnia 1824 roku, podpisał lojalkę: „Ja, niżej podpisany, daję ten rewers na to, że nie tylko sam nie będę należeć do żadnego stowarzyszenia bez dozwolenia Rządu ustanowionego, lecz donosić będę...”. Trza by może historyków zapytać, czy innych jakich uczonych, czy Mickiewicz mówiąc to improwizował, bo talent miał do tego, jak wiadomo niemały, czy to raczej prawda?
Zastanawialiśmy się ze Stachem ostatnio, ilu w takiej Lubawie możemy mieć żyjących TW? Z nudów się zastanawialiśmy, bo nie poznawczo przecież. Nurtowało też nas pytanie, czy przypadkiem jednak, a może bez przypadku, improwizowali ongiś raczej, przynajmniej niektórzy, przykład z wieszcza biorąc, czy może komercyjnie byli nastawieni? Wszak ziarnko do ziarnka i zbiera się miarka... Złotówek! No, i to poczucie mocy.
Nie ukrywam, bo to grzech co oczywiste, że zastanawialiśmy się też, ilu z nich w radzie miejskiej aktualnie znalazło schronienie?
W celach „wallenrodycznych”, co naturalne. Stachu też mówi, żeby nie przyśpieszać, a – z imienia i nazwiska – bliżej wyborów
z nimi pogadać.
KORUPCJA SZANSĄ NA SUKCES!
Podobno w starożytnym Rzymie togi tych co urzędy różne sprawowali, nie miały kieszeni. I co? Klops! Rzym upadł!
Noooo, to może zbytnio nie przykładać się do tworzenia różnych ciał niebieskich do zwalczania korupcji? Niech se jeszcze Polska trochę potrwa!
|
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Wtorek 08-08-2006 |
|
3465. | Do owidiusza (3375).
Wiele razy próbowałem się wybronić przed atakującymi, żem niezrozumiały. I nawet Nietzschego z zaświatów przywoływałem, i o kompetencji komunikacyjnej też ględziłem.
Owidiusz ciepło stwierdził, iż wreszcie – głos dając – przemówiłem czytelnie i zrozumiale dla naszych kumpli, maturzystów z lat 60/70, a nawet zwykłego człowieka.
Mieszane mam uczucia na dictum takowe, nie powiem... Święte prawo felietonista wszak posiada: pisać to, co chce i językiem, który zna najlepiej (i naczelnego w tym miejscu pozdrawiam...). Święte prawo ma też czytelnik: czytać to, co chce, i również
w języku, który zna... |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Wtorek 08-08-2006 |
|
3464. | Do umyślnego (3345).
Nie zrozumiał pan, jak sądzę, wypowiedzi Husha [3341], stąd wniosek mój płynie wartko, ażeby pióro brać do garści w stanie niewskazującym na spożycie...
Myślę też, że warto wziąć się prędko za języki i oprócz swego „dwuwymiarowego”, na moje oko w stopniu dostatecznym raptem opanowanego, spróbować przyswoić sobie np. „trójwymiarowy”. Zawsze to wielka radość coś dodatkowego posiadać... I umieć tym władać...
I jeszcze jedno! Rzeczywistość nie jest płaska i nie zawiera się pomiędzy dwoma tylko biegunami. Świat jest trójwymiarowy i tak go odczytywać należy. W innym przypadku jest się kaleką. |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Wtorek 08-08-2006 |
|
3463. | W odpowiedzi panu Hushowi (3338)
Burmistrz Edmund Standara nie jest moją obsesją. To nie ta kategoria (pominę jednak wykład na ten temat, bo chłopcom magistrackim to tłumaczyć, to jak perły ciskać przed wieprze). Burmistrz Edmund Standara jest moją muzą. Bez niego, jestem jak awers bez rewersu, jak Abelard bez Heloizy, jak Petrarca bez Beatrycze, jak Romeo bez Julii.
Nazywa mnie pan frustratem. Małym frustratem. Nie ukrywam, że odruch poznawczy mną powoduje, aby zapytać: czym mały od dużego frustrata się różni?
Czy ma pan świadomość, że frustracja to nie przestępstwo, a życia naszego sól i pieprz?
Czy przypomina pan sobie, że nauka wiersza polega na krotności powtórzeń? Stąd moje powtórzenia dotyczące Standary. Winien pan sobie sprawę więc z tego zdawać, do czego ja docelowo zmierzam. Życzę tego panu, bo wszak głupota, brzydotą psychologiczną się jawi. Niebywała jest więc konstatacja pańska, iż pisanie moje o Standarze związek z nerwicą natręctw posiada. Popełnia pan podstawowy błąd atrybucji, ale póki co, też tłumaczyć tego nie będę... Partnerami intelektualnymi naprawdę nie jesteśmy...
Ten facet musi wrócić tam, skąd przyszedł. Czyli do niebytu!
Z całą ekipą towarzyszącą... |
|
| Tako rzecze: Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Wtorek 08-08-2006 |
|
3461. | Przecież jasno wynikało, że moim ZŁOTOUSTYM jest REDAKTOREK KOCHANY, jedyny w Iławie, JAROSŁAW SYNOWIEC. Ale komuś w moderatorni kurierowej nie pasowało i myślał, że ja do Wiesława Niesiobędzkiego się zwracam.
Wiesławowi do Jarosława dalej niż ślimakowi z Iławy do Kawalewa Pomorskiego... (z całym szacunkiem dla redaktorka naczelnego). |
|
| umyślny |
| Wtorek 08-08-2006 |
|
3457. | DO ZŁOTOUSTEGO.
Dwaj goście z redakcji [felietoniści] nie wyzywają się, jeno są w sporze, a mówiąc bardziej elokwentnie – kontestują swoje wolne poglądy. |
|
| umyślny |
| Wtorek 08-08-2006 |
|
Odp. | Podawaj numer wpisu, do którego pijesz! Bo nie każdy
z czytających jest taki bystrzacha jak ty... (hi hi). |
|
| moderator
nki@nki.pl |
| Wtorek 08-08-2006 |
|
3455. | Bolo – tajny, jawny i jaki tam chcesz – poputczyku, konfidencie czy miłośniku lizania sempiterny [3450].
Nic nie poradzisz, biedaku.......... Wszystko to marność jest nad marnościami, i tylko marność. I dlatego na świecie dzieje się tak, że sprawiedliwym wiedzie się tak, jakby czynili podłe uczynki...... Ale dzieje sie też i tak, że ludzie podli mają...... tak, jakby czynili sprawiedliwie.
Przetom rzekł. I to też jest marność... |
|
| Eklezjasta |
| Wtorek 08-08-2006 |
|
3453. | DO WIERNEJ CZYTELNICZKI [3435].
Co za kraj... We własnych domach ludzie po mordach się okładają, nawet w redakcjach... Dlaczego naczelny za ryj ich nie złapie? Tego ja „nie znaju i nie panimaju”.
Całe szczęście, że Spławik Rybojad w to się nie miesza, bo jak cała ta trójka by się za pyski chwyciła, to dopiero mielibyśmy niezłą walkę [...].
Warcholstwo – polską specjalnością! I wszystko na ten temat...! Poczekajmy jednak, aż wykrwawią się i obnażą swoje [...]. Potem się pogodzą, walną po secie i kwita. [...]. |
|
| umyślny |
| Wtorek 08-08-2006 |
|
Odp. | Panowie różnią się w poglądach na kilka spraw i dają temu wyraz – odważnie, ale zachowując pewien poziom. I bardzo dobrze. I tak ma być, bo czasy jednomyślności skończyły się w 1989 roku... Przez moment szli ostro, nawet po krawędzi, ale – wydaje mi się – nie przekroczyli granicy Wolności Słowa. Reszta to kwestia smaku, acz o gustach się nie dyskutuje. |
|
| red. nacz. Jarosław Synowiec
jarek@nki.pl |
| Wtorek 08-08-2006 |
|
3452. | WPOMNIENIA NIEDOSZŁEGO AGENTA...
W tej nowej Polsce „coś” mną kręci... Do jasnej cholery, na diabła były potrzebne SBecji wiadomości typu, np. co papież zjadał na śniadanie lub z jakiego gatunku drewna były dechy jego wyrka, na którym spał [...].
Kiedy pierwszy raz wróciłem z durnego Zachodu, to SBecja chciała wiedzieć ode mnie, co Polacy robią w wolnych chwilach po robocie, czy może coś nie kombinują pod płaszczykiem... tych cholernych imperialistów.
Powiedziałem im, że niektórzy łowią ryby, a SBek do mnie na to: „Jaką przynętę zakładają na haczyk?”. Kiedy im powiedziałem, że na zwykłego robaka, to zapytali: „Skąd go wykopują?”. Ja na to: z chwastów, które rosły przy kościele katolickim... Podobnymi pytaniami zasypywali mnie może jakieś 2 godziny... Wiadomości zanotowawszy, położyli mi do podpisu. W ten sposób stałem się konfidentem, czyli chętnym do współpracy, bo gdybym odmówił odpowiedzi, to z paszportem mogłem się pożegnać i następnych wyjazdów nie byłoby.
Przypuszczam, że po latach, kiedy byłbym może premierem albo innym ważnym prominentem, okazałoby się, że byłem wrażym agentem tajnych służb reżimowego państwa. W odpowiedniej chwili wyciągnęliby te odpowiednio spreparowane kwity.
I już po mnie... |
|
| Żagiel |
| Poniedziałek 07-08-2006 |
|
3450. | Do Wiesława [3432].
Panie Szanowny! Jeśli ktoś był i jest układny do władzy, liżąc jej dupę, to nie konfident (wpółpracownik)?
Panie Szanowny, publicysto kochany, Mój Złotousty! Większość lizała dupy tym z Komitetu Miejskiego PZPR, potem lizali boskiemu burmistrzowi, dziś liżą następnym. Inaczej nie złapiesz nawet marnej roboty w durnej szkółce czy innym barakowozie. A Panu nie muszą dupska lizać? Proszę Paaaaana! Ależ to miłe... |
|
| bolo-tw |
| Poniedziałek 07-08-2006 |
|
3435. | Apel do Pana Olszewskiego i Pana Kleiny!
Poruszyc pragne temat konfliktu miedzy wspomnianymi panami. Zastanawia mnie, jak to sie wlasciwie zaczelo i o co poszlo, bo umknal mi ten fakt, gdyz kilka tygodni spedzilam w kraju, gdzie nie tylko temperatura powietrza jest wyzsza niz w Polsce, ale tez w kraju, gdzie Kuriera - nawet w polskich sklepach - nie sprzedaja. Ale nie jest istotny powod.
Dziwne tylko jest to, ze ci, ktorzy swoim piorem moga w pewien sposob wplywac na ludzi, traca czas na wyciaganie brudow z przeszlosci i wyrzucanie sobie takich czy innych cech charakteru (tak na marginesie: narcyzm nie jest wcale taki zly w czasach, kiedy niestety mozna liczyc tylko na siebie).
Nie znam panow osobiscie, choc bardzo chcialabym poznac, ale szkoda mi, ze Kleina Olszewskiemu wilkiem i na odwrot. Byc moze zal moj jest tym wiekszy, bo po powrocie wlasnie z tego kraju, gdzie ludzie sa dla siebie tak mili, serdeczni, pomocni etc – nadziwic sie nie moglam.
A mam zal z powodu zwady miedzy dwoma mezczyznami, ktorzy pracuja w jednej redakcji (z tego, co wiem – juz kawal czasu) i zamiast dzielic doswiadczenia, wymieniac poglady – wypominaja sobie nie wiadomo w zasadzie co i po co.
Co ma sobie w tej sytuacji pomyslec czytelnik np. taki jak ja, ktory szanuje obu panow (choc nie ukrywam tworczosc pana Olszewskiego jest mi blizsza, byc moze ze wzgledu na moj mlody wiek, bo lat mam... -nascie) i ktory wraca z dalekiego kraju, siega po lokalna gazete i zamiast lekkiego, dobrego felietonu widzi prywatna rozgrywke miedzy dwoma kolegami z pracy...
Panowie, nie wciagajcie czytelnika w wasze prywaty i najlepiej zakopcie topor wojenny, bo w przyjazni zyje sie duzo latwiej :). Dobrze wykorzystajcie ten kawalek strony, ktory zostal wam dany, bo ja moje przemyslenia moge jedynie schowac do szuflady. |
|
| Z wyrazami szacunku: Wierna Czytelniczka |
| Poniedziałek 07-08-2006 |
|
3434. | Panie Przemysławie K.[...]!
Na co Panu to piśmidło? Nie lepiej było dalej w Ząbrowie uczyć? Po co mi te dupencje tygodnia z nadętymi piersiami na ostatniej stronie?! Co mnie obchodzą czyjeś meble w domach!
PISAĆ PANU NIE KAZANO!!!
A może by tak na wybory z kolejarzami-gołębiarzami...
POMOŻEMY!!! MOŻE TYM RAZEM BĘDZIE LEPIEJ... |
|
| żelazo |
| Poniedziałek 07-08-2006 |
|
3433. | Do Pumela [3401].
Rodzinie z terenu gminy wiejskiej Iława powien pomóc wójt Harmaciński, a nie burmistrz Maśkiewicz. Miastu nic do terenów i ludzi poza jego administracyjnymi granicami. Od tego jest gmina wiejska i jej władze.
A sama gmina i jej działania... Szkoda słów, a raczej ich brak na opisanie czegoś, czego nie ma... |
|
| sawek |
| Poniedziałek 07-08-2006 |
|
3432. | Do BOLO-TW [3394].
A co ciebie obchodzi gdzie pojechalem i po co...?!
Biedaku, krew ciebie zalewa, ze o paszport – takich jak ty – juz nie trzeba prosic... |
|
| Wieslaw Niesiobedzki |
| Niedziela 06-08-2006 |
|
3428. | Wy wszyscy piszecie tylko o was, o lokalnych sprawach. Pewnie nie widzicie, a moze nie chcecie widziec, co sie dzieje się na Bliskim Wschodzie miedzy Izraelem a libanskim Hezbollahem. Wiadomosci tez coraz mniej mowia na ten temat. A cokolwiek powiedza, to i tak tylko czesc prawdy, by tylko powiekszyc swoja ogladalnosc i miec wieksza ilosc konsumentow przed swoimi szklanymi ekranami telewizorow...
Ja jestem jednym ze swiadkow co sie tutaj dzieje. I chociaz nie jestem, jak nasi chlopcy, w Libanie, ale tutaj w Syrii, gdzie jestem jako kierowca kolowych pojazdow opancerzonych, tez spadaja bomby i rakiety. Katiusze sa naprawde niezbyt celna bronia, a przez ostatnie dni kilka takich trafilo w poblizu naszych polskich posterunkow. Dla przykladu dodam, ze tylko dzisiaj spedzilem w schronie 8 godzin, a od pewnego czasu moja kamizelka kuloodporna stala sie dla mnie jak druga skora... |
|
| Bartosz
peres84@wp.pl |
| PKW UNDOF Syria - Pos 80, Niedziela 06-08-2006 |
|
3425. | TURYSTYKA: OJ NIE JEST DOBRZE...
Mieszkalem i pracowalem w ILAWIE prawie przez 3 lata. Miasto,
a szczegolnie okolice, to cos pieknego! Jak obecnie na obczyznie patrze z bliska na promocje i marketing najmniejszych nawet atrakcji turystycznych w Irlandii, to krew mnie zalewa!
Od lat mam to samo pytanie: dlaczego u nas tak nie mozna...? Pozdrawiam i mam nadzieje, ze zmiany na lepsze beda jednak nastepowaly! |
|
| Jakub
jakubjarosz@op.pl |
| Dublin - Irlandia, Niedziela 06-08-2006 |
|
3401. | ILUMINACJA...
Pan burmistrz miasta i jego rada miejska zafundowali proboszczowi Florkowi, to znaczy kościołowi świętego Brata Alberta w Iławie, iluminację za pieniądze z kasy miejskiej w kwocie 22 tys. złotych. PRZECIEŻ ICH STAĆ...! Ciekawe tylko, kto będzie płacił rachunki za prąd? Pewnie także podatnicy...
Ale żeby pomóc na przykład 5-osobowej rodzinie z małymi dziećmi ze wsi Segnowy pod miastem, która „mieszka w dramatycznych warunkach” (cytat z Kuriera), to nasi Włodaże Miejscy pewnie pieniędzy w kasie miejskiej już nie znajdą... Bo i po co...?
Co o tym myślicie? |
|
| Pumel |
| Niedziela 06-08-2006 |
|
3400. | Polacy nigdy nie byli szowinistami. Kiedy jednak 3. obcokajowców (murzyniątek sympatycznych z Afryki) gra w IV-ligowej drużynie piłkarskiej, to jest skandal.
Iława, miastem ludzi zdolnych sportowo, z niezłą bazą sportową, prawie 35 tys. mieszkańców, a działacze i trenerzy nie mogą sklecić drużyny z naszej młodzieży?
Koniecznie należy natychmiast zbadać rzetelność faktur oraz wydatków w klubie IKS i rozliczyć środki finansowe, które miejski samorząd przeznacza na działalność sekcji. Bo za późno będzie, kiedy przyjadą ludzie z CBŚ.
Tymczasem poważne środki pieniężne – czesto pod osłoną gęstej „mgły” – burmistrz i rada miasta przydzielają na tzw. „szkolenie młodzieży”. I co z tego! Po to, aby w pierwszej drużynie grali zawodnicy z obcych krajów?
No cóż... Skoro u burmistrza i w radzie miejskiej zasiadają sami sympatycy sportu, dla ktorych sport to wyłącznie piłka nożna, więc nie dziwmy się, że „oko” samo się mruży w temacie kontroli. A nadto jeden z radnych, Pan [...], robi za pseudo-prezesa, co ma uwiarygodnić dobrą robotę działaczy. |
|
| ORMOWIEC |
| Niedziela 06-08-2006 |
|
3399. | Żenujący poziom w IV-ligowej piłce nożnej preferuje drużyny o fryzjerskim poziomie. Piłkarzyki z tej formacji nie powinni pobierać stypendiów czy innego typu płacy.
Nasi „Bi-es Jeziorak Iława” na tle „Granicy Kętrzyn” wypadli jak rekiny między płotkami [8-0]. |
|
| trenerro |
| Niedziela 06-08-2006 |
|
3394. | DO WIESŁAWA NIESIOBĘDZKIEGO [3373].
Pojechałeś na jagody do Szwecji? Przecież [...][...][...]. |
|
| bolo-tw |
| Sobota 05-08-2006 |
|
Odp. | Tam gdzie się zaczyna pomawianie (zwłaszcza bez podpisu), tam kończy się Wolność Słowa. |
|
| red. nacz. Jarosław Synowiec
jarek@nki.pl |
| Niedziela 06-08-2006 |
|
3390. | Wpis o ząbrowskiej sensacji [3386] jest tak samo nie na miejscu, jak reportaże redaktorskiej parszywej gnidy z „Porno-Tygodnia”. Nie roztrząsajcie tego dramatu na oczach całego świata. |
|
| umyślny |
| Piątek 04-08-2006 |
|
3388. | Witam! Brawo Marcin Woźniak! [3376].
Szkoda tylko, że moderator wyciął mój wpis, w którym napisałem coś podobnego, ale mocniej zahaczyłem też o niejakiego Bartosza Gonzaleza. A że zrobiłem to być może używając zbyt wulgarnych słów? Można było to wyciąć [...].
Dla mnie jednak te słowa nie były zbyt wulgarne, ale powiem, że były nawet zbyt łagodne, aby określić zachowanie tych „panów”
z czasów ich pracy w tym „Pornolskim Tygodniu”! [...]. |
|
| iławianin, lat 51 |
| Iława, Piątek 04-08-2006 |
|
3386. | Nawiązuję do wpisu Pana Kleiny [3372].
TO JEST POTWORNY SKANDAL, ABY SAMOBÓJSTWO UCZNIA
Z GIMNAZJUM W ZĄBROWIE ŁĄCZYĆ Z OSOBĄ PANA WÓJTA HARMACIŃSKIEGO. PANIE KAPERZYŃSKI, PANU JUŻ NAPRAWDĘ ODBIŁO W TYM PUSTYM ŁBIE! [...].
Tak się składa, że znam tę rodzinę. On, ten biedny chłopak, był maltretowany, ale nie przez uczniów, ale przez matkę, która zbyt zajęta sobą i swoim wyglądem (ojciec pracował za granicą) nie interesowała się dziećmi. Nie jest tajemnicą, że kobita jest niezrównoważona psychicznie i rozwiązywała swoje problemy bijąc, wręcz maltretując własne dziecko. Ale to nie wszystko. Ogólnie dzieciaki były zaniedbywane i zostawiane same sobie.
Faktem jest, bo każdy to na Ząbrowie wie, że chłopiec skarżył się nauczycielom i kolegom na atmosferę w domu: na to, że jest jak pies do upadłego bity przez własną matkę. Ale nikt nie dawał temu wiary, bo w domu czysto, mama tak ładnie mówi o wszystkim, a dziecko jak to dziecko – fantazjuje…
Po śmierci chłopca nauczyciele zakazali uczniom udzielać żadnych wywiadów do prasy, bo przecież „rozdmuchiwanie sprawy i tak już nikomu nie pomoże”, a Przemysław Kaperzyński, mszcząc się na całym Ząbrowie za przegrane wybory samorządowe swojej żony na radną do Rady Gminy (2002 rok), zapomniał albo i nigdy nie wiedział co to jest obiektywizm. [...].
Aha i jeszcze jedno. Rozmawiając z siostrami chłopca wynika, że przyczyną śmierci było to, że ukradł jednej z nich telefon komórkowy. Matka się o tym dowiedziała i wpadła w szał. Zapowiedziała, że jak wróci, a tej komórki nie będzie, to chłopak tak dostanie lanie tym razem, że pożałuje do końca życia. No i chłopak się tak przeraził, że wtedy poszedł się powiesić (bo on już wcześniej sprzedał tę komórkę za... 20 złotych).
Myślę, że tą rodziną powinny się zainteresować odpowiednie instytucje, ponieważ jest to patologia dysfunkcyjna. A matka sama robi teraz z tej tragedii tanią sensację. Potrafi wejść do sklepu we wsi i opowiadać o śmierci syna, jakby to była jakaś tania heca. Po prostu: ... ż e n u j ą c e ! |
|
| Maria |
| Piątek 04-08-2006 |
|
3380. | MYŚLI RÓŻNE...
MYŚL I.
Sądziłem dotąd, że osobnicy z jednej redakcji są sobie braćmi. Zjawisko owo zauważam od lat wielu i bardzo dziwię się, o co w tym wszyskim chodzi. Może o poczytność tygodnika. Tymczasem więcej tu niepoczytalności, niż... Bo jeśli w tygodniku piszą „osobnicy”, to proszę bardzo, niech skaczą sobie do gardeł. Tym mocniej, kiedy są osobnikami płci męskiej, YX z YX, czyli chłop z chłopem. Zaś kiedy w redakcji wspólnie pracują ludzie, persony, to już gorzej, gdyż widać jak na dłoni, że „homo homini lupus est”, czyli człowiek człowiekowi wilkiem.
MYŚL II.
O tym, że niektórzy iławscy właściciele sklepików, barów i kramów po bestialsku traktują swoich uczniów, nie jest żadną tajemnicą.
Biją nawet w twarz, zaś wyzwiska uczennic mają wyssane z piersi swych matek.
Opisywana w prasie i na forum ogólnopolskim sytuacja w iławskim barze jest nieodosobniona... Sąsiedzi biorą przykład. Jednak w obawie przed rozwiązaniem umowy o pracę z uczniem, co skutkuje wyrzuceniem ze szkoły, nikt oficjalnie nie zgłasza tych czynów, ani do szkoły, ani do prokuratury.
Traktowanie uczna w zakładzie pracy niewiele ma wspólnego z humanitaryzmem, a tymbardziej z przepisami BHP i Kodeksem Pracy. O tym szkoła dobrze wiedzieć powinna, gdyż ona sprawuje kontrolę nad podległymi jej pracodawcami, którzy przyjmują uczniów. Kiedy jednak uczeń, mimo że ustnie zgłosi żal, a na piśmie nie potwierdzi, skarga jest bezzasadna i nie nabiera procedury prawnej.
Sytuacje brutalnego i bezdusznego traktowania uczniów i pracowników w niektórych zakładach przybrały na mocy, niestety, w latach umacniania się demokracji w Polsce. |
|
| owidiusz |
| Piątek 04-08-2006 |
|
3379. | Szybkiego powrotu do zdrowia Panu Arturowi Fota życzą również: jarząbek, sikorka i ktoś tam jeszcze...... (nieważne). Życzymy Ci, abyś wreszcie sam mógł przeczytać nasze serdeczne myśli, które kierujemy do Ciebie.
Refleksja jest tylko jedna: jak kruche i marne jest nasze życie... Nie warto go marnować na jałowe spory. „Życie szybko płynie, uczmy się je kochać” – można sparafrazować mądrą sentencję.
Pozdrawiam, życzę powrotu do zdrowia, wierząc, że wszystko dobrze się ułoży. |
|
| jerząbek, sikorka i ktoś tam jeszcze |
| Czwartek 03-08-2006 |
|
3378. | Choroba Pana Artura Foty, szefa reklamy w Kurierze (wspomniana w felietonie Pana Andrzeja Kleiny) stała się niestety wiadomością publiczną, ale i jakże tragiczną.
Tą drogą pozdrawiam tego młodego człowieka i życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Miej nadzieję, Arturze, że z tego można wyjść. Najgorsze masz za sobą.
Jeśli rodzina przeczyta te słowa, niech Mu przekaże, że są ludzie życzliwi bezinteresownie, a czyjeś CHAMSTWO... [np. nikczemnej konkurencji – przyp. red.] w obliczu ciężkiej choroby jest podłe i nie warto na to zwracać uwagi.
Jeszcze raz pozdrawiam i – jak wielu czytelników – życzymy szbkiego dochodzenia do formy. Młody organizm da sobie radę, znam takie przypadki. Trzymaj się, pozdrowienia dla rodziny. Bądźcie dzielni i tę dzielność przekazujcie Arturowi. |
|
| nowicjusz |
| Czwartek 03-08-2006 |
|
3376. | Do Tomasza Więcka [3364].
To smutne, że po tym, jak z zimną krwią opluwałeś wielu ludzi w naszym mieście, gminie i powiecie, pisząc w „Iławskim Tygodniu” bzdury i kłamstwa wymyślane na potrzeby doraźnych interesów panów śmiesznych wydawców, nagle dziś dochodzisz do wniosku, że warto ujawnić całą prawdę o tej klakierskiej porno-gadzinówce! Sam zostałem wiele razy bezpodstawnie pomówiony przez ciebie na łamach tego szmatławca.
Pokora jest dla ludzi z sumieniem, a ty o sumieniu zapomniałeś w momencie kiedy wykreowano cię na gwiazdę kłamstw... Myślę, że dużo czasu upłynie zanim zapomniane zostaną ci wszystkie wiadra pomyj, które wylałeś na niewinnych ludzi. |
|
| Marcin Woźniak |
| Czwartek 03-08-2006 |
|
3375. | DO ANDRZEJA KLEINY:
Nareszcie zastosowałeś doskonałałą parafrazę z Mickiewicza
– czytelną, absolutnie zrozumiałą dla maturzysty z lat 60/70
i zwykłego człowieka.
Ten gad też zapłaci za swe wiersze [...]. |
|
| owidiusz |
| Czwartek 03-08-2006 |
|
3373. | Do kolezanek i kolegow dziennikarzy oraz ludzi zwiazanych blizej lub dalej z redakcja Kuriera!
Nie wiem czy mi wypada z dalekiego Oslo zwracac wam uwage na to, co robicie polemizujac z wydawcami „Ilawskiego Tygodnia”. Zalezy mi zwlaszcza, by to, co tutaj teraz napisze, nie brzmialo jak pouczanie, gdy w naszym kraju (porazonym przez Prawo i Sprawiedliwosc) juz dawno miejsce tych, ktrzy by umieli i mogli nas nauczac, zajeli pouczyciele.
Drodzy Kurierzy, nie zawracajcie sobie glowy panami z IT, bowiem robicie im w ten sposob [...][...] super rozglos i wielka reklame w 10-tysiecznym nakladzie.
Wezcie sobie do serca i glowy stare polskie przyslowie ludowe, ktore – chociaz brzmi dosc wulgarnie i dosadnie – jednak oddaje calkowicie obraz opisywanej rzeczywistosci: „Nie ruszaj gowna,
a nie bedzie smierdzialo”.
Jak sami widzicie na ekranie, uzywam teraz klawiatury bez polskiej czcionki, dlatego przepraszam za utrudnienia w lekturze tekstu. Wracam 15 sierpnia, wiec moze do tego czasu wstrzymajcie sie
z przenoszeniem ILAWY nad JEZIORO KARAS.
|
|
| Wasz... Wieslaw Niesiobedzki |
| Oslo, Norwegia, Czwartek 03-08-2006 |
|
3372. | PO PROSTU DNO…
„Apel” niezwykły Przemysław Kaperzyński w swym biuletynie politycznym wygłosił – do pozostałych iławskich skierowany mediów lokalnych:
„Drogie Koleżanki i Szanowni Koledzy, odważnie piętnujcie przejawy samowolki i nieprzestrzeganie prawa przez samorządowców. Bądźcie czujni, dociekliwi i odważni. Nawet wtedy, gdy będą zasypywać Was płatnymi ogłoszeniami i sponsorowanymi tekstami, lub gdy będą pić z Wami wódkę.
W Siemianach i gdziekolwiek”.
I napiętnował, ten abstynent szeroko znany, wójta Krzysztofa Harmacińskiego, który – jakoby za podatników pieniądze – bal pod chmurką, z gorzałą, zorganizował… (czy wie Kaperzyński, kto zacz: sponsor, bądź darczyńca?). I w balu tym, a jakże, udział rzekomo miał wziąć Jarosław Synowiec...
Siedzieli więc, jedli i pili, a mnie tam nie zaprosili – zdaje się kwilić smętnie Kaperzyński. Tańce, hulanki, swawola. Ledwo Siemian nie rozwalą. Hi hi ha, hejże hola...
Natenczas chwycił Harmaciński swój kielich długi i do Synowca go podając, słowa te wyrzekł dostojnie: „Jarku, mój drogi! Ty jesteś jak zdrowie, o ile stolec utracę, ten tylko się dowie, kto układ ze mną utracił. Dziś Kaperzyński widzi to i tęskni ku tobie...”.
I mógłbym tak długo jeszcze, ale żarty niezborne na bok jednak odstawić należy.
Poraża ludzką inteligencję konstatacja Kaperzyńskiego, w swoistym zaćmieniu umysłu wypowiedziana, jakoby Harmaciński był odpowiedzialny za śmierć samobójczą jednego z uczniów. Zdaniem Kaperzyńskiego istnieje nad wyraz proste przełożenie pomiędzy stworzeniem gimnazjum na bazie istniejącej już podstawówki w Ząbrowie, a maltretowanym wcześniej przez swoich kolegów młodym samobójcą. Bo gdyby nie było gimnazjum przecież, nie byłoby też gimnazjalistów...
„Umyśle sprawny… mój!” – zdaje się mówić Kaperzyński. „Ty jesteś jak zdrowie. Psychiczne! Ten tylko się dowie, kto ciebie stracił. Dziś piękność twą, widzę i opisuję, bo tęsknię ku tobie. Tęsknotą wielką i nieziszczalną...”.
A może by egzorcystę jakiego Kaperzyńskiemu załatwić? By ducha jadu, nienawiści, zawiści – z głowy osłabionej – z kretesem na dzikie jakie pola przepędzić?
Jakiż bowiem poziom etyczny i stan uczuciowości wyższej reprezentuje Przemysław Kaperzyński, który szydził ostatnio z rzekomo mniejszej ilości reklam w Kurierze, wiedząc, iż szef reklamy Artur Fota walczy na łóżku szpitalnym o życie…? Moral insanity kompletny! Co patologiczny brak zasad moralnych i uczuć oznacza (przepraszam Olszewskiego za tłumaczenie).
Po prostu dno…
|
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Czwartek 03-08-2006 |
|
3370. | Chlopaki, chwilowo zycze wam wam cieplego piwa zakrapianego swiecona woda z Jezioraka. Od wczoraj jestem w Oslo. Nie uwierzycie, ze w jednym pol-milionowym miecie moze byc tylu serdecznie do siebie nastaswionych ludzi z calego swiata.
Jak sie ma pan burmistrz ILAWY i WC-amfiteatr? Bo szanty sie mialy nad wyraz krzakowo. |
|
| Wieslaw Niesiobedzki |
| Oslo, Norwegia, Środa 02-08-2006 |
|
3369. | Jestem wierną czytelniczką waszą. Dziwi mnie, co ma Kleina do Olszewskiego? Niech dadzą sobie po razie i będzie ok, a nie na łamach gazety. To już staje się nudne... Olszewski tak trzymaj, podoba mi się twoje pióro. Gonzalez też ciekawie pisze, oby tak dalej. A reszta to – oooooooo – za dużo politykują.
Do miłego następnego Kuriera. |
|
| znajoma |
| 7073388 |
| Środa 02-08-2006 |
|
3364. | Tu Tomasz Więcek.
Miło Bartku, że o mnie pamiętasz. Nie wiem jak pozostali (byli) pracownicy „Iławskiego Tygodnia”, ale ja myślę, że powinienem odnieść się do twojego listu.
Przyczyna mojego odejścia z IT była wielowątkowa, a decyzja, mimo że wyglądała na nagłą, była bardzo dokładnie przemyślana (odejście było tylko kwestią czasu). Oczywistą sprawą jest, że finanse odegrały znaczną rolę w podjęciu tego ruchu. Jednak czymś ważniejszym niż pieniądze są Wartości, które każdy z nas jakieś swoje ma.
Panowie Jarnutowski i Kaperzyński (choć ten drugi udawał, że nie) próbowali uparcie wyplenić z nas to, o co normalni dziennikarze powinni walczyć każdego dnia. Piszę „walczyć”, bo ci panowie wydawanie swojego tygodnika nazywali „wojną”. Z kim? Myślę, że jest to oczywiste.
Dążenie do „ideału”, jakim dla panów Przemka i Rafała jest tylko niemiecki „FAKT”, mijało się w zupełności z założeniami z okresu przygotowań pierwszych numerów oraz z okresu, kiedy powstawał zespół. Miała to być gazeta dla ludzi, i o ludziach, a – z czasem – zmutowała się na gazetę frustratów, którzy obrali sobie główny cel przywalać ciągle staroście i wójtowi jako dwóch największych „skandalistach” powiatu.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze kwestia... traktowania pracowników redakcji – jako wyrobników i oczywiście jako niby potencjalnych szpiegów (świadczą o tym chociażby wspomniane wymiany zamków w drzwiach). Kaperzyński był jak jego partyjny wódz – Kaczyński. Ciągle knuł z Jarnutowskim spiskowe teorie dziejów. Wszystkich najchętniej by lustrował, a ludzi o poglądach lewicowych najlepiej byłoby, ich zdaniem, pozamykać… i obaj mają chrapkę na księżyc.
Odezwałem się tylko dlatego, że chyba najwyższy czas przerwać milczenie i pokazać jaka PRAWDA kryje się za zasłoną, za którą ci panowie ponoć coś ujawniają.
„Prawda jest dziwką, a ja jestem jej alfonsem” – to brutalny cytat z jednego z filmów. Czy takiej prawdy szukają wydawcy IT.......?
To tyle. Pozdrawiam. |
|
| Tomasz Więcek
t.wiecek@op.pl |
| Środa 02-08-2006 |
|
3347. | SZANOWNY BARTOSZU!
Przekazuję Tobie i Twoim kompanom z „Iławskiego Tygodnia” wyrazy współczucia na okoliczność cierpień, jakie doznaliście ze strony cytowanego osobnika – indywiduum, które często afirmowało się wyznawcą poglądów i czynów o wartościach chrześcijańskich...
Przecież pamiętamy, gdy jesienią 1997 roku, nikt inny jak on, startował z listy AWS – zgrupowania spod sztandaru katolickiego. Tymczasem jego oblicze i postawa są zgoła na przeciwnym, dalekim biegunie.
Jego tygodnik-porno lansuje m.in. jawną pornografię, oczywiście balansując na wątłej nici prawa. Nie płaci pracownikom należnej pensji itd. [podatków, ZUS-ów].
Tak oto... diabeł – w ornat przyodziany – biskupowi kadzi. |
|
| bolo-tw |
| Środa 02-08-2006 |
|
3346. | Bartosza Gonzaleza LIST OTWARTY
do wydawców tygodnika „Iławski Tydzień”
Przemysława Kaperzyńskiego & Rafała Jarnutowskiego
Starałem się być lojalny wobec swoich poprzednich pracodawców – Przemysława Kaperzyńskiego i Rafała Jarnutowskiego – jednak ich milczenie i wręcz uniki w sprawie realizacji zobowiązań finansowych, a także rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o moim odejściu z tygodnika „Iławski Tydzień” i w ogóle o mnie, zwalnia mnie z tej lojalności.
Okoliczności odejścia z IT innych dziennikarzy – np. Tomasza Więcka, Tomasza Dobeckiego, Edyty Kocyły czy Mateusza Partygi – również wskazują na determinację tych osób, spowodowaną ze strony spółki Kaperzyński & Jarnutowski brakiem rozliczania się finansowego z pracownikami, a także innymi względami, o których na razie nie będę tu mówił.
Rozumiem wielowątkowe, poważne problemy redakcji IT, jednak nie umiem telefonować do byłych szefów – tak jak np. Mateusz Partyga po kilka razy dziennie – w tak oczywistej sprawie, jak realizacja zobowiązań finansowych wobec pracownika. To przykra sytuacja, gdy pracodawca, którego jak najbardziej szanowałem, dziś unika kontaktu i nie odbiera nawet telefonu… Nawet nie wiem do czego to porównać…
Panowie! Wielokrotnie mówiłem o tym, że przyczyny mojego odejścia leżą wyłącznie po stronie redakcji IT, a nie – jak to jest przedstawiane przez obu szefów IT – po stronie Jarosława Synowca z Kuriera. Rozumiem, że takie przedstawianie spraw poprawia obu panom z IT samopoczucie, jednak odejście innych pracowników powinno co najmniej zastanawiać.
Jeśli za moim odejściem z IT stał rzekomo Jarosław Synowiec z Kuriera, to kto stał za odejściem np. Mateusza Partygi? Może Magdalena Rogatty, naczelna lokalnego dodatku „Gazety Olsztyńskiej”? A kto w takim razie stał za odejściem Tomasza Dobeckiego? A pozostałe osoby? Ile trzeba wymyśleć jeszcze kłamstw i kalumnii, żeby usprawiedliwić własną indolencję…?
Do tej pory milczałem na ten temat. Zasady są ważne. Przez cały czas pracy dla IT pozostawałem lojalny wobec wydawców – Przemysława Kaperzyńskiego & Rafała Jarnutowskiego. Mimo tego, iż wielu ich decyzji organizacyjnych nie rozumiałem, pracowałem dla dobra IT. Tymczasem dziś rozpowszechnianie kłamstw o mojej pracy i moim odejściu jest niezrozumiałe i wręcz żenujące.
Pracowałem bardzo wydajnie i włożyłem w „Iławski Tydzień” bardzo dużo pracy. Dziś cały mój wysiłek został oceniony jako… agentura. Czyżby tylko dlatego, że śmiałem upomnieć się o swoje wynagrodzenie? Przykro mi.
Nie umiem zrozumieć tej sytuacji. Zmiana zamków w redakcji IT, krótko po moim odejściu, jest równoznaczna z posądzeniem mnie o możliwość kradzieży. Przeżyłem to już po odejściu Tomasza Więcka, ale nie sądziłem, że sam znajdę się w takiej żenującej sytuacji.
Zdaje się, że mój głos trafi w… ścianę. Szkoda. Muszę się pogodzić z tym, że dla dwóch facetów tydzień bez szkalowania i rzucania obornikiem, to zmarnowany „Tydzień”…
Szanowni panowie z „Iławskiego Tygodnia”! Postaram się poprawić wam samopoczucie! Jeśli tak bardzo tego chcecie, to ja chętnie na forum publicznym przedstawię się jako domniemany „agent i zdrajca”, a następnie szeroko ujawnię bardzo „ciekawe” informacje o kulisach IT. Czy o to chodzi?
|
|
| Bartosz Gonzalez
bartek@nki.pl |
| Iława, Środa 02-08-2006 |
|
|
|